Budżetowy tajfun

Jesienią ubiegłego roku na łamach „Naszego Dziennika” ostrzegałem, że budżet 2012 to megamistyfikacja. Przeszacowane dochody, zaniżone wydatki, poziom inflacji i bezrobocie. Wiele miesięcy temu było oczywiste, że zaprojektowane w budżecie na 2012 r. podstawowe wskaźniki makroekonomiczne mają niewiele wspólnego z rzeczywistością gospodarczą i stanem polskich finansów publicznych.

Wielu analityków już w ubiegłym roku określało budżet państwa na 2012 r. jako wirtualny, a zarazem błędny po stronie prognoz, życzeniowy i nierealny po stronie wykonania. Oczywistym było dla profesjonalistów, choć nie dla większości mediów zajmujących się gospodarką i finansami, że jest to wyłącznie wyraz kreatywnej księgowości MF Jana Vincenta Rostowskiego, ze skrajnie zawyżonymi dochodami podatkowymi, nierealnym bezrobociem i mocno zaniżoną inflacją. Był to tak naprawdę budżet półroczny, byle do Euro 2012. Dziś ten podobno „wyważony” budżet ministra Rostowskiego ewidentnie się wali. Przypadek, brak profesjonalizmu i realizmu czy świadoma propaganda sukcesu oparta o sztuczki księgowe? Wpływy podatkowe, zwłaszcza z podatków pośrednich, są coraz gorzej realizowane. Bardzo trudno będzie osiągnąć 132 mld zł wpływów z podatku VAT jak i założonych dochodów z akcyzy. W efekcie w tegorocznym budżecie na koniec roku może zabraknąć od 18 do 20 mld zł wpływów budżetowych. Sytuacji nie uratuje nawet spodziewany prezent – wpłata z zysku NBP w wysokości 8 mld złotych.

Załamanie finasów publicznych
Również cudowne dziecko MF w budżecie, tzw. polityka konsolidacji wydatków w ramach zarządzania płynnością w finansach budżetu państwa, czyli pieniądzy jednostek sektora publicznego, resortów, agencji rządowych, instytucji rządowych oraz funduszy celowych zdeponowanych na specjalnym koncie w MF – całkowicie się załamała. Po sześciu miesiącach br. na tym specjalnym koncie MF zgromadzono zaledwie 3,8 mld złotych. W zeszłym roku o tej porze MF miało do dyspozycji ponad 23 mld złotych. Nic więc dziwnego, że międzynarodowi spekulanci walutowi, przewidując załamanie się polskich finansów publicznych w 2013 roku, już dziś sztucznie umacniają polskiego złotego, by wyjść z Polski ze swymi kapitałami po lepszej cenie. Mówi o tym nawet raport zamówiony przez NBP w ostatnich dniach. Minister Rostowski dramatycznie tnie wydatki na drogi i inwestycje, a nawet wydatki inwestycyjne i bieżące instytucji i agent rządowych. Z planowanych w budżecie na pierwsze półrocze 9 mld zł wydatków na ten cel wydano zaledwie 1,5 mld złotych. Nie ma żadnych szans na realizację wszystkich dochodów podatkowych w tegorocznym budżecie. W związku z lawiną bankructw firm budowlanych, turystycznych, handlowych oraz przewoźników także wpływy z CIT będą gorsze od zakładanych. Fatalnie spływają składki przedsiębiorców do ZUS i NFZ. Na koniec roku może być ich mniej aż o 5 mld złotych.

Gigantyczne zadłużenie
Zadłużenie Skarbu Państwa zamiast maleć zaczyna rosnąć wbrew zapewnieniom ministra Rostowskiego. W stosunku do ubiegłego roku wzrosło już o ponad 30 mld zł, a przez 5 ostatnich lat o blisko 350 mld złotych. W październiku tego roku trzeba będzie dokonać odkupu obligacji SP na kwotę ponad 22 mld złotych. Krajowy Fundusz Drogowy jest już zadłużony na ponad 44 mld zł, samorządy na ponad 62 mld, zaś długi wielkich miast to już blisko 30 mld złotych. Wielu z tych pozycji MF nie zalicza do łącznej sumy zadłużenia, stosując podwójne standardy księgowości. Nie zalicza on również do długu publicznego kwot należnych z tytułu tzw. nadwykonań w szpitalach i służbie zdrowia, które sięgają już blisko 2,5 mld zł, jak również roszczeń firm budowlanych, które wzrosły do astronomicznej kwoty 3,7 mld złotych. Wykonanie deficytu budżetu państwa w połowie tego roku zbliżyło się do 80 proc. z zakładanych na cały rok 35 mld złotych.

Zaklinanie rzeczywistości
Mamy początek sierpnia, a nie wiemy nawet, jakie będą podstawowe wskaźniki makroekonomiczne i założenia budżetu na 2013 rok. To jedna wielka niewiadoma i sensacyjna zagadka, choć już wiemy, że trzeba brać pod uwagę nawet najbardziej złe warianty. Widać do decydentów dotarła wreszcie świadomość, że w przyszłym roku czeka nas potężny kryzys w finansach publicznych, a co szczególnie groźne, załamanie dochodów podatkowych i budżetowych. Minister Rostowski nadal twierdzi, że czeka nas tylko spowolnienie gospodarcze spowodowane kryzysem w strefie euro. Odczujemy kryzys w realnej gospodarce. Nie uda się dotrzymać zobowiązań wobec KE zejścia z deficytem poniżej 3 proc. do PKB, należy się też spodziewać jeszcze jesienią tego roku gwałtownego wzrostu bezrobocia nawet o 150-200 tys. osób oraz wielkich problemów z płynnością, a nawet wypłacalnością wielu przedsiębiorstw, z lawiną bankructw w tle. Po pięciu latach księżycowej ekonomii, kilku wirtualnych budżetach i totalnym wzroście zadłużenia publicznego, do kwoty blisko 900 mld złotych, rząd sięga dziś w rozpaczliwy wręcz sposób po wyprzedaż resztek dochodowych przedsiębiorstw – PKO, BP, PZU SA czy wreszcie wyprzedaż sanatoriów, a nawet możliwość wyprzedaży polskich lasów.

Warianty budżetu
W budżecie na 2013 r. nawet wielce kreatywne zdolności naszego MF w sferze sztuczek księgowych nie wystarczą, by stworzyć bajkową scenerię finansów publicznych w przyszłym roku. Tym razem nie ma szans na kilka wariantów budżetu, w tym wariant optymistyczny. Nawet najbardziej wirtualne i fantastyczne wskaźniki makroekonomiczne i budżetowe nie rozwiążą fundamentalnych problemów finansów publicznych w Polsce. Tym bardziej, że budżet państwa będzie musiał uruchomić dodatkowe, znaczące środki, być może wielu miliardów złotych z tytułu gwarancji dla bankrutujących firm i całych branż. Równie istotne problemy mogą pojawić się z zasileniem budżetu ze strony środków unijnych. Unijny budżet na 2013 r. już jest w opałach i może być mniejszy o 5-10 mld euro. Dodatkowego zasilenia finansowego będą potrzebowały samorządy po inwestycyjnych ekscesach związanych z Euro 2012, restrukturyzacją i komercjalizacją szpitali, rosnącymi problemami oświaty i załamaniem się inwestycji drogowych. Już blisko 170 gminnych budżetów jest na progu bankructwa, groźba bankructwa dotyczy również kilku dużych polskich miast. Nie da się dalej opierać wpływów budżetowych na mandatach od kierowców, zresztą i w tej dziedzinie minister Rostowski, mimo zamontowanych 300 nowych radarów, poniósł spektakularną klęskę. Z zaplanowanych w budżecie na ten rok wpływów z mandatów od kierowców na poziomie 1,2 mld złotych jak na razie wpłynęło zaledwie ok.10 mln złotych. I nic tu nie pomoże, nawet karanie mandatami za brak zimowych opon. Zamiast znaczących dochodów z Euro 2012 mamy same straty, spadek sprzedaży, spożycia indywidualnego, które w III kw. może spaść nawet poniżej 3 procent. Wyhamuje również produkcja przemysłowa i to znacząco, bo do zaledwie ok. 1 proc.

Nowelizacja budżetu 2012?
Nie można też wykluczyć konieczności nowelizacji tegorocznego budżetu późną jesienią. Może się okazać, że w obliczu rozmiarów kryzysu wkraczającego do Polski w ogóle nie da się sporządzić realistycznego budżetu i trzeba będzie przygotować bądź prowizorium budżetowe, bądź nawet funkcjonować w oparciu o projekt budżetu. Z pewnością grożą nam podwyżki podatków i opłat, w tym na pewno podatków i opłat lokalnych, całkowite wstrzymanie niedokończonych inwestycji drogowych i rabunkowa wyprzedaż resztek majątku narodowego. Przed nami jeszcze kryzys sektora bankowego w Polsce prawie całkowicie uzależnionego od kłopotów ich zagranicznych banków – właścicieli. Unia bankowa będzie dla nas śmiertelnie niebezpieczna. Bankowy Fundusz Gwarancyjny właśnie przygotowuje rozwiązania prawne tzw. uporządkowanej likwidacji, regulacyjnie niewypłacalnych banków – tzw. resolution. Zapewnił sobie on również otwartą linię kredytową w NBP, mającą zapewnić pełną płynność dla gwarancji depozytów na wypadek pogłębienia się kryzysu europejskiego. Niewykluczone również, że rząd w ramach ostatniej deski ratunku sięgnie po resztę naszych pieniędzy w OFE, pozostało tam ok. 230 mld złotych. Sztuczki księgowe, wirtualne budżety oraz kosmicznie rosnące zadłużenie były w ostatnich latach fundamentem bajki o „zielonej wyspie”. Zbliża się jednak ponura rzeczywistość budżetowa 2013 roku, czyli huragan „Vincent”. Czarna dziura polskich finansów publicznych i budżetowe tsunami a.d. 2013 coraz wyraźniej wyłania się z za horyzontu.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl