Boni chce liberalizacji ustawy o zbiórkach publicznych
Resort administracji i cyfryzacji przedstawił nowe założenia ustawy o zbiórkach publicznych. Zamierza zliberalizować przepisy krępujące dobroczynność. Roboczą wersję nowych zapisów resort opublikował na swojej stronie internetowej. Przeciwko nowym rozwiązaniom opowiadają się organizacje dobroczynne i społecznicy. Dopatrują się w nowych przepisach wielu nieścisłości.
Ministerstwo chce automatycznego zgłaszania zbiórek publicznych, bez wydawania pozwoleń przez organy państwa. Zbiórki mają być objęte jedynie regularną kontrolą skarbową. Niedawno minister Boni zaproponował także, by definicją zbiórki publicznej objąć też transakcje bezgotówkowe, jakie najczęściej realizuje się w internecie. Z takim rozwiązaniem nie zgadzają się społecznicy. Oświadczyli, że zwiększy to kontrolę urzędniczą i zaszkodzi działalności dobroczynnej. Piotr Trudnowski powiedział, że zmiany zamiast liberalizować przepisy poddają kontroli wszystkie zbiórki prowadzone w internecie.
Jednak – jak dodał Piotr Trudnowski – najwięcej problemów może przysparzać sama definicja zbiórki publicznej. Resort Boniego chce za nią uznać „zbieranie darów w gotówce i naturze w miejscach publicznych na cele publiczne”. Przede wszystkim chodzi m.in. o zbiórki na ulicy, zbiórki do puszek, koszy, w parku etc. Piotr Trudnowski oświadczył, że nie byłoby problemu z ustawą o zbiórkach publicznych gdyby prawo polskie było stanowione w sposób prawidłowy i konsekwentny. Wyjaśnił, że w nowej ustawie należy zapisać, że zbieranie pieniędzy drogą elektroniczną nie jest zbiórką publiczną.
Według ministerstwa uprawnione do przeprowadzenia takich zbiórek powinny być jedynie organizacje mające osobowość prawną oraz komitety społeczne powołane w celu przeprowadzenia zbiórki. Oprócz tego organizacje pozarządowe i stowarzyszenia. Nie ma zgody, by to były jednak osoby fizyczne. Piotr Trudnowski poinformował, że Fundacji Republikańskiej nie zaproszono do konsultacji, w których uczestniczy wiele organizacji pozarządowych. „Obawiam się, że może to być kolejna zasłona dymna przed działaniami, które nie będą oznaczać deregulacji tylko silniejszą kontrolę nad organizacjami charytatywnymi” – dodaje Piotr Trudnowski.