Zniewala zło, wyzwala dobro

Z Jego Ekscelencją księdzem arcybiskupem Edwardem Ozorowskim, metropolitą białostockim, rozmawia Sławomir Jagodziński

To pierwsze Ekscelencji Święta Bożego Narodzenia jako metropolity białostockiego. Jednak z tą diecezją Ksiądz Arcybiskup jest związany od bardzo dawna. Czym dla Ekscelencji jest ziemia białostocka? Jaka jest specyfika tych terenów i żyjących na nich ludzi?
– Ziemia białostocka jest kolebką mojego dzieciństwa. Tu się urodziłem i tu wzrastałem. Wróciłem na nią po sześciu latach pobytu w Lublinie i po dziewięciu w Warszawie. Niektórzy nazywają nas Polską B. Józef Piłsudski jednak uważał, że jesteśmy obwarzankiem. Ziemia białostocka po wojnie została oddzielona granicą polityczną od Wileńszczyzny. Ale duch, obrzędowość, sposób widzenia świata pozostały te same. Ziemię tę cechuje zróżnicowanie religijne, wyznaniowe, narodowe i kulturowe. Żyjemy razem w różnorodności, która jest komplementarna, a nie ekskluzywna. Uważam ją za bogactwo naszego terenu. Mamy bogate obszary leśne i czyste powietrze. Czujemy się zespoleni ze sobą, a nie podzieleni.

Najważniejsze, co nas czeka, to jedność, zgoda i miłość – powiedział Ksiądz Arcybiskup w dniu ogłoszenia papieskiej nominacji 21 października br. Na jakie najważniejsze sprawy pragnie Ekscelencja zwracać uwagę w kierowaniu archidiecezją?
– Kierowanie diecezją różni się od świeckich sposobów rządzenia. Diecezja to lud Boży zjednoczony ze swoim biskupem. Najważniejsze, by ludzie żyli wiarą, wzrastali w wierze i kierowali się miłością we wzajemnych stosunkach. Kościół nikomu niczego nie odbiera, powiedział Benedykt XVI. Biskup w diecezji jest znakiem jedności, stróżem wiary i drogowskazem zachowań. Nie budujemy miasta świeckiego, bo nasz dom jest w niebie. Tu jesteśmy pielgrzymami. Jeżeli zatem uda nam się żyć w zgodzie i miłości, to będziemy razem i razem będziemy odkrywali naszą ziemska pielgrzymkę. A wtedy i sprawy świeckie będą wyglądały lepiej.

W czasie ingresu do białostockiej katedry, ale także przy innych okazjach, zwracał Ksiądz Arcybiskup uwagę na nadużywanie kategorii „mniejszego zła”. W czym tkwi tajemnica popularności tego sformułowania we współczesnej rzeczywistości, zarówno tej społeczno-politycznej, jak i osobistej?
– Kategorii „mniejszego zła” używa się zwykle dla usprawiedliwienia złych decyzji. Dla ludzi, którzy siłą zagarnęli wysokie stanowiska i potem chcieli je za wszelką cenę utrzymać, formuła ta jest bardzo wygodna. A ponieważ także prywatnie wielu ludzi stosuje tę zasadę w życiu, dlatego chętnie solidaryzują się oni z tymi, którzy ją wypisują na swoich sztandarach. Jest to ciche przyzwolenie na zło i uchylenie drzwi, przed którymi ono się czai (Rdz 4, 7). Gdy zło wtargnie do ludzkiego serca, trudno je z niego usunąć. Człowiek powinien uczynić wszystko, by drzwi jego domu były przed złem zamknięte. Ma on nad nim panować.

Gdy zobaczy się ziarenko dobra, zachwyci się nim, włoży się do żyznej ziemi i zacznie się je pielęgnować, wyroście z niego potężne drzewo – mówił Ksiądz Arcybiskup w ingresowej homilii. Takiej zdolności miłosiernego spojrzenia na każdego człowieka brakuje chyba w wielu wymiarach życia w naszej Ojczyźnie? Raczej łatwiej przychodzi tropienie zła – czasem za wszelką cenę…
– Pragnienie dobra nosi w sobie każdy człowiek. Ono jest przedmiotem jego woli. Dobro jednak rzadko kiedy występuje odizolowane od zła, które jest zwykle krzykliwe, czasem mieniące się różnymi barwami i przez to kuszące. Poczynając od raju, człowiek znajduje się w sytuacji kuszenia. Ulegali mu nasi prarodzice i ulegają mu ludzie współcześni. Podobnie jest w Polsce w sferach politycznych, administracyjnych, w ogóle wszędzie. Ludzie to widzą, bronią się przed uleganiem złu i żyją jakby byli bezsilni. Dużo mogłyby tu pomóc środki masowego przekazu, ale one także znajdują się pod presją pieniądza i swoich mocodawców kierujących się zyskiem.

W czasie tegorocznych obchodów Święta Niepodległości Ekscelencja wskazywał na podstawowe zasady, jakie winny rządzić każdą społecznością. Pierwsza z nich to miłość, która jest warunkiem, aby wszelkie debaty przynosiły właściwy i dobry skutek, a druga to człowiek, który ważniejszy ma być od rzeczy. Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup polskie życie społeczno-polityczne w tym kontekście?
– Polskie życie społeczno-polityczne zachłysnęło się odzyskaną wolnością. Ujawnia się w nim nasz charakter narodowy. Jesteśmy bohaterami w czasie wojny i słabeuszami w latach pokoju. Wolność jest wielkim i zarazem ciężkim darem. Trzeba ją zdobywać, by ją posiadać, uczyć się jej, by nią się cieszyć. Człowiek jest drogą państwa i nikt z rządzących nie może go stracić z oczu. Człowieka trzeba miłować, a jego odmienne (lecz nie złe) zachowanie tolerować. Polityka, która zagubiła człowieka i utraciła miłość, jest nieludzka.

W tym roku obchodziliśmy 25. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, bolesnej rany zadanej Narodowi. W czasie białostockich obchodów tej smutnej rocznicy wskazał Ekscelencja na dwie wolności, które w Polsce ciągle zmagają się ze sobą: wolność zewnętrzną i wewnętrzną. Na czym one polegają?
– Wolność zewnętrzna państwa to bezpieczne granice i możliwość decydowania o jego rządach. W przeszłości Polska często ją traciła, chociaż Polacy nigdy z tym się nie pogodzili. Dzięki zmaganiom o odzyskanie wolności rozwinął się w naszym Narodzie patriotyzm. Nie jest on nacjonalizmem ani szowinizmem. Nasze umiłowanie Ojczyzny wysysamy z mlekiem matki. Wolność wewnętrzna natomiast to swoboda w decydowaniu o własnych czynach. Zniewala zło, wyzwala dobro. Wolność wewnętrzna skutkiem tego jest ciągłym zdobywaniem dobra i uciekaniem od zła. Jeżeli przestrzeni wolności zewnętrznej nie zagospodaruje się dobrem, ludzie pozostaną zniewoleni.

Z problemem złego korzystania z daru wolności silnie wiąże się chyba problem wychowania młodego pokolenia? Doniesienia ostatnich choćby miesięcy o tragicznych wydarzeniach w polskich szkołach pokazują, że coś niedobrego zaczyna się dziać z młodzieżą…
– System wychowawczy w Polsce przechodził swoje kryzysy: ideologizacji komunistycznej i liberalizmu postoświeceniowego. Jeden i drugi był narzucany siłą i wielu mu ulegało. Największe szkody poniosła rodzina. Uczniowie w szkołach pochodzą z konkretnych domów, a nie z księżyca. Stamtąd przynoszą moralność i kulturę. Jeżeli poziom moralny życia w domach jest niski, to jak może on wzrosnąć w szkole. Zachodzi potrzeba uzdrowienia tego systemu, przywrócenia autorytetu nauczycielom i dostarczenia środków do egzekwowania wymogów stawianych uczniom. Szkoła powinna rozwijać to, co zaczęło się w zdrowym domu rodzinnym.

Rodzinny charakter Świąt Bożego Narodzenia zawsze kieruje nasze myśli na przyszłość polskich rodzin. Niestety, wśród młodych ludzi zauważa się pewną niekonsekwencję: z jednej strony badania socjologiczne bardzo wysoko plasują na liście wartości, które ceni młodzież, szczęśliwe życie rodzinne, a z drugiej wśród młodych ludzi rozszerza się np. plaga wspólnego mieszkania, układania sobie życia bez ślubu. Do tego niepokojące jest także przyzwolenie społeczne na takie zachowanie, katoliccy rodzice nie reagują… Czy ta kwestia nie wymaga aktywniejszej troski duszpasterskiej?
– Wskazane zachowania nie występują u tych samych ludzi. Ich nagłaśnianie sprawia wrażenie niekonsekwencji. Z własnego doświadczenia i lektur wiem, że zdecydowana większość młodzieży opowiada się za małżeństwem, miłością i życiem. Związki nieformalne (tej samej płci, bez ślubu) są mniejszością. Opinia publiczna winna uczyć, jak wybierać dobro, popierać je i stawiać za wzór do postępowania. Indyferentyzm w tej dziedzinie jest szkodliwy etycznie i społecznie. Dawniej wszystko, co się mówiło, było budujące, dzisiaj raczej jest rujnujące.

Niebawem mają się ukazać dwa papieskie dokumenty dotyczące Eucharystii. Pierwszy z nich ma zezwolić kapłanom na swobodne odprawianie Mszy św. w rycie trydenckim. Niektóre medialne komentarze dają wyraz różnym z tym związanych obawom pewnych środowisk. Czy należy się bać Mszy św. odprawianej w starym rycie? Czy jest ona zagrożeniem dla jedności Kościoła?
– Nie należy się obawiać Mszy św. odprawianej w rycie trydenckim. Przez kilka wieków był on w Kościele rzymsko-katolickim wyrazem jego życia. Jeżeli jednak Sobór Watykański II zdecydował się na zmianę tego rytu, to uczynił to nie dla kaprysu, lecz dla większego pożytku wiernych. W rycie trydenckim główny ciężar we Mszy św. spoczywał na celebransie. Wiernych świeckich reprezentowali ministranci. Wszystko jakby rozgrywało się między kapłanem a Bogiem. Nadto większość współczesnych ludzi nie rozumie już języka łacińskiego. Wołanie o ryt trydencki wypływa z nadziei rehabilitacji LefÝbvre”a i powrotu jego duchownych do Kościoła rzymsko-katolickiego. Nie wydaje mi się jednak, by ten ryt mógł zastąpić sprawowanie Eucharystii w rycie Soboru Watykańskiego II. Zachodzi potrzeba pogłębienia teologii i duchowości Eucharystii, a nie zmiany jej zewnętrznego rytu.

Drugi papieski dokument, który ma się ukazać już po Nowym Roku, to oczekiwana adhortacja apostolska na temat Eucharystii. Czy Ekscelencja, jako uczestnik Synodu Biskupów, którego owocem prac jest ten dokument, może powiedzieć, jakie zasadnicze sprawy związane z odprawianiem i przeżywaniem Mszy św. w polskich parafiach wymagają dziś szczególnej uwagi i troski?
– W Polsce przeważają duże diecezje, duże parafie i przepełnione świątynie na Mszy św. Sprawia to wrażenie siły. W tłumie jednak gubi się pojedynczy człowiek i zanikają relacje osobowe. Stąd też Msza św., która z istoty swej jest Komunią, zamienia się w anonimową społeczność. Ten stan rzeczy wymaga umiejętnego połączenia tłumnego udziału w Eucharystii z poszanowaniem ich uczestników jako osób. Msza św. jest wspólną celebracją rozłożoną na poszczególne głosy. Uwagi wymaga widzenie tego, co istotne, i tego, co drugorzędne. Pierwszą zasadą Eucharystii jest ofiara jako wyraz miłości i jako realizowanie się osoby. Bóg siebie złożył w ofierze, by człowiek mógł ją odwzajemnić i w ten sposób przybliżyć się do Boga. Eucharystia jest uobecnieniem ofiary krzyżowej Chrystusa i razem z Nim złożeniem jej Bogu. Wszystko w niej jest z tym związane.

Dziękuję za rozmowę.
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl