Unia nie jest klubem altruistów

Z Witoldem Waszczykowskim, dyplomatą, byłym wiceministrem spraw
zagranicznych, rozmawia Marcin Austyn

Okres polskiej prezydencji w Unii Europejskiej jest szansą na wypromowanie
Polski w Europie. Co możemy zyskać?

– Prawdę mówiąc, oczekiwania, że w okresie naszej prezydencji w Unii
Europejskiej Polska może bardzo wiele zyskać, są dość optymistyczne, a to
głównie dlatego, że prezydencje od czasu wprowadzenia traktatu lizbońskiego w
znaczący sposób zmieniły swój charakter. Obecnie nie mają tego dawnego znaczenia
w sensie przewodzenia w UE i wydaje się, że nie powinny się tak nazywać. Dziś
jest to rola pomocnika, koordynatora. Ponadto, po kilku latach naszej obecności
w UE, powinniśmy odejść od naiwnego euroentuzjazmu. Już doskonale wiemy, że Unia
nie jest klubem altruistów, ale jest to instytucja, w której dominują interesy
narodowe przede wszystkim silnych państw, jak Niemcy, Francja i Wielka Brytania.
Dlatego kraj taki jak Polska, średniej wielkości w Europie, nie będzie miał
możliwości rzeczywistego sterowania całą Unią. Oczywiście możemy skorzystać z
szansy, ponieważ wiele spotkań będzie odbywało się w Polsce, wielu polityków,
ekspertów, dyplomatów przyjedzie do naszego kraju. Na pewno będzie też
zwiększone zainteresowanie Polską w mediach światowych, ale to z pewnością nie
przełoży się na możliwości znaczącego ulepszenia realizowania polskiego interesu
narodowego w Unii Europejskiej. Kończy się prezydencja węgierska, a ile osób
jest w stanie wskazać jakąś inicjatywę tego kraju, chociażby z okresu ostatnich
miesięcy? Trzeba oczywiście wziąć poprawkę na to, że Węgry są mniejszym krajem,
są zaangażowane w zmiany wewnętrzne, ale widać tu pewne zjawisko. Osobiście
uważam, że najwięcej zyskamy, jeżeli za czasów naszej prezydencji czegoś
wyraźnie nie zepsujemy, nie będzie wpadki administracyjnej, niefortunnej
wypowiedzi – szczególnie ministra Radosława Sikorskiego bądź prezydenta
Bronisława Komorowskiego, a obaj panowie są z tego znani. Zyskamy, jeśli nie
dojdzie do wielkiego tąpnięcia na świecie, w które UE musiałaby się zaangażować.
Niestety, prawdopodobieństwo jego wystąpienia istnieje, bo wciąż tlą się
konflikty w Afryce Północnej, a na wrzesień – co mało kto podkreśla – jest
zapowiedź powstania niezależnego państwa palestyńskiego. To poważnie może
zmienić geopolitykę tamtego rejonu i Unia będzie musiała odnieść się do tej
nowej sytuacji.

Jakie elementy dotykające spraw Unii Europejskiej powinniśmy szczególnie
podkreślać?

– W ostatnich latach zaniedbano politykę wschodnią i stało się to zarówno w
Unii, jak i w Polsce, która odeszła od ambitnej polityki wspierania
transformacji krajów na wschód od nas położonych i utrzymania otwartych drzwi do
Wspólnoty dla tych krajów. Odeszliśmy też od ambitnej polityki wobec Rosji na
rzecz polityki pragmatycznej i pozwoliliśmy, by polityką UE w stosunku do Rosji
zajęły się Niemcy i Francja. Dlatego powinniśmy przypominać, że ta kwestia leży
w interesie wszystkich państw UE, nie tylko tych wybranych, to trzeba
podkreślać. Niestety, nie bardzo wierzę, byśmy mogli odegrać poważną rolę np. w
formowaniu budżetu UE na rok 2013, bo jest na to za wcześnie. Nie wierzę też,
byśmy mieli możliwość odegrania istotnej roli np. w rozwiązywaniu kryzysu
greckiego.

Szanse na powodzenie zwiększa aktywność polityczna na arenie międzynarodowej,
ale wydaje się, że dotychczasowa polityka zagraniczna polskiego rządu nie jest
na najwyższym poziomie.

– To prawda. By odnieść sukces, trzeba być aktywnym w danej dziedzinie w swoim
kraju. Jak wspomniałem, odeszliśmy od ambitnej polityki wschodniej. Ponadto rząd
proponuje, by priorytetem było aktywizowanie w Unii polityki innowacyjności, ale
my z nią sami mamy problemy. Nie jesteśmy innowacyjni, a wciąż marzeniem jest
chociażby to "jedno okienko". Nie jesteśmy też krajem opasanym nowoczesną
technologią. Do tego z uporem rząd mówi o wspólnej polityce obronnej UE. Jeżeli
jednak Unia nie ma wspólnej polityki zagranicznej, nie jest w stanie się zgodzić
co do priorytetów i głównych kierunków działań w tym zakresie, to jak można
mówić o wspólnej polityce obronnej? Raczej powinniśmy postawić na udział w NATO,
więzi z Amerykanami, a nie tworzyć fikcję jakiegoś ugrupowania obronnego w
oparciu o UE.

Wspomniał Pan o wpadkach naszych polityków. Można do nich zaliczyć decyzję
ministra Sikorskiego, by w czasie prezydencji promować nie polskie, ale
węgierskie wino. Z kolei w filmie promującym prezydencję para tańczy w rytm
tanga i walca wiedeńskiego.

– A wcześniej premierowi Donaldowi Tuskowi wyrwało się, że truskawki chorwackie
są smaczniejsze od polskich. Do tego mieliśmy donos MSZ na polskiego obywatela
do Watykanu. Widać, że mamy problem z tym ministrem. To pierwszy szef resortu
spraw zagranicznych tak mocno zaangażowany w rozgrywki polityczne wewnątrz
kraju. Dotychczasowych szefów resortu spraw zagranicznych można było lubić lub
nie, ale oni trzymali się z daleka od spraw wewnętrznych, chcieli uchodzić za
neutralnych. Niestety, minister Sikorski jest mocno zaangażowany w rozgrywkę
wewnętrzną i może nawet bardziej znany jest z wystąpień dotykających spraw
krajowych niż zagranicznych. To nie rokuje dobrze w świetle polskiej
prezydencji. Zadaniem szefa MSZ jest budowanie zrozumienia i poparcia w kraju
dla prowadzonej polityki zagranicznej. Jeżeli pan minister kilka dni przed
przejęciem przez Polskę przewodnictwa w UE ogłasza, że Polska jest podzielona na
optymistów i ponuraków, to jak ma uzyskać poparcie dla swoich działań, skoro sam
dzieli społeczeństwo i polityków.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl