Straty policzymy w miliardach

Komisja Europejska przyznała nam 720 mln euro na programy regionalne. Województwa czekają na pieniądze, które od prawie 2 miesięcy leżą na koncie Narodowego Banku Polskiego. Beneficjenci są zdezorientowani. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego blokuje też ponad 541 projektów indywidualnych na sumę ok. 42 mld euro


Z Grażyną Gęsicką, posłanką PiS, byłą minister rozwoju regionalnego, wykładowcą Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, rozmawia Grzegorz Lipka



Polska może nie wykorzystać unijnych funduszy na sumę 3 mld złotych. Z czego to wynika?


– Nie znam tych szacunków. W 2007 r. nie powinniśmy utracić środków. W każdym razie taki stan rzeczy pozostawiłam, opuszczając ministerstwo po wyborach. Inna kwestia – to rok 2008. Trzeba podjąć szereg działań, żeby wykorzystać wszystkie środki z Narodowego Planu Rozwoju 2004-2006. Mam nadzieję, że wykorzystamy. 31 grudnia 2008 r. to końcowa data na wydawanie środków z NPR.


Jak ocenia Pani prace nad funduszami unijnymi na lata 2007-2013?


– W mojej ocenie, jest to coś, co można określić grzechem zaniechania lub odwlekania. Jak wiadomo, władza polega na podejmowaniu decyzji. Decyzje trzeba podejmować jak najszybciej, bo inaczej nie zrealizujemy planów wydatkowania środków przeznaczonych Polsce przez UE. W ministerstwie są dwie sfery blokujące realizację programów. Pierwszą są kontrakty wojewódzkie, które są niepodpisane, o ile mi wiadomo – do dzisiaj. Zablokowanie kontraktów odbywa się pod hasłem wprowadzenia decentralizacji i ułatwień dla województw. Tymczasem interesem województw jest przede wszystkim uruchomienie projektów. Po ich uruchomieniu możemy poprawiać procedury – jeśli poprawki będą korzystne dla województw, gmin i powiatów, na pewno zostaną przez nie przyjęte z wdzięcznością.


Dlaczego niepodpisanie kontraktów jest takie groźne?


– Nie ma innego sposobu na przekazanie województwom pieniędzy przesłanych przez Komisję Europejską i pieniędzy pochodzących z budżetu państwa jak tylko przez podpisanie kontraktów. Taki jest stan prawny. Jeżeli marszałek nie ma pieniędzy na koncie albo przynajmniej podpisanego kontraktu, czyli przyrzeczenia pieniędzy, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie zwlekał z ogłaszaniem konkursów i podpisywaniem umów z beneficjentami. Będzie się obawiał, że przyjdzie kontrola z Najwyższej Izby Kontroli albo Regionalnej Izby Obrachunkowej z pytaniem, na jakiej podstawie podpisywał umowy. Te instytucje wymagają zapewnionych środków przy podejmowaniu zobowiązań. W związku z tym tylko część marszałków ogłosiła konkursy, a część z nich przesunęła je na późniejsze terminy.


Woj ewództwa czekają nie tyle na pieniądze, ile chociażby na obiecanie im środków…


– Pieniądze też już są. Komisja Europejska przesłała nam olbrzymie kwoty zaliczkowo. Mamy ponad 720 mln euro na programy regionalne. Należałoby te pieniądze rozdzielić na województwa, ale od prawie 2 miesięcy leżą one na koncie w NBP. Gdyby podpisanie kontraktów nastąpiło dzisiaj, to i tak zanim dotacja zostanie uruchomiona, minie co najmniej miesiąc.


Może ministerstwo ma powody, żeby zwlekać?


– Trochę zgaduję, ale to może wynikać z tego, że brakuje szczegółowego planu wydatkowania obejmującego 2-3 lata do przodu. Żeby wydać określoną sumę pieniędzy w następnych latach, trzeba już dzisiaj uruchomić przygotowania do inwestycji oraz rozpocząć realizację tych, które są przygotowane. Na 2007 rok mieliśmy do wydania 8 mld euro ze środków unijnych oraz 2 mld euro z polskich środków – z czego prawie nic nie wydaliśmy. W następnym roku mamy do zagospodarowania ponad 8 mld euro, a w kolejnych jeszcze większe środki. Żeby to wydać, nie można tracić ani jednego dnia. Nie można dopuścić do nawarstwiania się alokacji. Przyjdzie 2010 rok i w wyniku tego nawarstwienia straty będą liczone w miliardach, a nie milionach.


W resorcie zablokowane są też inne projekty.


– Są to projekty indywidualne. Jest ich 541 na sumę ok. 42 mld euro. Ich realizacja miała przebiegać w następujący sposób: po ogłoszeniu list projektów w Monitorze Polskim (to już się stało) miało nastąpić podpisanie umów wstępnych z beneficjentami, w których określono by warunki, jakie musiał spełnić beneficjent, żeby otrzymać środki na inwestycję. Po spełnieniu tych warunków niezwłocznie miały być podpisywane z beneficjentami właściwe umowy na realizację projektów i niezwłocznie miał nastąpić zwrot kosztów przygotowania projektu. Gdyby projekt nie był przygotowany – nie byłoby zwrotu kosztów. Niestety, jeśli teraz publicznie ogłasza się, że wszystkie listy będą przedmiotem weryfikacji, to oznacza, że podpisane do tej pory umowy wstępne mają niewiadomy status. Niedoszli beneficjenci nie wiedzą, co mają zrobić, ponieważ zaczęli w dobrej wierze przygotowywać te projekty. Zapowiedź pani minister rozwoju regionalnego sprawia, że nie mają oni pewności, czy będą na liście. Pani Elżbieta Bieńkowska obiecała, że pod koniec stycznia lista nowych projektów będzie ogłoszona w Monitorze Polskim, w co ja mocno wątpię.


Z czego wynikają Pani wątpliwości?


– Jest to jak otwarcie puszki Pandory. Pieniędzy nie ma tyle, żeby wszystkim wystarczyło. Dlatego liczyć się trzeba z silnym lobbingiem ważnych osób i instytucji walczących o zapewnienie tych pieniędzy na określone inwestycje. W ministerstwie kierowanym przeze mnie około pół roku toczyły się dyskusje z różnymi partnerami, którzy zresztą teraz, po decyzji o weryfikacji, czują się wystawieni do wiatru. Nie wiadomo, czy zmieniona w procesie weryfikacji lista będzie przedmiotem ponownych konsultacji społecznych. Z jednej strony – powinna. Z drugiej – każdy, kto wie, jak proces konsultacji społecznych wygląda, zdaje sobie sprawę z tego, że nie można go zrobić w tak krótkim okresie, czasu tzn. do końca stycznia. Potencjalni beneficjenci wstrzymali oddech, nie przygotowują projektów. Zamiast przygotowywać inwestycje, jest oczekiwanie na weryfikację. Część z inwestycji miałaby być skreślona, a uwolnione środki rozdzielone w drodze konkursu. A to wiąże się z jeszcze dłuższą procedurą. Jest to około 8-10 miesięcy.


Dziękuję za rozmowę.
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl