Ogólna sofistyka dziś

Ks. prof. Czesław S. Bartnik

W wysokiej skądinąd kulturze starogreckiej rozwinął się w V i IV w. przed Chrystusem niski raczej kierunek umysłowy zwany sofistyką. Sofiści byli grupą ówczesnych nauczycieli oświatowców, wprowadzającą obywateli za opłatą w życie społeczne, retorykę, politykę, filozofię, kulturę i w życie obyczajowe, ale w duchu negacji wyższych wartości religijnych, moralnych, filozoficznych i naukowych. Przy tym posługiwali się najczęściej zwodniczą argumentacją za rzekomą prawdziwością fałszu czy błędu. Jakże słusznie pan dr Stanisław Krajski podniósł w jednym ze swoich znakomitych programów w Telewizji Trwam, że w całej naszej kulturze euroatlantyckiej mamy dziś właśnie nawrót ówczesnej sofistyki na szeroką skalę. Chciałem więc ukazać niektóre przejawy sofistyki dzisiejszej.


Sofistyka we władzy publicznej


U podstaw wszelkich form życia publicznego leży istotny problem religijny, a mianowicie stosunek władzy ludzkiej do boskiej. Normalny i pozytywny stan życia ma miejsce wtedy, kiedy człowiek rozumie, że ma władzę od Boga, kiedy akceptuje Go jako Stwórcę, Pana i Ojca świata i ludzi oraz kiedy respektuje porządek rzeczywistości. Jednak od początku często występował bunt przeciwko Bogu i człowiek chciał być samowładcą, a nawet niekiedy siebie stawiał na miejsce Boga lub wprost uważał się za Boga, jak czynili to niektórzy sofiści. Tak i dziś coraz częściej człowiek traktuje władzę Boga jako czysto mitologiczną lub obcą sobie czy też konkurencyjną. I nawet człowiek głęboko religijny chciałby właściwie Bogiem rządzić, władać, choćby i za pomocą modlitwy, a przynajmniej pouczać Pana Boga, co powinien robić. A cóż dopiero mówić o człowieku słabo religijnym.

U piastunów wysokiej władzy występuje zazwyczaj ostry konflikt między nimi a Bogiem na tle ich władzy. Widać to dobrze, gdy zwalczają władzę i prawa religijne. Stąd i prawa Kościoła albo odrzucają w ogóle, albo traktują je jako zamach na ich prawa, albo gdy przyznają Kościołowi jakieś uprawnienia, np. naukę religii w szkołach publicznych, to zachowują się tak, jakby czynili osobistą łaskę Kościołowi i Bogu. Podobnie zresztą postępują często wszyscy uczestnicy życia publicznego, urzędnicy, politycy, uczeni, artyści, nauczyciele i rodzice. Oczywiście i ludzie władzy religijnej bywają bardzo skłonni traktować tę władzę jako czysto osobistą i ani myślą ją korelować z Bogiem.

W rezultacie dawni i dzisiejsi sofiści odrzucają Boga i Jego władzę, a w konsekwencji negują naturalny porządek rzeczy, prawdę obiektywną, absolutny charakter etyki, wartości rodziny, narodu, państwa, prawa, logiki i niemal wszystkie wyższe wartości. Liczy się dla nich tylko zdrowie fizyczne, przyjemności, głównie seksualne i smakowe, dobra materialne, wygoda, skuteczność działania, posiadanie władzy nad innymi i nad samym życiem, znaczenie społeczne i sława, choćby pusta i fałszywa. I to wszystko występuje w całej dzisiejszej kulturze euroatlantyckiej, obejmując coraz szerzej i głębiej także Polskę.


Sofistyka zdrady


Sofiści podważali wartości niemal całego dziedzictwa myśli i kultury. Wynosili jednostkę na tron Boży, a pomniejszali rodzinę, społeczeństwo, państwo, ojczyznę, naród. To powtarza się dziś w ideologii UE, która również neguje religię, moralność, dziedzictwo duchowe, tradycję. W rezultacie do domu Europy można odnieść słowa Boże: „Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów, lecz wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców” (Mk 11, 17). Oczywiście chodzi tu głównie o wiodące elity społeczne, nie o całe społeczeństwa.

Istotnie, we wszystkich krajach chrześcijańskiej kiedyś Europy widać krew nienarodzonych, nienawiść do Boga i religii, zakłamanie, niesprawiedliwość, odrzucanie wyższych wartości duchowych, rozpustę, korupcję we wszelkich dziedzinach, bandytyzm medialny dla pieniędzy i walki z innymi, rozboje gospodarcze i administracyjne, potężne walki w całej gospodarce i rozwijanie utopii raju materialnego bez Boga.

Przez ratyfikowanie traktatu lizbońskiego Polska dołączyła dobrowolnie do tej „jaskini zbójców” bez Boga w życiu publicznym. Jest to akces nie tylko do wspólnoty gospodarczej i materialnej, ale także – bez mocnych zabezpieczeń – i do owej ideologii sofistycznej. W rezultacie dokonało się podpisanie cyrografu diabłu, w wierze w obietnice wielkiego dobrobytu materialnego w zamian. Ale w tej przynęcie kryje się hak, z którego nie można się wyrwać. Jak to się dzieje, że całe społeczeństwa dają się złowić w niewolę? Jest to dzieło ideologii grup wiodących w Europie, posługującej się przede wszystkim pieniądzem i swoimi mediami. Ideologia ta tworzy całą atmosferę, którą społeczeństwa oddychają, a w której kryje się owa sofistyka na podobieństwo bezwonnego czadu. Sofistyczna impregnacja naszych sfer wyższych i całego społeczeństwa była bardzo wczesna, długofalowa, wyrafinowana, wielopłaszczyznowa i odpowiednio dozowana (Władysław Kucia). Owa atmosfera przyczynia się do powstania całej mentalności społecznej, która niestety jest trudna do zmiany i może trwać długo. W Grecji mentalność sofistyczna trwała ponad dwa wieki, choć z biegiem lat była coraz mniej intensywna.

W Polsce wszystkie partie obecne w parlamencie ulegają sofistyce zachodniej. Jeżeli chodzi o głosowanie, to trzeba oddać cześć i chwałę tym 56 parlamentarzystom, którzy głosowali przeciw sprzedaży Polski, bądź tym 12, którzy wstrzymali się od głosu, oraz 17 senatorom, którzy nie poparli wasalizacji Polski, głosując przeciw, i 6 wstrzymującym się od głosu. Jedni i drudzy są w PiS. Oczywiście trzeba też oddać honor i cześć tym wszystkim ludziom, którzy zachowują rozumną godność i wolność polską i nie dają się zwieść żadnej ideologii, i boleją nad wszelką lekkomyślnością i zdradą.


Z sofistycznych zachowań


Sofistyka to nie tylko mentalność i ideologia, ale także określone działania i zachowania. Oto niektóre najnowsze.

Nie można się uspokoić, kiedy się patrzyło na bicie braw na stojąco w Sejmie i w Senacie po akcie rezygnacji z suwerenności Polski i oddania jej pod władzę unijnego superpaństwa. Typowo sofistyczne: biją brawo, choć nie wiedzą, co ratyfikują. Nie wie również znaczna część społeczeństwa, które tej abdykacji Polski sprzyja. Kiedyś wszyscy dowiedzą się, co oznacza ten traktat, i może oprzytomnieją, ale po końcu roku 2008 będzie już za późno. Wtedy ludzie światlejsi będą musieli znowu myśleć o jakiejś Insurekcji Kościuszkowskiej.

Czasami mam wrażenie, że wszyscy politycy i ludzie władzy są przeciwko oddaniu Ojczyzny Pani Europie. Ale przy bliższej analizie dostrzega się właśnie sofistykę: jedni są absolutnie przeciwko i rozumieją, że jest to sprzedaż za euro, drudzy byliby przeciwni, gdyby wiedzieli, iż to jest sprzedaż, a nie wolne przystąpienie do wspólnoty, a trzeci również są przeciwni, jeśli za niską cenę, natomiast za wysoką cenę to są za i sofistycznie sobie tłumaczą, że to jest dla dobra Polski: co się będzie Matczysko męczyło na gospodarstwie biedniejszym niż na Zachodzie. To trzecie stanowisko jest reprezentowane najczęściej przez PO, przez postkomunistów, przez kosmopolitów i różne mniejszości narodowe. Dla bezmyślnych i bez serca nic nie znaczy, że Bruksela krępuje nas kajdankami we wszystkich dziedzinach: patriotycznej, politycznej, gospodarczej, kulturowej i innych. Już widać np., iż Bruksela nakaże wszystkim lekarzom dokonywać aborcji na życzenie, w przeciwnym razie wszyscy będziemy płacili olbrzymie kary. Albo też Polska będzie mogła być zamieniona w użyteczne śmietnisko dla Europy, gdyż już teraz wjeżdża z Niemiec co dzień dziesięć ogromnych tirów ze śmieciami niemieckimi. A co będzie potem, gdy będziemy tylko polskim landem? Potem np. Bruksela nakaże i naszemu prezydentowi, co ma myśleć, co mówić, co jeść, jak się ubierać, z kim się spotykać i jak UE wychwalać.

Kto będzie decydował o naszym życiu w Polsce, widać dobrze po wizycie premiera Donalda Tuska w Izraelu. Premier zobowiązał się, że nasi biedacy zapłacą bogatym dziś Żydom za mienie zabrane im bądź przez Niemców, bądź przez bolszewików, bądź przez żydowskich dygnitarzy z PZPR. Wprawdzie mówi się tylko o pewnych procentach, ale nie została ustalona baza wyjściowa ani problem odsetek „za zwłokę”. A poza tym nie ustalono, czy pieniądze będą dawane tylko instytucjom Izraela, czy także osobno i Ameryce, albo może jeszcze całej diasporze na świecie. Przy tym w Polsce było już dużo przypadków fałszowania metryk przez rzekomych spadkobierców budynków. Ponadto premier przyrzekł też pokornie, że „nie będzie żadnej tolerancji dla antysemityzmu w Polsce”. Zdanie to – jak słusznie komentuje je prof. Bogusław Wolniewicz – oznacza, że dotąd jest u nas antysemityzm na skalę państwową, że będzie dalszy nacisk na społeczeństwo katolickie, oskarżane ciągle przez Żydów o antysemityzm, no i że wzmogą się ataki na Radio Maryja i na inne media patriotyczne, niepoddające się roszczeniowym szantażom. Jednocześnie polski premier nie zadbał o symetrię, a mianowicie nie zastrzegł, by Żydzi wyrzekli się antypolonizmu uprawianego coraz gwałtowniej jako forma nacisku w celu otrzymania pełnych odszkodowań. Może premier liczy na to, iż to już będzie płaciła za nas Bruksela?

Jednocześnie i naszym filosemitom chodzi chyba o to, żeby wzbudzać w Polsce prawdziwy antysemityzm, bo wtedy przysłużą się polityce żydowskiej. Kiedy np. prof. Jerzy Robert Nowak wydobywa sprawiedliwych i szlachetnych Żydów, by doprowadzić do pełnej przyjaźni polsko-żydowskiej, odstawiając na bok różnych szantażystów, to owi filosemici gaszą tę akcję sofistycznie. Utrudnia się profesorowi prowadzenie wykładów i stosuje się groźby zamachu. Rzeczywiście, profesor ma wielką winę, bo przy tym broni publicznie dobrego imienia Polski i Kościoła, co dla sofistyki brukselskiej jest przestępstwem. Całą sytuację „ratują” nasze media publiczne, które wraz z politykami i niektórymi „katolikami inaczej” wspierają antypolonizm i wstydzą się polskości.

A jakie gry sofistyczne są w parlamencie! Mało komu chodzi o prawdę, o dobro wspólne, o cały Naród, o gospodarkę, o sprawiedliwość. Najczęściej pojawiają się tylko ataki na inne partie i liczy się tylko interes własnej grupy. Często nie ma treści ani logiki. Kto wybrał tych ludzi? Może to już takie odziedziczone prawo? W roku 1974 pytałem pewnego profesora w Holandii, czy mają w swoim języku jakiś idiom odnoszony do Polski. Mają: „Jak w polskim Sejmie”, tzn. chaos, zgiełk i bezsens. Jest to zapewne idiom z dawnych czasów, ale i dziś nie jest u nas inaczej. O, przepraszam! Posłowie są jednak zgodni i sofistycznie logiczni w jednym, a mianowicie w atakach na ojca Rydzyka, który „ośmiesza” i „szpeci” Polskę swoim patriotyzmem, prawdziwością i przywiązaniem do prawowiernego Kościoła. Posłowie mają tu rację, bo taka postawa razi i niektórych liberalnych hierarchów.

W polowaniu na Radio Maryja Sejm chce teraz ustrzelić jeszcze rzecznika praw dziecka panią Ewę Sowińską. Za co? Właściwie nie ma zarzutów, jakoby była nieudolna. Ale zarzuca się jej, że będąc na stanowisku publicznym, jest demonstracyjnie wierząca, myśli podobnie jak ojciec Rydzyk, broniła obalonego bezprawnie biskupa i ma czworo dzieci, co czyni ją stronniczą w sprawie aborcji. To wszystko pokazuje, że mamy już w życiu państwowym ateizm polityczny.

Sofistyka wychodzi doskonale w Polskim Związku Piłki Nożnej. Oto sport znieprawił się bardzo w całym świecie, i to niemal we wszystkich dyscyplinach, tak że za główny sport uchodzi sztuka zdobywania pieniędzy. Popatrzmy na Polskę. Wielki mecz. Sponsorzy wyłożyli miliony. Drużyny biegają jak na zapalenie płuc. Sędziowie wiją się jak w ukropie. Pobrudzeni gracze tylko siarczyście plują. Kibice szaleją. Widownia rozpalona do czerwoności z emocji. Kto wygra? A mecz jest oszukany i wynik już dawno ustalony. Widocznie sędziowie, jak w dawnym Izraelu, mają ducha proroczego. A dziś, kiedy 29 drużyn jest podejrzanych o korupcję i ponad 120 osób oskarżonych, to zarząd mówi, że zrobił, co mógł, i gotuje się do dalszych rozgrywek. I nie można PZPN nic zrobić, bo kryje go również autonomiczny związek międzynarodowy. A futbol to dziś jeden z głównych tematów życia społecznego. Czy to nie jest sofistyka?

W liberalizmie ciągle źle jest z klasami społecznymi. Centralne miejsce na scenie państwowej zajmują oligarchowie i ludzie biznesu. Nie liczy się życie duchowe, kulturalne, naukowe, artystyczne. A już całkiem ten świat szpecą chłopi, robotnicy, rzemieślnicy, drobni handlarze. Rządcy, politycy i wielcy ideologowie denerwują się, że nauczyciele, lekarze, pielęgniarki, kolejarze, policjanci, żołnierze nie mają pomysłów, jak swoje prace przemieniać w biznes dochodowy. To też jest sofistyka.

W sytuacji, kiedy liberalizm bardzo poluzował wszelką dyscyplinę, uderzają w człowieka i obywatela ogromne bloki betonowe w postaci urzędów, korporacji i służb prawnych. Rząd chce być dobrym wujkiem, ale przez to urzędy są coraz bardziej bezwzględne, brutalne i często niesprawiedliwe. Łapówek dawać nie wolno, ale bez nich niczego się nie załatwi po ludzku. Korporacje porobiły się autonomicznymi państwami. A o służbach prawnych to już nie ma co nawet wspominać. Jeden sąd sądzi tak, a drugi całkiem przeciwnie, a oba opierają się na tym samym prawie. Jeśli ktoś ukradł telewizor, otrzymuje sześć miesięcy więzienia, jeśli zaś ukradł 50 mln zł, to otrzymuje dozór policyjny i wszczyna się proces, który będzie trwał równo do przedawnienia. Czy to nie jest klasyczna sofistyka?

Jak sofiści w Grecji wystąpili przeciwko wielkim kierunkom i uczonym, jak przeciwko heraklitejczykom, eleatom, pitagorejczykom, atomistom i innym, tak bardzo podobnie u nas są plany poniżenia rangi uczonego i profesora. Doktora habilitowanego w ogóle ma nie być, a profesor będzie z samej nominacji. Wiadomo, będą nominowani na podstawie ich poprawności politycznej i ideologii unijnej. Zanosi się na to, że będziemy mieli znów „profesora z ustępu”. Skąd ta nazwa? Otóż za PRL można było zostać docentem lub profesorem z nominacji, bez przewodu naukowego, zresztą nawet i bez matury. Mówiono, że jest w ustawie o docentach i profesorach taki ustęp, na mocy którego mogą zostać mianowani, byle byli po linii partii.

Również w państwie wolności słowa zakałą są dziennikarze prawdomówni, bezstronni i katoliccy. Będą „kłapali dziobami” i jeszcze wyjawią, że w Sejmie jest dużo sofistyki. Dlatego tacy od pewnego czasu nie otrzymują akredytacji dziennikarskiej z kancelarii sejmowej: dziennikarze Radia Maryja, Telewizji Trwam, „Naszego Dziennika”, „Naszej Polski”. Po co mają zakłócać i szpecić życie medialne. Musi być porządek. Przecież już dawno dziennikarze patriotyczni nie są dopuszczani do mediów publicznych. Owszem, mogliby tam występować, ale gdyby lżyli Polskę, jej historię, tradycję i wartości duchowe, no i gdyby chcieli lansować Kościół polski, albo gdyby byli przynajmniej skandalistami.

Powiedziano niedawno, że Holendrzy „gorszą się” walką o media w Polsce, u nich tego nie ma. To prawda, że u nich już tego nie ma, bo ich media elektroniczne zostały opanowane przez koncerny ateizujące już od dawna i dzisiaj są poza zasięgiem wszelkich akcji politycznych czy narodowych. Zlasowały one głęboko Kościół, ducha narodowego i państwo. Młodzi Holendrzy uważają to za normalne i wzorcowe. My natomiast jeszcze walczymy o świadomość polską, normalną, niezależną, teistyczną. Bo po Okrągłym Stole nadal chcą organizmowi polskiemu przeszczepiać jakieś obce głowy. My zaś nadal chcemy mieć głowę własną, polską, choć i PO jest tak zdeterminowana w duchu alienacji Polski, że może nam się to nie udać, przynajmniej na długi czas. Głowy bardzo wielu Polaków są już impregnowane zdegenerowaną sofistyką.


Sofistyka prze na Kościół


Współcześni sofiści fałszujący rzeczywistość docierają i do Kościoła, przy czym znaczna większość katolików nie zdaje sobie z tego sprawy. Moda umysłowa działa jak atmosfera. Do tumanienia społeczeństwa wystarczy nieraz prosty zabieg w postaci odwrócenia znaczenia słów, jak robili to sofiści. I tak np. utratę tożsamości polskiej nazywa się po prostu uzyskaniem tożsamości, zdradę Ojczyzny nazywa się jej ratunkiem, niewolę – wolnością duchową, nienawiść – miłością, oszustwo – dyplomacją, drożyznę – wzrostem zarobków, niemoralność – emancypacją, degradację kultury – rozwojem i postępem, oziębienie religijne – dojrzewaniem.

Różni zwolennicy sprzedaży całej Polski za euro, zarówno oględni, jak i bardziej radykalni, powołują się na słowa Jana Pawła II. Ale to też sofistyka. Jan Paweł II popierał Wspólnotę Europejską jako wolny związek państw, narodów, ojczyzn, kultur, a nie popierał Unii Europejskiej jako jednego państwa (union). Do końca myślał o Wspólnocie Europejskiej (community) i nie był informowany, że konstytucja europejska oznacza budowę jednego superpaństwa.

Ciekawe jest zjawisko polaryzacji: Radio Maryja – reszta Polski. Z jednej strony ludzie Radia Maryja, symbolizowani przez ojca Rydzyka, bronią prawwdziwej wiary, wyższych wartości, tożsamości Polski i jej otwarcia zarazem na przeszłość, jak i na przyszłość we wszystkich dziedzinach. Po drugiej stronie stoją różne nurty mniej czy więcej ciążące ku liberalizmowi, alienacji Polski, utopii społecznej, życiu bez Boga, ku libertynizmowi moralnemu i spełnianiu się w świecie germańsko-romańskim. I tak biegun Radia Maryja oznacza kontynuację Polski i jej doskonalenie, a biegun przeciwny oznacza zanikanie Polski i jej degradację. Politycy nie mogą tego nie wiedzieć, bo każde targnięcie się na ludzi Radia Maryja jest atakiem na substancję polską przez ugrupowania lekkomyślne lub wręcz przestępcze.

Walka Polaków o w pełni swoje państwo jest ciężka, bo nie mamy odpowiednich środków, przede wszystkim nie mamy takiej potęgi medialnej, jaką ma element niepolski, żebyśmy mogli przeciwstawić się degeneracji liberalno-sofistycznej i uzdrowić świadomość społeczno-polityczną. Problemy te widać choćby na przykładzie walki liberałów o obsadzanie biskupstw polskich w największych miastach, poczynając od Warszawy. Na przykład pan Bogumił Łoziński pisze filuternie, że nie uderza w ewentualnego kandydata na Gdańsk, „bo nie przypisuje mu rzeczy, których nie zrobił” („Dziennik” z 12-13.04.2008 r.), ale właśnie krytykuje patriotyzm i prawowierność kandydata, a chciałby jakiegoś liberała i kosmopolitę. I nie uważa czegoś podobnego za wtrącanie się w gestię Stolicy Apostolskiej. Po wypowiedziach różnych ludzi w tej sprawie widać, co by najbardziej uspokoiło i ucieszyło katolików liberalnych. Oto gdyby na arcybiskupa gdańskiego została mianowana jakaś feministka. To dopiero byłby postęp i nowoczesność.

Z tego wszystkiego wynika jedno: katolicy polscy i w ogóle Polacy muszą się z tej matni sofistycznej wydostać. Jeśli zajdzie taka konieczność, to będzie jakaś powtórka Insurekcji Kościuszkowskiej, połączonej oczywiście z wielką modlitwą Narodu. W Grecji rozkładową sofistykę przezwyciężyli w dużej mierze genialni myśliciele: Sokrates, Platon, Arystoteles, stoicy. A kto zrobi to w Polsce? Zachód wypromował dziś tylko wielkich sofistów, katolicy są odsunięci na boczne tory. Dali się zwieść ateistycznym liberałom, żeby zajmowali się tylko sprawami niebieskimi. Tymczasem dla nas magistralnym wskazaniem jest reguła św. Ignacego Loyoli, założyciela Księży Jezuitów: Módl się, jakby wszystko zależało tylko od Boga, a jednocześnie działaj tak, jakby wszystko zależało tylko od ciebie.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl