Oddać rodzinie to, co się jej należy

Szanowny Pan
Marek Jurek
Marszałek Sejmu RP

Dotarła do mnie kopia projektu uchwały Sejmu w sprawie przygotowania i wprowadzenia
w życie Narodowego Programu Wspierania Rodziny, zredagowanego przez sejmową
Komisję Rodziny i Praw Kobiet (druk nr 679). Ponieważ sprawa jest bliska memu
sercu, a nadto obiektywnie poważna i nagląca, ośmieliłem się sformułować poniższe
uwagi w celu wyrażenia poparcia dla wspomnianej inicjatywy i zarazem jej udoskonalenia.

Wypada na samym początku przypomnieć zdanie Jana Pawła II, ujmujące syntetycznie
całe zagadnienie. Jan Paweł II powiedział: "Jako pierwotna komórka społeczeństwa,
rodzina ma prawo oczekiwać wszelkiej pomocy od państwa, aby móc wypełniać właściwą
sobie misję. Ustawy państwowe winny wyrażać troskę o jak najlepsze warunki
bytowe rodziny i pomagać w realizacji jej zadań. Wobec coraz bardziej natarczywej
tendencji do uprawomocnienia (…) namiastek związku małżeńskiego (…), obowiązkiem
państwa jest popieranie i ochrona autentycznej instytucji rodziny, poszanowanie
jej naturalnego kształtu oraz przyrodzonych i niezbywalnych praw" (Orędzie
na Światowy Dzień Pokoju 1994, nr 5). Dla większej jasności moje uwagi wyrażam
w następujących, numerowanych punktach.
1. W 3. paragrafie projektu słusznie powiedziano: "Celem programu powinno
być przygotowanie spójnej strategii polityki prorodzinnej państwa…".
Nie chodzi więc o działania doraźne i powierzchowne, obliczone na krótkotrwały
efekt. Chodzi o to, aby cała polityka państwa, to jest polityka społeczna,
ekonomiczna, kulturowa – w ogóle polityka wewnętrzna – była logicznie i organicznie
ukierunkowana ku popieraniu rodziny, ku jej wspomaganiu, zgodnie z zasadą,
że państwo wobec rodziny pełni funkcję pomocniczą. Pomoc ze strony państwa
jedynie umożliwia rodzinie pełnienie jej własnej misji, jak to stwierdził Papież.
2. Skonstruowanie takiej spójnej i konsekwentnej polityki rodzinnej wymaga,
by na samym początku przyjąć prawidłową antropologicznie definicję rodziny,
która będzie obowiązywała niezmiennie we wszystkich dokumentach i aktach prawnych
dotyczących rodziny. Równocześnie przyjęcie takiej prawidłowej definicji musi
łączyć się z określeniem miejsca i roli, jaka przysługuje rodzinie w całej
strukturze państwa, w płaszczyźnie społecznej, prawnej i ekonomicznej. Oznacza
to uznanie oryginalnej, niezbywalnej i suwerennej podmiotowości rodziny, w
myśl tego, co napisał Jan Paweł II w Liście do Rodzin. Czytamy tam: "Osoba
jest podmiotem i rodzina jest podmiotem, ponieważ tworzą ją osoby, w których
jest ona 'zapodmiotowana’. Wypada powiedzieć więcej jeszcze: rodzina jest podmiotem
bardziej jeszcze niż jakakolwiek inna społeczność. Jest podmiotem bardziej
niż naród, niż państwo, niż społeczeństwo – nie mówiąc już o różnych formach
międzynarodowych organizacji. Wszystkie te społeczności, zwłaszcza naród, o
tyle mają własną podmiotowość, o ile otrzymują ją od ludzkich osób, a także
od ich rodzin" (LdR nr 15).
3. Stosownie do tak wysokiej rangi przysługującej rodzinie w strukturze państwa
należy stwierdzić – i potwierdzić ustawowo – że rola państwa polega na promowaniu
rodziny w charakterze zaszczytnej służby wobec tej instytucji, która sama jedna
legitymuje swoje istnienie i swoją naturę wolą samego Boga, wyrażoną w tajemnicy
Stworzenia i Wcielenia. Stąd nie wolno się zgodzić na taką sytuację, w której
rodzina staje się "ubogim klientem" lub tym bardziej żebrakiem (nędzarzem
– jak świadczą wszystkie statystyki) – ubiegającym się o łaskawe "wsparcie" od
państwa. W Uzasadnieniu projektu słusznie powiedziano, że nie chodzi o walkę
z biedą rodzin wielodzietnych, ale o "wspomaganie i wspieranie rodziny
jako takiej".
4. W związku z tym istotę (naturę) rodziny należy widzieć nie tylko poprzez
jej "funkcje", które redukują sens rodziny do roli narzędzia usługowego
i ograniczają jej rozumienie do teorii wypracowanych przez nauki empiryczno-opisowe,
pomijające najgłębszą istotę rodziny, która nie tylko w światopoglądzie chrześcijańskim
naznaczona jest głębią tajemnicy przekraczającej świat. Jeżeli nie ochroni
się tego aspektu istnienia rodziny, nie ochroni się również godności i niepowtarzalności
osoby ludzkiej, a wtedy sens istnienia państwa zostanie zredukowany do instytucji
wspierającej zbiorowy egoizm jednostek pojmujących życie jedynie w duchu konsumpcji.
W związku z tym należałoby skorygować pewne pojęcia lansowane przez mało pogłębioną
socjologię (względnie demografię). Na przykład należy usunąć z użycia pojęcie "rodziny
wielodzietnej", które stało się synonimem czegoś pozanormalnego, czegoś
osobliwego, co budzi uczucie sensacji, jeśli nie litości lub przerażenia u
pewnych ekspertów. Ze względu na dzietność, która jest istotną cechą rodziny,
wolno dla celów praktycznych posługiwać się kategorią ilości, jednak przyjmując
założenie, że rodzina liczna jest normą, a nie ekscesem. Proponuję podział
rodzin ze względu na stopień dzietności: rodziny liczne (od 7 dzieci wzwyż),
rodziny średnie (od 3 do 6 dzieci), rodziny szczątkowe (1-2 dzieci). Rodziny
bez dzieci to oczywiście rodziny patologiczne lub rodziny pozorne. Każda normalna
rodzina powinna być liczna.
5. W obliczu rozwijających się wrogich rodzinie tendencji ideologicznych, prawnych
i politycznych należy jeszcze raz potwierdzić autentyczną (antropologicznie)
definicję rodziny jako chronioną przez państwo. W związku z tym należy explicite
wykluczyć możliwość jakiegokolwiek "zrównania" w prawie rodziny z
tworami rodzinopodobnymi lub wręcz karykaturującymi rodzinę. Niebezpieczny
precedens pojawił się u nas w związku ze spisem ludności, o czym mówiono na
ostatnim posiedzeniu senackiej Komisji Rodziny i Polityki Społecznej (18 lipca).
Chodzi o to, że w logicznej strukturze (nomenklaturze) spisu pojęcie rodziny
zostało wtopione w analogiczne i mgliste pojęcie "gospodarstwa domowego",
co może łatwo prowadzić do postawienia znaku równości między rodziną a "gospodarstwem" prowadzonym
przez "dwoje plus pies" lub przez "dwie panie i dwa psy",
lub przez "dwóch panów i wydrę". Ze spisu ludności wyszedł pewien
paradoks polegający na tym, że pozornie rodzin jest 10 mln (upraszczając cyfry),
ale prawdziwych rodzin, to jest małżeństw rodzących i wychowujących dzieci
– 6 milionów. Ponieważ tendencja statystyczna zmierza ku niwelacji rodzin autentycznych
na korzyść pseudorodzin, może dojść do tego, że w końcu definicja statystyczna
rodziny będzie miała postać algebraiczną: A+B+X. I wtedy zostanie pogrzebana
tożsamość antropologiczna rodziny, a społeczeństwo zamieni się w mieszaninę
dwunogów i czworonogów.
6. Spójny i konsekwentny program polityki prorodzinnej musi zlikwidować wszelkie
– naniesione przez historię i narzucone przez antyludzką ideologię – formy
dyskryminacji rodziny. Ponieważ rodzenie i wychowanie dzieci (czyli wychowanie
człowieka i budowanie substancji narodu) jest właściwym i najważniejszym zadaniem
rodziny, dającym zarazem podstawę istnienia społeczeństwa i narodu, dlatego
ta misja rodziny musi znaleźć swoje dowartościowanie w prawach społeczno-ekonomicznych
rodziny, których nie wolno traktować jako "przywilejów" lub tym bardziej
jako "łaski" ze strony państwa. Jako przykład haniebnej dyskryminacji
podaję przykład z życia: kobiecie, rodzącej trzynaste dziecko, wpisano w kartotece
izby porodowej w rubryce "zawód": "niepracująca".
7. Konkretnie mówiąc, ta pozycja społeczna, prawna i ekonomiczna rodziny powinna
polegać na tym, że każda rodzina (autentyczna) powinna otrzymać mieszkanie
ze specjalnego funduszu mieszkaniowego, na który pracuje całe społeczeństwo
(a więc także rodziny). Należy wreszcie uznać za rzecz oczywistą, że wychowanie
człowieka w rodzinie jest najtańszą, a zarazem najcenniejszą inwestycją społeczną.
Powinno się dążyć do zlikwidowania żłobków, przedszkoli i domów dziecka, a
zadania te powierzyć rodzinie, wyznaczając jej należne wynagrodzenie na prawach
etatu. Powtarzam: nie "zasiłek", nie "zapomogę" czy coś
w tym rodzaju. Rodzinie należy się sprawiedliwe wynagrodzenie za pełnienie
najważniejszej misji społecznej. Należy skończyć z "łaskawością" państwa
i instytucji społecznych; należy oddać rodzinie to, co się jej należy.
8. W szczególny sposób powinno się docenić pracę matki wychowującej dzieci,
wyznaczając jej godziwe wynagrodzenie. Należy zaliczyć jej pracę domową jako
podstawę do słusznej emerytury, przyznać jej prawo do koniecznych usług medycznych,
do ogólnych korzyści społecznych i kulturalnych. Dobrze prowadzone rodziny
uczynią zbędnymi olbrzymie koszty, jakie wiążą się z koniecznością prowadzenia
instytucji zastępczych (wychowawczych, opiekuńczych, karnych, rehabilitacyjnych,
terapeutycznych, odwykowych itd.). Rozumie się, że prawdziwe rodziny zasługują
na wszelkie udogodnienia i ulgi podatkowe, nie jako "przywilej" lub "łaska",
lecz jako słuszny wyraz uznania dla wartości ich zasług wobec państwa.
9. Użyłem wyżej wyrażenia "prawdziwe rodziny", ponieważ te słuszne
prawa, o których mowa, nie mogą być przyznawane ludziom, którzy tylko wskutek
błędnej terminologii przyjętej w statystyce zostali uznani za "rodzinę" wyłonioną
z "gospodarstwa domowego". Takie pseudorodziny, które nie rodzą i
nie wychowują dzieci, powinny być obciążone odpowiednio wysokimi podatkami,
które się im należą, ponieważ nie uczestniczą w trudzie budowania społeczeństwa,
lecz – (jeśli nie usprawiedliwia ich nieusuwalna niepłodność) – prowadzą pasożytniczy
tryb życia. Tym bardziej nie można nigdy przyznać praw rodziny związkom homoseksualnym.
Jeżeli jednak wchodzi w grę małżeństwo bez własnej winy niepłodne, powinno
sobie stworzyć rodzinę drogą adopcji.
Zwracam uwagę na fakt, że wprowadzenie błędnej i mylącej terminologii do logicznego
(logistycznego) schematu spisu ludności jest dowodem, że w pewnych kręgach
fachowców od demografii czy statystyki pokutują zasady filozofii Marksa, Engelsa
i Lenina, według których rodzina to wypadkowa procesów ekonomicznych i dlatego "gospodarstwo" jest
potraktowane jako struktura nadrzędna w stosunku do rodziny. Najwyższy czas,
by skorygować to myślenie odziedziczone po epoce barbarzyństwa.
10. Prawdziwa promocja rodziny na poziomie państwa domaga się wyeliminowania
z życia społecznego wszelkich zjawisk, tendencji i instytucji, które propagują
styl życia antyrodziny, popierają świadomie system działań nazwany przez Jana
Pawła II w encyklice "Evangelium vitae" – "kulturą śmierci".
Życie poczęte musi być ustawowo chronione w sposób absolutny i bez wyjątków.
Niedopuszczalne jest szerzenie ideologii usprawiedliwiającej rozwody, antykoncepcję,
sterylizację, prostytucję, pornografię, pedofilię czy różne zboczenia seksualne.
Bez ochrony tej duchowej i moralnej sfery kultury nie obroni się rodziny i
wszelkie hasła o popieraniu rodziny staną się żałosną farsą, jak kiedyś hasło
o "wyzwoleniu kobiety" lub o "świadomym macierzyństwie".
Dla ludzi, którzy propagują tego rodzaju antyrodzinne ideologie, a zwłaszcza
walczą o "prawo do aborcji", nie powinno być miejsca w parlamencie;
powinni oni być uznani za przestępców przeciw ludzkości.
11. Jest zrozumiałe, że w świetle tych postulatów należy zrewidować szereg
ustaw, łącznie z Konstytucją, a także włączyć Kartę Praw Rodziny w korpus "praw
fundamentalnych". Oczywiście, żadne prawo, które usiłuje nam narzucić
Unia Europejska – jeśli jest przeciwne naszemu prawodawstwu (tak pojętemu jak
wyżej) – nie może być uznane za prawo, lecz odrzucone jako bezwartościowy atentat.
W samej organizacji państwa musi być przewidziane miejsce dla urzędu reprezentującego
interesy rodziny, najlepiej o randze wicepremiera lub wiceprezydenta. Należy
dowartościować prace instytutów badawczych w zakresie nauk o rodzinie (na przykład
Instytutu Studiów nad Rodziną UKSW w Łomiankach), jak też przewidzieć dla ich
absolwentów, jako specjalistów w dziedzinie problematyki rodziny, odpowiednie
stanowiska w instytucjach społecznych i samorządowych.
Bardzo proszę o wzięcie pod uwagę powyższych myśli w realizacji Narodowego
Programu Wspierania Rodziny.
Z należnym poważaniem

ks. dr hab. Jerzy Bajda
Warszawa, 24 lipca 2006 r.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl