O odpowiedzialnym rodzicielstwie


Rozmowa dr Urszuli Dudziak z Instytutu Nauk o Rodzinie KUL z Romanem Mikołajczykiem, wieloletnim doradcą życia rodzinnego z Berlina



Postawa odpowiedzialnego rodzicielstwa lub jego braku nie jest wyłącznie sprawą czasów współczesnych. Przed każdym człowiekiem stawała i będzie stawać konieczność zajęcia w tej kwestii właściwego stanowiska. Jak Pan widzi to zagadnienie w aspekcie historycznym?


– Gdy siedemdziesiąt lat temu japoński ginekolog Ogino ogłosił wyniki swych badań na temat owulacji i związanej z tym faktem możliwości planowania rodziny, wydawało się, że sprawa odpowiedzialnego rodzicielstwa podąży we właściwym kierunku. Niestety, tzw. rewolucja seksualna, paniczne teorie o grożącym ludzkości przeludnieniu oraz postawy egoistyczne i konsumpcyjne zdominowały obraz ludzkiej płodności. Żyjemy w epoce cywilizacji śmierci. Czy jednak pierwsi chrześcijanie, żyjący w społeczeństwach schyłku starożytności, nie byli w podobnej sytuacji? Od wieków płodność, a co za tym idzie – potomstwo, były przez ludzi wierzących nazywane Bożym błogosławieństwem. Poganie jednak widzieli płodność, tak jak widzi to obecne pokolenie neopogan.


A może negatywne nastawienie wynika z niewiedzy dotyczącej fizjologii płodności i metod jej rozpoznawania?


– Przypatrzmy się więc samym metodom naturalnego planowania rodziny (NPR), opartym na diagnozowaniu faz płodnych i niepłodnych cyklu kobiecego. Pewien cień niedowierzania na obecnie wypracowane metody diagnostyczne rzuca znany do niedawna tzw. kalendarzyk małżeński, który jako oparty na obliczeniach prognozował tylko możliwość faktu zaistnienia owulacji i przez to był źródłem wielu nieoczekiwanych poczęć. Metody diagnozowania oparte są na obserwacji symptomów towarzyszących płodności, takich jak: śluz szyjkowy (warunek sine qua non dojścia do poczęcia dziecka) oraz wyższa temperatura ciała jako objaw okołoowulacyjny, zmiany szyjki macicy, a także mniej istotnych oznak, jak ból owulacyjny czy tzw. plamienie owulacyjne.

W 1971 r. John Billings z Australii w oparciu o objaw śluzu opracował swoją metodę rozpoznawania płodności, którą nazwał metodą owulacyjną. W jej upowszechnianiu miała udział jego małżonka Ewelyn i inni współpracownicy.

Wcześniej znaną metodą NPR była metoda termiczna, stosowana w poradnictwie rodzinnym już od 1930 r. przez ks. W. Hildebranda, a od 1950 r. w formie rozszerzonej przez G.K. Döringa. Przez wiele lat nauczano jej w Polsce w poradnictwie przyparafialnym. Obecnie jednak najbardziej znane są metody symptotermiczne, które w oparciu o objaw śluzu i mierzenie podstawowej temperatury ciała wyznaczają początek i koniec fazy płodnej. Metody te wypracowane zostały przez zespoły badawcze (m.in. A.M. Flynn) w Birmingham oraz niezależnie od tego przez państwo Margaret i Josefa Rötzerów w Wiedniu. Od czasu ich ogłoszenia pojawiło się kilka innych metod, np. metoda Kippleyów rozpowszechniana przez Ligę Małżeństwo Małżeństwu. W Niemczech promowana jest przez ośrodek z Kolonii metoda symptotermiczna „podwójnej kontroli”, opracowana w centrum naukowym w Düsseldorfie.

Każda z wymienionych metod ma swoiste formy obserwacji, ich zapisu i interpretacji, a także kryteria diagnozowania. Każda z metod wypracowała również inne reguły, dzięki którym małżonkowie mogą być pewni, czy znajdują się w fazie płodnej, czy niepłodnej. Pewność samych metod dochodzi do 98,9%, a nawet wyżej. Metoda (nazwijmy ją) z Kolonii wykazuje tzw. Pearl Index rzędu 0,3 (Pearl Index wyraża zawodność metody, wykazując liczbę nieoczekiwanych poczęć w czasie roku stosowania metody przez 100 par małżeńskich). Pewność ta jednak uzależniona jest też od samych par małżeńskich, od ich dobrego przygotowania i silnej motywacji. Metody te bowiem nie ograniczają małżonków w sposób bezwzględny i w każdej chwili można podjąć decyzję niezależną od reguł wcześniej przyjętych. Chcąc dobrze poznać którąś z metod, należy zasięgnąć porady u instruktora metody, choć pojawiły się już, także w języku polskim, samouczki (np. w wydawnictwie Hlondianum: J. Rötzera, Naturalna regulacja poczęć, Poznań 1994).


Jak ocenia Pan promocję naturalnego planowania rodziny w Polsce i w Niemczech?


– W Polsce oprócz poradni przyparafialnych istnieje struktura organizacyjna Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Naturalnego Planowania Rodziny. Towarzystwo wydaje dwumiesięcznik „Naturalne Planowanie Rodziny”. Pismo przynosi wiele informacji także z zagranicznych pism medycznych o najwyższym poziomie naukowym, jak „Lancet” czy „British Medical Journal”. W Niemczech w zasadzie brak jest poradni przyparafialnych, choć gdzieniegdzie istnieją etaty instruktorów NPR przy ośrodkach Caritas. W Kolonii pod egidą Malteser Werke działa Arbeitsgruppe Natürliche Familienplanung, istnieje towarzystwo nauczycieli metody, które ma również swój periodyk i może służyć zainteresowanym parom małżeńskim poradą (wystarczą cztery spotkania w ciągu czterech miesięcy, by samodzielnie opanować metodę).


Szerzenie wiedzy o ludzkiej płodności powinno być jednym z priorytetowych zadań służby zdrowia. Jednakże polska oświata zdrowotna pozostawia w tym zakresie wiele do życzenia. Dobrze, że są doradcy życia rodzinnego, którzy starają się nadrobić te braki. Wydaje się jednak, że w kraju zamieszkiwanym w większości przez katolików konieczna jest jeszcze większa wiedza na temat stanowiska wobec planowania rodziny wyrażonego w dokumentach Kościoła katolickiego…


– Papieże ostatnich czasów jasno wypowiadają prawdę o człowieku, o istocie małżeństwa, o naturze aktu małżeńskiego: od encykliki Casti connubii Piusa XI począwszy, poprzez Humanae vitae Pawła VI, konstytucję Soboru Watykańskiego II Gaudium et spes, po adhortację Jana Pawła II Familiaris consortio oraz jego encyklikę Evangelium vitae. We wszystkich tych pismach i dokumentach Najwyższy Urząd Nauczycielski Kościoła wyraża troskę o właściwe rozumienie przez wiernych i duszpasterzy nauki objawionej przez samego Stwórcę. Klarowność tego przesłania w świecie pełnym wątpliwych teorii i zacierania różnic między dobrem a złem jest zadziwiająca. Wystarczy wsłuchać się w głos Jana Pawła II wyrażony w encyklice Evangelium vitae, całkowicie poświęconej obronie życia każdego człowieka od momentu poczęcia aż po naturalny zgon, pięknu życia ludzkiego i kształtowaniu w miejsce kultury śmierci – kultury życia, wypływającej z właściwie uformowanego sumienia. Wiąże się to z pracą wychowawczą, która ma człowieka wprowadzać coraz głębiej w prawdę. „Złudne jest przekonanie – pisze Ojciec Święty – że można budować prawdziwą kulturę ludzkiego życia, nie pomagając młodym w pojmowaniu i przeżywaniu płciowości, miłości i życia zgodnie z ich prawdziwym znaczeniem i w ich ścisłej współzależności. Płciowość jest bogactwem całego człowieka, ujawniającym swe głębokie znaczenie w doprowadzeniu osoby do złożenia daru z siebie w miłości. Banalizacja płciowości jest jednym z głównych czynników, które stoją u początków pogardy dla rodzącego się życia: tylko prawdziwa miłość umie strzec życia” (EV 97). Papież zachęca dalej, by młodszej i starszej młodzieży zapewnić autentyczne wychowanie do płciowości i miłości, w formowaniu którego tak ważną rolę odgrywa cnota czystości, sprzyjająca osiągnięciu osobowej dojrzałości i poszanowania „oblubieńczego” znaczenia ciała.

Wnikliwa analiza wspomnianej uprzednio encykliki Evangelium vitae pozwala dostrzec, jak wielką rolę w formacji małżonków do odpowiedzialnego rodzicielstwa przypisuje Ojciec Święty znajomości i stosowaniu metod naturalnego planowania rodziny (NPR). „Są one – jak pisze – coraz bardziej precyzyjne z naukowego punktu widzenia i stwarzają konkretne możliwości podejmowania decyzji zgodnych z wartościami moralnymi. Rzetelna ocena rezultatów osiągniętych na tym polu powinna usunąć uprzedzenia, nadal zbyt rozpowszechnione, i przekonać małżonków oraz pracowników służb medycznych i społecznych o potrzebie właściwej formacji w tej dziedzinie” (EV 97). Ojciec Święty Paweł VI w swej encyklice Humanae vitae wskazuje na wymogi odpowiedzialnego rodzicielstwa, którego domaga się miłość małżonków. „Rozum człowieka odkrywa prawa biologiczne, kierujące zdolnością dawania życia, których znajomość i poszanowanie służą osobie ludzkiej” (HV 10). W sferze wrodzonych popędów i namiętności „odpowiedzialne rodzicielstwo oznacza konieczność opanowania ich przez rozum i wolę” (HV 10). Uwzględniając warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne uznać należy, że „ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony unikać poczęcia dalszego dziecka” (HV 10). Odpowiedzialne rodzicielstwo zakłada kierowanie się prawym sumieniem. Małżonkowie, zgodnie z tym sumieniem, muszą uznać swe obowiązki wobec Boga, wobec samych siebie, rodziny i społeczeństwa. Nie mogą więc postępować dowolnie w przekazywaniu życia ani w sposób niezależny określać, co jest poprawne moralnie. Małżonkowie „są zobowiązani dostosować swoje postępowanie do planu Boga-Stwórcy, wyrażone z jednej strony w samej naturze małżeństwa, z drugiej określone w stałym nauczaniu Kościoła” (HV 10). W numerze 16. tejże encykliki czytamy: „Jeśli więc istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność, właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania zasad moralnych” (HV 16). Już Papież Pius XII wyraził życzenie, by medycyna zdołała wypracować wystarczająco pewną metodę poprawnej moralnie regulacji poczęć. Jan Paweł II w encyklice Evangelium vitae wiele miejsca poświęca małżonkom, wartości życia i naturalnemu planowaniu rodziny. „Kościół jest wdzięczny tym, którzy za cenę osobistych wyrzeczeń i ofiar, często niedocenianych, zajmują się poszukiwaniem i upowszechnianiem tego rodzaju metod, troszcząc się tym samym o wychowanie do wartości, które stanowią ich podłoże” (EV 97).


Wiedza o własnej płodności jest nieodzownym elementem w trosce o fizyczne, psychiczne i duchowe zdrowie człowieka. Jest też warunkiem odpowiedzialnego rodzicielstwa i troski o zdrowie przyszłych pokoleń. Z tej racji wypada wyrazić wdzięczność wszystkim osobom zajmującym się jej rozpowszechnianiem. Dziękuję także za Pańskie dokonania w tej dziedzinie i w Polsce, i w Niemczech. Dziękuję również za treści przedstawione w tej rozmowie. Mam nadzieję, że przyczynią się one do formowania bardziej odpowiedzialnych postaw wobec planowania rodziny…


– Życzę, by omawiane przez nas treści stały się bliskie wszystkim ludziom, i młodszym, i starszym, zarówno narzeczonym przygotowującym się do małżeństwa, jak i małżonkom z wieloletnim stażem. Wiedza ta jest bowiem ważnym elementem w ludzkiej drodze do doskonałości i w zyskaniu pokoju sumienia.


Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl