O motywach – ani słówka

„I to przysłowie: lepsza zgoda od niezgody. Zaplątaj dobrze węzeł,
końce wsadź do wody” – takimi porzekadłami próbował kapitan Ryków przekonywać
majora Płuta, żeby puścił w niepamięć albo przynajmniej zbagatelizował zajazd u
Sędziego Soplicy. Jak wiadomo, Płut z udawanym oburzeniem odmówił, zasłaniając
się powinnościami „służby” („a służba to nie drużba, stary, głupi Ryków!”), ale
tylko dlatego że spodziewał się wydębić od Sędziego po tysiąc rubli od głowy
(„tysiąc rubelków gotówką; tysiąc rubelków Sędzio, to ostatnie
słówko!”).

O czym poucza nas ta historia? A o czymże by, jeśli nie o konieczności
poszukiwania motywów?
Właśnie młyny ludowej sprawiedliwości ponownie zaczęły
mleć sprawę zabójstwa byłego komendanta głównego policji generała Marka Papały.
Jak wiadomo, został on zastrzelony przez nieznanego sprawcę lub sprawców na
parkingu przed swoim domem w Warszawie w czerwcu 1998 roku. Nie był już wówczas
komendantem głównym, bo został z tego stanowiska odwołany przez ówczesnego
ministra spraw wewnętrznych w rządzie charyzmatycznego premiera Buzka, Janusza
Tomaszewskiego. Wybierał się na pozbawione wszelkiego znaczenia politycznego
stanowisko oficera łącznikowego polskiej policji w Brukseli. W jakim zatem celu
ktokolwiek miałby go zabijać?
Zwykli gangsterzy nie mieli w tym żadnego
interesu, bo chociaż Papała nie był już komendantem głównym, to jednak takie
zabójstwo ściągało im na głowy całą policję, a więc szalenie utrudniało
przestępczy proceder. Motyw polityczny, czyli władzy, też nie wchodził w grę, bo
Papała właśnie odchodził z politycznego demi-monde’u. Jeśli wykluczyć jakieś
romanse – a nie ma nawet najmniejszego śladu na ten temat – to jedynym motywem
tej zbrodni pozostają pieniądze. Ale jakie pieniądze? Ponieważ o żadnych innych
nie wiadomo, to pozostają te, o których dowiedzieliśmy się w związku z aferą
„Olina”. Podobno tylko jednego dnia PZPR miała przetransferować 22 mln franków
szwajcarskich i 750 tys. dolarów – a proceder miał trwać podobno nieprzerwanie
co najmniej 18 lat! Kiedy w początkach roku 1996 ta informacja się pojawiła,
zdenerwowany prezydent Kwaśniewski zagroził, że jeśli jeszcze ktokolwiek piśnie
na ten temat słówko, to on zarządzi „lustrację totalną”. Groźba poskutkowała;
następnego dnia Jacek Kuroń i Karol Modzelewski napisali pojednawczy list, że
niech tylko Józef Oleksy poda się do dymisji i już się nie kłócimy. I od tamtej
pory o sumach – sza! Nie wiadomo, ani ile ich jest, ani kto ma do nich dostęp,
ani w jakim celu ich używa – i ciekawe, że wygląda na to, iż nikogo to nie
interesuje.
Otóż po roku 1997, kiedy to Leszek Miller zarekomendował
Włodzimierzowi Cimoszewiczowi Marka Papałę na stanowisko komendanta głównego
policji, mógł on wejść w posiadanie różnych informacji, między innymi również na
temat sposobów dostępu do tego szwajcarskiego sezamu. Jeśli pojawiły się wobec
niego takie podejrzenia, to mógłby to być wystarczający powód, by tworząca
prawdziwy rząd III RP razwiedka zdecydowała o odstrzeleniu generała. Jakimś
sposobem musiał się on o tym wyroku dowiedzieć, bo w dniu zabójstwa gorączkowo,
chociaż bezskutecznie usiłował połączyć się telefonicznie z osobami, które
prawdopodobnie podejrzewał przynajmniej o współudział w tej decyzji. Jednak tych
alarmowych telefonów generała policji nikt nie odebrał, prawdopodobnie dlatego
że wyroku nie można już było odwołać, więc cóż rozmówca mógłby generałowi
powiedzieć? Ewentualnie tylko się zdekonspirować. A kiedy się okazało, iż Papałę
zastrzelono, na miejscu zbrodni pojawili się dygnitarze. Co ich interesowało?
Czy przypadkiem nie to, czy generał Papała nie został aby tylko postrzelony, czy
też nie żyje na dobre?
Teraz na rozprawie niezawisły sąd odczytuje
obciążające m.in. Leszka Millera zeznania Artura Zirajewskiego, który umarł w
więzieniu „z przyczyn chorobowych” na zator tętnicy płucnej. Chociaż zeznał, że
Millera finansował Edward Mazur nie z pieniędzy ze szwajcarskiego sezamu, tylko
z dochodów uzyskanych z przemytu narkotyków, to „Gazeta Wyborcza” i tak
ostentacyjnie nie wierzy w ani jedno słowo. Rozumiem w związku z tym, że na
wszelki wypadek lepiej dmuchać nawet na zimne i że ustalenia Jacka Kuronia i
Karola Modzelewskiego z Aleksandrem Kwaśniewskim z 1996 roku nadal obowiązują,
stojąc na straży największej tajemnicy III RP.

Stanisław Michalkiewicz

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl