Minister Sikorski bierze na głowę

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wprawdzie sytuacja Polski
systematycznie się pogarsza, ale za to mamy najweselszego ministra spraw
zagranicznych na świecie – Radosława Sikorskiego. Cokolwiek zrobi – to tylko
boki zrywać. Ostatnio na przykład wpadł na pomysł wysłania donosu do Stolicy
Apostolskiej na ojca Tadeusza Rydzyka za to, że podczas pobytu w Brukseli
wystawił naszemu nieszczęśliwemu rządowi recenzję, która nie spodobała się
naszym Umiłowanym Przywódcom.

Usłyszawszy tę wiadomość, wprost nie wierzyłem własnym uszom, że to prawda –
że jakikolwiek minister spraw zagranicznych może zrobić coś tak głupiego.
Okazało się jednak, że minister Radosław Sikorski najwyraźniej postanowił
przelicytować nawet Władysława Bartoszewskiego, który będąc ministrem spraw
zagranicznych, również całemu światu dostarczał wiele wesołości. To ambitne
zadanie, ale wierzymy, że ministru Sikorskiemu się to uda – zwłaszcza że Stolica
Apostolska już odpowiedziała mu ustami rzecznika prasowego, że nie czuje się
związana wypowiedziami ojca Tadeusza Rydzyka. Trudno o większe ośmieszenie się i
ministra, i – niestety – Polski, która takie osoby czyni ministrami spraw
zagranicznych. To można było przewidzieć już na samym początku – ale cóż, kiedy
konsyliarze, jakich nieboszczyk "Drogi Bronisław" poumieszczał w Ministerstwie
Spraw Zagranicznych w postaci tak zwanej stajni, najwyraźniej muszą być jeszcze
bardziej rozrywkowi od swojego pozornego zwierzchnika? Więc wprawdzie
"nieszczęśliwy kraj" i w ogóle – ale cóż nam szkodzi, w ramach myślenia
pozytywnego i zachowania pogodnego usposobienia, trochę się pośmiać – zwłaszcza
że jest z kogo?
Tyle zresztą naszego, co się pośmiejemy, bo oto minister Radosław Sikorski znowu
dał głos, tym razem w związku z tak zwaną prezydencją, po której najwyraźniej
wiele sobie obiecuje. Niech mu będzie na zdrowie, bo – jak już wspominałem – te
wszystkie prezydencje to taki rodzaj Saturnaliów, podczas których w starożytnym
Rzymie niewolnicy na kilka dni zamieniali się rolami ze swymi właścicielami –
dopóki nie nastąpił bolesny powrót do rzeczywistości. Najwyraźniej minister
Sikorski za dużo sobie dopuszcza do głowy, jakby nie pamiętał przestrogi
wypowiedzianej przez pana Zagłobę do Rocha Kowalskiego, że co może wziąć na
plecy, to niech bierze, ale na głowę – już niekoniecznie. Oto właśnie
oświadczył, że wykorzysta polską prezydencję do podpisania Karty Praw
Podstawowych – tego "Manifestu Komunistycznego" Unii Europejskiej. Do czegoś
takiego żadnej "polskiej prezydencji" nie potrzeba – wystarczy pióro albo
długopis – bo czy prezydencja jest, czy jej nie ma – skutki podpisania Karty
będą takie same. Inna rzecz, że odmowa przyjęcia Karty Praw Podstawowych
posłużyła w charakterze listka figowego prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i jego
politycznemu obozowi. Ten listek figowy miał przed opinią publiczną w Polsce
zasłonić sromotę ratyfikacji traktatu lizbońskiego, który właśnie wypłukuje
resztki państwowej suwerenności – a teraz minister Sikorski chce ten listek
odrzucić. Jednak – powiadają – nie ma większego zawodu niż ten, kiedy pod
odsłoniętym listkiem figowym zobaczy się figę. Bo odmowa przyjęcia Karty Praw
Podstawowych zakrywała niestety figę – w postaci orzecznictwa sądów i
trybunałów, które rozwiązania przyjęte w owej Karcie wprowadzały do tubylczego
systemu prawnego kuchennymi drzwiami. Wspominała o tym pani sędzia Małgorzata
Jungnikiel, deklarując na Uniwersytecie Warszawskim, podczas sympozjonu
poświęconego wejściu Polski do unii walutowej, że niezawisłe sądy w Polsce będą
orzekały według prawa unijnego, nawet gdyby było ono sprzeczne z tubylczą
konstytucją. Nie wypada dociekać, od kogo też mogły dostać taki rozkaz – bo że
dostały, to w świetle deklaracji pani sędzi wydaje się pewne. Teraz jednak
minister Sikorski musiał dostać kolejny rozkaz – żeby mianowicie odrzucić
wszelkie pozory. Nie jest wykluczone, że tak mu kazała pani Katarzyna Ashton,
Angielka, wysunięta na stanowisko "wysokiego przedstawiciela", czyli ministra
spraw zagranicznych Unii Europejskiej, która nastręczyła go w charakterze
nauczyciela demokracji w Libii. Zgodnie zatem z zasadą Murphy´ego, według
której, jeśli tylko cokolwiek może pójść źle, to na pewno pójdzie, skutki
przyjęcia Karty Praw Podstawowych ujawnią się w naszym nieszczęśliwym kraju w
całej pełni nie tylko w sferze obyczajowej, ale przede wszystkim w sferze
gospodarczej. W zamian za to zostaniemy obdarzeni nową wersją iluzji – to znaczy
Partnerstwa Wschodniego – dzięki której nasi Umiłowani Przywódcy mogą bawić się
w politykę europejską, a nawet nadymać mocarstwowością – co prawda tylko wobec
Alaksandra Łukaszenki – ale dobra psu i mucha. Żadnych skutków w realu to
oczywiście za sobą nie pociąga i dlatego właśnie Nasza Złota Pani Aniela na
takie igraszki naszym mężykom stanu pozwala – podczas gdy w rezultacie przyjęcia
Karty Praw Podstawowych Polska skruszeje jeszcze szybciej, by była łatwiejsza do
przełknięcia, gdy przyjdzie na to pora.

Stanisław Michalkiewicz
 

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl