Małżeństwo łże-demokracji ze łże-liberalizmem

W Polsce jesteśmy świadkami szczególnego ścierania się tradycyjnej i katolickiej
normalności z krzyżówką zmodyfikowanych genetycznie pseudodemokracji i
pseudowolności, które są nachalnie importowane przez jakieś nierozumne siły
z zewnątrz, forsujące
nową ideologię społeczno-polityczną i kulturową.

Pojęcia zmodyfikowane genetycznie
Jest ciekawe zjawisko historyczne, że po różnego rodzaju socjalizmach, po marksizmie,
faszyzmie, po silnych nacjonalizmach przyszła nowa ideologia europejska i
światowa, w której dochodzi do wielkiego wypaczenia klasycznych pojęć demokracji
i wolności. "Nowa demokracja" wyrosła bezczelnie z pradawnej władzy pieniądza.
Rzekomo dąży do wyzwolenia zwykłych obywateli, ale faktycznie tworzy stalową
czapę władzy bogaczy, czyli nową arystokrację czy magnaterię, jeszcze bardziej
przepastnie oddaloną od zwykłych ludzi, zwłaszcza ubogich, niż dawna arystokracja
duchowa. O wartości i władzy człowieka decyduje tylko stan jego posiadania,
no i płacenie podatków, nic więcej. Już o wiele bardziej ludzka była kiedyś
w Polsce demokracja szlachecka, gdzie nawet małorolny szlachcic miał znaczenie
niemal równe szlachcie bogatej, choć nie dopuszczano do władzy publicznej
ani mieszczan, ani chłopów. Dla niebogaczy demokracja sprowadza się dziś
tylko do oddania od czasu do czasu głosu na bogacza lub na tego, kogo wskażą
bogacze. Jest to właśnie głosowanie na pieniądz, czyli demokracja pieniądza.
I oto taka pseudodemokracja żeni się z wolnością, rozumianą jako wolność od
Boga, moralności, prawa, odpowiedzialności, od wszelkich obowiązków niepłatnych
i od miłości społecznej. Już List św. Piotra nazywa podobną postawę "wolnością
złoczynienia" – libertas malitiae, czyli "wolnością usprawiedliwiającą zło"
(1 P 2, 16). Wolność taka nie ma wartości pozytywnych, nie daje programu życia,
twórczości i doskonalenia społeczności. Oba zatem propagandowe hasła wzajemnie
się w związku tym potęgują i stają się nową mutacją ekonomicznego materializmu,
duchowego ateizmu, a czasami nawet nihilizmu.
Jest coś bardzo perfidnego w tym, że oba te pojęcia i hasła są kierowane ostatecznie
przeciwko idei Boga i Kościoła. Dlaczego? Bo Bóg nie jest "demokratyczny" i
sam wszystkim rządzi, nie pytając o zdanie inżynierów ludzkości i polityków.
Owszem, przyznaje się, że w sprawach życia i zbawienia Bóg w pewien sposób
dialoguje z człowiekiem, ale nie jest uznawany, gdyż stoi ponad człowiekiem
i człowiek nie ma nad nim władzy. Toteż w Europie, a nawet i niekiedy w Polsce,
niektórzy "demokraci" przyjmują pogańskie wielobóstwo, bo byłaby to demokracja
w niebie. Przecież nawet w henoteizmie, gdzie pośród bogów jeden jest najwyższy,
niżsi bogowie tworzą pewien senat, który ogranicza wszechwładzę Najwyższego.
Ogólnie wszakże demokracja dziś to równość bogów – magnatów, oligarchów, timokratów,
poddaństwo zaś i niewola dla niższych, ubogich, robotników, chłopów, zwykłych
rzemieślników, bezrobotnych i w ogóle ludzi słabych życiowo oraz gospodarczo.
Podobnie i Kościół katolicki jest uważany przez owych nowatorów za anachroniczny,
bo ma coś z monarchii – papieża, i coś z arystokracji – biskupów i prezbiterów.
Zatem politycy liberałowie chcą taki Kościół "zreformować", niejako świeckich
"wyzwolić" spod kleru, dać im "wolność religijną". Przy tym, oczywiście, chcą
sobie Kościół podporządkować, co u nas czynili nie tylko komuniści, ale i katolewica,
Unia Wolności i Platforma Obywatelska, a także sprzyjająca im KAI. Trzeba powiedzieć,
że w pewnej mierze to się im udaje; zdobyli sobie grupę duchownych, trochę
wybitnych polityków, media, wpływ na politykę kościelną i inne. Za to wściekli
są na Medium Toruńskie, że "nie demokratyzuje i nie liberalizuje" Kościoła
oraz nie zwalcza polskości i państwa.

Niezgodność liberalizmu z demokracją
Dzisiejsze hasła demokracji i wolności są nie tylko zwodnicze dla innych, ale
często też sprzeczne wewnętrznie. W Kosowie i Serbii liberałowie zastosowali
straszliwą broń dla odebrania wolności jednym, a dania jej innym. Miała to
być wojna humanitarna w obronie demokracji. Prezydent Bush z kolei wyeksportował
demokrację do Iraku w roku 2004, ale po to, by odebrać suwerenność państwu
irackiemu, a rozwinąć hegemonię Izraela na Bliskim Wschodzie. Nasi żołnierze
powinni się wycofać z podobnej napaści na Irak i na kraj muzułmański. Nasz
udział w wojnie przeciwko państwu Irak jest zbrodniczy, choć był sprawą naszych
komunistów, a nie Polaków.
Podobno Zbigniew Brzeziński z USA radził ostatnio naszemu prezydentowi, żeby
nie ufał Ameryce, bo ta już nie ma misji wolnościowej i demokratycznej, a kieruje
się tylko zimnym wyrachowaniem, w tym też interesem Izraela, a nie innych krajów,
Ameryka słono zapłaci za swe błędy i za zdradę dawnego posłannictwa pokojowego
– pax americana – i pociągnie za sobą m.in. Polskę. Tym bardziej że Amerykanie
zachowują się w Iraku tak, jak kiedyś w Wietnamie: po barbarzyńsku, brutalnie,
wyniośle, a także torturują i mordują – również dzieci. I tak zaprowadzają,
rzekomo, demokrację amerykańską. Toteż w USA szybko narasta otwarty antysemityzm.
Prosemicka Polska znajdzie się na lodzie. W związku z Irakiem i całą polityką
Ameryki na Bliskim Wschodzie rośnie też antysemityzm na całym świecie, a co
za tym idzie – i antyamerykanizm. Tymczasem rzekomy liberalizm amerykański
przekształca się w totalitaryzm, łamie prawa międzynarodowe i niszczy demokrację
zarówno w praktyce, jak i w teorii.
Sytuację demokracji i wolności pogarsza jeszcze fakt, że mnożą się różne rodzaje
i odmiany demokracji i liberalizmu, i zaczynają zwalczać się wzajemnie – i
w teorii, i w praktyce politycznej. Pamiętamy zresztą, że i bolszewicy oraz
nasi ich zwolennicy, niszczący demokrację i wolność, głosili właśnie, że szerzą
prawdziwą demokrację i przynoszą prawdziwe wyzwolenie. W rzeczywistości było
wręcz przeciwnie. Coś podobnego robi się u nas i dziś z hasłami importowanymi
z Zachodu. Bez idei Boga wszystko robi się fałszywe. Politolodzy winni to wiedzieć.
W Polsce musimy wypracować swoje prawdziwe pojęcia demokracji i wolności, najlepiej
w oparciu o personalizm społeczny (por. Cz.S. Bartnik, Wprowadzenie do teologii
społeczno-politycznej, Lublin 2006; Muzeum Historii Polski: Odkryć historię
– zrozumieć wolność, Warszawa 2006).

Liberalizm i demokracja w roli religii
Najgorsze, że w epoce ateizmu demokracja i wolność ideologiczna chcą zająć
miejsce religii i całego tematu życia. Stąd małpujący religię liberałowie
stają się apostołami tych ubóstwionych haseł i chcą demokratyzować i liberalizować
cały świat. Z tą myślą podejmowali interwencje w państwach, gdzie była ciężka
sytuacja, takich jak Korea, Wietnam, Kuba, Somalia, Afganistan, Irak, Liban,
Panama i niektóre państwa afrykańskie. Co więcej, napierają także mocno na
mocarstwa, żeby te przyjęły ich ideologię i misję, a więc na Japonię, Chiny,
Indie, Pakistan, inne państwa południowoazjatyckie i latynoamerykańskie,
a wreszcie na Rosję i na byłe republiki Związku Sowieckiego. W te akcje starają
się wciągnąć i Polskę, co miałoby przynieść im dwie korzyści: misyjny wkład
Polaków w szerzenie idei pseudoreligijnych oraz jednocześnie rozbicie polskiej
tożsamości i polskiego Kościoła, które stoją na przeszkodzie globalizacji
europejskiej i ateizacji. Zachód chce szczególnie przez Polskę działać przeciwko
silnej władzy w Rosji, przeciwko prezydentowi Putinowi, żeby wesprzeć oligarchów
rosyjskich, głównie pochodzenia żydowskiego, by ostatecznie osłabić państwo,
a ludność poddać liberalizmowi zachodniemu. Wymowne są te różnorakie próby
zaszczepienia zachodniego mutanta demokracji i wolności w Rosji, na Ukrainie,
na Białorusi, na Kaukazie i to ustawianie Polski i innych krajów Europy Wschodniej
przeciwko Rosji przy pomocy misji liberalnych. Rosja bardzo nęci owych inżynierów
świata. Polska ma być tylko drogą na Rosję.
Akcja "misyjna" liberałów przypomina na swój sposób komunizm byłego Związku
Sowieckiego, który chciał nieść "demokrację kierowaną" na cały świat. Wielkie
państwa w historii zachowują się podobnie jak biologiczne samce, które "muszą"
walczyć między sobą, jeśli nie o wyłączność, to przynajmniej o panowanie nad
innymi. Ale ta nowa ideologizacja, mająca objąć cały świat, ma charakter nie
tylko ekonomiczny i społeczno-polityczny, lecz także duchowy. Jest to cała
współczesna religia, ze swoimi dogmatami, liturgią niemoralną, kulturą, wartościami,
pedagogią, etyką, sztuką i techniką. Jest to zatem niewytłumaczalne i smutne,
że za tą ideologią idą i u nas coraz większe grupy inteligencji, która ulega
modzie intelektualnej i politycznej poprawności, jakby nie miała głębszego
wykształcenia.

Symptom zmierzchu Europy
Dla filozofa historii nie ma wątpliwości, że owe zmodyfikowane genetycznie
hasła demokracji i liberalizmu, sprzeczne w sobie i w wielu punktach bezrozumne,
są oznakami ciężkiej choroby cywilizacji euroatlantyckiej, a więc i Europy.
Może obecna Europa będzie żyła jeszcze dobre kilkadziesiąt lat, a może i
parę wieków, ale symptomy choroby ducha wskazują na to, że ma się ku wieczorowi.
Europa dochodzi już prawie półtora tysiąclecia, a większość imperiów, państw
i kultur, a także Kościołów lokalnych nie trwała dłużej. Na zawsze zginęło
też mnóstwo narodów, z wyjątkiem Narodu Wybranego przez Boga, co to żyje
już 4 tysiące lat. Przyjdą jednak nowe ludy, kultury, prawa i formy życia,
ale i te znowu kiedyś się zestarzeją. Wszakże powszechne zakłamanie obecne,
negacja religii, moralności, godności człowieka, sianie naokoło śmierci i
wygaśnięcie dążenia do nieskończoności, jak np. w Hiszpanii, która tak szybko
wariuje – to już oznaki choroby śmiertelnej.
Chodzi głównie o odrzucenie religii, która jest najgłębszą podstawą życia duchowego.
Jan Paweł II i obecnie Benedykt XVI stawiają jeszcze wiele na Polskę co do
nadziei odrodzenia ducha i wiary Europy. Dlatego Benedykt kocha Polskę jak
Jan Paweł II i uważa, że Kościół polski i w ogóle cała Polska jest wielkim
darem Bożym dla Europy. Ale żeby odrodzić Zachód, trzeba nowego zesłania Ducha
Świętego. Naród, który porzucił religię ojców, już bez cudu do niej nie wraca,
co najwyżej przyjmuje jakiś synkretyzm, czyli pomieszanie elementów różnych
religii. Może więc dlatego na Naród Polski i na Kościół katolicki w Polsce
są przypuszczane tak gwałtowne, jawne i ukryte ataki – i ze strony globalnej,
i ze strony naszych wyrodnych dzieci.
Ponieważ w starożytnym Sumerze, Egipcie i Grecji punkt ciężkości życia państwa
przesuwał się z jednego centrum na drugie z biegiem lat, to można wnosić, że
i w Europie jej centrum duchowe będzie się przesuwało z zachodu na wschód,
a więc i na Polskę, jeśli się podźwignie i odrodzi, oraz na całą Słowiańszczyznę,
o czym prorokował Jan Paweł II w Gnieźnie w 1979 roku jako "Papież Polak i
Papież Słowianin". Konieczna jest zatem współpraca nie tylko z Zachodem, ale
i ze wszystkimi państwami słowiańskimi. Nasza wrogość w stosunku do tych krajów
byłaby zdradą historycznego posłannictwa polskiego i brakiem ducha proroczego.
Wielkie prawa historii są inne niż oglądane gołym okiem.
Co do Rosji, to i ona winna stworzyć jeden organizm z Europą, żeby się ostać
pod potężnym naporem narodów i państw azjatyckich, zwłaszcza Chin, Indii i
Japonii. Rosja po ateizmie jest bardzo zrujnowana materialnie i duchowo, spada
dramatycznie populacja, szerzą się zastraszająco choroby, jak AIDS, niezliczone
aborcje, wyjałowienie intelektualne, władzę przejmują obcy oligarchowie, liczne
mafie i dawni ateiści. Prezydent Putin stara się Rosję ratować i odradzać,
jak Piotr Wielki, ale wtedy kraj nie był tak bardzo zniszczony, zwłaszcza przez
ateizm. Ateizm bowiem niszczy nie tylko religię, on niszczy człowieka.
Patriarcha Aleksy II nie miał ducha prorockiego, gdy nie chciał dialogować
z Janem Pawłem II i przyjąć go w Świętej Rosji. Była to zwykła małoduszność.
Zagrał tu też rolę stary antagonizm polityczny i religijny. Ale chyba zaczyna
patriarcha zmieniać postawę wobec Benedykta XVI, który jest Niemcem i wobec
którego Rosjanie czują większy respekt oraz nie mają zadrażnień terytorialnych
i unickich. Wydaje się jednak, że Cerkiew dla swego odrodzenia potrzebuje koniecznie
współpracy z Kościołem katolickim.

Demokracja jako ustrój
przemijający

Nawet prawdziwa demokracja nie jest ani wieczna, ani najlepsza. W historii
następują po sobie pewne cykle: wspólnota pierwotna, patriarchat, monarchia,
republika, nie mówiąc już o dyktaturach czy tyraniach. Ciekawe, że w przeszłości
tysiące lat nieraz trwały monarchie: ensi w Sumerze, faraon w Egipcie, wanga
w Chinach, król (rex) w Rzymie, a potem cesarz (od Juliusza Augusta Cezara),
car w Rosji, książę (princeps) w małych państwach i inne. Ciekawe, że ustrój
monarchiczny był dużym osiągnięciem. Oto przez tysiące lat toczyły się nieustanne
i krwawe boje między plemionami, ludami i narodami. Niekiedy się one wyrzynały.
Jest to przerażające: ludzie są wobec siebie jak wilki, albo i gorzej. Historia
to jedna wielka walka biologiczna, militarna i wyniszczająca. Monarchia scalająca
i jednocząca plemiona była wielkim osiągnięciem i zaczynem pokoju, zgody i
rozwoju kulturalnego.
Jednakże z czasem przychodzi krytyka monarchii, podgryzanie jej lub/i wewnętrzna
dekadencja. Historia jest dziwnie wahadłowa. Wielką naukę daje historia państwa
rzymskiego. Najpierw były plemiona, które się krwawo zwalczały. Potem co najmniej
trzy z nich zjednoczyły się i ustanowiły sobie króla. Królowie rządzili ok.
250 lat. Na przełomie VI i V wieku przed Chrystusem powstała republika (res
publica – rzecz pospolita), która trwała ok. 500 lat. Był to właśnie rodzaj
pierwszej demokracji. Ale powoli się degenerowała i ona: walki wewnętrzne przywódców,
żądza władzy, tarcia międzyklasowe, bezwład władz naczelnych, upadek obyczajów
i dyscypliny, rozkład w armii, zwyrodnienie arystokracji, korupcja, ciągłe
bunty. I oto w 27 roku przed Chrystusem pojawił się, nie bez krwawych walk,
Juliusz Cezar jako monarcha, jako cesarz. Został on wprawdzie zabity w senacie
przez swego przybranego syna, ale otworzył długi okres monarchiczny, właśnie
cesarski. Bez tej władzy imperium rzymskie już wtedy by upadło; rozłożyła je
republika, czyli ówczesna demokracja. Po 500 latach upadło Cesarstwo Zachodnie
(w roku 476), gdzie osłabła władza cesarska, natomiast Cesarstwo Wschodnie,
gdzie władza cesarzy była silna, przetrwało jeszcze tysiąc lat dłużej niż zachodnie,
bo do roku 1454, kiedy to Konstantynopol został zniszczony przez najeźdźców.
Czego ta historia Rzymu uczy? Myślę, że tego, iż dla życia państwa, jego siły,
trwania, rozwoju i cywilizacji konieczna jest jednak silna władza centralna
– wbrew temu, co bredzą dekadenccy liberałowie polscy. Przy słabej lub nieudolnej
władzy centralnej ciało państwa – co widzieliśmy w naszych rozbiorach – rozszarpują
różne hieny, niszczą polityczni bandyci, przestępcy, egoiści, buntownicy, psychopaci
i znaczący ludzie bezideowi. Człowiek po grzechu pierworodnym musi mieć dyscyplinę,
samowychowanie, pomoce dla tworzenia dobra, a niekiedy także podlegać karom
i przymusowi. Nieograniczona swoboda dla wszystkich jest obłędem społeczno-politycznym.
Ginie gospodarka całościowa, kultura, moralność, religia, twórczość życia i
działania. Zamiast raju przychodzi cmentarz narodowy. Jeszcze raz: władza centralna
w państwie musi być silna, choć wybrana demokratycznie. Musi ona mieć zarówno
moc tworzenia dobra i przyszłości, jak i moc poskramiania zła. Toteż i Polska
nie może mieć ciągłego migotania komór serca i udarów mózgu. Nie mogą przestępcze
grupy obywateli doprowadzać społeczeństwa do głupoty i chaosu.

Uprzątanie polskiego
pobojowiska

Stworzenie zorganizowanych narodów, państw i kultur jest ogromnym osiągnięciem
ludzkości. Tymczasem dziś szalony liberalizm, postmodernizm, postkomunizm i
nihilizm chcą to zniszczyć na rzecz chaosu, dżungli i bagna społeczno-państwowego,
odrzucając te twory razem z klasycznymi wartościami. Prawda, że ludzkość zawsze
czegoś poszukuje i eksperymentuje, a nawet buntuje się przeciwko współczesności,
jak niesforny młodzieniec przeciwko rodzicom i prawom, ale w rezultacie nie
jest to postęp. Oczywiście, mówiąc o liberalizmie, mamy tu na myśli liberalizm
konsekwentny i całkowity, nie zaś dążenie do wolności w jakimś jednym tylko
zakresie, np. wolności słowa, wolności obrony czy wolności socjalnej itp.
Dużo ze zła ideologii liberalistycznej wdziera się i do Polski. Wielu ludzi,
polityków, inteligentów i w ogóle buntowników jakby oszalało i chce jakoś rozbijać:
Kościół katolicki, małżeństwo, rodzinę, wychowanie, szkołę, wartości, etykę
ogólnoludzką (jak homoseksualiści), godność człowieka, miłość bliźniego, pracę,
sprawiedliwość, szanowanie człowieka, przestrzeganie prawa i wiele, wiele innych
rzeczy.
Niektórzy miotają się jak wściekli, żeby niszczyć całą tradycję, jak niektórzy
politycy.
Wprowadza się czy wspiera na szeroką skalę: tzw. aborcję, antykoncepcję, homoseksualizm,
pedofilię, dewiacje, prostytucję, pornografię, sprowadzanie wszelkich sztuk
do scen obscenicznych i spółkowania, łamanie Dekalogu, niekaralność przestępstw,
noce Walkirii, pochody wolności, spędy młodzieżowe, zwolnienie dzieci i młodzieży
z dyscypliny i samowychowania oraz wiele innych. Nie można nie zganić tej ideologii
i za to, że wzmógł się ogromnie handel kobietami, których w Polsce zwabia się
do domów publicznych w Europie około 10 tysięcy rocznie. Podobnie rozwinęło
się ogromnie chuligaństwo, rozrabianie na stadionach i imprezach, złodziejstwo,
bronienie raczej przestępców niż ofiar i jakieś rozpasanie ogólne. Słowem,
zło ma wolność.
W sytuacji nieokiełznanej swobody, wolności i słabej karalności szerzą się
u nas bardzo: pijaństwo, narkomania, produkcja narkotyków, nieróbstwo, zakłamanie
publiczne, niepłacenie podatków, wyłudzenia w bankach, firmach i innych instytucjach,
wszelka korupcja. Trzeba wspomnieć, że rocznie wycieka z Polski 6,5 mld zł.
Jest mnóstwo wielkich przekrętów: przekupstwo, fałszowanie leków, zaświadczeń,
żywności, towarów, świadectw sanitarnych, oszustwa firm, niefrasobliwe wyroki
sądów i urzędów finansowych, bezprzykładny upadek uczciwości w ważnych dziedzinach
sportu. Zresztą, w Italii podobno co trzeci mecz futbolowy jest zmanipulowany,
a dla kibiców sport staje się wielką świecką liturgią.
Również w tej sytuacji liberalistyczna Platforma Obywatelska 21 maja 2006 r.
powołała do życia "Ruch Obywatelskiego Sprzeciwu", dążąc wyraźnie do buntu,
do obalenia prezydenta i rządu, nawiązujących do katolicyzmu, do polskości
i dążących do rozliczenia wielkich złodziei i bandziorów. PO wraz z innymi
pseudolewicowymi ugrupowaniami wściekają się na lepperyzm, czyli na lewicę
katolicką, i na giertychizm, czyli na nawiązywanie do polskości, tradycji polskiej
i narodowej, a także na zmysł religijny w życiu publicznym. Skąd ta wściekłość
ludzi wolności?
Krzyczą, że komisje kontrolne, dążące do wykrycia i odebrania ogromnych, wielomiliardowych
kradzieży mienia państwowego, to "dzielenie społeczeństwa". To dobre! Odróżnianie
złodziei i innych przestępców od ludzi uczciwych i okradzionych to rzeczywiście
"dzielenie społeczeństwa polskiego"? Jeśli tak, to otworzyć więzienia, poznosić
sądy, prokuratury, organy ścigania, bo one "dzielą społeczeństwo" na sprawiedliwych
i winnych.
Co więcej? Liczni liberałowie, wyznający demokrację i wolność, wydają się ogromnie
zadowoleni z narastających strajków, a może je nawet trochę popierają. Trudno
wytłumaczyć nagłe strajki: lekarzy, górników, uczniów, studentów, młodzieży;
groźby strajkowe nauczycieli, profesorów, twórców kultury, a wreszcie i protesty
homoseksualistów, feministek, zwolenników aborcji. Trzeba jasno powiedzieć,
że zaskoczył nas bardzo taki bezwzględny strajk lekarzy. Powszechnie wiadomo,
że za mało zarabiają, ale cicho byli za rządów postkomunistów, masonów, antypolskich
ateistów, a zastrajkowali, i to nagle, za rządów polskich i do głębi uczciwych.
I to nie chcą poczekać trzy miesiące, lecz żądają wysokiej podwyżki od dziś,
a rząd oskarżają o to, że jest bezwzględny i nie chce rozmawiać, choć przyznaje
im znaczną podwyżkę. Tego się nie da zrozumieć inaczej, jak tylko jako włączenie
się w liberalną próbę obalenia rządu o orientacji polskiej i religijnej. Albo
jest to brak zmysłu społecznego. To tak, jakby syn zażądał od okradzionego
dziś ojca podwyżki dla siebie od zaraz. Przecież i Polskę okradziono i rozgrabiono.
Jeśli ktoś czekał i męczył się 17 lat, to nie może poczekać trzech miesięcy?
Toż i budżet uchwalony został przez inny rząd.
Trzeba jeszcze poruszyć sprawę lustracji księży. Jest ciągle niezrozumiałe,
że nie lustruje się dawnych oprawców, przestępców, bandziorów, morderców, zaborców,
członków zbrodniczych partii, zdradzieckich przywódców i urzędników, narzuconej
przez obcą przemoc władzy i jej potwornych sług, a przynajmniej nie lustruje
się ich w pełni i w pierwszej kolejności, tylko biorą się wszyscy za lustrowanie
najpierw księży i to nielegalnie, bo nie daje takich uprawnień ustawa, i sugeruje
się właściwie, że za okupację bolszewicką i za całe nieszczęścia życia w PRL-u
oraz za stan wojenny odpowiada kler. Przecież to jest brutalny atak na Kościół.
Lustratorzy muszą mieć rozum i serce, nie tylko nienawiść do Kościoła. Lustrację
księży, którzy nie piastują stanowisk państwowych i politycznych, należy pozostawić
władzom kościelnym. Zresztą, Kościół przez dwa wieki walczył o immunitet sądowy,
a ponadto istnieje dziwne zjawisko, że świeccy bardzo często działają emocjonalnie
w stosunku do księży, a nawet są bezwzględni i nienawidzą duchownych. Nie miejsce
na rozpisywanie się o przyczynach pewnego antyklerykalizmu wśród wielu świeckich,
ale takie są fakty, i KUL jest tego świadkiem.
Niektórzy świeccy "czyściciele" Kościoła powiadają przy tym, że przez obnażanie
publiczne grzechów, błędów i pomyłek księży "oczyszczają" Kościół. Jest to
albo perwersja, albo głupota. Oryginalnie oczyściłbyś swoją matkę, gdybyś ogłosił
w TV o niej lub ją samą skłonił do tego, aby rozgłosiła światu, że za młodu
wiodła rozwiązłe życie. Taki ktoś powinien być zastrzelony. To nie jest "oczyszczenie"
matki. Spowiedź publiczną Kościół bardzo szybko zniósł i zamienił ją na uszną
i sekretną. Dochodziło bowiem albo do oszustw, albo do potworności. Dziś wprawdzie
odżywają pomysły spowiedzi publicznej, ale to jest ta sama głupota i potworność.
Kiedyś na spotkaniu neokatechumenalnym w Puławach pewien Francuz wyznawał przy
swoim synu wobec wszystkich, że gwałcił sąsiadki. Dobre to! Przecież ci wszyscy
ludzie tam powinni byli aresztowani.
Dzięki Bogu, że mamy jeszcze bardzo wielu szlachetnych, odważnych i dociekliwych
dziennikarzy, bez których nie wiedzielibyśmy, jak życie w Polsce wygląda naprawdę,
i wykroczenia i przestępstwa mnożyłyby się niezmiernie. Ale musimy wszystkich
prosić, by nie powodowali się tanią sensacją i nie przyczyniali się do wzmożenia
antyklerykalizmu, bo złość słowa działa zawsze antyspołecznie.
I tak skrzyżowanie fałszywej formy demokracji z fałszywym liberalizmem nie
jest postępem naszego wieku, lecz raczej błędem i samoośmieszeniem się. Nierozumność
i błędność ideologii liberalistycznej jest dziś wielkim zagrożeniem dla życia
społecznego, narodowego i religijnego, a przede wszystkim moralnego. Szczęście,
że nie dotknął on całej substancji społecznej, a tylko pewną część inteligencji
i polityków, ale inteligencja i politycy przewodzą życiu publicznemu i po latach
będą oddziaływać coraz głębiej; mogą zniszczyć Polskę. Ciekawe, że tak wielu
Polaków tego zła nie widzi i nie rozumie. Trzeba więc budować Polskę na prawdziwej
demokracji i prawdziwej wolności, a przede wszystkim na zasadach etycznych
i na prawdzie o Bogu. Należy odbudowywać odpowiedzialność, karność, rzetelność,
uczciwość, miłość wielką społeczną, służbę dla innych, pokorę i samokrytyczność.
Nawoływanie do buntu, burzenia i niszczenia prowadzi do zguby, jak to było
w różnych rewolucjach. Obawiamy się, że liberalizm zachodni jest nieślubnym
dzieckiem socjalizmu, marksizmu i materializmu i nie ma on żadnego programu
pozytywnego. Przyjdą chwile – mówi Pismo – kiedy zdrowej nauki nie będą znosili,
ale będą sobie mnożyli nauczycieli według własnych pożądań. "Będą się odwracali
od słuchania prawdy" (2 Tm 4, 3-4).

ks. prof. Czesław S. Bartnik

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl