Kręte ścieżki ku nowoczesności

"Póki gonił zające, póki kaczki znosił, Kasztan co chciał, u pana swojego
wyprosił" – pisał przed laty w bajce "Stary pies i stary sługa" pozbawiony
złudzeń biskup Ignacy Krasicki. Sic transit gloria mundi, co się wykłada, że tak
przemija sława świata. Doświadczył tego w bardzo przykry sposób przewielebny
ojciec Maciej Zięba, którego "Gazeta Wyborcza" skazała – jak sam się wyraził –
"na śmierć cywilną z zimną krwią". Ta sama "Gazeta Wyborcza", która jeszcze
niedawno nie mogła się przewielebnego ojca Zięby nachwalić. Kto jednak wierzy w
takie komplementy, sam sobie szkodzi, bo – jak pisał tenże biskup Ignacy
Krasicki – "wszystko to odmienne; łaska pańska, gust kobiet, pogody jesienne". W
"Gazecie Wyborczej" obowiązuje mądrość etapu i kiedy jakiś etap dobiegnie końca,
to z każdego, kto na poprzednim był nadmuchany, funkcjonariusze gwałtownie
spuszczają powietrze.

A właśnie wszystko wskazuje na zmianę etapu, polegającą na ostrym kursie na
"nowoczesność". Wprawdzie nikt nie precyzuje dokładnie, na czym owa
"nowoczesność" ma polegać, ale po tylu doświadczeniach i bez konsultacji z
filozofami wiemy, że jak zwykle – na walce jasnogrodu z ciemnogrodem, przy czym
pierwszy po staremu reprezentują "młodzi, wykształceni, z wielkich miast",
podczas gdy najtwardszym jądrem hamującego pęd ku nowoczesności ciemnogrodu
pozostaje Kościół katolicki. W tej sytuacji przewielebny ojciec Zięba, wprawdzie
postępowy, ale jednak zakonnik, na stanowisku dyrektora Europejskiego Centrum
Solidarności, utworzonego w celu nadymania różnych legendarnych postaci, jest
potrzebny jak psu piąta noga. Oto bowiem zwiastunem nowoczesności, której
"młodzi, wykształceni, z wielkich miast" nie mogą się już doczekać, jest
"związek małżeński", zawarty przed urzędnikiem stanu cywilnego w Żelazowej Woli
między dwiema damami. Oczywiście z tzw. ostrożności procesowej jedna z
pobierających się dam prawnie jest mężczyzną, więc formalnie wszystko jest w jak
najlepszym porządku, ale siły postępu nie ukrywają, że to dopiero początek
długiego marszu ku nowoczesności. Nietrudno się zatem domyślić, że po
ostatecznym zwycięstwie jasnogrodu wszyscy będą kochać się ze wszystkimi, i to
niekoniecznie w ciemnej kanciapie – jak to się podobno odbywa w klubach dla
sodomitów i gomorytek – tylko w biały dzień na każdym trawniku wielkiego miasta.
Warto przypomnieć, że ta wizja nowoczesności została nakreślona jeszcze w XIX
wieku przez spółkę autorską Marks & Engels w "Manifeście komunistycznym".
Ekscytowała ona wyposzczone postępactwo perspektywą wspólnych żon. Oczywiście na
tamtym etapie postęp nie był jeszcze tak wyzwolony jak dzisiaj, kiedy
anachroniczne stało się samo pojęcie "żony". Toteż zastąpiono je bardziej
pojemnym terminem "istota czująca", obejmującym, jak wiadomo, również kozy. Tedy
tylko patrzeć, jak pryncypia nowoczesności, zapisane w "Karcie Praw
Podstawowych" – tym "Manifeście komunistycznym" Unii Europejskiej – zostaną
recypowane również do systemu prawnego naszego bantustanu za pośrednictwem
orzeczeń niezawisłych sądów.

Takie perspektywy świetlanej przyszłości muszą szalenie ekscytować postępactwo i
pewnie na fali tego entuzjazmu poseł Janusz Palikot zapowiedział na 2
października br. kongres Ruchu swego Poparcia "Nowoczesna Polska". Najwyraźniej
musiał zapomnieć, że tego rodzaju polityczne inicjatywy powinny być najpierw
zatwierdzone przez starszych i mądrzejszych. Toteż ku swemu niemiłemu
zaskoczeniu dowiedział się w lubelskim oddziale CBA, że Biuro zamierza
przystąpić do sprawdzania jego oświadczeń majątkowych z kilku ostatnich lat i że
kontrola ta może przeciągnąć się nawet do kilku miesięcy. Kilka miesięcy – w
sytuacji, gdy Kongres tuż–tuż! A przecież to nie musi być jedyny kłopot, bo co
będzie, jeśli organy ścigania dostaną rozkaz, by na nowo podjąć przerwane
postępowanie w sprawie finansowania kampanii wyborczej posła Palikota przez
studentów, emerytów, a nawet – jak powiadają – nieboszczyków? Cuius est condere,
eius est tolere, co się wykłada: kto ustanowił, ten może znieść. Ta łacińska
sentencja z całą pewnością znana jest również lubelskim prawnikom, więc jeśli od
przełożonych dostaną taki rozkaz, to pęd ku nowoczesności może zostać gwałtownie
zahamowany, przynajmniej na tym odcinku. Bo wprawdzie razwiedka jako taka stoi
nieugięcie na nieubłaganym gruncie nowoczesności, ale przecież nie jest jej
wszystko jedno, kto, a zwłaszcza przeciwko komu się unowocześnia. Jedni wolą
modernizować się pod egidą PO z Donaldem Tuskiem na czele, inni znowu chcieliby
widzieć w awangardzie marszu ku nowoczesności Sojusz Lewicy Demokratycznej – no
a przecież i strategiczni partnerzy też mają w tej sprawie coś do powiedzenia.
Zwłaszcza w sytuacji, gdy po deklaracji prezydenta Obamy
z 17 września ubiegłego roku przez oskarżenia o tajne więzienia i tortury ktoś
demontuje w Polsce agenturę amerykańską i kiedy okazuje się, że Aleksandra
Kwaśniewskiego od zarzutu popełnienia zbrodni wojennej póki co uchronił poczciwy
prezydent Lech Kaczyński.

Stanisław Michalkiewicz

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl