Dziękuję za najpiękniejszy okres mojego życia
Z Matką Bożą jestem związana „na dobre i na złe”, a myśl o służeniu Radiu Maryja bardzo mnie zafascynowała. Najpierw w 1993 roku poprosiłam w Biurze Radia Maryja przy kościele św. Rocha o 50 egzemplarzy pisma „Przyjaciele Radia Maryja”, ażeby spróbować je sprzedać przed kościołem. Rozprowadziłam je bardzo szybko i bardzo mi się to podobało. Zgłosiłam się do Radia Maryja w Toruniu na kolportera do rozprowadzania gazet. Po jakimś czasie otrzymałam z Torunia zezwolenie imienne z fotografią, co ułatwiło mi chodzenie z gazetkami Radia Maryja po różnych kościołach. W parafii św. Rocha najpierw sprzedawałam je na zewnątrz pod kościołem. Latem było dobrze, ale dwie zimy marzłam na mrozie, a miesięcznie sprzedawałam od 600 do nawet 1000 sztuk.
Mając zniżkę kolejową na PKP i zniżkę na PKS, zaczęłam rozwozić informatory o Radiu Maryja w teren. Robiłam tzw. składanki – informator, obrazek, przekaz i w ilości około 300, 400 sztuk wiozłam w każdą niedzielę do innej miejscowości. Odwiedziłam w ten sposób 21 miejscowości, a niektóre nawet kilka razy. Swój przyjazd zgłaszałam do księdza proboszcza. Przyjmowano mnie bardzo życzliwie, nawet otrzymywałam błogosławieństwo na dalszą pracę. Odwiedziłam: Wasilków, Supraśl, Grabówkę, Trzciannę, Mońki, Czarną Białostocką, Sokółkę, Grabówkę, Korycin, Juchnowiec, Niewodnicę, Różanystok, Łapy, Jałówkę, Bielsk Podlaski, Dąbrowę Białostocką, Sidrę, Krypno, Studzienną, Downary i Majewo.
Od 1996 roku sprzedawałam wewnątrz w kościele św. Rocha. W swej uprzejmości zaprosił mnie do sprzedaży w kościele ks. kanonik Wacław Lewkowicz, mówiąc, żebym nie marzła, a robię bardzo dobrą robotę. W kościele przy stoliku mogłam sprzedać dużo więcej, a więc zamawiałam również „Różaniec”. Zaczęłam też brać w kiosku „Niedzielę”, „Gościa Niedzielnego”, „Promyk”, „Promyczek”, „Promyk Dobra” oraz książeczki dla dzieci. Ze sprzedaży otrzymywałam 8% wartości, które przekazywałam do Radia Maryja. Potem brałam „Nasz Dziennik”.
Za ofiarę rozprowadzałam obrazki świętych patronów, książeczki z życiorysami świętych patronów, bukszpan, sianko, wianuszki z kwiatów działkowych, kwiaty z działki na Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny (15 VIII). Wykonywałam też karneciki do paczek (łącznie około 1306 sztuk) oraz pocztówki świąteczne (6153 sztuki), a także ponad tysiąc zakładek do książek z modlitwą, której nauczyła mnie mamusia na Syberii:
Ja (imię) kładę się spać,
Nikt do mnie nie przystąpi,
Ani ogień, ani woda,
Ani żadna zła przygoda,
Mam krzyż w ręku,
Pana Boga w sercu.
Krzyżem się odzieję,
Krzyżem się pościelę,
Krzyż na sobie noszę,
Pana Boga proszę.
Św. Janie, Boży Kapłanie,
strzeż mnie w nocy, o północy,
Matko Boża do świtania,
Jezu Chryste do skonania. Amen.
Dzieci nieraz podchodziły do stolika i mówiły: „Już się nauczyłem”. Wykonałam też 80 gwiazdek do sianka. Sprzedawałam także różańce. (…)
Jako ofiarę na Radio Maryja ludzie przynosili mi różne rzeczy. Choćby srebrne łańcuszki, krzyżyki, medaliki, książeczki i przeczytane czasopisma katolickie. Jestem bardzo wdzięczna ludziom za zaufanie, jakim mnie obdarzono. Przynoszono mi też papier kredowy, zapisane pocztówki świąteczne, imieninowe (w bardzo dużych ilościach) i obrazki z treścią, np. „Za duszę św. pamięci”. Ja wykorzystywałam to wszystko do wykonywania pocztówek i zakładek. Dodam tylko, że bardzo dużo takich pocztówek wykorzystałam na protesty np. przeciw zabijaniu dzieci poczętych.
Robiłam też inne rzeczy dla Radia Maryja, a wszystko – na chwałę Bożą. Dziękuję za najpiękniejszy okres w moim życiu.
Józefa z Białegostoku
Świadectwo pochodzi z książki „Wyzwanie i odpowiedź! Świadectwa nadesłane do Radia Maryja” wydanej przez Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2006 r.