Błędy ABW ranią rodziny

Sporządzone w ABW postanowienie o sprostowaniu otrzymały wszystkie osoby,
które są stronami w toczącym się w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie
śledztwie. Zgodnie z regułą prawną dotyczącą tego typu zawiadomień nie można w
nich podawać informacji wskazujących, do kogo konkretnie należały przedmioty,
które błędnie opisano. To właśnie i duża liczba popełnionych "omyłek" zrodziły
niepokój wśród rodzin, które to postanowienie otrzymały. – Byłem pewien, że
telefon komórkowy i jego akcesoria, które źle opisano we wniosku do biegłego,
należały do mojej śp. córki.

Bardzo się zdenerwowałem, że popełniono aż 20 omyłek, podając biegłemu dane
telefonu Justyny. Czy nie można było chociaż w tym zawiadomieniu podać, że
omyłki popełniono przy opisywaniu wszystkich znalezionych przedmiotów? – pyta
Zdzisław Moniuszko. Ojciec stewardesy, która zginęła na Siewiernym, kontaktował
się w tej sprawie z innymi rodzinami ofiar, które również mówiły mu o niepokoju,
jaki wzbudziło w nich pismo z ABW.
Doświadczony i zaangażowany w sprawę dochodzenia dotyczącego katastrofy prawnik,
u którego zasięgnęliśmy opinii na temat omyłek popełnionych w 4 dokumentach ABW
dotyczących niestandardowego śledztwa, nazwał je niedopuszczalnymi. – Rozumiem,
że materiał dowodowy dotyczący tego śledztwa jest olbrzymi, więc łatwo przy jego
badaniu popełnić błąd. Jednak w śledztwie tak wielkiej wagi tak liczne pomyłki
pisarskie nie powinny się zdarzyć. Jeżeli jedna osoba nad tym nie panuje, to
postanowienia powinno pisać kilka osób – mówi mec. Piotr Pszczółkowski,
pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego. – Z jednej strony rodziny zostały dotknięte
uwłaczającymi im działaniami ze strony rosyjskiej, a z drugiej strony narażone
są na bolesne skutki błędów polskich śledczych – dodaje.
Mecenas zwraca uwagę, że pismo, które otrzymały rodziny, mogło sprawić im ból. –
Sprawa katastrofy jest dla bliskich jej ofiar ciągle świeża i bardzo bolesna.
Dlatego taka sytuacja, kiedy pisze się postanowienie, a potem je zmienia,
informując przy tym rodziny, iż popełniono błędy w sprawie, która ich tak mocno
dotyczy, może sprawić dotkliwy ból. Słusznie mogą czuć się w tej sytuacji
lekceważeni – twierdzi Pszczółkowski. Mecenas podkreśla, że sytuacja, którą
wywołały sprostowania ABW, powinna dać osobom zajmującym się sprawą katastrofy
nauczkę, iż każde pismo słane przez nich do rodzin ofiar powinno być wcześniej
wielokrotnie sprawdzone – czy nie ma w nim błędów. Zauważa również, że błędów
podczas prowadzenia dochodzenia jest zaskakująco dużo. – Pomyłek i błędów, tak
po stronie rosyjskiej, jak i polskiej, jest kompromitująco dużo. A ciężar tego
śledztwa, które dotyczy śmierci prezydenta RP i dużej części elity naszego
kraju, powinien zmuszać do prowadzenia go w sposób maksymalnie profesjonalny –
mówi mecenas.
Postanowienie o sprostowaniu skierowane do rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej
jest "zimnym pismem urzędowym". Brakuje w nim słowa najważniejszego –
"przepraszam". Samo zwlekanie z powiadomieniem rodzin o "omyłkach" jest zdaniem
mecenasa Piotra Pszczółkowskiego kolejnym przykładem "niechlujstwa".
Przypomnijmy, iż 20 błędów popełniono we wnioskach skierowanych przez ABW do
biegłego już prawie półtora roku temu. Sprostowanie nosi datę sporządzenia 7
września 2011 roku. Natomiast do państwa Moniuszków dotarło dopiero 21
października.
ABW 20 omyłek popełnionych przy opisie m.in. telefonów komórkowych i kart
pamięci bagatelizuje. Świadczy o tym samo ich eufemistyczne określenie jako
"literówek", które zdaniem ABW "nie miały żadnego wpływu na treść merytoryczną
opinii biegłego". Jednak nie miały "żadnego wpływu" najpewniej tylko dlatego, iż
to właśnie biegły je wykrył i opisał w opinii. Samo trywializowanie błędów
wydaje się jednak nie do końca uzasadnione, bo oprócz wstawiania błędnych liter
dotyczą też, i to w przeważającej mierze, cyfr. A to doprowadziło do podania
przez ABW biegłemu m.in. nieprawidłowych numerów seryjnych sprzętu, jaki miały
przy sobie ofiary. Oczywiste jest, że zmiana choćby jednej cyfry w numerze
seryjnym sprzętu powoduje, iż wskazuje on na zupełnie inny egzemplarz.
Pismo, które dotarło do rodziców stewardesy Justyny Moniuszko, wysłała
Delegatura Stołeczna Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Warszawie.
Zatytułowano je "Postanowienie o sprostowaniu oczywistej omyłki pisarskiej".
Sprostowanie to dotyczy czterech postanowień o zasięgnięciu opinii biegłego. "W
dniach 17, 18, 19 maja i 8 lipca 2010 roku w Departamencie Postępowań Karnych
ABW w toku wykonywania czynności zleconych przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w
Warszawie do śledztwa Po. śl. 54/10 zostały wydane postanowienia o powołaniu
biegłego z zakresu informatyki. We wskazanych powyżej punktach wymienionych
postanowień mylnie wskazano niektóre numery" – czytamy w sprostowaniu ABW.
Liczne błędy w opisie telefonu i akcesoriów (m.in. kart pamięci) wykrył biegły.
Dane z opisów sprzętu telefonicznego przesłanego mu przez ABW nie zgadzały się z
tym, co sam ustalił, badając przekazane mu przedmioty. Poinformował on o tym ABW,
która na tej podstawie dokonała 20 poprawek w 4 postanowieniach o zasięgnięciu
opinii biegłego. O czym następnie w enigmatycznie sformułowanym urzędowym piśmie
ABW powiadomiła m.in. rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej.
Przypomnijmy, iż po katastrofie smoleńskiej wszystkie należące do jej ofiar
telefony komórkowe, aparaty i kamery zostały przekazane do ABW. "Sprzęt ten daje
szansę uzyskania zapisów istotnych dla ustalenia przyczyn tej tragedii" –
wyjaśniał wówczas płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w
Warszawie. Chodziło o odczytanie zapisanych na nich SMS-ów, rozmów i nagrań z
ostatnich chwil przed katastrofą prezydenckiego Tu-154. Stwierdzono bowiem, że
większość telefonów komórkowych na pokładzie Tu-154 była aktywna w ostatniej
fazie lotu.

 

Adam Białous

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl