W ciągu 2 lat USA stały się krajem ludzi od rekordowo oszczędnych do rekordowo zadłużonych
Ameryka w ciągu zaledwie dwóch lat stała się krajem ludzi od mających rekordowe oszczędności do rekordowo zadłużonych. Jest krajem kart kredytowych – twierdzi radio publiczne NPR.
Jak podkreśla, np. pokolenie Milenialsów (urodzonych między rokiem 1980 a 1996) zauważyło, że długi wzrosły o prawie 30 proc. od czasów sprzed pandemii i sięgają obecnie ok. 3,8 bln dolarów. Co znamienne, w 2021 roku dług spadł do niemal rekordowo niskiego poziomu.
NPR przytacza opinię Jill Schlesinger, analityka biznesowego CBS News i autorki książki „The Great Money Reset”, która twierdzi, że wówczas Amerykanie mieli mnóstwo oszczędności.
„Czeki stymulacyjne, izolacja i podwyżki płac pozostawiły ludzi w naprawdę mocnej kondycji finansowej. (…) Ale zaczyna się rok 2022 i inflacja nie spada. Wtedy widzieliśmy, jak wielu ludzi straciło te oszczędności z czasów pandemii, zostając z niczym” – ocenia Jill Schlesinger.
Jej zdaniem rosnące ceny podstawowych artykułów, jak żywność, benzyna i odzież, stały się dla milionów Amerykanów prawdziwym finansowym nieszczęściem.
NPR podaje przykład 41-letniej Stephanie Roth, matki trzech małych córeczek, asystentki medycznej, która jest po rozwodzie. Z stabilnej wcześniej sytuacji popadła w długi. Poszybowały na karcie kredytowej z kilku do obecnie ok. 25 tys. dolarów.
„Jest to przytłaczające. (…) Jeśli dokonam tylko minimalnych wpłat, będę miała 300 lat, kiedy to zostanie spłacone” – oceniła kobieta.
„Tempo w jakim rośnie zadłużenie z tytułu kart kredytowych w USA jest jednym z najszybszych w historii. Wspólnie jesteśmy winni prawie bln dolarów na naszych kartach kredytowych, co jest rekordem wszechczasów. Tylko w styczniu zadłużenie na kartach kredytowych skoczyło o ponad 11 proc.” – akcentuje amerykańskie radio publiczne.
Zwraca uwagę, że miliony Amerykanów mają podobne zaległości finansowe, a uzyskanie pomocy rządowej np. bezpłatnego przedszkola, czy zasiłków żywnościowych jest coraz bardziej trudne.
„Zarabiam wystarczająco dużo, żeby nie być na tyle biedną, aby kwalifikować się do tych usług” – wyjaśnia Stephanie Roth, dodając, że trudno sobie nawet wyobrazić jak jest biedna.
PAP