Frankowicze dystansują się od pomysłu PO
Frankowicze z dystansem podchodzą do pomysłu Platformy Obywatelskiej o przewalutowaniu kredytów po bieżącym kursie. Mówią, że niewiele osób z tego rozwiązania skorzysta, a cały pomysł to ukłon raczej w stronę banków.
W połowie stycznia tego roku, kiedy Szwajcaria przestała interweniować na rynku walutowym, w Polsce frank poszybował. Z dnia na dzień kurs z 3,50 zł wzrósł do ponad 5 zł. Dziś kurs franka nieco się uspokoił (4,03 zł), ale problemy frankowiczów pozostały – trzeba zarobić na odsetki. Na odsiecz tym problemom postanowiła pospieszyć Platforma Obywatelska i skierowała do Sejmu ustawę.
– Proponujemy, aby policzyć dzisiejszą wartość kredytu do spłaty w walucie i przeliczyć ją po kursie z dnia podpisania umowy restrukturyzacyjnej – wyjaśnia Krystyna Skowrońska PO.
Ustawa obejmuje zadłużonych, którzy mają mieszkanie nie większe niż 75 m2, a dom nie większy niż 100 m2. Ograniczenie nie dotyczyłoby rodzin z min. trójką dzieci. Dodatkowe obwarowanie – wartość kredytu, to minimum 120 procent wartości zabezpieczenia. To warunki dość wyśrubowane.
– To nic innego, jak dzielenie Polaków na „lepszych” i „gorszych”. Ograniczenia zaproponowane dla tzw. frankowiczów dyskwalifikują, wykluczają dużą część tych, którzy brali taki właśnie kredyt – mówi Rafał Czepil posiadacz kredytu we frankach.
Szacunki posłów PO wskazują, że z przepisów skorzysta nie więcej, jak co dziesiąta rodzina zadłużona we frankach. Kto za to zapłaci? Po połowie banki i klienci. Dlatego opozycji projekt ustawy się nie podoba.
– Miała pomóc obywatelom, a pomaga bankom, które dziś mają gigantyczny problem z kredytami – podkreśla Patryk Jaki z Solidarnej Polski.
Przy podziale kosztów po połowie banki nie zarobiłyby w przyszłości od 9 do 9,5 mld złotych. Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, mówi, że to znacząca strata.
– Żeby kredytować gospodarkę w kolejnych latach z takim tempem wzrostu, jak do tej pory, my musimy odpowiednio budować fundusze własne, czyli musimy odpracować zyski, których większość jest przeznaczana na fundusze tu w Polsce – wyjaśnia Krzysztof Pietraszkiewicz.
Jednak projekt ustawy przewiduje, że banki od umorzonej części kredytu nie płaciłyby podatku dochodowego. Nic dziwnego, że pojawiają się komentarze, iż to ustawa pisana na zamówienie.
– PO robi wszystko, żeby nie dotknąć bankowców – ocenia Dariusz Joński z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
TV Trwam News/RIRM