Zgony specjalnego znaczenia


Pobierz Pobierz

 

 

Zgony specjalnego znaczenia

 

Nasz Dziennik, 2012-06-18

Niespodziewana śmierć generała Sławomira Petelickiego jest kolejnym takim zdarzeniem w okresie rządów Platformy Obywatelskiej. W dziwnych i niewyjaśnionych okolicznościach umierali wojskowi, funkcjonariusze służb specjalnych, urzędnicy, politycy, podejrzani o popełnienie najgłośniejszych morderstw oraz świadkowie i osoby mogące pomóc w ważnych śledztwach.

Znajomi wykluczają samobójstwo
Petelicki był wieloletnim funkcjonariuszem wywiadu cywilnego PRL, pracował za granicą. Po 1989 r. uczestniczył w utworzeniu jednostki GROM. Znajomi generała wątpią w samobójstwo. Były szef UOP i zarazem jego przełożony gen. Gromosław Czempiński wyraził zdumienie. „Tak dalece wydaje mi się to nieprawdopodobne, że czekam na wiadomość, że coś innego się stało niż to. Potrzebuję trochę czasu, żeby przyjść do siebie. Dla mnie jest to duży szok”.

Szoku nie krył również ppłk Krzysztof Przepiórka z Fundacji Byłych Żołnierzy Jednostki Specjalnej GROM: „Szok. Byliśmy od początku w jednostce. Razem z panem generałem zakładaliśmy GROM. Wiele mu zawdzięczam. To on nauczył nas prawdziwej żołnierki, jeśli chodzi o działania specjalne. Był moim dowódcą, szefem”.
Przepiórka nie był przekonany do wersji samobójczej: „Nie wierzę w samobójstwo. To jest taki typ człowieka… Twardy facet, nie przejmował się złymi rzeczami, które się zdarzają. Zostawmy wyjaśnienia prokuraturze i policji”.

Natomiast mecenas Wojciech Brochwicz, wiceminister spraw wewnętrznych w rządzie Jerzego Buzka, mówił dziennikarzom: „Z tego, co wiem, nie miał żadnych problemów natury prawnej czy zdrowotnej. Nic nie wskazywało na to, że może targnąć się na własne życie”. Dlatego po śmierci dowódcy GROMU domniemania i niewygodne pytania dotyczące okoliczności są jak najbardziej uzasadnione. Zwłaszcza jeżeli przypomnimy sobie, że nie jest to wyjątkowe zdarzenie. W ostatnich latach odnotowano kilka podobnych tajemniczych zgonów w służbach specjalnych.
Samobójstwa w specsłużbach
W czerwcu 2011 r. samobójstwo popełnił oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego, który odbywał służbę w Wejherowie w województwie pomorskim, gdzie znajduje się Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i Dowodzenia Marynarki Wojennej. Znaleziono go powieszonego. Posiadał wysoki certyfikat dostępu do informacji niejawnych. Według oficjalnego komunikatu SKW: „Zdarzenie nastąpiło po godzinach służbowych i poza miejscem wykonywania obowiązków. Właściwa jednostka organizacyjna SKW przeprowadziła czynności wyjaśniające w tej sprawie, w wyniku których wykluczono jakikolwiek związek popełnionego przez żołnierza samobójstwa z wykonywanymi przez niego zadaniami służbowymi”. W tej sprawie interpelację złożył poseł Marek Opioła. Pytał m.in., czy wojskowe specsłużby posiadały informacje o jakichkolwiek problemach osobistych żołnierza i czy miał kontakty, które mogły być dla niego niebezpieczne.

Po kilku tygodniach śledztwa wiceminister obrony Czesław Mroczek udzielił bardzo dziwnej odpowiedzi. Otóż oficer nie miał żadnych problemów, ale mógł załamać się w pracy. Według niego, „nie stwierdzono udziału osób trzecich”. Jednocześnie zapewnił, że SKW „nie posiada wiedzy na temat jakichkolwiek spraw mogących świadczyć o problemach osobistych bądź zawodowych zmarłego żołnierza”. Mroczek odpowiedział także, iż „nie można wykluczyć, że wymieniony mógł przechodzić załamanie na tle nerwowym, niezwiązane z wykonywaniem obowiązków służbowych”. Nie odnotowano też, aby wśród osób kontaktujących się z żołnierzem byli ludzie mogący stwarzać zagrożenie wywiadowcze. Czyli MON nie posiadało żadnej konkretnej wiedzy na temat samobójstwa oficera tak newralgicznej instytucji dla bezpieczeństwa państwa jak SKW. Z kolei w styczniu 2009 r. samobójstwo popełniła podpułkownik z delegatury ABW w Poznaniu. Kobietę znaleziono powieszoną w domku letniskowym. Za czasów Bogdana Święczkowskiego awansowała do centrali ABW w Warszawie, zajmowała się sprawami finansowymi. Po wyborach w 2007 r. odesłano ją z powrotem do Poznania. Jednak często była wzywana do centrali na przesłuchania. Media spekulowały, że przyczyną tragedii mógł być mobbing nowego szefostwa ABW. Zdaniem rzecznik ABW, funkcjonariuszka przed tragedią miała problemy psychiczne i zażywała leki. W kwietniu 2008 r. w Garwolinie powiesił się sędzia. Wcześniej ABW przeszukała jego biuro, był podejrzewany o korupcję. W sierpniu 2008 r. poderżnął sobie gardło przemytnik, który został zatrzymany przez ABW. Wykorzystał moment nieuwagi funkcjonariuszy, uratowała go szybka pomoc lekarska.
Tajemnice wojskowych
W maju 2009 r. wyszła na jaw sprawa zaginięcia chorążego Stefana Zielonki, szyfranta Służby Wywiadu Wojskowego, a wcześniej Wojskowych Służb Informacyjnych. Wyszedł z domu tylko z podręczną torbą. Zielonka znał kody stosowane przez polski wywiad wojskowy, a także – jak pisały media – miał dostęp do najściślejszych danych, m.in. wiadomości nadawanych z placówek zagranicznych do centrali. Dysponował wiedzą o tajnikach łączności w NATO. Najprawdopodobniej szkolił „nielegałów”, czyli zakonspirowanych agentów wywiadu z fałszywym życiorysem. Przechodzili oni również szkolenie z łączności i kontaktu z centralą. Gdyby prowadził takie szkolenie, znałby ich twarze, charakterystyki, rozlokowanie itd. Dlatego podejrzewano, że Zielonka mógł zdradzić i uciec za granicę. Pojawiały się informacje, że mieszka w Szanghaju i że najprawdopodobniej współpracował z chińskim wywiadem. W kwietniu 2010 r. nad Wisłą niedaleko Wału Miedzeszyńskiego w Warszawie znaleziono zwłoki, przy których były dokumenty Zielonki. Ciało było w stanie zaawansowanego rozkładu, długo przebywało w wodzie. Ale dokumenty były w stanie nienaruszonym. Wojskowa prokuratura okręgowa po badaniach DNA uznała, że jest to ciało Stefana Zielonki.

W lutym 2012 r. nagłą śmiercią zmarł płk Leszek Tobiasz, główny świadek ABW w tzw. prowokacji przeciwko komisji weryfikacyjnej ds. WSI. Zgon nastąpił na imprezie integracyjnej pracowników OHP. W trakcie sekcji stwierdzono m.in. „ranę w okolicach zausznych, która powstała przed śmiercią” i „rozległą niewydolność krążenia”. Tobiasz był żołnierzem WSI, który oczekiwał na weryfikację. W 2007 r. zgłosił się do ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z informacją, że posiada dowody na korupcję w komisji. Następnie złożył zeznania w ABW i prokuraturze, jednak sprawa okazała się sfingowana, żadnemu z członków nie postawiono zarzutów. Prokuratura oskarżyła inne osoby. Tobiasz miał zeznawać w tym procesie. Prawdopodobnie miała być przeprowadzona jego konfrontacja z Komorowskim. W styczniu 2012 r. zamordowany został generał broni Henryk Szumski, w latach 1997-2000 szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Do 2005 r. zasiadał w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego przy prezydencie Aleksandrze Kwaśniewskim. Ciało generała znaleziono w jego domu w Komorowie niedaleko Warszawy. Został śmiertelnie ugodzony nożem, policja oskarżyła jego 38-letniego syna, który miał być leczony psychiatrycznie. Jednak w kwietniu prokuratura w Pruszkowie poinformowała, że sprawa zostanie umorzona, bo syn po obserwacji psychiatrycznej nie zostanie oskarżony o zabójstwo.
Zgony ze Smoleńskiem w tle
Zamordowany przez syna miał być również dr Eugeniusz Wróbel, który mógł być biegłym w śledztwie smoleńskim. Wróbel podawał w wątpliwość oficjalną wersję katastrofy podawaną przez MAK. Był wykładowcą na Politechnice Śląskiej, specjalistą od komputerowych systemów sterowania samolotem. W latach 2005-2007 sprawował funkcję wiceministra transportu. Przed śmiercią zaangażowany był w tworzenie Centrum Kształcenia Kadr Lotnictwa Cywilnego Europy Środkowo-Wschodniej przy Politechnice Śląskiej. Pomagał posłowi Jerzemu Polaczkowi, który konsultował z nim interpelacje w sprawie tragedii 10 kwietnia 2010 roku. Według prokuratury dr Eugeniusz Wróbel został zamordowany we własnym domu, a jego ciało wrzucono do Zalewu Rybnickiego. Do zabójstwa początkowo przyznał się jego syn, ale potem odwołał wcześniejsze zeznania. Prokuratura umorzyła śledztwo w związku ze stwierdzeniem niepoczytalności sprawcy.

Kolejnym zagadkowym zgonem związanym z katastrofą smoleńską była śmierć Dariusza Szpinety, założyciela i prezesa firmy lotniczej. W grudniu 2011 r. znaleziono go powieszonego w łazience ośrodka wczasowego w Indiach. W 2009 r. Szpineta zawiadomił prokuraturę o możliwości korupcji w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego, jednak śledztwo nakierowano na niego samego. Przed śmiercią wypowiadał się w mediach na temat katastrofy w Smoleńsku. Mówił jednoznacznie, że lot Tu-154M był lotem wojskowym. W lipcu 2011 r. ocenił, że brak numeru uzyskania przez MSZ zgody na przelot i lądowanie był poważnym przeoczeniem. W tym kontekście należy odnotować śmiertelny wypadek samochodowy prof. Marka Dulinicza, 6 czerwca 2010 roku. Profesor Dulinicz miał być szefem grupy archeologicznej, zginął przed wyjazdem do Smoleńska. Zastanawiające jest również, że i osoba gen. Petelickiego wiąże się z tragedią smoleńską. Rok temu generał ujawnił, że zaraz po katastrofie główni politycy PO otrzymali SMS-y z instrukcją, jaki mają formułować przekaz. „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił”. Generał ujawnił, że taką wiadomość przesłał mu jeden z jego bliskich znajomych z Platformy. Twierdził, że instrukcja wysłana została „w strachu”, stał za nią trójkąt Donald Tusk – Tomasz Arabski – Paweł Graś. Pod koniec 2009 r. samobójstwo popełnił również Grzegorz Michniewicz, dyrektor generalny kancelarii premiera. Nagle, tuż przed Wigilią. Powiesił się na kablu od odkurzacza. Nie zostawił listu pożegnalnego. Był jednym z najważniejszych urzędników rządu, posiadał najwyższe poświadczenia bezpieczeństwa, krajowe, NATO i UE. Mógł mieć dostęp do najważniejszych dokumentów kancelarii premiera. Jedną z ostatnich osób, z którą kontaktował się przed śmiercią, był podobno minister Tomasz Arabski. Trzy miesiące później doszło do katastrofy na Siewiernym.
Czarna seria w więzieniach
Omawiając przypadki nagłych zgonów w czasach rządów PO, nie sposób nie przypomnieć tajemniczego samobójstwa byłego wicepremiera Andrzeja Leppera. Szef Samoobrony miał się powiesić w swoim biurze, chociaż wiele okoliczności wskazuje na to, że planował kolejne działania polityczne, biznesowe i osobiste, tuż przed śmiercią brał nawet leki.

Równie niewyjaśniona jest seria samobójstw w więzieniach świadków najgłośniejszych morderstw i oskarżonych o ich popełnienie. W styczniu 2010 r. zmarł w gdańskim areszcie świadek w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały Artur Zirajewski ps. „Iwan”, jako przyczynę podawano zator płucny. W ostatnich latach również zabójcy Krzysztofa Olewnika – Wojciech Franiewski, Sławomir Kościuk i Robert Pazik – zostali znalezieni martwi w celach więziennych. Natomiast strażnika, który nadzorował celę Franiewskiego, w 2009 r. znaleziono powieszonego na drzewie. Takich przykładów zaskakujących i niewyjaśnionych zgonów jest być może jeszcze więcej, zapewne nie wszystkie zostały nagłośnione i opisane. Komentatorzy pisali o wręcz „seryjnym samobójcy”, który grasuje po kraju. Jak długo jeszcze? Sytuacja jest patologiczna z wielu powodów, z powodu bezpieczeństwa indywidualnego tych osób, ale również ze względu na ochronę całego państwa. Seria niewyjaśnionych śmierci ważnych osób świadczy o tym, że odpowiednie instytucje nie wykonują swoich zadań, co stwarza inne zagrożenia dla państwa.

Piotr Bączek


Autor był członkiem komisji weryfikacyjnej ds. WSI. Do grudnia 2007 r. pełnił funkcję szefa Zarządu Studiów i Analiz Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Po objęciu urzędu prezydenta RP przez Bronisława Komorowskiego wyrzucony z Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

 

 

 

***

Nikt nie wierzy w samobójstwo

 

Nasz Dziennik, 2012-06-18

 

Nie żyje gen. Sławomir Petelicki – były oficer komunistycznego wywiadu, twórca jednostki GROM, osoba bardzo wpływowa w elitach władzy.

 

Śledztwo w sprawie śmierci Petelickiego poprowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. – Całą noc trwały czynności na miejscu zdarzenia. Ciało pana generała zostało już przewiezione do zakładu medycyny sądowej, ale sekcja zwłok zostanie przeprowadzona prawdopodobnie w poniedziałek – poinformowała prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska. Z oględzin zwłok wynika, że Petelicki zginął z powodu rany postrzałowej głowy.

Pierwsza wersja depeszy PAP w tej sprawie sugerowała, że generał miał kilka ran postrzałowych, potem informacja ta została jednak skorygowana. Śmierć nastąpiła prawdopodobnie po godzinie 16.00. Ciało znalazła żona na parkingu podziemnym w apartamentowcu, w którym mieszkali (w pierwszych przekazach była mowa o garażu). Na stronie internetowej „Gazety Wyborczej” pojawiły się wczoraj informacje o „kłopotach z nałogiem, z którym sobie nie radził”, „problemach rodzinnych” oraz blokadzie na interesy z MON, w których miał pośredniczyć. W podobnym tonie był profilowany przekaz na innych portalach. Tymczasem właściwie nikt nie wierzy w wersję z samobójstwem. Zdaniem Witolda Gadowskiego, dziennikarza śledczego, taka osoba jak Petelicki nie popełnia samobójstwa w wyniku zawiedzionej miłości czy zaprzepaszczenia perspektyw zawodowych. A to, co napisała „GW” o problemach alkoholowych generała, jest w jego ocenie zwykłą brednią. – Szkolenie komandosów w Quantico, a takie przeszedł także Petelicki, kładzie wielki nacisk na wyszkolenie psychologiczne i umiejętność wytrzymywania długotrwałej presji. Petelicki prowadził poważne biznesy, był konsultantem poważnych firm, jeśli dostrzeżono by, że pije i nie radzi sobie z depresją, zostałby wykluczony – dodaje. – To kolejne samobójstwo osoby, która miała pojęcie o tym, co działo się w państwie – podkreśla Gadowski. – W Polsce w ostatnich latach grasuje „masowy samobójca” – ironizuje dziennikarz. Generał Roman Polko, były dowódca jednostki GROM, nie chce komentować sprawy. Od roku procesował się z Petelickim za słowa, które ten kierował pod jego adresem. – Nie skończę procesu o zniesławienie, nie chcę niczego komentować – ucina Polko. Antoni Macierewicz, likwidator Wojskowych Służb Informacyjnych, jest również powściągliwy w ocenie. Petelicki jako były komunistyczny oficer wywiadu i człowiek zaangażowany w tzw. transformację ustrojową, związany z takimi postaciami jak choćby Gromosław Czempiński, był przeciwnikiem wielu zmian, jakie w armii przeprowadził Macierewicz. – To bardzo tajemnicza śmierć. Prokuratura musi jak najszybciej ustalić, czy to rzeczywiście była śmierć samobójcza, w co bardzo trudno uwierzyć. Tym bardziej jeśli zestawi się tę tragedię z serią tajemniczych samobójstw, poczynając od śmierci dyrektora generalnego kancelarii premiera Donalda Tuska i specjalisty od ochrony informacji niejawnych pana Grzegorza Michniewicza, potem pana Leppera – ocenia Antoni Macierewicz.

Generał Sławomir Petelicki w ciągu ostatniego roku zarzucał premierowi osobiście i obozowi władzy ustawienie Polski w roli petenta w stosunkach z Rosją. Pytał publicznie, czy Polska jest w dalszym ciągu państwem NATO, czy wciąż należy do Układu Warszawskiego. Miał na myśli oddanie badania katastrofy smoleńskiej Moskwie i próbę kwalifikacji lotu samolotu z prezydentem na pokładzie jako cywilnego. Ujawnił w końcu, że tuż po katastrofie na Siewiernym politycy Platformy Obywatelskiej rozsyłali sobie SMS-y z tekstem narzucającym oficjalną wersję przyczyn tragedii, obwiniającym polskich pilotów. Jednocześnie Petelicki był związany z grupą oficerów wywiadu PRL, którzy doskonale urządzili się w postkomunistycznym państwie. Zdaniem Witolda Gadowskiego, wiele na temat tego, co robił w ostatnich latach Petelicki, opowiada wydana w ostatnich dniach książka „Tropiąc Bin Ladena” autorstwa Aleksandra Makowskiego, byłego funkcjonariusza wywiadu PRL. Makowski był jednym z bliskich przyjaciół Petelickiego, a jednocześnie jedną z najbardziej ponurych i niebezpiecznych postaci przedstawionych w raporcie z likwidacji WSI. – Książka ta potwierdza wszystko to, co zawierało się w żartach na temat Klewek, o których mówił Andrzej Lepper, który również rok temu popełnił samobójstwo. Opisuje eskapady do Afganistanu po szmaragdy, handel nimi – tłumaczy Gadowski. Wszystko dzieje się w sytuacji wyraźnej politycznej gry w służbach specjalnych. – One nie są monolitem, ABW jest podporządkowana ośrodkowi rządowemu, ale w wojsku trwa gra między częścią byłych oficerów wywiadu, którzy wspierają Leszka Millera, a innymi, które wspierają prezydenta Komorowskiego. W tej grze Petelicki i Czempiński zaczęli się wyraźnie dystansować od ośrodka rządowego, ujawniając np. kulisy powstania Platformy Obywatelskiej – tłumaczy.

Antoni Macierewicz zwraca uwagę, że Petelicki był jedną z najważniejszych osób w środowiskach dawnych komunistycznych służb specjalnych związanych z bogatym wachlarzem interesów gospodarczych, prywatyzacjami i zagranicznymi operacjami prowadzonymi w III RP. – Śmierć osoby, która była uznawana na kwintesencję siły i sprawności fizycznej, musi budzić niepokój i wiele znaków zapytania – zauważa. Dlatego, w ocenie Macierewicza, nie sposób wypowiadać się inaczej, niż stawiając liczne pytania o to, co się rzeczywiście stało i czy Polska jest krajem tajemniczych samobójstw. Kilka dni temu pod zarzutem korupcji przy prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej prokuratura zatrzymała Jana W. – byłego prezesa Kulczyk Holding oraz byłego szefa rady nadzorczej PKN Orlen. To brat opisywanego przez „Nasz Dziennik” admirała Romualda Wagi, któremu byli funkcjonariusze WSI przypisywali dostarczanie kutrem marynarki wojennej Lecha Wałęsy podczas strajku sierpniowego w 1980 roku. Waga był również zamieszany w interesy nielegalnego handlu paliwem na początku lat 90., co zostało opisane w raporcie z likwidacji WSI. Poza Janem W. zatrzymany został także Wojciech J., były wiceprezes Kulczyk Holding. Śledczy zarzucają im niegospodarność oraz przyjęcie prawie 1 mln zł łapówki przy prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej. Sprzedaż Telekomunikacji Polskiej w latach 2000-2001 była krytykowana w związku z wyborem państwowego francuskiego operatora France Telecom. Co więcej, francuski inwestor wszedł najpierw w konsorcjum z Kulczyk Holding, ale po kilku latach ten wycofał się z inwestycji, sprzedając Francuzom wszystkie swoje udziały w TP SA. Dzięki temu France Telecom posiada prawie 50 procent akcji spółki i jest zdecydowanie największym jej udziałowcem.
Po Smoleńsku atakował Tuska
Rok temu Petelicki często wypowiadał się krytycznie na temat rządu Donalda Tuska i jego ministrów. Szczególnie w kontekście badania katastrofy smoleńskiej.

„NATO powiedziałoby nam o wiele więcej na temat przyczyn katastrofy, niż możemy się dowiedzieć od Rosjan. Rosjanie nie są zainteresowani, by pokazać całą sytuację – np. to, co działo się w baraku na lotnisku smoleńskim, którego nie można nazwać wieżą kontroli lotów. Ale Tusk najwyraźniej też nie jest tym zainteresowany” – mówił w jednym z ubiegłorocznych wywiadów, który ostatecznie nie został opublikowany. Stało się tak, choć jego zapowiedź znalazła się na stronach internetowych tygodnika „Wprost” kierowanego przez Tomasza Lisa. Po kilku godzinach została z nich jednak zdjęta. Petelicki podkreślał, że zwrócenie się po katastrofie smoleńskiej do instytucji NATO-wskich było obowiązkiem premiera. Były szef GROM ujawnił też, że tuż po katastrofie smoleńskiej czołowi politycy Platformy Obywatelskiej otrzymali SMS-y z instrukcją, jak mają się wypowiadać na temat tragedii. Mieli mówić, że katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. – Tak się składa, że poznałem treść tego SMS-a. Brzmiał on tak: „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił” – ujawnił Petelicki. Podejrzewał, że komunikat zawarty w SMS-ach powstał w trójkącie Donald Tusk – Tomasz Arabski – Paweł Graś. Petelicki podkreślał, że dla rządu Tuska rozwiązanie, w którym śledztwo prowadzą Rosjanie, było wygodne, ponieważ Moskwa odpowiedzialnością za katastrofy lotnicze zwykle obarcza pilotów. Tłumaczył, że próba kwalifikacji lotu samolotu z elitą polskiego państwa jako cywilnego jest skandalem, ponieważ lot wykonywali wojskowi piloci, według wojskowych instrukcji i dokumentów, a pasażerowie znajdowali się na pokładzie maszyny, której lot był oznaczony jako „M” – military (wojskowy). Podkreślał, że samolot, którym 10 kwietnia 2010 r. leciał do Katynia prezydent, wchodził w skład wojskowego pułku, na ogonie miał wymalowaną szachownicę ustawowo zastrzeżoną dla lotnictwa wojskowego. W swoich wypowiedziach atakował także BOR oraz sposób przygotowania do wizyty prezydenta w Katyniu. „Kapitan Protasiuk w ogóle nie powinien był wystartować z Okęcia. Ten lot był źle przygotowany. Jeżeli szef BOR otrzymuje informacje, że jego ludzie nie zostali wpuszczeni na lotnisko w Smoleńsku i nie mogą sprawdzić terenu – to powinien natychmiast zameldować o tym ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, a ten o całej sprawie powinien poinformować premiera” – mówił Petelicki. Po kilku miesiącach ostrych i osobistych ataków na rząd i udziale w tzw. zespole ekspertów niezależnych, który wspierał PJN, Petelicki jednak ucichł. Nie komentował już kolejnych informacji na temat katastrofy smoleńskiej.

– Zarzuty wobec polityki obronnej formułowane przez niego były podzielane przez dużą część opinii publicznej i posłów. Wpisywał się po prostu w powszechną krytykę polityki rządu Donalda Tuska, która jest polityką likwidacji armii polskiej – komentuje Antoni Macierewicz.
Z PRL-owską przeszłością
Petelicki był byłym oficerem wywiadu PRL, do którego trafił w 1969 roku. W latach 70. pełnił funkcję attaché kulturalnego, naukowego i prasowego w Nowym Jorku, a od 1975 r. – wicekonsula ds. Polonii. Od 1978 do 1983 r. pracował w centrali wywiadu i pełnił funkcję I sekretarza ds. politycznych Ambasady PRL w Sztokholmie. W latach 1987-1988 był zastępcą naczelnika kontrwywiadu zagranicznego, a od 1988 do 1989 r. – doradcą ministra spraw zagranicznych i kierownikiem ochrony placówek. Rozpracowywał m.in. polską emigrację niepodległościową, a w latach 80. NSZZ „Solidarność”. W 1990 r. stał się twórcą i pierwszym dowódcą słynnej jednostki antyterrorystycznej GROM. Jej żołnierze zajmowali się osłanianiem mostu powietrznego, w ramach którego transportowano emigrantów żydowskich z ZSRS do Izraela. Zaraz potem Petelicki dowodził polskimi komandosami w słynnej operacji stabilizacyjnej na Haiti. Obok Gromosława Czempińskiego stał się ikoną III Rzeczypospolitej, w której zrobił zawrotną karierę, stając się kimś w rodzaju celebryty pilnie strzegącego swego wizerunku: twardziela, silnego człowieka, osoby wpływowej i dobrze poinformowanej.
Śmierć Petelickiego oznacza też odejście kolejnego wysokiego rangą wojskowego bliskiego NATO. W katastrofie transportowej CASY pod Mirosławcem zginęło 20 oficerów, w tym dowódcy lotnictwa wojskowego. W Smoleńsku zginęli szef Sztabu Generalnego WP i dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych. W styczniu br. został zamordowany przez syna gen. Henryk Szumski, kierujący Sztabem Generalnym w latach 1997-2000.

Maciej Walaszczyk

drukuj