XXX Pielgrzymka RRM na Jasną Górę: Homilia ks. bp. Ignacego Deca

Homilia ks. bpa Ignacego Deca, Częstochowa, 10 lipca 2021 r.:

Od strachu przed ludźmi do odwagi i zaufania Bożej Opatrzności

Wstęp

Ekscelencje, najdostojniejsi Księża Biskupi; czcigodni Ojcowie Paulini, stróże Jasnogórskiego Sanktuarium; czcigodny Ojcze Tadeuszu, dyrektorze Radia Maryja i powstałych przy nim dzieł – wraz z całą obsługą dziennikarską i techniczną tego Radia i Telewizji Trwam; czcigodni Bracia Kapłani Diecezjalni i Zakonni; wielebne Siostry Zakonne i Osoby Życia Konsekrowanego; drodzy Pielgrzymi, uczestnicy XXX Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja! Drodzy słuchacze Radia Maryja i telewidzowie Telewizji Trwam zgromadzeni przy radioodbiornikach i telewizorach – w kraju i za granicą; wszyscy bracia i siostry w Chrystusie, czciciele Jasnogórskiej Matki i Królowej.

Jesteśmy znowu na Jasnej Górze. Przed Matką naszego Narodu staje dzisiaj i jutro Rodzina Radia Maryja na Jasnogórskim Szczycie sprawujemy sobotnią Eucharystię, która – jak każda Msza święta – uobecnia ofiarę zbawczą Pana Jezusa.

W dzisiejszej liturgii słowa, zwłaszcza w odczytanej Ewangelii, Jezus zapowiada, że los Kościoła będzie podobny do Jego losu. Dlatego dodaje nam odwagi i otuchy w trzykrotnym wezwaniu: „Nie bójcie się ludzi”. Podaje też sposoby przezwyciężania strachu i lęku. Posłusznym Jego wskazaniom zapowiada końcowe zwycięstwo. Rozważmy w naszej homilii te trzy wątki.

Prześladowanie Jezusa losem Jego uczniów

Najpierw wspomnijmy wzruszającą historię Józefa, która została nam dziś przypomniana w pierwszym czytaniu. To właśnie on, jeden z dwunastu synów patriarchy Jakuba, wrzucony przez swoich braci do studni a potem sprzedany przez nich kupcom jak towar, był w jakimś sensie prawzorem Chrystusa. Przyjął w cichości od braci upokorzenie, ale potem wybawił ich i ojca od głodu i potrafił wszystko braciom przebaczyć. Po śmierci ojca, wyjaśnił wystraszonym braciom sens tego, co się wydarzyło: „Nie bójcie się. Czyż ja jestem na miejscu Boga? Wy niegdyś knuliście zło przeciwko mnie, Bóg jednak zamierzył to jako dobro, żeby sprawić to, co jest dzisiaj, że przeżył wielki naród. Teraz więc nie bójcie się: będę żywił was i dzieci wasze” (Rdz 50, 19-21). Historia Józefa powtarza się i dzisiaj.

Na temat prześladowań wypowiedział się Chrystus do swoich uczniów: „Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy, jeśli uczeń będzie  jak jego nauczyciel, a sługa – jak jego pan. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, to o ileż bardziej nazwą tak jego domowników” (Mt 10,24-25). Chrystus w tych słowach mówił o doznawanym prześladowaniu od swoich wrogów i wskazywał, że coś podobnego spotka ich jako Jego uczniów, gdyż „uczeń nie przewyższa nauczyciela, ani sługa swego pana” (Mt 10,24). Było to wskazanie, że wszyscy chrześcijanie, uczniowie i wyznawcy Jezusa winni mieć świadomość, że tak jak ich Mistrz był prześladowany i przez wielu odrzucony, tak i oni będą prześladowani, poniżani i odrzucani.

Kościół w dziejach na drodze prześladowań

Ta zapowiedź Pana Jezusa spełniała się w dziejach Kościoła i dziś spełnia się na naszych oczach. Każdy wiek dopisywał nowe nazwiska męczenników i prześladowanych bohaterów wiary. Wiemy, że od czasów oświecenia wyraźnie wzrosła agresja przeciwko Kościołowi. Pogarda i szyderstwo stały się ulubionym narzędziem walki z chrześcijaństwem. Postulat bezpardonowej walki z Kościołem znalazł się na sztandarach nowożytnych rewolucji; rewolucji francuskiej (1789), rewolucji bolszewickiej (1917) oraz rewolucji kulturowej (1968). Postulat ten przejęli i realizowali wodzowie systemów totalitarnych XX wieku a dzisiaj w nieco łagodniejszy sposób realizują lewackie rządy w wielu krajach świata. Do wrogiego Kościołowi nurtów ideologii ateistycznej dochodzi dzisiaj jeszcze agresja ze strony ideologii religijnych, zwłaszcza radykalnego islamu. Baczni obserwatorzy sytuacji Kościoła informują nas, że chrześcijaństwo jest dziś najbardziej prześladowaną religią w świecie.

Kościół współczesny w ogniu krytyki i prześladowań

Drodzy pielgrzymi, bracia i siostry, w wielu krajach Europy Zachodniej, a ostatnio także w Polsce, wyraźnie wzmogły się ataki na wartości chrześcijańskie. Obserwatorzy tych procesów odczytują to jako próbę osłabienia a nawet obalenia cywilizacji chrześcijańskiej. Procesowi temu sprzyja słabość chrześcijaństwa w krajach zachodnich, zapaść demograficzna Zachodu i napływ do Europy imigrantów z inną kulturą i religią. Niestety, w ten demontaż chrześcijaństwa włączają się także świadomie lub nieświadomie ludzie Kościoła o orientacji lewicowej, naciskani czy też finansowani przez ośrodki będące pod dyktatem ideologii neomarksistowskiej. W praktyce wyraża się to w ciągłym naruszaniu fundamentów chrześcijańskiej kultury europejskiej. I tak w nauce zastępuje się prawdę ideologią; w etyce milczy się o prawym sumieniu i o prawie naturalnym jako źródle prawego postępowania, walkę klas zastępuje się walką płci; w sztuce odchodzi się od wartości piękna; a w religii zapomina się o świętości jako celu postępowania i całego ludzkiego życia. Może martwić nas to, że w procesy te dają się wciągać także niektórzy katolicy z tzw. „Kościoła otwartego”, wspomagani przez obecnych w mediach, zwłaszcza na portalach internetowych, „dyżurnych teologów”: duchownych i świeckich. Wiemy, że wiele osób z życia publicznego stało się dziś zakładnikami liberalnych mediów, gdzie często mówi się o prawdzie, ale nie mówi się prawdy, gdzie mówi się o demokracji, a się jej zaprzecza w słowach i czynach, gdzie mówi się o wolności, ale rozumie się ją jako wolność od obowiązków, od powinności dyktowanej przez sumienie, od nakazów i zakazów pochodzących od Boga. My zaś mówimy, że wolność jest miarą godności człowieka, że jest darem i zadaniem, że jest ona na usługach prawdy i dobra, że jesteśmy wolni, by wybierać prawdę i dobro, by budować a nie niszczyć siebie i drugich.

Drodzy bracia i siostry, musimy się obronić przed przewrotną ideologią gender i błędnym ekologizmem, gdzie miejsce Boga zajmuje człowiek, a miejsce człowieka zajmują zwierzęta, gdzie panuje empatia do losu zwierząt, a brakuje empatii do poczętych dzieci.

Ataki na Radio Maryja i powstałe przy nim dzieła

Wśród osób i instytucji dziś atakowanych przez liberalne media znajduje się od lat Radio Maryja. Patrząc na trzydziestoletnią działalność ewangelizacyjną tego Radia, możemy powiedzieć, że Radio to w każdym czasie było atakowane przez grupy lewackie i liberalne w naszym kraju i za granicą. Były różne formy i sposoby tej walki. W ostatnim czasie jesteśmy świadkami nękania Fundacji „Lux Veritatis” przez Stowarzyszenie Watchdog Polska za rzekome naruszanie prawa przez tę Fundację. Śledząc to postępowanie, widać gołym okiem, że jest to celowe działanie, zmierzające do wyciszenia czy nawet zniszczenia tego medium, które według wielu Polaków, w kraju i za granicą, jest darem Opatrzności, aby karmić nasze społeczeństwo tradycyjną, zdrową nauką Kościoła. Wielu słuchaczy tego Radia mówi, że jest to także atak na nich. Widzimy, moi drodzy, że nie tylko w Europie Zachodniej, nie tylko na forum Parlamentu Europejskiego, ale i w naszym ojczystym Domu trwa duchowa walka między synami ciemności i synami światłości, między cywilizacją śmierci i cywilizacją życia, między wspomaganymi często przez zagranicę najemnikami i dzielnymi synami i córkami Kościoła i Ojczyny.

Strach – jego odmiany i skutki

Drodzy bracia i siostry, przytoczone procesy i działania przeciw wartościom chrześcijańskim, które stanowią fundament życia indywidualnego, rodzinnego i narodowego, mogą dzisiaj budzić u wielu niepokój a nawet strach i lęk. Przypomnijmy, że strach jest na ogół naszą negatywną postawą emocjonalną wobec jakiegoś zagrożenia. Możemy mówić o strachu i lęku przed zagrożeniami płynącymi z przyrody, o strachu przed złymi ludźmi i o strachu przed Panem Bogiem.

Strach i lęk przed żywiołami przyrody

Ludzie lękają się niszczycielskich żywiołów natury: trzęsienia ziemi, powodzi, huraganów, trąb powietrznych, pożarów, nieuleczalnych chorób, epidemii, cierpienia i wreszcie śmierci.

Strach i lęk przed złymi ludźmi

Strach i lęk wywołują w nas najczęściej ludzie, zwłaszcza ci, którzy nas nienawidzą, okłamują, którzy psują nam dobre imię, którzy nas zdradzają. My, katolicy, lękamy się tych, którzy usunęli ze swego wnętrza Ducha Świętego i swoje serce oddali na mieszkanie szatanowi. Uważają, że sami mogą określać co jest dobre a co złe, dlatego krzyczą podczas marszów, że aborcja jest „okay”, że istnieje prawo do aborcji, że należy zalegalizować związki jednopłciowe i ich błogosławić, że dzieci i młodzież trzeba uczyć bezpiecznego seksu, że można sobie wedle życzenia zmienić płeć. Nie przejmują się zbytnio tym, gdy im mówimy, że wszelkie zło pochodzi z nieposłuszeństwa Bogu i Jego przykazaniom, że wszelcy „poprawiacze” Pana Boga zwykle marnie kończą”.

Moi drodzy, niepokoi nas to, że ostatnio w Parlamencie Europejskim prawo do życia zamieniono na prawo do zabijania. Przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja stwierdza, że wszelkie ograniczanie dostępu do antykoncepcji i aborcji stanowi „naruszenie praw człowieka”. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, ks. arcybiskup Stanisław Gądecki, jeszcze przed głosowaniem zaapelował do posłów Parlamentu Europejskiego o głosowanie przeciwko projektowi rezolucji, a po jej przegłosowaniu napisał na Twitterze, że kultura życia, o jakiej myśleli Ojcowie Założyciele Unii Europejskiej, przeradza się w kulturę śmierci i wykluczenia, a ideologia bierze górę nad rozumem”. Moi drodzy, niepokoi nas to, że dla Parlamentu Europejskiego ważniejsza jest aborcja niż ratowanie obywateli przed pandemią, że ważniejsze jest forsowanie haseł ideologicznych, światopoglądowych, w większości antychrześcijańskich, niż podjęcie dyskusji na temat sposobów sprawiedliwej odbudowy gospodarki państw, członków Unii Europejskiej.

W takim świecie, w którym żyjemy wśród wspomnianych zagrożeń dochodzi do nas głos Chrystusa: „Nie bójcie się więc ich! (ludzi). (…) Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą”. „Nie bójcie się ludzi”. W Wielki Piątek wielu patrzyło na krzyż i czuło się zwycięzcami, a przecież okazało się, że Ten, który pośród łotrów wisiał na krzyżu, stał się prawdziwym zwycięzcą. On w historii świata zdobył najwięcej ludzkich serc i stał się dla wielu tak ważny i tak wielki, że oddawali za Niego i za wartości, które głosił swoje życie, że za Jego sprawą świat zawsze stawał się lepszy.

Gdy mówimy o usuwaniu lęku przed ludźmi, nie sposób nie przypomnieć jeszcze słów św. Jana Pawła II, które były hasłem jego pontyfikatu: „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Gdy naprawdę otworzymy na oścież drzwi naszych serc, a także drzwi naszego życia społecznego dla Chrystusa, zniknie w naszej duszy lęk i strach a zadomowi się w nas nadzieja i miłość przejawiająca się w radości i pokoju.

Strach i lęk przed Bogiem

Pan Jezus mówi dziś w Ewangelii: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle (Mt 10,28). A więc jest piekło. Jest się czego bać. Za trzy dni będzie 104. rocznica jak dzieci fatimskie widziały to piekło pokazane za sprawą Maryi. Tego rodzaju strach, strach przed piekłem, strach przed grzechem jest dobry. Z Pisma Świętego wiemy, że „Bojaźń Boża” jest jednym z siedmiu darów Ducha Świętego i rozumiemy ją jako zachowywanie delikatności przed Bogiem, jakby jakiegoś lęku, by Pana Boga niczym nie obrazić.

Przejdźmy do punktu trzeciego, ostatniego, w którym chcemy odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób można przezwyciężyć dzisiejszy lęk przed wspomnianymi zagrożeniami. Także na to pytanie znajdziemy odpowiedź w dzisiejszej Ewangelii.

Sposoby pokonywania lęku i strachu

W słowach Pana Jezusa skierowanych do nas w dzisiejszej Ewangelii są wymienione dwie drogi, na których możemy pokonywać lęk i strach przed ludźmi. Pierwszą z nich jest zaufanie do Bożej Opatrzności a drugą – podjęcie odważnego przyznawania się do Chrystusa w myślach, słowach i uczynkach. Drogi te względem siebie są uzupełniające, dlatego winniśmy je łączyć.

Wiara i zaufanie w Bożą Opatrzność

Pierwszym sposobem pokonywania strachu jest zaufanie do Bożej Opatrzności. W Piśmie Świętym, w słowie Bożym znajdujemy wiele zapewnień Pana Boga o Jego opiece nad nami. Także w dzisiejszej Ewangelii słyszymy słowa: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” (Mt 10,28-31). Nie bójmy się zatem działań ludzkich, które odbieramy jako atak na Pana Boga, na dzieło odkupienia dokonane przez Syna Bożego, atak na Kościół i wartości chrześcijańskie. Oczywiście, że w takich sytuacjach nie powinniśmy być bierni i obojętni i winniśmy podjąć obronę prawdy, dobra, sprawiedliwości, uczciwości. Gdy jednak nie możemy w sposób ewangeliczny przekonać o słuszności Bożych słów i naszych dobrych działań, pozostaje nam zawsze modlitwa i cierpliwe znoszenie  życiowych porażek, które Bóg może przemienić w przyszłości na zwycięstwo, tak jak to było w przypadku Józefa egipskiego, w życiu samego Jezusa i wielu Jego uczniów w dziejach Kościoła. Pamiętajmy, że jesteśmy zawsze w dłoniach Pana Boga. Pan Bóg zapewniał kiedyś proroków i innych mężów, których posyłał do swego narodu: „Nie lękaj się ich, bo jestem z tobą, aby cię chronić” (Jr 1,8) – powiedział do Jeremiasza. „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga” (Łk 1,30) usłyszała Maryja podczas zwiastowania. Józef zaś usłyszał we śnie słowa: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi” (Mt 1,20), Do ufności Panu Bogu jesteśmy zachęcani wielu psalmach, np.: „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał” (Ps 37,5); „Zrzuć swą troskę na Pana, a On cię podtrzyma” (Ps55,23a).

Moi drodzy, tak wielu ludzi doświadczyło prawdziwości tych słów. Mamy tyleż na to wzruszających świadectw wierzących ludzi zamieszczonych w pismach katolickich, w żywotach świętych i w wielu dziełach historycznych.

Wezwanie do przyznawania się do Chrystusa

Drodzy bracia i siostry, drugim sposobem pokonywania lęku jest odważne przyznawanie się do Chrystusa, jako odpowiedź na Jego dzisiejsze ewangeliczne słowa: „Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10,32-33).

Owo przyznawanie się do Chrystusa przed ludźmi może przybierać trzy główne formy: formę myśli, słów i czynów.

Przyznawanie się do Chrystusa w naszych myślach

Jest to jakby przyznawanie się do Chrystusa przed samym sobą. Jest to po prostu nasza modlitwa. Pan Bóg patrzy w nasze serca i dobrze wie kiedy i gdzie o Nim myślmy, czyli kiedy z nim świadomie przebywamy i rozmawiamy. Modlitwa to nie tyle sprawa słów, ale przede wszystkich sprawa myśli i serca. Jakże ważne jest w naszym życiu myślenie o Bogu, łączenie się z Bogiem w różnym czasie i w różnych miejscach naszego życia. Z myślącego o Bogu umysłu i serca, rodzi się modlitwa naszych ust i słów. Wtedy modlitwa myśli i serca przechodzi w modlitwę słów i czynów.

Przyznawanie się do Chrystusa w naszych słowach

Chrystus mówi do nas w dzisiejszej Ewangelii: „Co mówię wam w ciemności powtarzajcie jawnie, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach” (Mt 10,27). To, co od Boga otrzymamy przy lekturze Pisma Świętego, czy usłyszymy w ciszy naszych serc, podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, trzeba potem uzewnętrznić w mówieniu do Boga i o Bogu, a więc w modlitwie zewnętrznej i w ewangelizacji. „Co mówię wam w ciemności powtarzajcie jawnie, a co usłyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach” (Mt 10,27). W tych słowach odczytujemy wezwanie do dzielenia się Ewangelią. Jest tu potrzebna odwaga i zapał apostolski. Wsłuchajmy się przez chwilę w słowa ks. kard Stefana Wyszyńskiego, na dwa miesiące przed jego beatyfikacją. W czasie uroczystości ku czci św. Stanisława biskupa i męczennika, w dniu 10 maja 1970 roku, mówił w Krakowie na Skałce: „Światu współczesnemu potrzeba wiary, ale nie tylko wiary cichej, lecz wiary, która głośno wyznaje. Niektórzy mówią wystarczy sama obecność człowieka wierzącego, nie potrzebuje on nic mówić, wystarczy, że jest. Inaczej mówił Chrystus i Jego naśladowcy, bo świat potrzebuje ciągle sprawdzianu wiary, która jest prawdziwie naszym darem ukrytym, ale życie społeczne w Kościele Bożym wymaga, abyśmy sprawdzian naszej wiary objawiali nie tylko w naszych myślach, ale w słowach i czynach”. Dalej mówił ks. Prymas: „Mówcie prawdę, chociażby to kosztowało wiele, jak kosztowało świętego Stanisława. Mógł on przecież przemilczeć zło, mógł przewidzieć co go czeka, jakie będą następstwa tej odwagi. A jednak nie zawahał się. Dał życie – dobry pasterz – za owce, aby nie były dotknięte nieprawdą, aby nie cierpiały na skutek tego, że pasterz boi się powiedzieć prawdę, choćby królowi”.

Przyznawanie się do Chrystusa w czynach

Nasze czyny, w których przyznajemy się do Chrystusa, to w pierwszym rzędzie praktyki religijne: publiczna modlitwa, regularne uczestnictwo we Mszy św. przystępowanie regularnie do Sakramentu Pokuty, udział w pielgrzymkach, rekolekcjach parafialnych, spotkaniach w grupach apostolskich. Nasza obecna, doroczna pielgrzymka Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę jest też naszym publicznym wyznaniem wiary, wyznaniem, jak ważna i potrzebna jest nam Maryja, Matka Jezusa i Matka Kościoła. Przyjeżdżamy na Jasną Górę, by zawierzyć Jej na nowo Kościół, Ojczyznę, naszych atakowanych pasterzy, nas samych, Radio Maryja, Telewizję Trwam, „Nasz Dziennik” i inne dzieła stworzone przez Ojca Dyrektora. Przyjeżdżamy, by nabrać odwagi do zachęcania naszych domowników, sąsiadów, przyjaciół do praktykowania wiary w modlitwie, w nabożeństwach i w postawie życia zgodnego z prawem Bożym. Wiara, wierność Bogu jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Stajemy się wielcy wielkością Pana Boga, w którego wierzymy i którego wolę wypełniamy. Nasze przyznawanie się do Chrystusa wyrażamy przez uczciwe życie, w którym stajemy się sługami słabszych, chorych, przegranych, zalęknionych; gdy stajemy się jedni dla drugich darem.

Zakończenie

Drodzy bracia i siostry, nasza tegoroczna pielgrzymka odbywa się pod hasłem „Ewangelia radosną obietnicą”. Jako zasłuchani w Ewangelię i żyjący Ewangelią chcemy promieniować radością, nadzieją, gdyż wiemy, że Boże przykazania i cała Ewangelia Pana Jezusa nie są przeciw nam, ale zabezpieczają nasze dobro i powodują, że stajemy się lepsi. Jesteśmy przekonani i tego na co dzień doświadczamy, że Ewangelia Jezusa nas nie zniewala, ale wyzwala ku pełniejszej wolności i zapowiada spełnienie Bożych obietnic. Widzimy to na przykładzie Matki Najświętszej, która w modlitwie u swojej krewnej Elżbiety wyznała: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy” (Łk 1,46a-47).

Chcemy w Jej stylu, stylu naszej Niebieskiej Mamy – która nigdy nam nie umiera i zawsze jest dla nas kochająca oraz młoda – stawać się uczniami Chrystusa, synami i córkami Kościoła i naszej Ojczyzny. Niech Ona, nasza Matka i Królowa, prowadzi nas w błogosławioną przyszłość. Jej się zawierzamy i Jej się oddajemy. Na koniec odmówmy: „Pod Twoją obronę, uciekamy się Święta Boża Rodzicielko”. Amen.

drukuj