Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Poniedziałek bez mięsa! To obowiązek, który nobilitowany narkoman wsparty przez skompromitowanego oszusta, chce narzucić poddanym prezydenta Eurokołchozu. Dlaczego nie piątek a właśnie poniedziałek? Polakom nie trzeba tego tłumaczyć. Władysław Gomułka, ziejący nienawiścią do katolików autor pamiętnych słów: „tylko państwo ma prawo ustalania, jakie emblematy mogą się znajdować na ścianach izb szkolnych”, zasłynął w 1959r. wprowadzeniem zakazu sprzedaży mięsa, wędlin i wyrobów wędliniarskich właśnie w poniedziałki. Nie od razu były to poniedziałki. Tuż po wojnie ukazało się rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 24. kwietnia 1946r. w sprawie ograniczenia obrotu mięsem, jego przetworami oraz tłuszczami zwierzęcymi. Premier Edward Osóbka-Morawski na podstawie art. 3 dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z dnia 25 października 1944r. o zwalczaniu spekulacji i lichwy wojennej zarządził, co następuje: „zabrania się dokonywania wszelkich obrotów mięsem i jego przetworami oraz tłuszczami zwierzęcymi w środy, czwartki i piątki każdego tygodnia (dni bezmięsne). W dniach nie objętych zakazem wolno sprzedawać w celach konsumpcyjnych potrawy z mięsa i jego przetworów o wadze maksymalnej 100 g, przy czym jednej osobie można podać tylko jedno danie z mięsa lub jego przetworów.” Ludzie i tak pościli w piątki, a pożyteczni idioci mogli sobie wiązać nadzieje ze wsparciem postu siłą państwa komunistycznego.

Od Osóbki do Gomułki Polska nie mogła wydobyć się z wojennej ruiny gospodarczej także za sprawą tzw. „zdobyczy nauki radzieckiej”, których ikoną był Trofim Łysenko. Nie wierzył on w istnienie genów. Może dlatego, że podstawy naukowej genetyki świat zawdzięcza pracom o. Grzegorza Medla, urodzonego w miejscowości Hynčice nad Odrą na Śląsku Czeskim, opata augustianów, walczącego z prześladowaniem kościoła. W latach 1856 -1863 o. Mendel wysiał i przebadał ok. 29 000 roślin grochu. Jego krytyk – Łysenko też wysiewał groch, ale na skalę masową i to w zimie. Mając wsparcie dekretu Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego z 1948r., w którym komuniści odrzucili naukowe dowody z prac o. Mendla, Łysenko uczynił ze swojej pseudonauki doktrynę państwa sowieckiego, sprowadzając głód na poddanych imperium i prześladowania na przeciwników jego urojeń. Wojna z Bogiem oznacza zawsze wojnę z człowiekiem. Dyktatura potrafi przy tym posłużyć się każdym argumentem, najchętniej jednak mającym pozory naukowości. Nawiązując do dyktatury naszych czasów, warto zauważyć, że obsadzeni przez wodza zwycięskiej rewolucji socjalistycznej niektórzy komisarze Komisji Unii Europejskiej – jako były aktyw partyjny – nie mogą nie znać dekretu Rady Komisarzy Ludowych Guberni Saratowskiej o zniesieniu prywatnej własności… kobiet. Dekret, który powstał z inicjatywy Aleksandry Kołłontaj, wieszczącej upadek rodziny wraz ze zwycięstwem komunizmu i Nadieżdy Krupskiej, konkubiny Lenina, przewidywał zniesienie z dniem 1 stycznia 1918 r. prawa do stałego posiadania kobiet w wieku od 17 do 32 roku życia. Kobiety te dekret uznał za własność całej klasy pracującej i upoważniał obywateli płci męskiej do ich używania, nie częściej jednak niż cztery razy w tygodniu i nie dłużej niż przez trzy godziny. Dzieci spłodzone w tych warunkach po ukończeniu pierwszego miesiąca życia nakazywał oddać do `Ludowych żłobków”, gdzie miały otrzymać wychowanie i wykształcenie do lat 17. Winnym rozprzestrzeniania chorób wenerycznych groziła odpowiedzialność prawna przed sądem rewolucyjnym. Jak podaje The New York Times z 18. lutego 1919r. kobiety zostały „znacjonalizowane”, a urzędowy dekret ujawnia degradację, której zostały one poddane przez czerwonych. W uzasadnieniu komuniści stwierdzili, że „Legalne małżeństwo było i jest stanem, który służył jako narzędzie w rękach burżuazji, na skutek czego najlepszy gatunek wszystkich pięknych kobiet stał się własnością burżujów, co nie pozwala na właściwy rozwój rasy ludzkiej.” Owa szczera troska o „właściwy rozwój rasy ludzkiej” była jednak przyjęta wrogo przez nieuświadomione masy. Dzisiaj europejskie masy są już indoktrynowane na tyle skutecznie, że odrzucają małżeństwo, dzieci wolą zabić niż wychować, bądź oddać na wychowanie, a zarażanie chorobami wenerycznymi stało się równie bezkarne dla sprawców, co początkowo niedostrzegalne dla ofiar. Tyle że sprawca odchodzi w siną dal, a ofiara pozostaje z narastającym problemem, chorując, przenosząc zakażenie na innych, w tym najbliższą rodzinę (współmałżonka, dziecko w łonie matki) i ponosząc koszty finansowe i życiowe rozpoznania i leczenia choroby wenerycznej, a często kliku na raz. Jak widać, zgodnie z proroctwem Saszy Kołłontaj zwycięstwo komunizmu przyniosło rozpad rodziny. No, ale szczęścia masom nie przyniosło. Zdaniem jej ideowych następców ludzkość ma teraz na karku już nie burżujów z ich burżujskimi prywyczkami w postaci małżeństwa prowadzącego do prywatnej własności kobiet w wieku 17 – 32 a odparcie największego zagrożenia ludzkości, jakim jest Antropogenne Globalne Ocieplenie. Według samozwańczych elit mających pretensje do totalitarnego rządzenia światem życiu na Ziemi zagraża nikła – na tle źródeł naturalnych – ilość dwutlenku węgla, która jest produktem aktywności człowieka.

Od 20. listopada 2009, kto miał dostęp do Internetu, mógł łatwo dowiedzieć się, że to największe pseudonaukowe oszustwo naszych czasów zostało zdemaskowane, że zawiadujący grupą współczesnych odpowiedników Trofima Łysenki profesor – a jakże – Phil Jones, podał się do dymisji, a obsadzony w roli gwiazdora walki z urojonym zagrożeniem amerykański wiceprezydent z czasów Clintona – Al Gore, 24. listopada musiał czmychnąć ze spotkania z czytelnikami w Borders Bookstore przy 150 N. State Street w Chicago, przedtem odpowiadając fizycznym atakiem ochroniarzy na grzecznie stawiających pytania.

Mając nadzieję, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, warto zauważyć, że Climategate stwarza okazję do przeglądu rzetelności i wiarygodności szeregu innych twierdzeń opatrzonych klauzulą nieomylności tzw. naukowych autorytetów i wykorzystywanych przeciwko ludziom i przyrodzie, na czele z gmo, nanocząstkami, produktami leczniczymi itp. Jeśli teraz okryci hańbą manipulatorzy faktami prezentowanymi jako naukowe nie ustąpią miejsca ludziom na tyle uczciwym, aby można byłoby im ufać i im płacić, za niedługo wielcy dyktatorzy wsparci przez zastępy ogłupionych hunwejbinów ogłoszą, że światu zagraża nie tylko wytworzony przez człowieka dwutlenek węgla, lecz równie wszechobecny monotlenek diwodoru, po angielsku dihydrogen monoxide, w skrócie DHMO. Już w 1989 r. młodzi amerykańscy uczeni Eric Lechner, Lars Norpchen and Matthew Kaufman z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz poinformowali opinię publiczną o śmiertelnym zagrożeniu ze strony DHMO. W 1997 Nathan Zohner uzyskał poparcie dla wprowadzenia zakazu monotlenku diwodoru u 86% pytanych o to osób, a ukuty od jego nazwiska termin „zoneryzm” i wszedł na stałe do nauki i praktyki komunikowania zagrożeń zdrowia (ang. health risk communication). Zoneryzm oznacza wykorzystanie prawdziwych faktów w celu doprowadzenia publiczności charakteryzującej się brakiem wiedzy naukowej i matematycznej do fałszywych wniosków. Pozwolę sobie dodać, że Nathan miał 14 lat, badał kolegów z klasy, a co najważniejsze monotlenek diwodoru, to… H2O, … zwykła woda.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj