Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Szanowni Państwo!



Metody rozbijania opozycji i środowisk katolickich mają długą tradycję. Cechuje je obłuda podbudowana wyrafinowanymi środkami technicznymi. Akcja zawsze prowadzona jest tak, aby przeciętny obywatel nie mógł dostrzec jej prawdziwego celu, a efekt został osiągnięty. Po drugiej wojnie światowej Józef Stalin, chcąc zachować wobec państw zachodnich pozory demokraty, oficjalnie zezwolił na odrodzenie się w Polsce wszystkich przedwojennych partii politycznych za wyjątkiem Stronnictwa Narodowego, które uznano za faszystowskie. Faktycznie nie chcąc dopuścić do swobodnej aktywności także innych opozycyjnych stronnictw, zastosował tzw. manewr/wariant wtyczek. Gdy w 1945 roku do kraju powraca Stanisław Mikołajczyk i odtwarza opozycyjne Stronnictwo Ludowe, wita go już inna komunistyczna formacja, tzw. lubelska, pod tą samą nazwą Stronnictwo Ludowe. Chcąc się odróżnić, Mikołajczyk zmienia nazwę swojej partii na Polskie Stronnictwo Ludowe – PSL.

 

 

Natomiast komunistyczna formacja zmienia nazwę na PSL „Nowe Wyzwolenie” z tym, że na plakatach i afiszach wyborczych pomijano drugi człon, aby ludzie nie mogli się zorientować, o który PSL tak naprawdę chodzi. Podobnie rzecz się miała z Chrześcijańskim Stronnictwem Pracy, które po wojnie reaktywował Karol Popiel. Po powrocie do kraju dowiedział się, że komuniści reaktywowali już partię pod nazwą Stronnictwo Pracy Zryw. Jednocześnie komuniści stwierdzili, że Stalin godził się tylko na jedno stronnictwo pracy, a nie na dwa, więc problem ten muszą jakoś załatwić. Przypomnę, że Stronnictwo Pracy Karola Popiela po wojnie liczyło blisko 100 tys. członków, a Stronnictwo Pracy Zryw tylko 30 członków. Ostatecznie doszło do rozbicia i przejęcia przez komunistów obu partii politycznych, a zarówno Mikołajczyk jak i Popiel musieli opuścić kraj. Tego typu metody obserwowaliśmy w okresie PRL-u. Technika ta okazała się tak skuteczna, że niestety sięga się po nią także dzisiaj i to nie tylko w naszym kraju.

Obserwując przebudzenie społeczne w Polsce, wyrażające się w licznych marszach i manifestacjach w obronie wolnych mediów, w tym Telewizji Trwam, wyraźnie widać wśród niesprzyjających tym mediom i wolności słowa osób i środowisk pokusę podszywania się pod te inicjatywy dla innych celów. Wspomniane wcześniej metody rozbijania partii i środowisk katolickich opierały się zazwyczaj na byłych lub aktualnych członkach tychże formacji, których instrumentalnie uruchamiano z zewnątrz. Współorganizując z kolegą europosłem Zbigniewem
Ziobrą public hearing czyli wysłuchanie publiczne w Parlamencie Europejskim w Brukseli, od dłuższego czasu spotykamy się z wcześniej wspomnianymi technikami działań. Doświadczamy przenikania do odpowiednich służb w PE osób nieprzychylnych TV Trwam i wolnym mediom w Polsce. Wykorzystywani są do tego posłowie i to także z grup politycznych na które dotychczas zawsze można było liczyć. W tym kontekście przypomina mi się rozmowa Winstona Churchilla z pewnym niedoświadczonym politykiem, który nawiązując do rozmieszczenia partii w parlamencie brytyjskim, gdzie zawsze opozycja siedzi naprzeciwko posłów konserwatywnych miał powiedzieć do Churchilla: Panie premierze, tu wszystko jest klarowne i jasne. My jesteśmy tutaj, a nasi wrogowie po przeciwnej stronie. Churchill przerwał mu mówiąc: Młody człowieku, naprzeciwko zasiadają nasi przeciwnicy polityczni bo wrogowie siedzą tu, za naszymi plecami. Mając tego świadomość powoli pokonujemy piętrzące się trudności, aby spotkać się 5 czerwca w PE w Brukseli na wysłuchaniu publicznym i manifestacji w obronie TV Trwam.

prof. dr hab. Mirosław Piotrowski

drukuj