Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Proletariat sodomicki i gomorycki



Szanowni Państwo!

17 maja Sojusz Lewicy Demokratycznej wniósł do Sejmu projekt ustawy o tak zwanych związkach partnerskich, ktorej celem jest zrównanie statusu prawnego par sodomitów i gomorytek z normalnymi rodzinami. Tego rodzaju
ustawy stanowią ważny element ideologicznego eksperymentu, jakim jest Unia Europejska. Celem tego eksperymentu jest narzucenie europejskim narodom rozwiązań socjalistycznych, które w pierwszym etapie – zgodnie z deklaracją „Międzynarodówki, że „przeszłości ślad dłoń nasza zmiata” –
zakładają zniszczenie fundamentów cywilizacji łacińskiej. Jak wiadomo, socjaliści zawsze odnosili się wrogo do tej cywilizacji, podobnie zresztą, jak do każdej innej – bo socjalizm oznacza powolny, ewolucyjny odwrót od cywilizacji ku barbarzyństwu. Komunizm, zwłaszcza w wydaniu bolszewickim, był odwrotem gwałtownym, znaczną część europejskich narodów wystraszył i do socjalizmu zniechęcił. Dlatego też, pod koniec lat 60-tych, internacjonał postawił na ewolucyjną tresurę w postaci marksizmu kulturowego, który liderzy określili mianem kontrkultury. Jak wskazuje ta nazwa – cel jest ten sam, co i przy bolszewikach: powrót do barbarzyństwa – a tylko metody są inne. Otwartego terroru raczej się nie stosuje – chociaż narzędzia i infrastruktura w skali europejskiej są już gotowe – natomiast preferowana jest tresura. Skuteczność tej metody jest coraz bardziej widoczna – również w naszym nieszczęśliwym kraju – co możemy właśnie obserwować na żywo w czasie rzeczywistym. Charakterystyczne przy tym jest to, że wytresowani w ten sposób ludzie, w ramach odruchów Pawłowa skaczą przed treserami z gałęzi na gałąź w przekonaniu, że spełniają doniosłą misję moralniacką.

Na czym polega odwrót ku barbarzyństwu? To proste; cywilizacja, wszystko jedno jaka, polega na podporządkowaniu natury kulturze. Służy temu przede wszystkim religia z normami wypływającymi z autorytetu absolutnego, służą temu instytucje prawne, służy temu moralność, a nawet konwenans. Na przykład,
żadnemu normalnemu człowiekowi nie przyjdzie do głowy pomysł, by podczas audiencji u prezydenta wyknocić się na dywanie – chociaż tego rodzaju potrzeba jest jak najbardziej naturalna. Komunizm i socjalizm odwołuje się do najgorszych, najniższych cech natury ludzkiej, maskując nikczemną, antycywilizacyjną intencję
odwoływaniem się do naturalności.

To, ze obok innych, odwiecznych wrogów cywilizacji łacińskiej, w awangardzie socjalizmu widzimy Sojusz Lewicy Demokratycznej, nie powinno budzić naszego zdziwienia. Ta partia jest nie tylko ideowym, ale i prawnym sukcesorem sowieckich kolaborantów, więc przestawienie tak zwanej wajchy na kolaborację brukselską nie stanowi dla niej żadnego problemu. Wykona każdy rozkaz, wypełni dowolną dyrektywę, więc nic dziwnego, że Siły Wyższe upatrują właśnie w niej kandydata na naszego nadzorcę, zwłaszcza gdyby z Platformą Obywatelską coś poszło nie tak – albo gdyby mądrość etapu kazała odesłać ją do lamusa historii.

Ale oprócz tego jest jeszcze jeden powód, dla którego Sojusz Lewicy Demokratycznej staje w pierwszym szeregu bojowników o przywileje dla sodomitów i gomorytek. Partia ta pragnie uchodzić za formację rewolucyjną. Nie jest to zadanie łatwe, bo w dzisiejszych czasach większość socjalistów, to nadziani rentierzy, którzy w symbiozie z lichwiarską międzynarodówką zdzierają z proletariuszy dziesiątą skórę. Ich symbolem jest aresztowany właśnie w Nowym Jorku przewodniczący Międzynarodowego Funduszu Walutowego i socjalistyczny kandydat na prezydenta Republiki Francuskiej. Proletariusze, zwłaszcza ci bardziej spostrzegawczy, oczywiście to widzą i od socjalistów się odwracają. I to jest problem – bo co to za rewolucjoniści bez proletariatu? Rewolucjonista bez proletariatu jest postacią groteskową. Dlatego też Sojusz Lewicy Demokratycznej na tradycyjny proletariat położył krzyżyk i całą swoją energię i pomysłowość skierował na poszukiwanie proletariatu zastępczego, na którego czele mógłby znowu stanąć. I sodomici oraz gomorytki znakomicie się do tego celu nadają, jako nowy gatunek „wyklętego ludu ziemi”. Ale Platforma Obywatelska też pragnie walczyć o „wykluczonych”, bo
właśnie w pierwszym szeregu płomiennych szermierzy postawiła Bartosza Arłukowicza, więc pewnie ustawy forsowanej przez SLD przed wyborami nie poprze.

I na koniec wspomnienie osobiste. Gdzieś w połowie lat 90-tych zadzwonił do mnie przedstawiciel zrzeszającej sodomitów organizacji „Lambda” z pytaniem, jak Unia Polityki Realnej zapatruje się na małżeństwa jednopłciowe. Odpowiedziałem mu, że
każda rzecz ma swoją nazwę i w języku polskim małżeństwem jest związek kobiety i mężczyzny i my jesteśmy przeciwni wprowadzaniu jakiegoś chaosu językowego. Z ciekawości zapytałem go, dlaczego właściwie tak im zależy na legalizacji tych związków. Odpowiedział, że wtedy sodomici mogliby po sobie dziedziczyć. Wyjaśniłem, że i teraz mogą, bo przecież jeden drugiemu może zapisać majątek w testamencie. A on na to, że owszem – ale wtedy trzeba płacić wyższy podatek spadkowy. Powiedziałem mu wtedy, że UPR jest za likwidacją podatku spadkowego – i może to jest jakieś wyjście również i dzisiaj,
zwłaszcza że alternatywą staje się podkopywanie fundamentów cywilizacji. Więc może by zlikwidować ten podatek spadkowy?

 

Mówił Stanisław Michalkiewicz

drukuj