Homilia ks. kard. Stanisława Dziwisza, metropolity krakowskiego wygłoszona z okazji Narodowego Święta Niepodległości w Katedrze na Wawelu

Bracia i Siostry!

1. Słowo Boże, które towarzyszy nam na drogach naszego życia osobistego i społecznego, wnosi światło i głębię w nasze codzienne doświadczenia, a także w naszą osobistą i zbiorową refleksję nad ważnymi sprawami społeczności, w której żyjemy. W tym kontekście bardzo pouczający jest fragment z Księgi Mądrości, który odczytaliśmy jako przewidziany w liturgii słowa właśnie na dzisiaj – na środę 32. tygodnia w ciągu roku. Odczytujemy te słowa również w kontekście dzisiejszego święta.

Tekst Księgi Mądrości wprawdzie zwraca się bezpośrednio do królów i sług królestwa, do sędziów „ziemskich rubieży”, do panujących i mających władzę, ale słowa, które usłyszeliśmy mogą pomóc nam wszystkim w zajęciu właściwej postawy i podejmowaniu słusznych decyzji, niezależnie od rodzaju i zakresu naszej obecności w życiu publicznym. Wszyscy jesteśmy wezwani do prawości życia, do pełnienia woli Boga, do przestrzegania prawa, do uczciwości, do sprawiedliwego osądzania i traktowania bliźnich, i do odpowiedzialności. To podstawowa ponadczasowa lista prawego życia i postępowania, kodeks praw, które Stwórca wpisał w serce człowieka.

W życiu i działaniu może i powinna nam pomagać świadomość, że Ten, od którego otrzymujemy życie, a także władzę, „zbada uczynki nasze i zamysły nasze rozsądzi. […] Władca wszechrzeczy nie ulęknie się nikogo ani nie będzie zważał na wielkość. On bowiem stworzył małego i wielkiego i jednakowo o wszystkich się troszczy” (por. Mdr 6, 3. 6). To bezpośrednie odniesienie do Pana ludzkich losów i dziejów pomaga nam w odpowiedzialnym sprawowaniu władzy i pełnieniu służby. Do „nauczenia się” takiej „mądrości” zachęca nas dzisiaj słowo Boże.

2. Ewangelia o dziesięciu trędowatych wnosi w naszą dzisiejszą refleksję nowy element – chodzi o wdzięczność, zarówno osobistą, jak i zbiorową. Chodzi o wdzięczność nie tylko za osobiste dary, ale także za te, które otrzymujemy jako wspólnota, jako społeczność, jako naród. Takim wielkim darem jest wolność, niepodległość, możliwość umacniania i pogłębienia ojczystej kultury i tradycji.

W starożytności, a nawet w niezbyt odległych od nas czasach, trędowaci nie tylko byli pozbawieni zdrowia i wszelkiej opieki, ale także godności i miejsca w społeczeństwie. Żyli poza jego nawiasem, w całkowitej izolacji, do jakiej prowadził paniczny strach nawet najbliższych przed zakażeniem. Trędowaci byli skazani na cywilną śmierć. Nie mieli żadnych praw. Nie mogli się o nic upominać, bo nawet nie mieli przed kim. Mogli tylko z daleka żebrać o kawałek chleba. Stąd scena opisana w Ewangelii: „zatrzymali się z daleka i głośno wołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami»” (Łk 17, 12-13).

Mistrz z Nazaretu miał wrażliwe serce. Leczył chorych, przywracał wzrok ociemniałym, karmił głodnych, uwalniał opętanych od złych duchów, a nawet przywracał życie umarłym. Ale Jego misja nie ograniczała się do dobroczynnej działalności. On przyszedł na ziemię, aby nas wszystkich radykalnie uleczyć, wyprowadzić z krainy grzechu i śmierci, aby nas pojednać z Bogiem i otworzyć nam drogę prowadzącą do Bożego królestwa. Wszystkie cuda, jakie czynił, miały budzić w ludzkich sercach wiarę i przygotowywać je do przyjęcia Dobrej Nowiny i daru życia wiecznego.

Boski Lekarz ulitował się również nad tą grupą trędowatych i w drodze wszyscy zostali uzdrowieni. Ale tylko jeden z nich, i do tego Samarytanin, a więc obcokrajowiec, „wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jezusa i dziękował Mu” (por. Łk 17, 15-16). Pozostałych dziewięciu nie zdobyło się na żaden gest wdzięczności. Otrzymali dar i sami pozostali z tym darem. Nie nawiązali najważniejszej, życiowej więzi z Tym, który miał dla nich jeszcze większy dar. Dar życia wiecznego.

3. Dziewięćdziesiąt siedem lat temu otrzymaliśmy dar wolności. O tym darze marzyły pokolenia Polaków żyjących w trzech tępiących polskość zaborach. Kilka pokoleń Polek i Polaków urodziło się na ziemiach nieistniejącej na mapach Europy Rzeczypospolitej, i kilka pokoleń naszych rodaków odeszło z tego świata, nie doczekawszy się jutrzenki wolności. Pozostawały im marzenia i przekonanie, że Bóg, Pan ludzkich dziejów, upomni się o prawa swego ludu, o elementarną sprawiedliwość. I tak się stało, choć po ludzku wydawało się to niemożliwe.

Opatrzność posłużyła się zbrojnym konfliktem między zaborcami, a w jego wyniku wyłoniła się wolna Polska. Polacy nie byli bierni. Wiedzieli, ile kosztuje wolność i niepodległość. Wiedzieli, że nikt nam jej nie da za darmo i że nie można poprzestawać na marzeniach. Opatrzność posłużyła się człowiekiem tej miary, co Józef Piłsudski. Już 6 sierpnia 1914 roku z krakowskich Oleandrów wyruszyła Pierwsza Kompania Kadrowa, wprawdzie nieliczna, ale stała się ona pierwszym ogniwem Czynu Niepodległościowego, który po czterech latach doprowadził do powstanie niepodległej Polski. W tym czasie, jak zawsze na przestrzeni wieków, Kościół wspierał aspiracje narodu, był z narodem, popierał jego dążenia do niepodległości.

Wolność to kruchy dar, który zwykle nie jest dany raz na zawsze. Przekonaliśmy się o tym po raz kolejny po dwudziestu jeden latach od pamiętnego roku 1918. Tym razem, w 1939 roku, zagrożenie już nie tylko niepodległości, ale i bytu narodu, wydawało się jeszcze większe. Zostaliśmy wzięci w kleszcze dwóch nieludzkich systemów: nazizmu i bolszewizmu. Ich złowieszczymi symbolami była swastyka oraz sierp i młot, a ponurą rzeczywistością obozy koncentracyjne i syberyjskie łagry, śmierć milionów niewinnych ofiar. Dziś oddajemy hołd wszystkim, którzy przeciwstawili się złu i podjęli walkę. Pamiętamy o polskich żołnierzach walczących na Wschodzie i na Zachodzie i na terytorium okupowanego kraju. Pamiętamy również o Żołnierzach Niezłomnych i o rotmistrzu Witoldzie Pileckim, który za swój bohaterski czyn zapłacił najwyższą cenę.

4. Dziś nie tylko wspominamy przeszłość. Żyjemy w niespokojnym świecie. Myślimy z niepokojem o trwającym wciąż na Ukrainie konflikcie i przemocy, tuż za naszą granicą. Myślimy o krwawiącym Bliskim Wschodzie i losie tylu prześladowanych chrześcijan, mordowanych okrutnie za wiarę, wypędzanych z ojczystej ziemi. Myślimy o Europie i setkach tysięcy uciekinierów i migrantów. To zjawisko wydaje się przerastać wyobraźnię polityków. My, Polacy, niejednokrotnie doświadczaliśmy, czym są deportacje, a także czym jest emigracja i wyruszanie w świat za chlebem. Dziś modlimy się o mądrość dla polityków i wzywamy odpowiedzialnych, aby szukali sprawiedliwych rozwiązań, a przede wszystkim, by ludzi nie musieli opuszczać swoich domów i mogli żyć w sprawiedliwym pokoju.

W tym kontekście, patrząc na to, co się dzieje w otaczającym nas bliższym i dalszym świecie oraz niezależnie od wszelkich ograniczeń i braków naszej polskiej wolności i demokracji, powinniśmy dziękować za dar życia w wolnym kraju od dwudziestu sześciu lat, i za wszelkie dobro, jakie stało się naszym udziałem. Zdajemy sobie sprawę z politycznego sporu, dzielącego nasz naród, i powinniśmy robić wszystko, aby nie był to spór jałowy, bezproduktywny, marnotrawiący ludzkie energie i możliwości rozwoju kraju. Pamiętajmy o losie tylu polskich rodzin, którym niełatwo wiązać koniec z końcem. Pamiętajmy o bezrobotnych i o ogromnej rzeszy rodaków, którzy za chlebem wyjechali z Polski. Pamiętajmy również, że w ostatnim czasie otrzymaliśmy serię ustaw, które wcale nie budują zdrowych rodzin i zdrowego społeczeństwa, ustaw nieliczących się z Bożym prawem.

Za nami wybory polityczne. Jutro zbiera się po raz pierwszy Sejm i Senat w odnowionym składzie. Obywatele polscy w kraju i zagranicą zdecydowali o zmianie władzy, co samo w sobie jest normalne i zdrowe w społeczeństwie demokratycznym. Mamy nadzieję, że nowa rządząca ekipa będzie miała na względzie dobro wspólne, dobro wszystkich, a zwłaszcza tych, którym niełatwo żyć.

5. Dziś, myśląc o polskich sprawach i modląc się za Ojczyznę, dziękujemy również Bogu za człowieka, który wniósł poważny wkład w naszą polską wolność i suwerenność. Tym człowiekiem był Papież Jan Paweł II, syn naszej ziemi, naszego narodu. Nie dysponował żadną armią. Nie miał żadnej realnej politycznej władzy, a jednak przyczynił się w znacznym stopniu do upadku totalitarnego systemu w naszej części Europy. Jego orężem była prawda o Bogu i człowieku. Jego orężem była prawda o tym, kim był i jest Jezus Chrystus, bez którego nie można zrozumieć człowieka, jego losu oraz dziejów świata i narodu. Jesteśmy przekonani, że dziś święty Jan Paweł II towarzyszy nam, wspiera nas z wysoka i oręduje za nami.

www.diecezja.pl

drukuj