Unijne fundusze nie wpływają na rozwój regionów
Unijne pieniądze nie mają wpływu na powstawanie nowych miejsc pracy w powiatach czy wzrost dochodów gmin. Nie przyspieszają też regionalnego wzrostu gospodarczego i konkurencyjności – napisał jeden z dzienników.
Gazeta powołała się na badania Centrum Europejskich Stosunków Regionalnych i Lokalnych UW. Na mieszkańca woj. świętokrzyskiego przypadło blisko 3,5 tys., a lepiej rozwiniętego Dolnego Śląska od 1,2 tys. zł do 2,6 tys. zł. Realne w na tych obszarach PKB w latach 2007-11 wzrosło odpowiednio o: ok. 10 i ponad 30 proc.
W obrębie województw najwięcej środków dostają najbardziej rozwinięte miejsca m.in. miasta, nie przełożyło się to na znaczną poprawę życia. System dopłat i funduszy unijnych ma w sobie wiele paradoksów
i błędów strukturalnych – ocenił dr Marian Szołucha. Jak stwierdził ekonomista przekłada się to na niegospodarne ich rozdysponowanie.
– To co za unijne pieniądze budujemy – na siebie nie zarabia. To wszystko to inwestycje nierynkowe tzn. że musimy co roku coraz większe sumy na to przeznaczać. To doprowadza do załamania budżetu państwa i budżetu poszczególnych samorządów. Tych paradoksów jest znacznie więcej. Przypomnę o zupełnie nieefektywnym Europejskim Funduszu Społecznym, który polega na organizowaniu szkoleń za duże pieniądze, po to, żeby mógł sobie zarobić jakiś hotel lub centrum konferencyjne, firma cateringowa i paru wykładowców – powiedział dr Marian Szołucha.
Najwięcej unijnych środków przeznaczanych jest na infrastrukturę; budowę i modernizację dróg, a także obiektów użyteczności publicznej. Najskuteczniej o dotacje z UE starają się duże miasta m.in. Gdańsk, Gorzów Wielkopolski, czy Rzeszów.
RIRM