Szkolenia aplikantów radcowskich i adwokackich na uczelniach?
Ministerstwo Sprawiedliwości rozważa wprowadzenie alternatywnej drogi dojścia do zawodu adwokata i radcy prawnego. O sprawie pisze dziennik „Rzeczpospolita”.
Inspiracją do dyskusji na ten temat była petycja obywatelska studentów prawa, którzy zwrócili uwagę m.in. na masowość szkoleń na aplikacji, a co za tym idzie na niski poziom kształcenia i małą liczbę zajęć praktycznych.
Rozwiązaniem problemów może być możliwość szkolenia aplikantów radcowskich i adwokackich na uczelniach. Pomysł ten – choć popiera go część dziekanów – jest krytykowany przez korporacje prawnicze. Propozycjom oficjalnie przeciwstawiła się Okręgowa Rada Adwokacka w Katowicach.
Przedstawiciele m.in. Naczelnej Rady Adwokackiej zwracają natomiast uwagę, że podwyższanie standardów zawodowych należy zacząć od poprawy jakości kształcenia na uczelniach.
Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł w rozmowie z Radiem Maryja podkreślił, że w proponowanym wariancie absolwenci mogliby wybierać miejsce odbywania szkolenia. Zwrócił uwagę, że i tak praktykujący swój zawód wykładowcy często szkolą w korporacjach.
– Tutaj mieliby możliwość w murach własnej, macierzystej uczelni kształcić młodych ludzi. W grupach mniejszych sytuacja byłaby bardziej komfortowa, co więcej byłaby większa elastyczność dla osób pracujących – np. takie zjazdy mogłyby się odbywać w sobotę i niedzielę. Ten młody człowiek mógłby aplikację skończyć nie w 3, ale np. w 2 lata przy odpowiednim zagęszczeniu kształcenia. Uczelnia, co więcej, mogłaby np. pośredniczyć w załatwieniu pracy dla takiego młodego człowieka – wskazuje.
Jeśli zmiany dotyczące szkoleń weszłyby w życie najwięcej straciłyby korporacje prawnicze. Z danych wynika, że obecnie na aplikacjach radcowskich i adwokackiej uczy się ponad 12 tys. osób.
Opłata roczna za pobieranie nauki wyniosła w tym roku 5 tys. 200 zł, więc podmioty szkolące przyszłych pełnomocników uzyskały z tego tytułu ponad 64 miliony zł.
RIRM