Seria zamachów w Iraku
Ponad 50 ofiar śmiertelnych spowodowała w ciągu ostatniej doby seria zamachów dokonanych w kilku miastach Iraku przez siły Państwa Islamskiego.
12 osób zginęło, a 25 zostało rannych wieczorem w Bagdadzie w wybuchu samochodu-pułapki w ruchliwej dzielnicy handlowej.
W kilku atakach samobójczych, do których doszło jeszcze w niedzielę w miejscowości Sudżur (około 70 km na zachód od Bagdadu), śmierć poniosło 40 irackich żołnierzy. Tam też bojownicy Państwa Islamskiego uprowadzili 68 wojskowych i najprawdopodobniej zabrali ich do leżącej w pobliżu Faludży – powiedział iracki generał Raszid Flejh.
Po obaleniu Saddama Husajna Faludża stanowiła bastion sunnickich ekstremistów. W 2004 roku siły amerykańskie stoczyły z rebeliantami dwie bitwy o miasto.
Według przedstawiciela irackich służb bezpieczeństwa, ekstremiści z Państwa Islamskiego przeprowadzili w Sudżur szereg ataków na siły rządowe. Wybuchły starcia, w następstwie których armia wycofała z rejonu miasta 700 stacjonujących tam żołnierzy – mówił cytowany przez Associated Press anonimowy funkcjonariusz.
Agencja podała, że po sukcesach odniesionych w Iraku i Syrii bojownicy Państwa Islamskiego weszli do prowincji Anbar na zachodzie kraju, wdając się w walki z siłami irackimi. Na tych terenach dominują sunnici, ugrupowanie wykorzystało więc ich niechęć do zdominowanych przez szyitów władz centralnych i uzyskało wsparcie.
Mimo że siły rządowe i kurdyjscy peszmergowie w asyście amerykańskiego lotnictwa osiągnęli pewne sukcesy w walkach z islamistami, m.in. odbili z ich rąk strategiczną zaporę na Tygrysie w Mosulu i kilka mniejszych miast północy, bojownicy Państwa Islamskiego nie ustępują, a także ukrywają się pośród ludności cywilnej w większych ośrodkach.
Jednocześnie siły irackie i kurdyjskie zaczęły otrzymywać wsparcie z Zachodu w postaci sprzętu wojskowego i szkoleń. Do poszkodowanej przez konflikt ludności cywilnej zaczęła docierać pomoc humanitarna.
PAP/RIRM