Rośnie kurs dolara
Dolar przekroczył granicę 5 złotych. Ekonomiści podkreślają, że to czynniki zewnętrzne odpowiadają za niespotykany dotąd wzrost wartości amerykańskiej waluty. Innego zdania jest polska opozycja.
Przed kilkoma tygodniami dolar zrównał się z euro, a teraz zdecydowanie wyprzedził europejską walutę. To efekt wojny i coraz mniejszego zaufania rynków do sytuacji na Starym Kontynencie. Rosną dysproporcje między gospodarkami państw strefy euro. Względem dolara traci też brytyjski funt. Stało się to po obniżeniu przez Londyn podatków i zamrożeniu cen energii. Nowe regulacje zostaną pokryte zwiększeniem zadłużenia państwa.
– Wierzę, że to Brytyjczycy będą napędzać gospodarkę. Dlatego też chcę, aby ludzie zatrzymywali więcej pieniędzy, które zarabiają – tłumaczy Kwasi Kwarteng, minister finansów Wielkiej Brytanii.
Funt względem dolara jest najtańszy od 1971 roku. Inwestorzy stracili zaufanie do funta. Trzeba je szybko odbudować – mówi brytyjski ekonomista Samuel Tombs.
– A to wymaga, jak sądzę, zarówno przejęcia większej kontroli nad pożyczkami rządowymi, jak i przedstawienia wiarygodnych prognoz gospodarczych i fiskalnych, aby uzasadnić niektóre podejmowane przez siebie decyzje – zaznacza.
We wtorek, po raz pierwszy w historii dolar przekroczył wartość 5 złotych. Trudno się temu dziwić, kiedy graniczymy z państwem w stanie wojny i ponosimy tej wojny konsekwencje – podkreśla ekonomista Grzegorz Piątkowski.
– Słaby złoty i wysoka inflacja (…) powoduje, że dolar osiągnął w zasadzie rekordowe notowania – ocenia.
Do tego dochodzi zeszłotygodniowa podwyżka stóp procentowych FED, amerykańskiego System Rezerwy Walutowej.
– Podnieśliśmy stopy o 75 punktów procentowych i przewidujemy, że dalsze podwyżki będą właściwe – wskazuje Jerome Powell, prezes FED.
Wraz ze stopami rośnie oprocentowanie lokat i obligacji, co zwiększa atrakcyjność trzymania pieniędzy w Stanach Zjednoczonych. Większy popyt na dolara powoduje wzrost jego ceny. A to z kolei oznacza, że więcej zapłacimy za surowce, które importujemy i rozliczamy właśnie w amerykańskiej walucie. Np. gaz i ropę – mówi dr Bartłomiej Gabryś z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
– Cena ropy spadła do poziomu, który znamy sprzed wojny. To, co widzimy na stacjach benzynowych nie obniżyło się do poziomu, który znamy sprzed wojny. Powód jest dość jasny: dzieje się to dlatego, że złotówka znacząco straciła na wartości w odniesieniu do dolara – podkreśla ekspert.
Zdaniem ekonomistów, zniszczenie gazociągów też miało poważny wpływ na kurs waluty. Opozycja w Polsce zwraca uwagę, że powodem wzrostu dolara może być też rządowa propozycja 50 proc. daniny od nadmiarowych zysków przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 250 osób, których obrót netto przekroczył 50 milionów euro.
– Przedsiębiorcy dobrze wiedzą, że to oznacza śmiertelne niebezpieczeństwo dla polskich firm – zaznacza Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Dodatkowe 13,5 mld złotych uzyskane z podatku ma być przeznaczone na obniżanie kosztów energii, które ponoszą Polacy. Projekt jest przygotowywany. Jednak efekty jego zapowiedzi odbiły się na indeksach giełdowych 20-tu największych polskich firm. Wszystkie odnotowały spadek.
Autor projektu, wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin tłumaczył w środę w Sejmie najważniejsze założenia.
– Chodzi o to, by opodatkować marże rosnące w sposób nadmiarowy, nie zyski. Bo rozumiemy, że firmy się rozwijają, mają większe zyski, ale marże nie powinny być większe. Te zarobki, które nie są uzasadnione, nie powinny być większe – mówił Jacek Sasin.
Tzw. nadmiarowe marże mogą być wykorzystane na inne, niecierpiący zwłoki wydatki firm. Chociażby na inwestycje i rozwój – wskazuje ekonomista, Paweł Dołkowski.
– Mamy, chociażby w energetyce, przestarzałą infrastrukturę, którą należałoby wymieniać (…). To najprostszy przykład, gdzie należałoby te pieniądze przelać, niekoniecznie zabierając – podkreśla ekspert.
Rządzący przekonują jednak, że dodatkowa danina nie będzie hamować inwestycji. Projekt trafi do Sejmu w ciągu kilku tygodni.
TV Trwam News