Protesty na Białorusi
W stolicy Białorusi znów gromadzą się tłumy protestujących. Manifestację próbują zatrzymać siły bezpieczeństwa. Są pierwsze zatrzymania.
W całym kraju wczoraj protestowało ponad 8,5 tys. osób. Blisko 4 tys. to były kobiety. Przeszły ulicami Mińska w „marszu solidarności”. Na trasie zatrzymać próbowały je siły bezpieczeństwa i milicja.
To się jednak nie udało. Kolumna spontanicznie zmieniała trasę. W trakcie akcji zatrzymano nadających na żywo reporterów Radia Swaboda. O zatrzymaniu dwójki dziennikarzy poinformowała także telewizja Biełsat. Aleksander Łukaszenko na wszelkie sposoby próbuje zablokować rozpowszechnianie informacji nie tylko w kraju, ale i za granicą.
– Cofnięcie akredytacji dziennikarzom zagranicznym ma na celu zablokowanie rozpowszechniania informacji za granicą, do wpływowych mediów zagranicznych – mówi Andrei Bastunets, prezes białoruskiego stowarzyszenia dziennikarzy.
Oficjalny Białoruski Związek Dziennikarzy w specjalnym oświadczeniu zaapelował do władz Białorusi o przywrócenie zagranicznym dziennikarzom cofniętych akredytacji.
„Nalegamy, by proces wydania nowych akredytacji naszym zagranicznym kolegom odbył się maksymalnie szybko, bez tworzenia im problemów, by nie rozciągnął się w czasie i nie wpłynął na ilość informacji o Białorusi w zagranicznej przestrzeni informacyjnej” – pisze Białoruski Związek Dziennikarzy.
Ulice Białorusi znów się zapełniają. Kolejna, ogromna manifestacja kieruje się do centrum Mińska. Jest zatrzymywana przez służby Łukaszenki. W mieście od rana gromadziły się duże siły OMON-u i milicji ze specjalnym sprzętem do rozpędzania demonstracji. Rozpoczęły się zatrzymania. Dziś swoje 66. urodziny obchodzi Aleksander Łukaszenka. Z życzeniami dzwonił do niego prezydent Rosji Władimir Putin. Prezydenci ustalili, że w najbliższym czasie odbędzie się ich spotkanie w Moskwie.
TV Trwam News