Poznań zrezygnuje z Kolei Dużych Prędkości?
Kolej Dużych Prędkości to projekt, o którym mówiło się sporo przez ostatnie kilka lat. Tymczasem wiele wskazuje na to, że szanse na jego realizację są bliskie zeru. W Poznaniu po 5 latach istnienia rozwiązano zespół, który pracował nad tym przedsięwzięciem.
– Muszę przyznać, że nie za bardzo słyszałem o dotychczasowej działalności zespołu ds. kolei dużych prędkości, który funkcjonował w mieście – przyznaje Łukasz Mikuła, radny Platformy Obywatelskiej w Poznaniu.
A zespół działał aż pięć lat. W jego skład wchodziło 10 urzędników. Głównie urbanistów. Dlaczego przerwano prace?
– Na „horyzoncie” nie było widać żadnych realnych możliwości realizacji tego projektu ze szczebla ministerstwa infrastruktury – wyjaśnia Hanna Surma, rzeczniczka prezydenta.
Zabrakło pieniędzy. Podając koszty budowy Kolei Dużych Prędkości dotychczas padały różne kwoty, ale zawsze były to miliardy złotych.
– To jest projekt wart co najmniej 30 miliardów złotych. To jest projekt, za który można byłoby wyremontować wszystkie linie kolejowe w RP – mówi Adam Pawlik, poznański radny Prawa i Sprawiedliwości.
Kolej Dużych Prędkości miała przebiegać przez Poznań i w sposób znaczący skrócić czas podróży. Z Poznania do Warszawy pasażerowie dojechaliby w 1,5 godz.; z Wrocławia do Warszawy w 1h 40 min.. Ale to tylko teoria. W praktyce wygląda na to, że kolej w ogóle nie powstanie.
– Platforma Obywatelska lubi uprawiać politykę takiego trochę „cyrku”, „kabaretu” i różne rzeczy obywatelom obiecuje, różne fajerwerki wypuszcza – ocenia Adam Pawlik, radny PiS w Poznaniu.
A potem cichaczem wycofuje się z wcześniej złożonych deklaracji. Tak też było i w tym przypadku.
– Te decyzje o zaniechaniu prac nad koleją dużych prędkości najpierw były podejmowane przez decydentów PO na szczeblu centralnym. De facto podjął tę decyzję już minister Sławomir Nowak – powiedział Michał Boruczkowski, radny poznańskiego PiS.
Tak jak skończył Sławomir Nowak, tak też najprawdopodobniej skończy się ta szumnie zapowiadana inwestycja kolejowa. Szybkie pociągi w Polsce pędzące 350 kilometrów na godzinę, to wciąż science-fiction. A zapowiedzi o zamrożeniu inwestycji do 2030 roku można włożyć między bajki.
TV Trwam News/RIRM