Poznań: pod wpływem narkotyków spowodował śmiertelny wypadek – Aliaksandr S. prawomocnie skazany
W czwartek sąd prawomocnie skazał Aliaksandra S. na karę pięciu lat i czterech miesięcy więzienia. Pochodzący z Białorusi kierowca auta, który doprowadził do wypadku, był pod wpływem narkotyków. Potrącona przez jego samochód 27-latka zginęła w lutym 2023 roku w Poznaniu.
Do tragicznego zdarzenia doszło 9 lutego ub. roku na ul. Dąbrowskiego w Poznaniu. W godzinach wieczornych, w rejonie Ogrodu Botanicznego, na oznakowanym przejściu dla pieszych ze ścieżką rowerową 27-letnia Aleksandra została potrącona przez samochód. Zmarła mimo reanimacji.
35-letni kierowca auta – świadczący usługi przewozu osób za pośrednictwem aplikacji – został zatrzymany. Mimo że był trzeźwy, jego zachowanie wzbudziło podejrzenia policjantów i zdecydowano o przeprowadzeniu badania krwi. Okazało się, iż był pod wpływem marihuany, której stężenie – jak wynika z ustaleń śledczych – odpowiadało obecności we krwi ponad pół promila alkoholu. Mężczyzna usłyszał zarzuty i został tymczasowo aresztowany.
Prokuratura oskarżyła 35-latka o dwa czyny – spowodowanie śmiertelnego wypadku oraz kierowanie pojazdem pod wpływem narkotyków. Mężczyzna częściowo przyznał się w sądzie do winy. Zaprzeczył jedynie, że usiadł za kierownicą auta pod wpływem narkotyków. Przekonywał, iż marihuanę palił podczas weekendu i sięgał po nią sporadycznie. Zaznaczył jednak, że mieszkał w hostelu, w którym „wszyscy jarają i chleją”.
Dokładnie rok po tragicznym wypadku, w lutym tego roku, Sąd Rejonowy Poznań-Grunwald i Jeżyce w Poznaniu wydał nieprawomocny wyrok w tej sprawie. Sąd uznał 35-letniego Aliaksandra S. winnym zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę łączną sześciu lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności. Sąd orzekł także wobec oskarżonego środek karny w postaci dożywotniego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Zasądził także na rzecz bliskich zmarłej zadośćuczynienie w kwocie po 30 tys. złotych – łącznie 150 tys. złotych. Ponadto sąd orzekł wobec oskarżonego środek karny w postaci świadczenia pieniężnego w kwocie 5 tys. na rzecz Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej.
Apelacje od tego orzeczenia do sądu II instancji skierowali: obrońca oskarżonego i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. W czwartek sprawę rozpoznał Sąd Okręgowy w Poznaniu i po naradzie wydał prawomocny wyrok, obniżając karę łączną dla Aliaksandra S. do pięciu lat i czterech miesięcy pozbawienia wolności.
Wydając orzeczenie, sąd zmienił opis czynu zarzucanego oskarżonemu. Sąd wskazał, że oskarżony umyślnie naruszył zasadę bezpieczeństwa w ruchu lądowym w postaci niezachowania bezpiecznej prędkości oraz będąc pod wpływem środka odurzającego i poprzez brak należytej obserwacji przedpola jazdy nieumyślnie spowodował wypadek drogowy skutkujący śmiercią Aleksandry, przy czym – jak zaznaczył sąd – „pokrzywdzona, nie zachowując szczególnej ostrożności przy wjeździe na przejazd rowerowy, istotnie przyczyniła się do zaistnienia wypadku”. W pozostałym zakresie sąd utrzymał wyrok sądu I instancji w mocy.
Sędzia Sławomir Jęksa w uzasadnieniu wyroku odniósł się m.in. do kodeksu ruchu drogowego i wskazał, że mimo iż pieszy wchodzący na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, to takiego pierwszeństwa nie mają rowerzyści zbliżający się do przejazdu rowerowego. Wskazał, że zgodnie z art. 27 kodeksu o ruchu drogowym rowerzyści mają pierwszeństwo na przejeździe dopiero w momencie, gdy już na tym przejeździe się znajdują.
„Nie ma analogicznego zastrzeżenia, jak w przypadku ruchu pieszych, że rowerzysta wjeżdżający na przejazd dla rowerów już w tym momencie korzysta z pierwszeństwa ruchu. Taki zapis oczywiście inaczej troszeczkę sformułowany jest zawarty w odniesieniu do ruchu pieszego, który wkracza na przejście dla pieszych (…). Istota zagadnienia polega na tym, że rowerzysta korzysta z pierwszeństwa, w momencie kiedy znajduje się na przejeździe rowerowym, ale zanim znajdzie się na tym przejeździe, musi na ten przejazd wjechać” – tłumaczył sędzia.
„Mimo że nie ma wprost takiego zapisu w odniesieniu do rowerzysty zapisu (tak jak w przypadku pieszego), iż zakazane są wtargnięcie na jezdnię, czyli wejście w bezpośredniej bliskości nadjeżdżającego samochodu, to w związku z tym, iż tenże rowerzysta musi również zachowywać szczególną ostrożność przy wkraczaniu w obszar krzyżowania się różnych kierunków ruchu różnych pojazdów, oczywiste jest, że rowerzysta również nie może wjeżdżać na przejazd rowerowy wtedy, kiedy samochód znajduje się w bezpośredniej bliskości tak, że wjazd prowadziłby nieuchronnie do zderzenia obu pojazdów. Należy to traktować w tym momencie jako wtargnięcie na jezdnię i doprowadzenie do kolizji czy do wypadku drogowego” – dodał.
Sędzia podkreślił, że nie ulega wątpliwości, że oskarżony w momencie zdarzenia znajdował się pod wpływem środków odurzających i jechał zbyt szybko, a samo zbliżanie się do przejścia dla pieszych i przejazdu rowerowego powinno go obligować do zwolnienia i zachowania szczególnej ostrożności.
Dodał jednak, że „patrząc na tę sytuację z punktu widzenia rowerzystki, wyglądało to mniej więcej w taki sposób, jakby rowerzystka oczywiście zdecydowała się na przekroczenie jezdni, na chwilę się zatrzymała, znajdując się jeszcze ok. 2,5 m – jak obliczył biegły – od krawędzi jezdni. Zatrzymała się, ewidentnie widząc nadjeżdżający samochód kierowany przez świadka, czyli ten samochód, który się zatrzymał i ustąpił jej pierwszeństwa z przyczyn jakby bardziej kulturalnych niż przepisowych. W tym momencie piesza nie zatrzymując się, wjechała już ciągiem na przejazd rowerowy, tak jakby od lewej strony nie miał prawa nadjeżdżać żaden samochód” – powiedział.
Stwierdził, że gdyby rowerzystka spojrzała wówczas w lewą stronę, „to doszłaby do tego samego, jedynego możliwego wniosku, że w tym momencie nie powinna była wkraczać na jezdnię, bo to nieuchronnie prowadziło do kolidowania obu pojazdów”.
„Kierowca staranował rowerzystkę, nie mając już możliwości podjęcia żadnej reakcji. Zresztą nie podjął jakiekolwiek reakcji. Nie było hamowania samochodu. Zawinienie ze strony oskarżonego jest oczywiście wielkie i ciężkie, jest ustalone ponad wszelką wątpliwość” – zaznaczył sędzia.
Adwokat Andrzej Jarosław Reichelt, pełnomocnik rodziny Aleksandry, oskarżycieli posiłkowych, powiedział mediom po ogłoszeniu wyroku, że wystąpi do sądu o pisemne uzasadnienie orzeczenia. Wskazał, że ta sprawa pokazuje także, „jak złe jest aktualnie prawo komunikacyjne w Polsce i prawo drogowe”. Wyraził także nadzieję, że ta sprawa i tragedia rodziny pokrzywdzonej skłoni do refleksji i do zmian, aby doprowadzić do zrównania ochrony pieszych i rowerzystów.
Wyrok jest już prawomocny.
PAP