Poszkodowani przez gradobicie bez pomocy rządu
Rząd lekceważy poszkodowanych przez gradobicie mieszkańców powiatów radomskiego, kozienickiego i białobrzeskiego – alarmują posłowie Prawa i Sprawiedliwości.
W ubiegły poniedziałek przez te miejscowości przetoczyła się nawałnica; padał grad wielkości jajek, niszcząc na swojej drodze uprawy, szklarnie, sady, a także pomieszczenia gospodarcze.
– Na 8 tys. hektarów użytków rolnych na terenie gminy Magnuszew ponad 4 tys. hektarów zostało zniszczone w 100 procentach; niezależnie od uprawy, łącznie z sadami. Sady do 6 i 7 lat również zostały zniszczone w 100 procentach i są do wymiany. Na dziś zachodzi pilna potrzeba pomocy finansowej dla wszystkich gospodarstw niezależnie od rodzaju produkcji, czy to produkcji zbożowej, mlecznej czy sadowniczej – podkreślił Henryk Plak, wójt gminy Magnuszew.Wójt gminy Magnuszew apeluje do ministra rolnictwa o natychmiastowe przyznanie zapomóg w wysokości 6 tys. zł poprzez opiekę społeczną. Dodatkowo postuluje, aby Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przyznała program dla gospodarstw, które mają trwałą produkcję, a która to została zniszczona.
– Byliśmy uczestnikami tego gradu. Nikt z państwa, którzy na to patrzycie nie chciałby się tam znaleźć, bo każdy byłby poraniony. Ptaki traciły oczy, a my musieliśmy na ten żywioł patrzeć i musimy patrzeć na to teraz. Nie mamy zbóż, nie mamy siana, nie mamy co dać naszym zwierzętom. Nasze dzieci za chwilę też zostaną bez środków do życia, bo my ich nie mamy. Jeżeli państwo nam nie pomoże, to nie wiemy do kogo mamy się zwrócić – akcentowała Danuta Kawecka, mieszkaniec gminy Magnuszew.Ewidentnie mamy do czynienia z klęską żywiołową; w tej sytuacji dziwi nas wystąpienie wojewody mazowieckiego, który zbagatelizował sprawę i zapowiada, że takiej pomocy nie będzie – zwrócił uwagę poseł Zbigniew Kuźmiuk z PiS.
– Wójtowie wszystkich gmin, w których doszło do tej klęski, przesłali do wojewody wstępne szacunki strat. Komisje dopiero działają – ustalają precyzyjnie te rozmiary i ta reakcja jest co najmniej zastanawiająca. Wiemy, że w tegorocznym budżecie na likwidację klęsk żywiołowych pozostało zaledwie 1 mln 400 tys. zł., więc być może z tego wynika ostrożność wojewody. W poprzednich latach tego rodzaju zdarzenia wywołały natychmiastową reakcję rządu – wskazał poseł Zbigniew Kuźmiuk.RIRM