Polska tragedia trwa

Opisując obchody pierwszej rocznicy tragedii smoleńskiej oraz analizując
relacje między Warszawą i Moskwą, niemiecka prasa doszła do czterech wniosków.
Po pierwsze, że polska tragedia trwa, po drugie, że oba nasze kraje potrzebują
terapeuty, po trzecie, że PO i PiS są w stanie wojny przedwyborczej, i po
czwarte, że Polacy boją się Putina.

Niektóre stwierdzenia są nawet prawdziwe. Inne zostały zastosowane w celach
politycznych. Nie można zapominać, że Niemcy postrzegają katastrofę smoleńską w
pespektywie swoich własnych interesów i zacieśniającej się współpracy na osi
Berlin – Moskwa. Wcielają się w bardzo wygodną rolę sędziego i mentora, by
wzmocnić swoją pozycję przetargową w relacjach z Rosją. Stosują sprawdzoną
zasadę: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. I na użytek tej strategii
zostały użyte sugestie terapeutyczne i lękowe związane z premierem Putinem.
Natomiast ze stwierdzeniami: "Polska tragedia trwa" i "wojna PO – PiS", trudno
się nie zgodzić.
Gołym okiem można przecież zauważyć, że działania PO podjęte od razu po
katastrofie wskazują, iż politycy tej partii wykorzystali sytuację do przejęcia
pełnej władzy w państwie. I w zasadzie tylko to ich interesowało, a po
osiągnięciu tego celu nawet nie ukrywali swojej uległości wobec Moskwy (ostatnio
sprawa tablicy w Smoleńsku), nieudolności, niekompetencji i niechęci do
rzetelnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Podjęli socjotechniczne działania
zmierzające do wyciszenia tragedii, a każdy domagający się od polskich władz
właściwych dla sytuacji działań oraz reprezentowania polskiej racji stanu na
arenie międzynarodowej był przedstawiany jako "oszołom" i "przebrzydły pisowiec".

Cały wysiłek propagandowy PO wraz z ogromnym potencjałem sprzyjających tej
partii mediów został użyty, by blokować wszelkie inicjatywy zmierzające do
trwałego upamiętnienia ofiar katastrofy, a szczególnie prezydenta Lecha
Kaczyńskiego. I to był gol do własnej bramki. Gdyby politycy PO zmierzali do
budowania pokoju społecznego i stanęli – jako przedstawiciele partii rządzącej –
na wysokości zadania i sami podjęli szczere inicjatywy organizujące zbiorową
pamięć Polaków, to urośliby w oczach społeczeństwa i zneutralizowaliby
konkurencję polityczną.
Tymczasem polityka PO została zaprogramowana na prowokowanie społeczeństwa
(sprawa krzyża z Krakowskiego Przedmieścia) oraz dzielenie Polaków na
"ciemnogród" i "oświeconych". Celem socjotechnicznym partii rządzącej było
zepchnięcie na margines i ośmieszenie patriotów, którzy autentycznie przeżywają
katastrofę i są zatroskani o Polskę. Straszak "rządów pisowskich" i teza o
elperyzacji tej partii miały po raz kolejny napędzić klientelę PO. Jednak tym
razem – wobec bezprecedensowego wymiaru tragedii smoleńskiej – przedobrzono ze
sztuczką z podziałem na "słusznych" i "niesłusznych" i osiągnięto efekt odwrotny
do zamierzonego.
Doszło do absurdu. Dziś ten, kto jest za pełnym wyjaśnieniem przyczyn
katastrofy, kto uważa, że przedstawiciele najwyższych władz Rzeczypospolitej,
którzy zginęli, powinni być odpowiednio uczczeni, kto krytykuje nieudolność
rządzących i bylejakość państwa – ten jest napiętnowany jako "niesłuszny". Kto
jest natomiast przeciwko rzetelnemu wyjaśnieniu przyczyn katastrofy, kto jest za
jej rozmyciem, kto jest za niepociągnięciem do odpowiedzialności winnych
tragedii, kto uważa, że państwo polskie jest najlepiej rządzone, ma
najwspanialsze władze, kto się cieszy, że rząd nic nie robi, by ratować kraj,
kto jest zachwycony, że mamy drożyznę i kryzys – ten jest "słuszny".
I tak oto PO, nie potrafiąc zachować się po męsku wobec katastrofy smoleńskiej,
ustawiła się na pozycjach struktury szkodzącej państwu polskiemu. I ponadto
napędza wiatr w żagle Prawa i Sprawiedliwości. Efekt jest taki, że każdy, kto
uczestniczył w masowych uroczystościach organizowanych 10 kwietnia poza
strukturami kontrolowanymi przez PO, ten automatycznie niejako stał się
zwolennikiem PiS. A przecież nie wszyscy z dziesiątków tysięcy Polaków, którzy w
całej Polsce dali wyraz swej patriotycznej postawie, są wyborcami Prawa i
Sprawiedliwości.

Jan Maria Jackowski
 

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl