Po 80 latach pamiątki zabrane przez Niemców wróciły do rodzin ofiar
Zegarki, kolczyki, pierścionki i obrączki, a także różaniec i niewielki ryngraf z wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej oraz krzyżyki – to pamiątki po kobietach i mężczyznach zatrzymanych przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego i uwięzionych w obozach koncentracyjnych. Po 80 latach te przedmioty wróciły do ich rodzin.
We wtorek Beata Puchcińska z córkami odebrała medalik z Matką Bożą, obrączkę oraz złoty pierścionek z niebieskim kamieniem. Przedmioty te należały do jej babci Janiny Januszewskiej. Zostały one jej zabrane przez Niemców po aresztowaniu w 1944 roku. Przez 80 lat spoczywały w depozycie. Dopiero teraz trafiły do pani Beaty za sprawą niemieckiego Arolsen Archives, które realizuje program „Powstanie Warszawskie. Nieznane hiSTOrie”.
„Gestapo zgarnęło babcię Janinę z warszawskiej ulicy razem z jej babką w sierpniu 1944 roku. Dziadek w tym czasie walczył w powstaniu. Obie kobiety wywieziono do obozu koncentracyjnego Ravensbrück” – opowiada Beata Puchcińska.
Przyznaje, że niewiele wie na temat przeżyć obozowych babci.
„Babcia Janina zmarła, kiedy miałam 3 lata, więc jej nie pamiętam. Z tego co wiem od mamy, moja praprababka, uwięziona razem z babcią została zamordowana w Ravensbrück albo w jakimś innym obozie. Spalono ją wraz z innymi więźniarkami na stosie” – wspominała.
Beata Puchcińska dzięki fundacji Arolsen Archives odzyskała nie tylko pamiątki po babci, ale także poznała jej historię obozową. Okazało się, że po pobycie w Ravensbrück babcia Janina została przeniesiona do jednego z podobozów KL Neuengamme, a później do Bergen-Belsen. Ten ostatni obóz pełnił pod koniec wojny funkcję tzw. obozu zbornego, do którego do połowy kwietnia 1945 roku przywieziono co najmniej 85 tys. więźniów w ramach ewakuacji obozów koncentracyjnych. Na terenie wyzwolonego obozu Bergen-Belsen utworzono obóz dla osób przemieszczonych (tzw. Dipisów). Pani Janina została objęta opieką przez Polski Czerwony Krzyż. Pod koniec marca 1946 roku wyjechała do Polski.
„To bardzo dla nas ważne. Moja mama od wielu lat starała się czegoś dowiedzieć o tym, co działo się z moją babcią. Byliśmy zaskoczeni, kiedy dostaliśmy informację z fundacji, o tym, że znaleziono pamiątki po naszej babci. To jest zupełnie niezwykłe. Jestem wzruszona” – wyznała.
Podczas wtorkowej uroczystości krewni Lucjana Chrzanowskiego odzyskali jego zegarek. Chrzanowski w sierpniu 1944 roku trafił do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Z rzeczy, które mu zabrano, pozostał jedynie zegarek. Złote rublówki, które miał przy sobie w czasie aresztowania, zaginęły.
Dzięki fundacji do krewnych pani Danuty Krajewskiej mogli otrzymać również jej osobiste rzeczy i poznać jej historię. Kobieta została zatrzymana przez gestapo w sierpniu 1944 roku i wywieziona do Ravensbrück. Pani Danuta ostatecznie znalazła się w grupie więźniów, którzy dotarli do obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen. Przeżyła te tragiczne chwile, zaraz po wyzwoleniu obozu została objęta opieką przez Polski Czerwony Krzyż.
Dwa krzyżyki, zegarek i fragment złotej bransoletki pozostał po Stanisławie Wasilewskiej zatrzymanej w Warszawie przez żołnierzy nienieckiego Wehrmachtu i wywiezionej do obozu koncentracyjnego Ravensbrück. Pani Stanisława przeżyła dzięki staraniom Szwedzkiego Czerwonego Krzyża w akcji prowadzonej przez hrabiego Folke Bernadotte i przewieziona do Szwecji.
Kolejną osobą zidentyfikowaną przez fundację była Janina Mróz. Na początku czerwca 1944 roku została wywieziona z Białegostoku do niemieckiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück. Pod koniec działań wojennych uratowana z obozu i przewieziona do Szwecji. Stało się to dzięki interwencji przedstawicieli Szwedzkiego Czerwonego Krzyża. Jedyną rzeczą, jaką znaleziono w archiwalnym depozycie, był różaniec.
Ryszard Gogut trafił w ręce Niemców w Warszawie w 1944 roku. Rzeczy, które zostały przekazane rodzinie – zegarek i dwie obrączki – odebrano mu najprawdopodobniej w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen.
Na kopercie z depozytem Rudolfa Załuckiego widnieje numer więźniarski 91047, który wskazuje na obóz koncentracyjny Sachsenhausen. Numer ten został nadany właśnie w tym obozie w sierpniu 1944 roku. Był więziony w wielu obozach, aby na koniec dotrzeć do KL Bergen-Belsen. Pozostała po nim obrączka, złoty łańcuszek z medalikiem i ryngraf z wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej.
Rodzina Jana Jędrzejczaka dostała jego zegarek kieszonkowy. Pan Jan został zatrzymany w Warszawie i wywieziony do obozu przejściowego w Pruszkowie, utworzonego dla wypędzonych ze stolicy podczas Powstania Warszawskiego. W sierpniu 1944 roku przewieziono go do KL Stutthof, a następnie do Neuengamme. Ewakuowanych więźniów obozu załadowano na statki. W wyniku omyłkowego brytyjskiego nalotu w maju 1945 roku zginęło niemal 7 tys. więźniów. Ocalało zaledwie 450. Nie wiadomo, jaki los spotkał Jana.
We wtorek wraz z pamiątkami, które leżały od czasów wojny w depozycie rodziny otrzymały wszystkie dokumenty dotyczące ich bliskich.
PAP