PiS proponuje wprowadzenie zmian w ordynacji wyborczej
Prawo i Sprawiedliwość chce zmian w ordynacji wyborczej, jednak dopiero od 2027 roku. Opozycja twierdzi, że PiS obawia się porażki w kolejnych wyborach, stąd propozycje zmian.
O zmianie ordynacji wyborczej mówi się od rozpoczęcia współpracy Prawa i Sprawiedliwości z Pawłem Kukizem. Projekt przygotowuje specjalny zespół parlamentarny. O szczegółach mówi jego przewodniczący, poseł Jarosław Sachajko z Kukiz’15.
– Miałaby być ordynacja mieszana, aby połowę posłów było wybieranych w oparciu o obecną ordynacje, a połowę w jednomandatowych okręgach dwupowiatowych, żeby osoba była delegowana przez swoich mieszkańców – wyjaśnia poseł Jarosław Sachajko.
Liczba okręgów w wyborach do Sejmu miałaby się zwiększyć z 41 do 100.
– Mieszana ordynacja obowiązuje np. na Węgrzech i dawała bardzo silne wsparcie dla Orbana. W wielu krajach tak jest, że zwycięzca bierze wszystko, czyli bierze większość – podkreśla prof. Mieczysław Ryba, politolog.
Wypracowanie ostatecznej formy zmian jest jednak skomplikowane, a partie będą zmuszone do przemeblowania struktur – mówi Mateusz Schmidt, socjolog.
– Które okręgi byłby wielomandatowe, a które jednomandatowe? (…) Wiemy, że Zachód głosuje na partie o charakterze lewicowo-liberalnym, a Wschód na partie konserwatywne. Tutaj byłoby wielkie pole do popisu dla osób układających listy – zauważa Mateusz Schmidt.
To jednak dopiero propozycje. PiS nie chce mówić o konkretach i zaznacza, że korekty w ordynacji weszłyby w życie dopiero w 2027 roku. Według doniesień z Nowogrodzkiej już teraz ma dojść zmian organizacyjnych w partii.
– Zajmujemy się reformą struktury partii. Ona ma polegać m.in. na tym, że ma być 100 okręgów partyjnych. Z tego wyciąga się domniemanie, że jest to wstęp do dalszych ruchów związanych ze zmianą ordynacji, ale do tego jest daleko. To są takie luźne rozmowy – podkreśla wicemarszałek Senatu, Marek Pęk z PiS.
W Senacie również miałoby dojść do zmian. Do izby wyższej parlamentu byłby wybierany nie jeden kandydat z okręgu, ale kilku.
– Uważam to za pewnego rodzaju gry wyborcze. Jeśli sprawa przyjdzie do Senatu, to zajmiemy się nią w sposób najbardziej poważny, zgodny z konstytucją – zapowiada marszałek Senatu, Tomasz Grodzki.
Liberalno-lewicowa opozycja zaznacza, że propozycje zmian w ordynacji wyborczej to obawy PiS przed porażką.
– Wraz ze słabnącymi notowaniami rządzącej partii Jarosław Kaczyński będzie chciał szukać triku wyborczego, aby zniekształcić wolę Polaków – mówi poseł Paweł Zalewski z Polski 2050.
– Każdy, kto zaczyna manipulować przy ordynacji wyborczej na kilka czy kilkanaście miesięcy przed wyborami, jest tchórzem, cwaniakiem i manipulantem. Trzeba umieć stanąć twarzą w twarz z wyborcami – dodaje poseł Krzysztof Śmiszek z Lewicy.
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk, wykorzystuje temat zmian w ordynacji wyborczej do swoich celów politycznych. Kolejny raz wzywa do zjednoczenia opozycji i stworzenia jednej listy do wyborów parlamentarnych w 2023 roku.
– Czegokolwiek nie zrobią z ordynacją wyborczą, jeśli wybory będą elementarnie uczciwe, to w warunkach każdej ordynacji wyborczej jesteśmy w stanie pokonać PiS – przekonuje Donald Tusk.
Tymczasem pojawiły się sygnały, że w koalicji rządzącej znów wszystko się układa. Spięcia między PiS a Solidarną Polską w sprawie zmian w Sądzie Najwyższym zostały zażegnane. We wtorek wieczorem doszło do spotkania liderów Zjednoczonej Prawicy.
„Rozmowy przebiegały w towarzyskiej i sympatycznej atmosferze. (…) Wygląda na to, że jesteśmy dogadani” – mówi wicemarszałek Sejmu, Ryszard Terlecki.
Posłowie mają zająć się prezydenckim projektem zmian w Sądzie Najwyższym w przyszłym tygodniu. Ustawa zakłada m.in. likwidację Izby Dyscyplinarnej. To jeden z warunków stawianych przez Komisję Europejską do odblokowania Polsce środków z Funduszu Odbudowy po pandemii.
TV Trwam News