Opolskie: Leśnicy i myśliwi obawiają się suszy w lasach

Niespodziewana susza i napływ gatunków obcych to główne problemy leśników i myśliwych z terenu województwa opolskiego, którzy podsumowali ubiegły rok podczas obrad sejmikowej komisji rolnictwa.

Zdaniem Juranda Irlika, z-cy dyrektora ds. ekonomicznych Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, obecnie największym problemem w gospodarce leśnej na terenie województwa opolskiego stała się niespodziewana susza, która dotknęła głównie starsze lasy sosnowe, uchodzące do tej pory za stosunkowo odporne. Obecnie z opolskich lasów pochodzi ok. 40 proc. drewna pozyskanego na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach, gdzie rocznie wielkość pozyskania wynosi 3,2 mln metrów sześć. W roku 2016 ponad 37 proc. stanowiły cięcia o charakterze sanitarnym.

„Według informacji hydrogeologicznych, poziom wody spadł w niektórych miejscach o około dwa metry. To odpowiada 2-3 letnim odpadom. Starsze drzewa mają problem z dostosowaniem się do tak radykalnych zmian. Z powodu suszy w ramach tzw. cięć sanitarnych usunięto już ponad 200 tys. m sześć. drewna, głównie w nadleśnictwach Opole i Prószków. Drugim problemem jest kornik drukarz, który zaatakował lasy w okolicach Prudnika. Niestety, w części nadleśnictwa były to drzewostany lite i z tego względu straty są bardzo duże” – wyjaśniał leśnik. Tylko w 2016 roku usunięto w nadleśnictwie Prudnik ponad 100 tys. metrów sześć. drewna zasiedlonego przez tego szkodnika.

Myśliwi zwrócili uwagę na niekontrolowany napływ gatunków obcych, które bez interwencji człowieka skutecznie eliminują gatunki rodzime z opolskich lasów. Wśród największych szkodników wymienia się szakala złocistego, jenota i norkę amerykańską. Zdaniem łowczych, winę za część tych problemów ponoszą nasi sąsiedzi zza polsko-czeskiej granicy.

„W Czechach działa sporo różnego rodzaju półamatorskich +safari+ i przydomowych ogrodów zoologicznych. Niestety, różnie bywa z nadzorem i dzięki temu pojawiają się u nas gatunki zwierząt, które potrafią narobić naprawdę sporych kłopotów” – wyjaśniał w rozmowie z PAP rzecznik Okręgowej Rady Łowieckiej w Opolu Jarosław Kuźmiński. Zdaniem myśliwych obecnych na obradach, przykładem takiej emigracji była puma, której ślady obecności wzbudzały sensacje wśród mieszkańców regionu.

Myśliwi podkreślali nakład pracy i środków, jakie ich środowisko ponosi przy zagospodarowywaniu obwodów łowieckich. W ubiegłym roku koszty poniesione na prowadzenie gospodarki łowieckiej wyniosły blisko 7 mln złotych, z czego 3,2 mln stanowiły odszkodowania dla rolników. Za sprzedane tusze zwierzęce uzyskano pięć milionów złotych.

„Szkoda, że społeczeństwo nie zna całej prawdy związanej z naszą działalnością, a widzi się tylko polowania. Same prace społeczne, które wykonujemy na rzecz lasu i żyjącej w niej zwierzyny szacujemy na minimum 3 mln złotych rocznie. Robimy pasy zaporowe, poletka w lesie, zagospodarowujemy łąki, by zwierzyna miała co jeść i trzymała się w bezpiecznej odległości od ludzi. Dzięki nam zwierzyna żyje w swoim naturalnym środowisku. Niestety, docenia się nas dopiero, gdy dziki zwierz wchodzi na +nasz+ teren” – uważa Jarosław Kuźmiński.

PAP/RIRM

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl