Okręt USA na Morzu Południowochińskim, Chiny protestują
Amerykański okręt przeprowadził w piątek na Morzu Południowochińskim operację, mającą podkreślić swobodę żeglugi na tym obszarze, w pobliżu wysp, do których roszczenia zgłaszają Chiny, Tajwan i Wietnam. Pekin złożył protest.
Rzecznik resortu obrony USA Gary Ross poinformował, że niszczyciel USS Decatur przepłynął bez eskorty w pobliżu Wysp Paracelskich. Podkreślił, że była to „rutynowa, zgodna z prawem operacja” i że odbyła się bez żadnych incydentów.
Reuters pisze, powołując się na amerykańskie osobistości oficjalne, które zastrzegły sobie anonimowość, że USS Decatur rzucił wyzwanie „przesadnym roszczeniom terytorialnym w pobliżu Wysp Paracelskich”.
Rzecznik Białego Domu Josh Earnest podkreślił, że operacja przeprowadzona przez amerykański okręt pokazała, iż nie można bezprawnie ograniczać swobody żeglugi i zgodnego z prawem korzystania z mórz. Reuters odnotowuje, że była to już czwarta taka operacja amerykańska w minionym roku i pierwsza od maja.
Ministerstwo obrony Chin uznało operację amerykańskiego niszczyciela za „nielegalną” i „prowokacyjną” i zaprotestowało wobec USA. Na stronie internetowej tego resortu poinformowano, że dwa chińskie okręty wezwały amerykański niszczyciel do opuszczenia wód, na których się znalazł. Zapowiedziano, że siły chińskie nasilą patrole powietrzne i morskie „odpowiednio do potrzeb”.
Chiny uważają Wyspy Paracelskie i archipelag Spratly za własne terytoria, z czego ma wynikać ich suwerenność nad znacznymi obszarami Morza Południowochińskiego. Roszczeń tych nie uznają inne państwa regionu ani USA. Przez akwen ten prowadzą ważne szlaki żeglugowe; ocenia się, że wartość transportowanych nimi towarów sięga 5 bilionów dolarów rocznie.
USA oskarżają Chiny o militaryzowanie Morza Południowochińskiego poprzez umieszczanie baz na usypywanych tam sztucznie wyspach. Władze w Pekinie krytykują natomiast podejmowanie przez siły amerykańskie ćwiczeń i patroli w tym rejonie.
PAP/RIRM