fot. 4W-MBOT

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych okiem terytorialsów

Pierwszy dzień marca to dzień wyjątkowy dla każdego żołnierza Wojsk Obrony Terytorialnej. Żołnierze odczuwają szczególną odpowiedzialność za dobro i bezpieczeństwo Ojczyzny, ale także poczuwają się do odpowiedzialności oddania należytego szacunku swoim przodkom.

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych został ustanowiony w 2011 roku.  Polska potrzebowała czasu, by uporządkować do niedawna pomijane wątki XX-wiecznej historii. Nie oznacza to jednak, że naród zapomniał o żołnierzach niezłomnych, a świadectwem tego były liczne odwołania do dziedzictwa Armii Krajowej w środowiskach opozycyjnych i strajkowych w okresie późnego PRL-u.

Demokratyczna transformacja Polski po 1989 roku spowodowała, że poziom świadomości rodaków urodzonych już po zakończeniu II wojny światowej rósł w sposób ewolucyjny i stopniowy. Cały proces opóźnił należyte uhonorowanie polskich bohaterów w prawdziwie wolnej Polsce, natomiast dziś pewnym jest, że jako naród dojrzeliśmy do zmierzenia się z trudną historią. Historią naszych rodziców, dziadków i pradziadków.

fot. 4W-MBOT

Walka konspiracyjna w czasie II wojny światowej

Wspominając czyny powojennego podziemia antykomunistycznego, nie sposób jest uniknąć wzmianki o sytuacji polskich patriotów w okresie II wojny światowej.  II Rzeczpospolita, zaatakowana przez dwa zbrodnicze totalitaryzmy równocześnie, musiała ulec. Heroiczna walka wobec przeważających sił nieprzyjaciela we wrześniu i październiku 1939 roku stanowi doskonały przykład wyjątkowego ducha patriotyzmu w polskim narodzie. Przedwojenna Polska, nieprawdopodobnie skłócona politycznie w pamiętnym wrześniu i październiku, okazała się tworem stabilnym i zdolnym do koordynowania działań środowisk do niedawna śmiertelnie sobie wrogich. Choć Polska ten etap wojny przegrała, naród zdał swój egzamin dojrzałości.

Pierwsze inicjatywy ruchu konspiracyjnego sięgają końcówki września 1939 roku. To właśnie wtedy, w oblężonej przez Niemców Warszawie, powstała Służba Zwycięstwu Polski, która w następnych latach przekształciła się w Związek Walki Zbrojnej i finalnie w Armię Krajową. Broni nie złożył mjr Henryk Dobrzański, ps. „Hubal”, dowodzący Oddziałem Wydzielonym Wojska Polskiego. Niemal każda przedwojenna siła polityczna przystąpiła do formowania własnych struktur konspiracyjnych i partyzanckich. Jest to jasny przykład na to, że Polacy – niezależnie od poglądów gospodarczych i ustrojowych – kochali wolność i byli w stanie o nią walczyć bez względu na straty.  Jak miało się okazać, walka ta z różnym stopniem nasilenia trwać będzie przez pół wieku, a jej skutkiem i personifikacją są umundurowani spadkobiercy tej pięknej tradycji.

Zwieńczeniem działalności Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich, Narodowych Sił Zbrojnych i innych organizacji niepodległościowych była Akcja „Burza” realizowana w 1944 roku. Polacy strudzeni latami okupacji, inwigilowani i prześladowani odpowiedzieli na rozkaz Komendanta Głównego Armii Krajowej gen. Tadeusza „Bora” Komorowskiego, wystawiając do walki około 100 tys. żołnierzy.  Żaden w pełni okupowany kraj ani żaden tak zmęczony wojną naród w historii nie zdobył się na czyn o choćby zbliżonej skali.  Powstanie Warszawskie, operacja „Ostra Brama” i tzw. „powstanie lwowskie” zakończyły się klęską z powodu wrogiej postawy Sowietów, którzy po raz kolejny udowodnili Polakom, że nie są alternatywą wobec nazistowskich Niemiec. Na skutek pułapek, kłamstw i masowych aresztowań, do więzień i obozów sowieckich trafić miało ok. 50 tys. polskich żołnierzy. Nadciągająca armia czerwona naznaczyła polskie domy gwałtem, rabunkiem i krwią.  Współpracujący z Sowietami polscy komuniści nie mieli większego wpływu na poczynania swoich mocodawców. Rosja Sowiecka nie była sojusznikiem. Dla Polski ZSRS było wrogiem, drugim z okupantów.

Armia Krajowa została rozwiązana 19 stycznia 1945 roku na skutek dekonspiracji dużej części żołnierzy i struktur cywilnych. W jej miejsce powstawał szereg ugrupowań przeznaczonych do walki z sowietyzacją kraju, takich jak Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj, a następnie Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość. Zmęczone wojną polskie społeczeństwo nie było jednak dość silne, by odtworzyć dawny potencjał z czasów funkcjonowania Armii Krajowej.  Na „wyzwolonych” przez armię czerwoną terenach Sowieci instalowali nowe władze złożone z lojalnych ZSRS polskich komunistów. Powojenna Polska miała stać się państwem marionetkowym. Kreująca się na „wyzwolicieli Polski” agentura sowiecka rozpoczęła szereg akcji propagandowych, dezawuujących rząd polski w Londynie weteranów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i polskie organizacje niepodległościowe.

Dlaczego nie zaprzestano walki?

Z chwilą cofnięcia uznania dyplomatycznego dla Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie przez zachodnich sojuszników w polskich organizacjach niepodległościowych zapanowała konsternacja. Walka bez żadnego wsparcia ze strony Amerykanów, Brytyjczyków i Francuzów nie rokowała większych nadziei. Polacy brali jednak pod uwagę scenariusz, w którym rozgorzeje kolejny konflikt na skalę światową, tym razem pomiędzy komunistami a państwami kapitalistycznymi. W tym wypadku zbrojne ramię niepodległościowe Polaków miałoby nieocenioną wartość. Powodem prowadzenia dalszej walki była również postawa przepełnionych lojalnością względem Stalina polskich komunistów, którzy rozpoczęli krwawe represje wobec byłych żołnierzy Armii Krajowej.  Poplecznicy Kremla w Polsce organizowali tzw. „amnestie”, które w rzeczywistości okazywały się pułapką, a ujawniający się polscy partyzanci byli mordowani albo zamykani na długie lata w więzieniach. Rozgorzał okres pokazowych procesów, w których oskarżani polscy bohaterowie nie mogli liczyć na jakąkolwiek możliwość obrony. W ten sposób skazano na śmierć najbardziej prominentnych żołnierzy podziemia poakowskiego na czele z rtm. Witoldem Pileckim i gen. bryg.  Augustem Fieldorfem, ps. „Nil”. Wobec powyższych okoliczności polscy partyzanci mogli tylko czekać na pewną śmierć z rąk komunistów lub podjąć się kolejnego aktu heroizmu.

Patron 4. Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej

Jedną z najbardziej krystalicznych postaci w zupełnie niekrystalicznym okresie był kpt. Gracjan Klaudiusz Fróg, ps. „Szczerbiec”.  Polski oficer ścieżkę wojenną rozpoczął już w 1939 roku. Po przegranej przez Wojsko Polskie bitwie pod Tomaszowem Lubelskim dostał się do niewoli niemieckiej, z której udało mu się zbiec do Przemyśla okupowanego przez Sowietów. Tam też został zauważony przez NKWD i aresztowany. Niewykluczone, że podzieliłby los tysięcy oficerów rozstrzelanych w Katyniu, jednakże i z tej niewoli udało mu się zbiec. Po powrocie do Wilna włączył się w pracę na rzecz ruchu niepodległościowego. W czasie okupacji stworzył „Oddział Lotny im. Króla Bolesława Chrobrego”, a później 3. Wileńską Brygadę Armii Krajowej. Jako dowódca dał poznać się jako wybitny strateg i niejednokrotnie pokonywał liczniejsze oddziały złożone z Niemców i ich litewskich sojuszników. Zgodnie z założeniami akcji „Burza” na czele 3. Wileńskiej Brygady AK podjął walkę o wyzwolenie Wilna.

Walka toczona z hitlerowskim okupantem odbywała się we współpracy z armią czerwoną. Po udanym współdziałaniu i wyzwoleniu miasta, pełen nadziei udał się na „odprawę” organizowaną przez wojska sowieckie, na której to miały paść decyzje dotyczące dalszej kooperacji Armii Krajowej z komunistami. Zwabieni fałszywymi obietnicami żołnierze na czele z  ”Szczerbcem” padli ofiarą obławy zorganizowanej przez Armię Czerwoną. Szeregowych żołnierzy 3. Wileńskiej Brygady AK przymusowo wcielono do wiernopoddańczej ZSRS armii gen. Zygmunta Berlinga, a tych, którzy nie godzili się na walkę pod czerwonym sztandarem uwięziono. Kpt. Fróg został aresztowany i wywieziony do obozu NKWD w Diagilewie pod Riazaniem. Uciec z pilnie strzeżonego więzienia udało się dopiero 22 marca 1946 roku. Po powrocie do kraju starał się wieść normalne życie pod zmienionym imieniem i nazwiskiem. Urząd Bezpieczeństwa wpadł na trop ukrywającego się „Szczerbca” w 1948 roku i – pomimo braku aktywności antykomunistycznej – został on aresztowany. W kolejnej już niewoli Fróg został poddany licznym torturom, jednak nie uległ i nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Brak dowodów na jakąkolwiek współpracę z Niemcami oraz brak jednoznacznych zeznań świadków nie uchroniły „Szczerbca” przed sfałszowanym procesem. Władza ludowa chciała pozbyć się z polskiego społeczeństwa najwybitniejszych patriotów. Wyrok śmierci przez rozstrzelanie został wykonany 11 maja 1951 w więzieniu mokotowskim. Do dziś nie znamy miejsca pochówku bohatera.

Niezłomna walka „Szczerbca” i jego podkomendnych jest trudna do przecenienia. Właśnie dlatego od 28 lutego 2018 roku 4. Warmińsko-Mazurska Brygada Obrony Terytorialnej kultywuje tradycje Oddziału Lotnego Armii Krajowej im. Króla Bolesława Chrobrego oraz 3. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Patronem warmińsko-mazurskich terytorialsów został zaś kpt. Gracjan Klaudiusz Fróg, ps. „Szczerbiec”.

Tradycje batalionowe warmińsko-mazurskich terytorialsów

W skład 4. Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej im. kpt. Gracjana Klaudiusza Fróga, ps. „Szczerbiec” wchodzą następujące bataliony:

  • Giżycki Batalion Lekkiej Piechoty im. ppor. Kazimierza Chmielowskiego, ps. „Rekin”;
  • Morąski Batalion Lekkiej Piechoty im. ppor. Stanisława Balla, ps. „Sowa”;
  • Braniewski Batalion Lekkiej Piechoty im. ppor. Henryka Wieliczko, ps. „Lufa”;
  • Batalion Lekkiej Piechoty w Ełku (w trakcie formowania);
  • Olsztyński Batalion Lekkiej Piechoty im. Izydora Bukowskiego, ps.
    „Burza”.

Każdy z wymienionych batalionów przyjął i z dumą kultywuje tradycje wybitnych postaci związanych z walką o niepodległą Polskę. Przyjęte tradycje mają przypominać żołnierzom o ogromie odpowiedzialności, jaka na nich spoczywa. Pamiętają o tym dowódcy wyżej wymienionych pododdziałów.

– Mając na uwadze bohaterskie czyny żołnierzy AK nie możemy pozwolić odejść im w zapomnienie. Patron 41. Batalionu Lekkiej Piechoty por. Kazimierz Chmielowski, ps. „Rekin”, był jednym z najdzielniejszych żołnierzy antykomunistycznego podziemia niepodległościowego. Odznaczał się wyjątkową odwagą. Dowodził z brawurą, a zarazem rozsądnie i odpowiedzialnie. Był czterokrotnie ranny. Za męstwo został odznaczony Krzyżem Walecznych. Ważne jest zachowanie pamięci o bohaterach. W ramach obchodów m.in. Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych giżyccy żołnierze regularnie oddają hołd naszemu patronowi. Bądźmy dumni! Bądźmy dumni z tego, że byli ludzie, którzy walczyli, cierpieli i oddali życie za naszą wolność , tak jak patron naszego batalionu – mówi dowódca 41. Giżyckiego Batalionu Lekkiej Piechoty w Giżycku, ppłk Robert Markiewicz.

Wojskowemu wtórują dowódcy inni dowódcy warmińsko-mazurskich terytorialsów.

– Ppor. Stanisław Balla, ps. “Sowa”, szlak bojowy rozpoczął już w 1939 roku jako żołnierz Obrony Narodowej. Podczas walk na terenie powiatu działdowskiego został dwukrotnie ranny. W czasie okupacji pozorował swoje samobójstwo i z ukrycia angażował się w walkę z niemieckim okupantem. Po wkroczeniu Sowietów do Polski organizuje oddział, który ma bronić ludność powiatu działdowskiego przed gwałtami i rabunkami czerwonoarmistów. Jego walki nie przerywa nawet śmierć syna z rąk milicji obywatelskiej. Jesteśmy dumni z tego, że możemy odwoływać się do tradycji tego bohatera. Jego życie i oddanie Ojczyźnie jest dla nas wzorem do naśladowania – zaznacza dowódca 42. Morąskiego Batalionu Lekkiej Piechoty, ppłk Maciej Rypiński.

Z kolei dowódca 43. Braniewskiego Batalionu Lekkiej Piechoty, ppłk Adam Książak, odniósł się do postaci ppor. Henryka Wieliczko, ps. „Lufa”, który jako przywódca czwartego kadrowego szwadronu 5. Wileńskiej Brygady AK oraz walcząc w szeregach 6. Wileńskiej Brygady AK odznaczył się odwagą i bohaterstwem.

– Jego akcje cechował dynamizm i skuteczność. Był do końca wierny swoim ideałom. Był żołnierzem niezłomnym, który za wolną Polskę 14 marca 1949 roku oddał życie. Jesteśmy dumni, że 18 marca tego roku w Braniewie odbędzie się oficjalna uroczystość nadania imienia tego bohatera dla 43 Braniewskiego Batalionu Lekkiej Piechoty – mówi ppłk Adam Książak.

– WOT jako formacja buduje swoją tożsamość, wzorując się na Armii Krajowej, która również była formacją ochotniczą. Jako dowódca jestem dumny, że to właśnie Izydor Bukowski, ps. „Burza”, jest patronem mojego batalionu. „Burza” był żołnierzem odważnym, walecznym i całym sercem oddanym Polsce. Takich postaw uczę moich żołnierzy. Postać Izydora Bukowskiego jest wzorem do naśladowania dla młodego pokolenia żołnierzy – podkreśla dowódca 45. Olsztyńskiego Batalionu Lekkiej Piechoty, ppłk Tadeusz Barszczewski.

Żołnierze 4. Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych składają hołd wszystkim bohaterom walk o niepodległość. Jak zaznaczają, są dumni z tej karty w polskiej historii.

fot. 4W-MBOT

st.szer. Radosław Lech/Zespół Prasowy 4W-MBOT

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl