Matactw było pewnie więcej

Z Władysławem Protasiukiem, ojcem mjr. pil. Arkadiusza Protasiuka, dowódcy lotu PLF101 do Smoleńska, rozmawia Marta Ziarnik

Jak skomentuje Pan informację o zarządzeniu przez prokuraturę przeszukania w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w związku z podejrzeniem o celowe niszczenie przedmiotów należących do jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej – Tomasza Merty?
– Przyznam szczerze, że z wielkim szokiem. Bo choć o matactwach dokonywanych przez najbliższych współpracowników pana ministra Sikorskiego, i pewnie jego samego, „Nasz Dziennik” wielokrotnie już pisał, i wskazywały na nie zeznania rodziny śp. wiceministra kultury, to jednak fakt, że sprawą postanowili wreszcie zająć się śledczy, może wskazywać, że sprawa może być znacznie poważniejsza. Dotychczas byliśmy bowiem świadkami sytuacji, gdy osoby bądź instytucje odpowiadające za utrudnienia w śledztwie smoleńskim, za rozsiewanie kłamliwych informacji i działanie na szkodę państwa polskiego były wręcz gloryfikowane i odznaczane kolejnymi stopniami. Tym bardziej więc wkroczenie śledczych do budynku resortu spraw zagranicznych jest zaskakujące i zastanawiające. Może bowiem dowodzić, że ta placówka podległa ministrowi Sikorskiemu (który zasłynął już m.in. jako wielki obrońca Rosji i specjalista od ferowania przyczyn katastrof lotniczych) mogła mieć o wiele większy udział w śledztwie smoleńskim i jego kreowaniu, niż sądzimy.

To znaczy?
– Boję się, że MSZ ukrywa znacznie więcej spraw związanych z tą katastrofą i z rzeczami należącymi do naszych bliskich. Bo przecież w dalszym ciągu jest wiele rodzin, które nie mają żadnych informacji o cennych – nie tylko materialnie, ale dla nich przede wszystkim duchowo – rzeczach po ich bliskich zmarłych. Sprawa zaczęła się od dowodu należącego do pana Merty, a który – jak się okazało – MSZ z nieznanych przyczyn mogło zniszczyć. Teraz jest podejrzenie, że w resorcie tym mogą się znajdować także pozostałe zaginione przedmioty należące do śp. wiceministra kultury, w tym chociażby jego obrączka i zegarek. Zastanawiam się, co jeszcze może się tam znajdować. A najbardziej ciekawi mnie to, w jaki sposób i dlaczego MSZ weszło w posiadanie tych rzeczy oraz dlaczego panu Sikorskiemu zależało na ich zniszczeniu? Milczeniem pominę już późniejsze próby zatuszowania tego faktu przed rodziną i śledczymi, bo to sprawa dla prokuratury. To, co działo się w MSZ, to wielki skandal. Skandalem jest też celowe narażanie rodziny na dodatkową traumę, jaką zgotował jej resort.

MSZ pozwoliło, by cień podejrzenia padł w tej sprawie na stronę rosyjską.
– Owszem, i mówiąc szczerze, nie rozumiem tego. Najprawdopodobniej jednak nie przemyślano dobrze całej tej sprawy, a później dbano już tylko o to, by afera z niszczeniem w MSZ dowodów nie wyszła na jaw. Dlatego bardzo ciekaw jestem dalszego rozwoju spraw. I mam nadzieję, że tym razem ministrowi i osobom bezpośrednio odpowiedzialnym za tak haniebne działania nie ujdzie to na sucho. Bo to jest już nie tyle kwestia naprawienia wyrządzonych rodzinie pana Merty krzywd, ale także kwestia honorowego działania państwa polskiego. Kolejny bowiem raz jej obecne władze dały przykład haniebnych zaniechań i celowego działania na szkodę obywateli. To z kolei stawia nas w koszmarnym świetle wobec naszych partnerów zagranicznych.

Jakie działania mogłyby ten obraz, Pana zdaniem, zmienić?
– Przede wszystkim konieczne jest przejrzyste śledztwo w tej sprawie. Nie wyobrażam też sobie, by pan minister Sikorski nie został w tej sprawie szczegółowo przesłuchany. To przecież on kieruje resortem, o którym mowa, a w którym doszło do takiego skandalu. I jeśliby w toku tego śledztwa okazało się, że miał on jakąkolwiek wiedzę na temat niszczenia tych rzeczy – nawet już po tym fakcie, wówczas powinien ponieść konsekwencje kadrowe. Zwłaszcza że to nie byłby pierwszy przypadek głoszenia przez niego kłamliwych informacji w sprawie katastrofy smoleńskiej, które mają przecież daleko idące konsekwencje chociażby ze względu na to, jakie stanowisko on piastuje. Pan Sikorski od pierwszych chwil po katastrofie przesądzał o jej przyczynach, bez jakichkolwiek dowodów winą obarczając pilotów. Tej retoryki nie zmienił nawet później, gdy na jaw wychodziły dowody z całą pewnością temu przeczące. Tak więc biorąc pod uwagę już tylko te dwie sprawy, jasno widzimy, że nie postępuje on w sposób godny sprawowanego przez siebie urzędu.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl