Koziej broni udziału sił zbrojnych w akcji „Orzeł może”
Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego broni udziału sił zbrojnych w akcji „Orzeł może”, pomimo – jak stwierdziło wielu publicystów – jej katastrofy.
Szef BBN odniósł się do medialnych komentarzy dotyczących zaangażowania Sił Zbrojnych RP oraz użycia wojskowych śmigłowców 2 i 3 maja br. do zrzucenia ulotek podczas akcji „Orzeł może”.
Jak czytamy w specjalnie wydanym komunikacie; kampania ta – organizowana wspólnie przez publiczną stacje Program 3 Polskiego Radia i Gazetę Wyborczą – była wielką akcją społeczną promującą szeroko pojmowany nowoczesny, optymistyczny patriotyzm.
Dlatego została objęta patronatem Prezydenta RP. To jednak nie wszystko. Koziej stwierdził, że był to jeden z przykładów bardzo pożądanej współpracy instytucji publicznych i niepublicznych na rzecz wspólnego, społecznego i narodowego dobra, w tym kształtowania patriotyzmu i tożsamości narodowej oraz podstawowych fundamentów szeroko rozumianego bezpieczeństwa narodowego.
Socjolog prof. Zdzisław Krasnodębski stwierdził, że szef BBN mija się z rzeczywistością. Wspierał akcję, która była złym pomysłem, przyznali to nawet jej organizatorzy. Za tym kryje się pewien projekt ideologiczny. Mówi się o nowym patriotyzmie, który jest radosny – zaznacza profesor.
– Myślę, że Polacy nie potrzebują nowego patriotyzmu i przebudowy swojej tożsamości przez kogokolwiek. Zwłaszcza przebudowy przez Trójkę, której programy pozostawiają wiele do życzenia i na pewno nie odzwierciedlają różnorodności opinii Polaków. Trójka nie pełni już roli radia publicznego tylko jest radiem pewnej opcji politycznej o charakterze dosyć propagandowym. Nie mówiąc już o dzienniku, który brał w tym udział, czyli o Gazecie Wyborczej – powiedział prof. Zdzisław Krasnodębski.
Ta obrona siłą rzeczy nie może być skuteczna. Tak do komunikatu Stanisława Kozieja odniósł się dr Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog.
– Skala niepowodzenia moralnego, jak i medialnego całej akcji jest dosyć oczywista. Ci, którzy w niej uczestniczyli usiłują się jakoś bronić, ale ta obrona siłą rzeczy nie może być skuteczna. Natomiast ci, którzy są przekonani, że to było atrakcyjne pozostają przy tym zdaniu. O ile wiem to takich jest niewielu. Dla niektórych jest to raczej zabawne i w tych kategoriach bym to odbierał. Bezpieczeństwo państwa nie ma z tym nic wspólnego. Był to nieudany zabieg propagandowo – pijarowski – powiedział dr Przemysław Żurawski vel Grajewski.
RIRM