Apel farmaceutów: ograniczmy pozaapteczny obrót lekami!
Polacy kupują blisko 3 tysiące leków bez jakichkolwiek konsultacji z lekarzem czy farmaceutą. Dzieje się tak z powodu łatwego dostępu do medykamentów, które dziś można kupić na stacjach benzynowych, w kioskach ruchu czy supermarketach.
Farmaceuci biją na alarm i apelują o organicznie liczby leków, które można nabyć poza apteką. Trzy tysiące leków jest dziś w obrocie pozaaptecznym. Leki dostępne są niemal wszędzie. W sklepikach osiedlowych, w marketach czy na stacjach benzynowych. Sklep z krawatami również może sprzedawać tabletki – wskazuje Mariusz Politowicz z apteki „Pod Wagą”.
Przeciętny Polak zaopatruje się w leki przy okazji kupna chleba, mleka, masła czy owoców. Co więcej, wielu z nas kupuje je na zapas. Tymczasem okazuje się, że pozaaptecznego obrotu lekami nikt nie nadzoruje.
– Inspekcja farmaceutyczna zajmuje się tylko i wyłącznie placówkami, które mają pozwolenie na obrót lekami. Natomiast sanepid, który dochodzi do takich sklepów? W jego kompetencji nie znajdują się substancje lecznicze czy leki – tłumaczy dr Stefan Piechocki, wojewódzki konsultant w dziedzinie farmacji aptecznej.
Brak kontroli i dowolność w interpretowaniu prawa powodują, że dziś leki może sprzedawać niemal każdy właściciel sklepu. Farmaceuci apelują: ograniczmy liczbę produktów, które można kupić w sklepach.
– Trwają prace i rozmowy. Mam nadzieję, że rządzący zrozumieją nasze argumenty. Argumenty środowiska aptekarskiego – mówi Jarosław Tuzikiewcz z Okręgowej Rady Aptekarskiej w Kaliszu.
Aptekarze przytaczają statystyki – dziś co trzecią tabletkę leku przeciwbólowego Polacy kupują poza apteką. W takich punktach nikt nie doradzi, czy farmaceutyk będzie skuteczny, czy będzie bezpieczny i z czym go nie należy przyjmować.
– W sklepie może sprzedawać ktoś, kto może nawet nie mieć wykształcenia zawodowego. W takim razie logiczne jest pytanie: jaki sens ma uniwersyteckie kształcenie farmaceuty, skoro taki ktoś może robić to, co ja mogę robić dopiero po studiach i stażu? – zwraca uwagę farmaceuta Mariusz Politowicz.
Szacuje się, że w Polsce każdego miesiąca dochodzi do co najmniej 300 zatruć lekami na bazie paracetamolu. Chorzy wybierają leki na podstawie reklam telewizyjnych, a nie objawów.
– Pozornie „bezpieczny” – tak lek jest reklamowany. Ale pacjent tego nie wie, że połączenie go z alkoholem może spowodować nawet utratę wątroby i jej przeszczep – podkreśla Mariusz Politowicz.
Odrębną kwestią jest przechowywanie leków. Poza aptekami w wielu sklepach nie ma klimatyzacji. W kioskach ruchu leki leżą obok gazet. Cały czas wystawione są na działanie promieni słonecznych.
– Rzeczywiście, podniesienie temperatury powoduje szybsze jego zepsucie. I tak może się zdarzyć z lekami, które leżą za szybą w kiosku – potwierdza dr Stefan Piechocki, wojewódzki konsultant w dziedzinie farmacji aptecznej.
Farmaceuci tłumaczą, że jeśli rządzący nie chcą całkowicie zakazać sprzedaży leków poza aptekami, trzeba wprowadzić ich ograniczenie – tak jak np. w Niemczech, Francji czy w Wielkiej Brytanii. Tam można kupić blistry z maksymalnie czterema tabletkami. Większe opakowania są dostępne tylko na receptę. W Polsce natomiast zdarzają się opakowania do kupienia „od ręki” pakowane po sto sztuk.
TV Trwam News/RIRM