Zalane obietnice

W niedzielę do urn wyborczych pójdą także powodzianie poszkodowani w
ubiegłym roku przez żywioł. Wielu uporało się już z odbudową ze zniszczeń.
Wszyscy jednak przeżywają traumę, pamiętając, kto w czym pomógł, a kto zawiódł.
Pamiętają też o niedotrzymanych przez rząd obietnicach.

Z wyliczeń Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji wynika, że straty
spowodowane przez ubiegłoroczną powódź przekroczyły 12 mld złotych. Tarnobrzeg i
Sandomierz to najbardziej poszkodowane miejsca na Podkarpaciu i w woj.
świętokrzyskim. Na skutek przerwania wału w Koćmierzowie na Wiśle woda wdarła
się do obu miast, czyniąc spustoszenie i wielomilionowe straty. – Co prawda wał
został już naprawiony, ale jest za niski, dlatego wciąż istnieje zagrożenie
powodzią. Jeżeli pojawiłaby się woda wysoka jak przed rokiem, to scenariusz
wydarzeń byłby podobny – powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Jan
Dziubiński, prezydent Tarnobrzega w czasie powodzi, a obecnie wiceprzewodniczący
rady miasta. Wbrew zapowiedziom nie pogłębiono Wisły, nie wykarczowano też
terenów międzywiślanych. – Plany, owszem, są, ale póki co poprawy
bezpieczeństwa, tak zapowiadanej przez premiera Tuska podczas wizyty w
Tarnobrzegu, nie widać – przekonuje Dziubiński. Również pomoc, która została
skierowana do mieszkańców, była w pewnym sensie reglamentowana. Nie do końca
czytelny był – zwłaszcza w początkowej fazie, kiedy pieniądze były najbardziej
potrzebne – sposób wypłaty. Do dziś w Tarnobrzegu trwa jeszcze usuwanie skutków
powodzi, np. przy budynkach komunalnych. – Straty były znacznie większe niż
pomoc zaoferowana przez rząd. Tylko akcja powodziowa kosztowała Tarnobrzeg ok. 3
mln złotych. Tego nam nikt nie zrekompensował. Jeżeli zaś chodzi o dodatkowe
środki, to musieliśmy je niejako wydrzeć – przypomina Dziubiński. Środki na
usuwanie osuwisk spowodowanych ulewami zostały przyznane z budżetu państwa, ale
– jak podkreśla wiceprzewodniczący Rady Miasta w Tarnobrzegu – do dziś pieniądze
na realizację tego zadania nie trafiły do budżetu miasta. Podobnie jest w
Sandomierzu, gdzie zamieszkujący okolice wałów wciąż domagają się rekultywacji
terenów w międzywalu, gdzie zalega naniesiony przez wodę szlam. Zamiast obietnic
woleliby konkretne działania na rzecz poprawy ich bezpieczeństwa. W pobliskich
Gorzycach, gdzie powódź wystąpiła dwukrotnie, straty wyniosły ponad 200 mln zł,
z czego połowa to straty mieszkańców. Marian Grzegorzek, wójt gm. Gorzyce,
podkreśla, że pomoc państwa była czasowa i ograniczona finansowo. – Większość
prac mimo ograniczeń finansowych musieliśmy wykonać sami, także w zakresie
pomocy mieszkańcom – ocenia wójt Marian Grzegorzek. Mimo odbudowy wałów
finansowanej przez państwo mieszkańcy gminy nie czują się jednak w pełni
bezpieczni, dlatego apelują o podniesienie wałów. To niezadowolenie sprawia, że
zawiedzeni ludzie nie są dziś skłonni popierać Platformę Obywatelską. Podobnie
jest w Bogatyni na Dolnym Śląsku, w połowie zalanej, która stała się symbolem
ubiegłorocznej powodzi. Straty tylko w mieniu gminnym sięgnęły tam 120 mln
złotych. Poszkodowanych zostało 1160 gospodarstw domowych, a 168 rodzin nie
miało gdzie wrócić i zostało zakwaterowanych w obiektach należących do miasta.
Do dziś, mimo deklaracji polityków, szkód w Bogatyni nie usunięto. Szumnie
zapowiadana regulacja rzeki Miedzianki i odbudowa murów oporowych, które w wielu
miejscach nie istnieją, a które utrzymywały rzekę w korycie, przewidziana jest
dopiero na lata 2012-2013. Zawiedzeni są także mieszkańcy Bogatyni. Pani Kamila
Kowalska, która straciła w powodzi dom, deklaruje udział w wyborach, ale – jak
podkreśla – nie będzie kierowała się obietnicami rządu, które nie tylko w jej
przypadku okazały się bez pokrycia. Z mężem i dwojgiem dzieci zostali z niczym.
Dziś dzięki pomocy władz Bogatyni mieszkają w szkole. – Nasz wspaniały rząd dał
nam 60 tys. zł na zakup dwupokojowego mieszkania. Za te pieniądze nie kupię
nawet kawalerki. Dlatego zamierzam je zwrócić – mówi. Tymczasem koszt kawalerki
bez luksusów w Bogatyni to co najmniej 70 tys. złotych. Powodzianie podkreślają,
że pomoc była, ale niewystarczająca i niewspółmierna do deklaracji. Dlatego
wielu czuje się poniżonych przez rząd PO – PSL, co ma zamiar zademonstrować
podczas wyborów w niedzielę.

 

Mariusz Kamieniecki

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl