Rząd refunduje antykoncepcję

Na nowej liście leków refundowanych, która obowiązuje od 1 marca,
Ministerstwo Zdrowia nadal nie uwzględniło wielu leków, które ratują pacjentom
życie. Są natomiast na niej środki antykoncepcyjne, które będą opłacane z
naszych pieniędzy.

Na obecnie obowiązującej liście pozostały środki antykoncepcyjne, które
widniały już na poprzedniej: Microgynon, Rigevidoni Stedril 30. Te substancje
umieszczono pod pretekstem stosowania ich wleczeniu zaburzeń miesiączkowania. Do
nowej listy dodano Levomine. Jest to środek stosowany wyłącznie do celów
antykoncepcyjnych, a zatem coś, co w ogóle nie jest lekiem. Ministerstwo Zdrowia
postanowiło objąć refundacją również Depo-Proverę, którą w dużych dawkach
stosuje się w leczeniu nowotworów, ale w mniejszych wykorzystuje się jako środek
antykoncepcyjny.

Oprócz Levomine i Depo-Provery na nowej liście znalazły się "leki" na
trądzik: Cyprest, Diane i Syndi. Twierdzenie, że umieszczono na niej te środki
antykoncepcyjne po to, by leczyć trądzik, jest przewrotne w obliczu faktu, że
Ministerstwo Zdrowia nie refunduje wielu leków, które są konieczne do ratowania
życia. Dlaczego zatem resort zdrowia z naszych pieniędzy zdobywa się na tak
hojny gest, że refunduje leczenie trądziku, i to tylko u dziewcząt i młodych
kobiet, ale już nie u chłopców i młodych mężczyzn? Odpowiedź jest jasna: bo tego
zażyczyło sobie lobby antykoncepcyjne.

Chyba tylko CBA będzie w stanie określić, w jaki sposób lobby antykoncepcyjne
zdołało przekonać Ministerstwo Zdrowia, by na listę leków refundowanych
wprowadziło środki antykoncepcyjne, które w ogóle lekiem nie są i które niszczą
zdrowie kobiet. Okazuje się, że wpływ lobby antykoncepcyjnego sięga aż tak
daleko, iż lobby to nie tylko zdołało wprowadzić swoje produkty, które nie są
lekiem, na listę leków – i to leków refundowanych! – ale w dodatku znalazło
sposoby, by te ich produkty były rzeczywiście kupowane na szeroką skalę. O
jednym z takich sposobów poinformował mnie kilka dni temu pewien lekarz ze
szpitala onkologicznego. Zwrócił się do mnie z prośbą o poradę i o pomoc, gdyż
placówka, w której pracuje, łamie jego sumienie. Okazało się, że w owym
szpitalu, przepisując pacjentce leki – zwłaszcza przy wypisie ze szpitala –
umieszcza się następującą formułkę: "Pacjentka poinformowana o konieczności
stosowania antykoncepcji hormonalnej na czas leczenia farmakologicznego".

Tego typu wpis – stosowany także wobec pacjentek, które nie są zamężne czy
które są osobami konsekrowanymi – urąga wszelkim standardom moralnym i prawnym.
Oto bowiem lekarz przypisuje sobie prawo decydowania o tym, że jego chorym na
nowotwór pacjentkom nie wolno nie współżyć i że nie wolno im nie zatruwać siebie
zbędnymi dla organizmu hormonami. Dotąd wydawało mi się, że to nie lekarz
decyduje o tym, czy jego pacjentki podejmują z kimś współżycie seksualne, czy
też nie. Wydawało mi się również, że dana kobieta może niszczyć swoje zdrowie
antykoncepcją, lecz wyłącznie z własnej inicjatywy, ale nigdy nie z polecenia
lekarza! Jest oczywiste, że powyższy wpis, polecający pacjentkom stosować
antykoncepcję, to przejaw poddania się lekarzy naciskom lobby antykoncepcyjnego.
Przypuszczam, że i w tym przypadku CBA mogłoby odkryć mechanizmy funkcjonowania
takich nacisków.

Lekarz, który leczy, a nie manipuluje swoją pacjentką, dokona wpisu zgodnego
ze swoją wiedzą oraz z etyką swego zawodu. Taki wpis może mieć na przykład
następującą formę: "Pacjentka poinformowana o tym, że ciąża jest niewskazana na
czas leczenia farmakologicznego". Tego typu wpis pozostawia pacjentce wolność w
wyborze. Może ona powstrzymać się od współżycia seksualnego. Może współżyć w
bezpłodnym okresie cyklu. Może współżyć kiedykolwiek i stosować szkodliwą dla
zdrowia antykoncepcję. O tym wszystkim decyduje jednak ona sama, a nie lekarz za
nią.
Z wyżej opisanych faktów wypływają dwa oczywiste wnioski. Po pierwsze,
twierdzenie, że tym razem przy tworzeniu listy leków refundowanych żadne lobby
farmaceutyczne nie wymusiło na Ministerstwie Zdrowia ustępstw na rzecz własnych
interesów finansowych, to kolejny mit obecnego rządu. Wniosek drugi jest co
najmniej równie bolesny. Skoro rząd kontynuuje swoją antynatalistyczną politykę
i jeszcze dopłaca do niej z budżetu państwa, to niedługo trzeba będzie tak
wydłużyć lata pracy, by już prawie nikt nie dożył emerytury.

Ks. Marek Dziewiecki
 


Autor jest doktorem psychologii, krajowym duszpasterzem powołań. Napisał
kilkanaście książek z dziedziny psychologii wychowawczej, przygotowania do życia
w rodzinie, profilaktyki i terapii uzależnień.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl