Koalicja strachu

Z Andrzejem Gwiazdą, jednym z założycieli Wolnych Związków Zawodowych
i przywódców Sierpnia ´80, byłym członkiem Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej,
rozmawia Adam Kruczek
.

Mija 20 lat od słynnej "nocy teczek" i obalenia pierwszego wyłonionego w
wyniku wolnych wyborów rządu Jana Olszewskiego. Jak z perspektywy tych dwóch
dekad widzi Pan rzeczywiste przyczyny tego wydarzenia? Pojawiła się wówczas
koalicja, która z małymi wyjątkami do dziś jest u władzy.

– Tak, z obecnego punktu widzenia najistotniejsza jest właśnie ta koalicja,
która się wówczas raczej ujawniła, niż ukształtowała. Niewątpliwie krótka, bo
półroczna działalność rządu Jana Olszewskiego mogła w tej formacji wywołać i
zaniepokojenie, i wściekłość, bo Olszewski na miarę swoich możliwości próbował
pilnować polskich interesów. Ale głównym powodem tego – na dobrą sprawę –
nieomal zamachu stanu było ujawnienie agenturalności Lecha Wałęsy.

To Pana zdaniem kluczowa postać tamtego okresu?
– Nie tylko tamtego. Tak naprawdę nie chodziło wcale o ujawnienie jednego więcej
czy mniej donosiciela lub agenta. Gdyby tylko o to chodziło, to dziś, po 20
latach, nie byłoby o czym mówić. Jednak rola, jaką przewidziano dla Wałęsy, jest
dla Polski w dalszym ciągu niezwykle brzemienna w skutki. To dzięki temu, że
Wałęsa cieszył się taką popularnością, był jedynym człowiekiem, który mógł
Polaków tak dogłębnie zauroczyć, że zgadzali się na realizację antypolskiej
polityki. Inni nie mieli takiej zdolności. To jest ten niezmiernie istotny
moment, który zadecydował o upadku rządu Olszewskiego. Wałęsa był niezwykle
ważną postacią dla ujawnionej wtedy grupy interesów i perspektywa udostępnienia
społeczeństwu prawdy o "Bolku" zmusiła ich do tak radykalnego działania, gdyż
mogła pokrzyżować ich plany. Mało kto dziś pamięta o roli Wałęsy w tworzącej się
znacznie później Platformie Obywatelskiej. Donald Tusk przez długi czas się
upierał, że Wałęsa będzie logo PO. Potwierdza to cały szereg dalszych wypowiedzi
i politycznych decyzji. Dopiero kiedy Sławomir Cenckiewicz odnalazł w archiwach
materiały dotyczące Wałęsy i nie cofnął się przed ich ujawnieniem, to logo
zaczęło być jakby trochę kłopotliwe. Ale znaleziono dla niego inną funkcję –
prorządowego mędrca i mentora.

W wielu relacjach i analizach pamiętnej nocy 4 czerwca Wałęsa pojawia
się jako główny rozgrywający. Pan natomiast sugeruje, że jest raczej bierny i
rozgrywany przez swoje otoczenie.

– Tak się składa, że znam Wałęsę od 1978 r., i jestem pewien, iż nigdy niczym
nie kierował. Mogę to powiedzieć dziś z całą odpowiedzialnością. On umiał udawać
takiego polityka z przedmieścia i to się przedmieściom podobało. Ale nie jest to
na pewno człowiek posiadający zdolności intelektualne niezbędne, żeby kierować
jakąkolwiek skomplikowaną akcją. Tak też było w "Solidarności". Wałęsa miał
Andrzeja Celińskiego, który mu mówił, o czym dyskutuje Komisja Krajowa, co
znaczą konkretne wypowiedzi jej członków, bo Wałęsa się po prostu w tym gubił.
Tempo obrad było dla niego za szybkie, żeby mógł się w tym orientować. W
operacji obalania rządu Olszewskiego nie chodziło nawet o Wałęsę personalnie,
tylko o pewien układ interesów, który Wałęsę wypchnął jako swojego
reprezentanta. Chodzi o to, że Wałęsa był symbolem zinfiltrowania polskiej
polityki przez służby specjalne PRL, i zrobiono wszystko, żeby ta prawda nie
dotarła do społeczeństwa.

A gdyby ówczesny prezydent nie znalazł się na tzw. liście Macierewicza,
gdyby tę wiedzę ukryto, czy wtedy rząd Olszewskiego miał szansę przetrwać?

– Wtedy również sytuacja byłaby opanowana przez jego przeciwników. Jan Olszewski
i Antoni Macierewicz straciliby twarz i tym samym również zdradzili Polaków, a
jako zdrajcy nie mieliby moralnego prawa dalej nas reprezentować. Wiedzieliby o
tym oni sami i ich przeciwnicy polityczni. To by wystarczyło, aby sparaliżować
działanie rządu Olszewskiego. Dla mnie pewną zagadką pozostaje, jak to się
stało, że Olszewskiego powołano jednak na premiera, choć można się było
spodziewać, że nie będzie posłuszny. Przecież to Wałęsa powierzył mu funkcję
premiera. Oni musieli zostać przekonani, że Olszewski nie zdobędzie się na to,
żeby powiedzieć prawdę. Zresztą i przyjęcie przez ówczesny Sejm uchwały
lustracyjnej zapewne było dla nich nie do przewidzenia. Doszło do korzystnego
zbiegu okoliczności – braku na sali sejmowej wystarczającej liczby zwolenników
tradycji peerelowskiej do zablokowania uchwały. Nie dopilnowali sprawy.

Obalenie rządu Olszewskiego było suwerenną decyzją ówczesnych polskich
władz czy też inspirowaną z zewnątrz?

– Trudno ocenić. Wiadomo, że SB była regionalnym oddziałem KGB. To był wspólny
trzon komunistycznego systemu. Ale z drugiej strony wydaje mi się, że skala
zainteresowania i strachu polityków układu okrągłostołowego była na tyle duża,
iż nie musieli mieć instrukcji z Moskwy, żeby zdecydować się na obalenie rządu
Olszewskiego. Choć oczywiście głowy bym nie dał, że ich nie było. Ale wewnętrzne
interesy tej grupy całkowicie uzasadniały takie rozwiązanie. Dobry obraz układu
politycznego powstałby po dokładnym zbadaniu, kto wtedy atakował Olszewskiego i
Macierewicza. Również w prasie. Ci, co ich atakowali i bronili wtedy Wałęsy,
dalej będą na usługach służb, jako że "czekistą się nie bywa, czekistą się
jest", jak mawiał towarzysz Dzierżyński. I nadal będą stosować propagandę i
oszukiwać społeczeństwo, by pozwolić swoim mocodawcom realizować własne
interesy. Jednak obalenie rządu Olszewskiego nie miało, moim zdaniem, przyczyn
ekonomicznych, dlatego że on i tak był zmuszony realizować tę politykę
ekonomiczną, jaka została narzucona przy Okrągłym Stole.

Ale uratował przed bankructwem np. WSK PZL Świdnik, za co mu tam przez
wiele lat przy każdej okazji dziękowano.

– Tak, takie epizody były jednak sygnałem, że pozostawienie na dłużej władzy w
rękach Olszewskiego może zagrozić również ich interesom ekonomicznym. Jeszcze w
1994 r. nasza gospodarka, choć była tłamszona i w pewnym sensie represjonowana,
ale jednak istniała. Wtedy jeszcze, moim zdaniem, można ją było dość szybko
odbudować, gdyby tylko ludzie dali się wytrącić z tego samobójczego wyścigu, a
więc przyzwalania na niszczenie Polski i popierania tych, którzy to czynili.
Osobiście uważam, że największe "zasługi" ma tu niestety rząd AWS. Choć rząd
Platformy Obywatelskiej bije rekordy, jeśli chodzi o szkodliwość rządzenia, to
moim zdaniem AWS z Buzkiem przebija Tuska. To wtedy nasza gospodarka została
ostatecznie spacyfikowana i poddana de facto pod jurysdykcję zewnętrzną. Jest
otwartą kwestią, czy w tamtej sytuacji Olszewski mógłby przyjąć kurs na tyle
odważny i zdecydowany, by uświadomić ludziom, że ta kampania polityczna, która
była realizowana wcześniej, bezpośrednio godzi w interesy społeczeństwa.

Ten rząd miał w ogóle realną możliwość prowadzenia suwerennej polskiej
polityki?

– Trudno na to odpowiedzieć. Abstrahując od jego przeciwników politycznych,
Olszewski stracił swoje szanse, gdyż nie miał dostatecznego poparcia
społecznego. Taki był niestety sposób postrzegania ówczesnej rzeczywistości
politycznej przez ogół Polaków. Przecież w jego obronie nikt nie wyszedł wówczas
na ulice…

A za rok przegrał wybory.
– Właśnie. Być może, gdyby pozostawiono mu jeszcze choć z pół roku, ludzi nie
dałoby się wpędzić w ten – to może nie jest najwłaściwsze określenie, ale innego
nie mogę znaleźć – obłęd. Bo trudno inaczej nazwać zbiorowy szał, aby zrobić
dosłownie wszystko przeciwko własnym interesom. Tu propaganda – trzeba przyznać
– ma wąską ścieżkę. To nie tak łatwo ludziom wbić do głowy bez ich własnego
udziału. Problem agentury w polskim życiu politycznym ujrzał światło dzienne,
ale został zakrzyczany. Polacy dali się zakrzyczeć. Dostali chyba najważniejsze
informacje ostatniego 30-lecia, a może nawet całego ubiegłego wieku, i nie
umieli z tego skorzystać. Dali się zwieść, sprowadzić na manowce.

Jak Pana zdaniem było możliwe, że doszło do tak totalnej dezinformacji?
– Proszę zauważyć, że wówczas nie istniało żadne niezależne medium. Gdyby wtedy
funkcjonowały tak jak teraz Telewizja Trwam, Radio Maryja czy "Nasz Dziennik"
oraz kilka innych niezależnych gazet, to mogłoby im się to nie udać. Wtedy
środki przekazu były w ich rękach na mocy układu okrągłostołowego. Pamiętam taką
telewizyjną dyskusję miedzy Ryszardem Bugajem a Leszkiem Moczulskim, w której
Bugaj ujawnił, że wszystkie media zostały podzielone między uczestników
Okrągłego Stołu. Czyli Polacy nie mieli żadnego niezależnego źródła przekazu i
komunikacji.

Co przejdzie do polskiej historii jako osiągnięcie półrocznych rządów
Jana Olszewskiego?

– Na czoło wysuwa się tu ujawnienie agentury. Było to zaprzeczeniem wbijanej
społeczeństwu propagandy, że tego problemu w Polsce nie ma. Tymczasem okazało
się, że jest i wywiera ogromny, negatywny wpływ na nasze życie. Kolejnym
osiągnięciem było zablokowanie przekazania części terytorium Polski Rosjanom. Bo
utworzenie na terenach zajmowanych przez sowieckie bazy pseudogospodarczych
polsko-rosyjskich podmiotów byłoby, nie wiem, czy nie gorsze niż stacjonowanie
wojska. Moskwa miałaby na terytorium Polski zupełnie oficjalnie pole działania
dla swoich tajnych służb. Rząd Olszewskiego nie był jednak w stanie sprzeciwić
się temu wielkiemu trendowi likwidacji przez wyprzedaż polskiej gospodarki. I
trudno mi powiedzieć, czy znalazłby dość siły i determinacji, by to zablokować.
Ale szansa taka niewątpliwie istniała. Gdyby rządu Olszewskiego nie obalono, być
może to ostatnie dwudziestolecie przypominałoby dwudziestolecie międzywojenne,
kiedy dźwigając się z kompletnej ruiny i rozsypki – dzięki prowadzeniu
suwerennej polskiej polityki – potrafiliśmy nieomal dogonić bogate państwa
zachodnie. Rząd Olszewskiego z pewnością był dla Polski ogromną, zmarnowaną
szansą.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl