Program dla małych i średnich przedsiębiorstw nie ożywi rynku pracy
„Koncepcja wspomagania małych i średnich przedsiębiorstw,w ramach programów interwencyjnych nie jest zła, ale to nie jest metoda, która w sposób radykalny może poprawić sytuację na rynku pracy” – stwierdziła prof. Grażyna Ancyparowicz.
Socjolog i ekonomista odniosła się do wypowiedzi ministra finansów Jana Wincenta Rostowskiego, który ocenił, że lepszym zabiegiem na aktywizację bezrobotnych od uruchomienia 500 mln zł z Funduszu Pracy będzie rozszerzenie i przedłużenie programu gwarancji dla małych i średnich przedsiębiorstw”, organizowanego przez BGK.
Z wnioskiem o przeznaczenie dodatkowych środków na ten cel do ministra finansów zwrócił się minister pracy Władysław Kosiniak- Kamysz.
Prof. Grażyna Ancyparowicz tłumaczy, że niezależnie od wielkości przedsiębiorstwa weźmie te pieniądze, powiększając dług publiczny. Ekspert tłumaczy, że to nie jest narzędzie interwencji na rynku pracy, a element polityki gospodarczej państwa.
– Sama koncepcja nie jest zła. Jest nieadekwatna, zbyt słaba, jeżeli chodzi o skutki w stosunku do potrzeb. To jest jeden z elementów, który można oczywiście zastosować, tylko bardzo ostrożnie, pilnując, żeby nie przekroczyć rozsądnych granic. To nam jednak nie zmieni sytuacji na rynku pracy– powiedziała prof. Grażyna Ancyparowicz.Profesor dodaje także, że pieniądze unijne na interwencje są niewielkie – tj. 6 mld zł. Posłużą one przede wszystkim na różnego rodzaju kursy i szkolenia.
– Nie powstanie ani jedno miejsce pracy. Mam na myśli stabilną pracę, która spowoduje nawiązanie stosunków pracy i ochrony jaka wynika na skutek szkoleń z Kodeksu Pracy. Chyba, że chodziłoby o zatrudnienie w firmach, które organizują szkolenia – akcentuje prof. Grażyna Ancyparowicz.RIRM