Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

O ile noc Bożego Narodzenia wyzwala najlepsze z najlepszych aspekty człowieczeństwa, o tyle już po tygodniu wielu z nas staje przed prawdziwym wyzwaniem, jakim jest noc sylwestrowa. Nie każdemu udaje się przejść próbę powitania nowego roku w sposób zgodny z deklarowanymi wartościami. Jeśli są to wartości pogańskie, to nie ma sprawy. Pijaństwa na umór i dzikie orgie, po których pozostają prawdziwe pobojowiska z daleka cuchnące gnilnym rozkładem wszystkiego co dobre i normalne – dobrze znane z kart Quo Vadis Henryka Sienkiewicza – we wspólnej historii mieszkańców Pompejów znalazły swój finał w wybuchu Wezuwiusza. W losach poszczególnych osób również skończyły się kataklizmem, choć znacznie mniej spektakularnym, bo kto wtedy roztkliwiał się nad od zarania niszczonym życiem młodych ludzi płci obojga zmuszanych do wypełniania ról, które mogły by uchybić godności zwierząt.
Od starożytności do dnia dzisiejszego annały epidemiologii lekarskiej zapełniły się obserwacjami, które powinny stanowczo zniechęcać do zabawiania się na wzór pogan. A mimo to, rzekomy racjonalista, ten sam, który nieustannie powołuje się na naukowe podstawy swojego rozumienia rzeczywistości i upiera się, że są one sprzeczne z chrześcijańską duchowością, tenże samozwańczy racjonalista w ramach tzw. rekreacji pije, pali, wciąga, żuje i wstrzykuje sobie środki psychoaktywne, po prostu trucizny centralnego układu nerwowego. Płacąc za alkohol czy narkotyki, kupuje sobie odurzenie, poprawę nastroju, halucynacje i pijacką bądź narkomańską wizję świata. Znacznie wyższy rachunek za zatruwanie swojego mózgu wystawia innym ludziom: zabitym i rannym w wypadkach drogowych, własnej rodzinie, w tym dzieciom, nierzadko płodzonym po pijanemu.
Tu trzeba przypomnieć do niedawna często przywoływane w świecie medycyny określenie „dzieci nocy sylwestrowej”, będące specyficzną przestrogą przed podejmowaniem czynności, kóre mogą zakończyć się poczęciem dziecka w warunkach urągających godności rodziców, samego dziecka, a nadto jawnie sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem. Już starożytni znali opłakany wpływ alkoholu na dziecko w łonie matki. Tę wiedzę w latach 40-tych XX wieku udało się lobbistom zakrzyczeć i zaprezentować jako przesąd, co jako żywo przypomina obecne zabiegi karteli narkotykowych na rzecz legalizacji narkotyków z marihuaną na czele. Wiedza naukowa na temat zagrożeń zdrowia ze strony środków psychoaktywnych, czy to alkoholu, czy substancji z listy i spoza listy narkotyków, jest w naszych czasach doskonale udokumentowana, ale uparcie nie przyjmowana do wiadomości. Do tego stopnia, że po środki odurzające sięga wiele kobiet spodziewających się dziecka. To wprost niewyobrażalne, kiedy wiemy że taki alkohol etylowy łatwo pokonuje barierę łożyskową i jego stężenie we krwi dziecka rozwijającego się w łonie matki szybko osiąga matczyny poziom. Tyle że objawy zatrucia alkoholem kobiety ciężarnej dość atwo ustępują, zaś rozmiar ryzyka ponoszonego przez nienarodzone dziecko jest przytłaczający. Alkoholowy zespół płodowy (FAS, ang. Fetal Alcohol Syndrome) może być następstwem spożycia nawet minimalnej ilości alkoholu przez ciężarną, Stąd każdy, ale to każdy, ma prawo i obowiązek energicznie zareagować na widok kobiety, która świadomie, bądź już będąc w stanie odurzenia, sprowadza bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia swojego dziecka.

Skoro prawodawcy chcą karać za skarcenie dziecka klapsem, czy normalni ludzie mogą pozwolić na niszczenie mózgu dziecka w łonie matki?

Małżeństwa rozważne i troszczące się o zdrowie swoich dzieci oczywiście wiedzą, że sporo czasu upływa zanim para zorientuje się, że nowy członek rodziny jest już w drodze. Mniej znana jest wiedza o nie tak znowu wyjątkowych niespodziankach nieoczekiwanej owulacji. Medycyna dostarcza rodzinom wystarczających argumentów dla opowiedzenia się dla dobra dzieci za pełną abstynencją. Bez jakichkolwiek wyjątków. Żadne to bohaterstwo, ani poświęcenie, wyrwać się ze szponów pijackiej tradycji właśnie w noc sylwestrową. Z własnej, nieprzymuszonej woli na dobry początek Nowego Roku.

Tam, gdzie mowy nie ma o dbaniu o dobro innych, nawet własnych dzieci, pojawia się nadzieja na zachowania racjonalne podyktowane przynajmniej egoistycznym interesem. Nadzieja ta okazuje się płonna w świetle danych opisujących epidemie chorób wenerycznych, na czele z najgroźniejszą, czyli AIDS. Pod rządami koalicji PO – PSL AIDS zaczyna zbierać coraz bardziej krwawe żniwo i to wśród najmłodszych. Według niedawnego komunikatu PAP udział osób w wieku od 15 do 24 lat, spośród tych, u których wykryto zakażenie wirusem wywołującym AIDS, w Polsce wynosi ok. 14%, jest wyższy od średniej dla krajów Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego (czyli Islandii i Norwegii), wynoszącej ponad 10% i stawia nas na szóstym miejscu wśród krajów o najwyższym odsetku zakażeń w tej grupie wiekowej w całym bloku. Według danych Państwowego Zakładu Higieny, w latach od 2000 do 2011 szacowana roczna liczba nowo wykrytych homoseksualistów zakażonych wirusem wywołujacym AIDS w całej Polsce wzrosła czternastokrotnie, a w samym woj. mazowieckim włącznie z Warszawą aż czterdziestokrotnie.
Popierając wojujących homoseksualistów, którzy mają za nic zdrowie swoje i innych ludzi, rząd Tuska i Piechocińskiego stwarza warunki do gwałtownego rozwoju epidemii AIDS. Znaczna część zakażonych nie zamyka się w swoim środowisku, a korzystając z każdej nadarzającej się okazji przenosi zarazę na niczego nie spodziewające się osoby nie mające nic wspólnego z homoseksualizmem. Sylwestrowa przygoda może mieć bardzo żałosny finał. Życzę więc Państwu rozsądku w Sylwestra i przez cały nadchodzący rok.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

(Poza nagraniem: rozszerzenia przekraczające pojemność czasową radiowego felietonu znajdą Państwo na stronie www.halat.pl; tamże przypisy, odnośniki i ilustracje.)

drukuj