Rozwód, a odpowiedzialność za dzieci


Pobierz

Pobierz

Przygotowując się do dzisiejszego wykładu przyszła mi taka refleksja.

Mam mówić o rozwodzie, o jego negatywnych skutkach, o odpowiedzialności za dzieci, a na myśl nasuwają mi się piękne obrazy, które sama z przyjemnością lubię oglądać. To ślub, piękna, wystrojona pani młoda, z pięknym bukietem, pan młody elegancki wpatrzony w swoją wybrankę.

Ze wzruszeniem przysięgają sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Radość i wzruszenie rodziców, gratulacje od gości, prezenty, wesele, zabawa do  białego rana, poprawiny, coraz to powszechna podróż poślubna. Fotograf, kamera, wszystko, by upamiętnić na całe życie – szczęście i miłość dwojga kochających się ludzi. Niezapomniane chwile, przeżycia, łzy szczęścia. Jest nowa rodzina. Rodzina to takie magiczne słowo, które każde dziecko zdefiniuje, że to mama, tata i dzieci.

Naszym wzorcem rodziny jest przecież Dom w Nazarecie zbudowany na fundamencie więzi małżeńskiej. Małżeństwo to wzajemne zawierzenie, to miłość małżonków, szacunek, wspólnota, to dawanie siebie, a nie branie. Kiedy mam nauki dla narzeczonych zawsze bardzo mocno podkreślam, że ta miłość małżonków – pisana przez bardzo duże „M”, wyraża się w pragnieniu dobra drugiego człowieka, tak bliskiego mi małżonka.

Dzień ślubu to dzień, w którym już nie istnieje zaimek „ja” i „ty”,  a rozpoczyna się wspólne „my”.

Rodzina powinna być oparta na mocnym fundamencie wzajemnej miłości i więzi uczuciowej. Dom, który powinien być zbudowany na mocnych fundamentach – dom na skale, jako symbol trwałości. Jednakże, aby ta trwałość się utrzymała trzeba ją stale pielęgnować.

Również miłość, która jest fundamentem małżeństwa i rodziny trzeba  ją ciągle i nieustannie pielęgnować, szanować i rozwijać. To tak jak każdy kwiat nie pielęgnowany, nie podlewany wodą, odżywkami – obumiera. Od nas samych zależy, jakie zbudujemy relacje w małżeństwie i rodzinie, jakie będą uczucia i jaka będzie panowała atmosfera rodzinna.

Za tym więź emocjonalna w małżeństwie, na podłożu wzajemnej miłości i uczuciu, to dawanie siebie, a nie branie, jak już mówiłam. Jednocześnie też to wzajemne akceptowanie siebie, wzajemne pomaganie i odpowiedzialność psychiczna, moralna i fizyczna za całą rodzinę.

Ta prawidłowość pozytywnych więzi w rodzinie,  miłości i uczucia jest podstawą mocnego i trwałego fundamentu małżeństwa. Małżeństwa na całe życie na dobre i na złe.

Przypominają mi się tu życzenia na kartce okolicznościowej, jakże adekwatne do powyższego.

„W szczęściu i nieszczęściu, w zdrowiu i w chorobie na zawsze chcę pozostać przy tobie”.

Od wartości wzajemnych relacji małżeńskich i siły uczucia w małżeństwie, od pielęgnacji tego uczucia, ubogacania miłości, zależy nie tylko los małżeństwa, ale i los i prawidłowy rozwój psychiczny, umysłowy i moralny dzieci.

Nie ma małżeństw, w których nie dochodzi do drobnych sprzeczek, czy nieporozumień.

Jednakże od nas samych zależy czy te sprzeczki szybko miną, czy zrodzi się konflikt o różnym nasileniu.

Zaistniały konflikt w małżeństwie powinien zmierzać do większego zrozumienia siebie nawzajem, a przede wszystkim wzajemnej miłości.  Bywają tzw. ”ciche dni” w małżeństwie, spowodowane sprzeczką, czy jakimś niedomówieniem. Takie ciche dni niejednokrotnie wzajemnie ubogacają małżonków, ale pod warunkiem, że jesteśmy nastawieni i otwarci na przedstawianie nie tylko swoich racji, ale na wysłuchanie zdania i opinii współmałżonka.  Konflikt nieraz z tak małego powodu zaczyna narastać przez wzajemne,   tak zwane  pyskówki, czy oskarżenia, docinki, podejrzenia. Nagle małżonkowie zaczynają sobie schodzić z drogi, zamykają się w odrębnych pokojach, czy szukają ukojenia poza domem. I tak niejednokrotnie rodzi się chęć utopienia trosk w piwie, procentowym kieliszku, nowym towarzystwie, pojawia się płacz, bóle psychosomatyczne, kołatanie serca i nagle coś zaczyna się coś psuć w tym małżeństwie.

Ogólnie można przyjąć, iż dopóki małżonkowie są zdolni i wyrażają chęć wspólnych rozmów i wysłuchania wzajemnych spostrzeżeń, czy oskarżeń, konflikt się nie rozwija. Gorzej jest gdy tego  nie ma, nie ma dobrej woli, choćby z jednej i drugiej strony. Gdy jedna ze stron nie ustąpi ze swoich racji i postawi współmałżonka przed faktem dokonanym, wtedy konflikt narasta i osiąga szczyt powodujący decyzję rozwodu.

Biorąc pod uwagę swoje długoletnie doświadczenie zawodowe, jako psychologa w zakresie rodziny,  mogę stwierdzić, iż coraz częściej w niejednej rodzinie jest problem o nazwie ROZWÓD.

W słowniku języka polskiego znajdujemy odniesienie, że rozwód to rozwiązanie związku małżeńskiego przez sąd, na żądanie jednego, lub obojga małżonków. Natomiast w życiu codziennym, w praktyce życiowej pojęcie rozwód  to cmentarzysko naszej miłości, która nagle wygasła. W naszym małżeństwie coś zaczęło uwierać, drażnić, wszystko zaczęło się sypać. Wzajemne oskarżenia, pretensje, zdrada, podejrzenia, alkohol – to czynniki pęczniejącego konfliktu małżeńskiego. Konfliktu, który ciągle narasta, bo wielkim problem staje się fakt, co jest moje ,a co twoje.

Sąd będzie decydował o tym. Od razu nasuwa mi się tu refleksja przeciwstawna powyższemu. Gdzie podziały się piękne wspomnienia z przeżyć i wzruszeń w dniu ślubu.

Czy tak szybko umknęły  wzruszające treści pieśni Ave Maryja, a gdzie się podziała  odpowiedzialność obopólnej przysięgi przed Bogiem, wypowiadanej w słowach  „ślubuję ci miłość, wierność i że cię  nie opuszczę aż do śmierci.” Przecież nie były to słowa wypowiedziane  z konieczności i ustalonej formułki w dniu ślubu.

Przecież były one ugruntowane wzajemną miłością i bycia z sobą na dobre i na złe – na całe życie. No tak, ale czy ta miłość była pielęgnowana, czy nasz dom miał trwałe i mocne fundamenty wzajemnej miłości? Czy właśnie w takim momencie decyzji o rozwodzie zapomnieliśmy, co przekazywał nam nasz umiłowany święty Jan Paweł II. Jakże wymownym są tutaj Jego słowa: Człowiek szuka miłości, bo w głębi wie, że tylko miłość może uczynić go prawdziwie szczęśliwym”. Co najgorsze w tej tragedii rodzinnej, narastającym konflikcie często małżonkowie zapominają o największym majątku  jaki posiadają – to dzieci. Ich nie da się podzielić i nie wolno ich dzielić między mamą a tatą. One potrzebują obojga rodziców, obojga kochających się rodziców. Jeszcze raz pozwolę sobie  przytoczyć tu słowa Ojca Świętego Jana Pawła II wypowiedziane w Łowiczu 14 czerwca 1999 roku:

Pierwszym miejscem, gdzie rozpoczyna się proces wychowawczy młodego człowieka jest dom rodzinny. Każde dziecko ma naturalne i niezbywalne prawo do posiadania własnej rodziny: rodziców, rodzeństwa, wśród których rozpoznaje, że jest osobą potrzebującą uczucia miłości i że tym uczuciem może obdarzyć sam innych.

Rodzice mają obowiązek stworzenia takiej atmosfery rodzinnej, przepojonej miłością, szacunkiem do Boga i ludzi, która by sprzyjała osobistemu i społecznemu wychowaniu dzieci”. Każde dziecko ma naturalne pragnienie i prawo być kochanym przez mamę i tatę razem, mieć prawdziwą  rodzinę nie tylko z obojgiem rodziców, ale właśnie z kochającymi się rodzicami. Jakie tragedie, jakież traumatyczne przeżycia odzwierciedlają się na psychice  dzieci, których rodzice zaprzepaścili swoją miłość, zapomnieli o tym, że dla dobra dziecka potrzebni są oni obydwoje razem, nie oddzielnie, w wyznaczonych przez sąd terminach kontaktów np. co drugą i czwartą sobotę miesiąca.Wydawałam opinię psychologiczną dzieci, które zostały zabrane z domu rodzinnego do domu dziecka.Cała siódemka rodzeństwa w wieku od 2 do 16-tu lat.Każde z dzieci nie chciało wracać do domu stwierdzając, iż mama z tatą ciągle się kłócą, wyzywają,  piją, biją się. W domu  nie było co jeść, nie było w co się ubrać.Oni się rozwiedli, a dzieci trafiły do domu dziecka.Czyż tacy rodzice pielęgnowali swoje uczucie? na pewno nie! Już zatracili owoc swojej  miłości – siedmioro dzieci. One nie chciały mieć takich rodziców, nie chcieli mieć domu, gdzie nie było wzajemnego szacunku, uczucia i rodzinnej radości. Były za to kłótnie, wulgaryzmy, awantury i alkohol.W każdej kochającej się rodzinie przeplatają się i radości i smutki dnia codziennego.Jakże wymownym jest tu powiedzenie, że ból i radość leżą razem w jednej łupinie, lecz ich mieszanina jest ludzkim losem. Obowiązkiem rodziców jest mieć na uwadze dobro dzieci.

Nie chodzi tu o dobra materialne, które niejednokrotnie przewyższają wartości prawdziwego dobra,  jakim jest  w rodzinie miłość i szacunek rodziców i wzajemna miłość całej rodziny,  rodziców i dzieci. Dzieci bardzo odczuwają i negatywnie reagują na fakt, iż są odrzucane, że mama z tatą nie rozmawiają, nie mają na to czasu,  że w ich rodzinie wygasa miłość, że są gdzieś na boku, że ich dom, to tylko ten murowany, piękny, zadbany, ale zimny pusty, bez miłości, bez mamy i taty razem. Niejednokrotnie dzieci w rodzinie mają wszystko, wyposażone mieszkanie samochód, komputer, nowoczesny telefon, kolonie za granicą, pokaźne kieszonkowe. Nieraz rodzice wzajemnie prześcigają się w zaspakajanie ich dobra materialnego. Jednakże jakie te dzieci są ubogie. Nie pojadą  razem z rodzicami na wakacje, nie spędzą już razem świąt. Nie będą sobie wspólnie składać życzeń, łamać się opłatkiem. Nie widzą swoich rodziców razem, rodziców kochających się, nie dostają od nich razem,  buziaka na dobranoc. Teraz mama i tata spotykają się – niestety w sądzie. Rozmawiają tylko przez swoich adwokatów. Tak trudno zrozumieć co się stało, przecież mama kocha swoje dzieci i tata też je kocha, ale  nie razem i tu jest wielki problem, a nawet tragedia dla dziecka.

No cóż,  doświadczenie życiowe tych dzieci,  wyniesione z domu rodzinnego nauczyły ich, że to co się stało, to fakt, iż mama już  nie kocha taty, a tata już nie kocha mamy.

Co się stało w tej rodzinie, że nagle pękła więź wzajemnego uczucia, a narosła wzajemna agresja, czy  omijanie siebie.  Już nagle nic ich nie łączy, i tak  niby po prostu wygasa miłość. Nagle ujawnia się niezgodność charakteru, jako uzasadnienie złożonego pozwu do Sądu z wnioskiem o rozwód I znów nasuwa się tu pytanie, a gdzie jest odpowiedzialność za dzieci, która została przesłonięta tylko własnym egoizmem? Dziś nie ma problemu z napisaniem  wniosku o rozwód Są ogólnodostępne, są przecież gotowe wzory pozwu rozwodowego.

Jednakże w tej kwestii chce się tu wykrzyczeć! A co z dziećmi, co one czują, gdy  dowiadują się, iż rodzice już się  nie kochają, że zaprzepaścili swoje uczucia, które nie pielęgnowali, że nie chcą już być razem, że chcą rozwodu.

W swojej pracy zawodowej jako psychologa – biegłego sądowego spotykam się z niezliczonymi tragediami dzieci, przeżywającymi rozstanie się rodziców.

Tragedie, których nie da się zmierzyć, określić, czy przewidzieć w skutkach. 10-cio letnia Kasia ogranicza swój rysunek pt. MOJA RODZINA do osoby taty, siostry Leny, babci i dziadka.

Na pytanie  czy kogoś tu w rodzinie brakuje, Kasia bez zastanowienia stwierdza, że  NIE. A gdzie jest mama w tej rodzinie, Kasia zdecydowanie stwierdziła,  ja nie chcę mieć takiej mamy. Ona ciągle się awanturowała, piła i wyjeżdżała z panami. Wolę jak jej nie ma. Mój tatuś i ja jesteśmy szczęśliwi. Kasia w swojej dziecięcej projekcji negowała swoją mamę. Przyczyną tego było wiele negatywnych doświadczeń tego dziecka z domu rodzinnego. Ona  nie widziała jak rodzice się kochają, szanują, wspólnie robią zakupy. Nie wyjeżdżała wspólnie  z rodzicami  na wakacje. Na co dzień miała lęk co zastanie w domu, jak wróci ze szkoły. Czy mama będzie trzeźwa, czy pijana. Mimo tych negatywnych doświadczeń Kasia w zabawie w czarodzieja stwierdziła, że zaczarowałaby mamę, by się zmieniła, by była z nami w rodzinie, by nie piła, by była dobra, byśmy byli całą rodziną,  by wszyscy się kochali. Kasia ma zaledwie 10 lat, a jakże wiele przeżyła.  Jak bardzo została ograbiona w swoich dziecięcych potrzebach, pozbawiona wzorca rodzicielskiej miłości obojga kochających się rodziców. Mimo, że jest jej dobrze z tatusiem, mamy już nie ma w ich domu, nie ma lęku o stan jej trzeźwości.  To jednak ta Kasia pragnie, by mama się zmieniła, chce ją zaczarować, by rodzina była cała. Jakże często w takiej rodzinie, gdzie nie ma więzi uczuciowej, wzajemnego szacunku, dominuje postawa nienawiści, wrogości, odrzucenia, wulgaryzmu  i lęku.  Powyższe odbija się w sposób niewymierny na psychice dziecka, a także samych małżonków. Na przykładzie tej Kasi można sobie zadać pytanie,  czy dziecko może się prawidłowo rozwijać, gdy nie ma wzorca prawidłowej rodziny, przede wszystkim mamy i taty,  kochającej się rodziny. Negatywne przeżycia dziecka związane z rodziną, w której nie pielęgnuje się wzajemnej miłości, nie da się ich  przeliczyć, zmierzyć. To  jest tragedia  dziecka. Tego  nie da się wymazać z pamięci na całe życie. Ta zaledwie 10-cio letnia Kasia,  z wielką dojrzałością rozumiała swoją tragedię rodzinną.

Stwierdziła, iż jej rodzice ciągle się kłócili i  nie kochali się.

To dziecko rozumiało na swój sposób, adekwatny do wieku, co się stało, rodzice się rozstali, ale kto jej odpowie na pytanie: dlaczego jej rodzice się  nie kochali, dlaczego w jej rodzinie  nie było uczucia i miłości.

Dlaczego rodzice pozbawili ją rodzicielskiej miłości spowodowali tragedię o  nieobliczalnych skutkach na całe jej życie.

Jakież gorzkie doświadczenie miała 14-to letnia Patrycja, kiedy po przyjściu do mojego gabinetu – płakała na samo wspomnienie słowa „rodzina”.

Poproszona o narysowanie rysunku pt. Moja rodzina stwierdziła:

ja nie mam rodziny.

Jej rodzice są po rozwodzie, który stał się tragedią jej dzieciństwa.

Patrycja  obciążała się za fakt, iż nie potrafiła pogodzić swoich rodziców.

Ona brała winę na siebie.

Dlaczego oni tak bardzo się nienawidzą ?

Teraz chodzą tylko po sądach i ciągle się kłócą o nią. A to właśnie ona – Patrycja  stała się kartą przetargową dla swoich rodziców. Mama ją kocha, tata ją też kocha. Ale ona nie chce, by tak ją kochali każde osobno, w innym domu.

Jaki jest rezultat tego?

Dziewczynka stała się zamknięta w sobie, nie ma spontanicznej radości, unika koleżanek, zazdrości im normalnych rodziców, wspólnych wyjazdów, świąt. Bo ona raz jest u taty, raz u mamy. Patrycja ciągle boi się, co dalej będzie, z ich rodziną, czy znów będzie musiała być badana przez psychologa i wybierać między mamą, a tatą. Ten lęk, ta sytuacja paraliżuje jej możliwości umysłowe, nie może się skupić w szkole, pogorszyła się w nauce, jest jej źle. Od kilku lat uczestniczę w wielkiej tragedii dziś już 15-to letniego Darka. Jego rodzice są po rozwodzie i ciągle niemal nie wychodzą z Sądu. Darek, jako przedszkolak pamiętał, jak rodzice się kłócili, jak w domu były awantury, jak bardzo się bał, kiedy przyjeżdżała policja.   Był rozwód, on jeszcze nie rozumiał co to takiego. Chciał pozostać  z tatą.Tata był dla niego dobry. Tata nie wyzywał brzydko, tak, jak mama, nie szarpał go, nie bił. Darkowi z tatą jest dobrze. Więc skąd ta tragedia. Darek przy ostatnim spotkaniu zadał mi pytanie? Czy pani chciałby się spotykać z kimś, kogo pani nie kocha, a wręcz nienawidzi? Zaledwie 15 lat i jaki wzorzec rodziny ma ten Darek. Jaki on będzie miał szacunek do dziewczyny, kobiety, a następnie żony, jak on teraz nienawidzi swojej matki. On nie chce spotykać się ze swoją matką, ale  Sąd nakazuje te kontakty. Nie jest to jego kaprys, ale on już potrafi ocenić mamę i tatę. Mama żywi wielką  nienawiść do ojca Darka, którą uaktywnia swoim postępowaniem, licznymi oskarżeniami, sądami, w których Darek występuje jako świadek.Jak on ma kochać taką mamę?  Jak go uchronić od tragedii rodzinnej, w której uczestniczy już od kilku lat. Sam rozwód rodziców potwierdzony odpowiednim papierem  państwowym,  to nie jest fakt, którego skutki są odczuwalne tu i teraz. Jest to fakt, który wpływa na całą tożsamość dziecka, które już do końca swojego życia będzie się identyfikować, z dzieckiem – z rozbitej rodziny.  W procesie rozwodu rodziców, nie tylko dziecko jest świadkiem, że rodzice się rozstają, ale dziecko obserwując  narastanie konfliktu, którego efektem jest rozwód, traci  poczucie zaufania do innych, zwłaszcza osoby, z którąw przyszłości może stworzyć nową rodzinę. Niejednokrotnie zdarza się, że dziecko zastanawia się jaki podać adres zamieszkania.

Ono raz jest u mamy,  a raz u taty. Kogo poprosić np. na uroczystość Dnia mamy i taty w szkole. Oni są rodzicami, ale tylko w dokumentach, nie są już razem. Bardzo często u dziecka z rodziny rozbitej zatraca się, czy wręcz nie rozwija  się poczucie rodziny, jako wartości systemu, do którego należy dążyć, należy też pielęgnować i rozwijać.

Relacje w przyszłym związku małżeńskim są pojmowane lakonicznie, jako coś nietrwałego, coś co można, a nawet co z czasem trzeba zmienić. Niejednokrotnie dzieci wobec sytuacji rozwodu rodziców narzędziem manipulowania.

Wobec takiego faktu dzieci więcej wiedzą, czują, przeżywają, niż same mogą werbalnie powiedzieć. Zaledwie trzy letni Kacperek stał się kartą przetargową między mamą i tatą. Po, zaledwie czterech latach wspólnego małżeństwa, rodzice Kacperka zaprzepaścili swoją miłość, którą nie pielęgnowali, nie rozwijali. Za to za wszelką cenę zdobywali pieniądze na samochód, większe mieszkanie. priorytetem rodzinnym było mieć, a nie dawać. Nie byli razem ze sobą, nie było na to czasu. Kacperek był raz u jednych, a raz u drugich dziadków. Większe przywiązanie Kacperek miał do  niani, niż do mamy i taty. Nikt wówczas, ani mama, tata, czy dziadkowie nie zastanawiali się, jaką już robią  krzywdę Kacperkowi. Przecież to wszystko dla niego, żeby mu nic nie brakowało. A właśnie brakowało. On nie widział mamy i taty razem. Nie widział jak mama  gotuje zupę, a tata obiera ziemniaki. Nie wychodzą z nim  wspólnie na spacer, bo to robi niania. Kacperek nie umie jeszcze tego nazwać, wypowiedzieć swojej potrzeby. Już tego nie zrobi, nawet jak zrozumie, gdy będzie już starszy. Jego rodzice są już po rozwodzie. Teraz są sądy, kuratorzy, policja, wzajemne wyszarpywanie sobie dziecka, strach, smutne oczy dziecka, płacz, tego małego Kacperka. Wobec sytuacji rozstania się rodziców, burzy się system wartości wychowawczej dziecka.

Dziecko nie jest prawdziwie kochane przez rodzica za to kim jest, ale jest narzędziem manipulacji, i traktowane nie podmiotowo, a przedmiotowo. Dzieci wobec sytuacji rozstania się rodziców ponoszą straty psychiczne, które są niewymierne i nieobliczalne. Stają się smutne, pozbawione dziecięcej radości i spontaniczności. Niejednokrotnie też dzieci naśladują zachowania rodziców wobec siebie. Stają się wulgarne i agresywne wobec najbliższego środowiska.

W takim środowisku rodzinnym, gdzie dominuje konflikt rodziców,  w trakcie małżeństwa, czy już po rozwodzie, gdzie jest złość, agresja, nienawiść – reakcje emocjonalne dziecka będą nacechowane smutkiem i lękiem – hamującym prawidłowości rozwojowe tego dziecka.Rozmyślania dziecka na temat rodziny będą się kumulowały wokół pytania „dlaczego”.  Jednocześnie to wewnętrzne pytanie dziecka – dlaczego moi rodzice się kłócą, dlaczego się nie kochają, będzie podłożem poczucia  niskiej wartości tego dziecka, którego rozwój psychiczny będzie stłumiony lękiem i obawami.

Pięcioletni Patryk za nic nie chce iść do swojego taty. Na każdy widok jego osoby  płacze, ucieka.

W grupie przedszkolnej prosi swoją panią, by go schowała, jak przyjdzie tata. Ostatnio Patryk został skierowany do szpitala, na obserwację. Stale ból głowy, brzucha, płaczliwość, lęk i obawy to efekt jego przeżyć emocjonalnych, związanych z konfliktem rodziców. Tata pił, brał narkotyki, bił mamę, ciągnął za włosy, krzyczał. Mama płakała  i on stale płakał, gdy był malutki, choć tego nie umiał powiedzieć.Nic dziwnego, że boi się taty. Nagle, tata pojawia się w szpitalu.

Dziecko na jego widok dostaje wręcz histerii. Przerażający krzyk, cały personel i rodzice przebywający na oddziale z innymi dziećmi,  postawieni na nogi. Już jest diagnoza, skąd są bóle i zawroty głowy u tak małego dziecka.

To efekt przeżyć zaledwie pięcioletniego Patryka, gdy jego rodzice byli razem. Gdy zaprzepaścili to co miało być fundamentem ich związku małżeńskiego – miłość, szacunek, dobroć i wzajemna pomoc na całe życie.

W prawidłowym funkcjonowaniu psychiki dziecka niezmiernie ważnym jest prawidłowe funkcjonowanie domu rodzinnego. Dzieci potrzebują nie tylko obojga rodziców, ale dwojga kochających się rodziców jak już wspominałam.

Potrzebują rodziców, którzy razem pielęgnują swoją miłość, tym samym utrwalając fundament domu, rodziny, którą stworzyli. Wg prawa  i kodeksu rodzinnego i opiekuńczego władza rodzicielska nad dziećmi przysługuje obojgu rodzicom. Ale jakże można prawidłowo sprawować władzę rodzicielską, bez szacunku i wzajemnej miłości rodzicielskiej.

Ustalone kontakty z dzieckiem, po rozstaniu się rodziców, niejednokrotnie są pretekstem nie do prawidłowego kontaktu z dzieckiem, a do pokazania wyższości, czy ważności nad nim.

Niejednokrotnie nie bierze się pod uwagę dobro dziecka, tylko wylewa się swoją gorycz, nienawiść, czy wręcz wrogość na byłego małżonka. To właśnie dziecko staje się kartą przetargową między rodzicami. Sześcioletni Olek lubi być u mamy i u taty. On przecież kocha mamę i tatę. To małe dziecko ma zawsze problem, gdy ma iść do mamy od taty i na odwrót. On nie rozumie, że tak ma być. Dwa domy, dwa odmienne systemy wychowawcze. Mama ma swojego nowego kolegę, jak to Olek określił, a tata ma nową panią   i jej córeczkę. Olek jest zazdrosny o swoją rówieśnicę. Jak to  może być, że Ala jest ciągle z  jego tatą, a on nie. Mama jedzie ze swoim  kolegą i nim do jakieś nowej babci. Tam poznaje obce dla niego ciocie i wujków.I znów problem dlaczego tak jest.Tata przychodzi pod szkołę, chce zabrać Olka do siebie, mama nie daje, nie pozwoli, oni się znów pokłócili.

Olek wraca z mamą do jej domu,  a tam  przyjeżdża policja. Olek chowa się pod stół, przecież to o niego chodzi. On się boi. A przecież mama i tata tak go kochają, on też ich kocha. Jak wytłumaczyć temu dziecku dlaczego tak się dzieje. Weronika kiedy dowiedziała się, że jej tatuś – tak bardzo przez nią kochany, odszedł do innej pani, nie chciała go znać. Tatuś za to usiłował przekupić Weronikę pieniędzmi, prezentami, których nie miała od mamy. Weronika mimo, że miała tylko 9 lat wiedziała, że nie chce jego pieniędzy, czy prezentów.Ona tak bardzo chciała mieć tatę i mamę razem, nie chce mieć ich  osobno, chce mieć kochających się rodziców. W ostatnim tygodniu miałam u siebie w Gabinecie dwie dziewczynki – siostry. Sześcioletnią Gabrysię i trzy letnią Marysię. Wcześniej zapoznałam się z problemem ich rodziców. Był osobno mąż, potem żona, a następnie  byli obydwoje. Wzajemne wypominanie, żale, brak czasu dla siebie to powód, jaki podjęła żona o rozwodzie. Pozew rozwodowy był już w sądzie.Gabrysia narysowała swoją rodzinę trzymająca się za ręce, a także domek z mamą i tatą. To samo mała Marysia. Choć postaci rodziny były narysowane, tak jak umiała ta, mając niespełna cztery lata Marysia. To były one objęte kołem, które wyrażało jedność tej rodziny. Te dzieci poprzez swój rysunek oddały swoje pragnienia i odczucia bycia razem, całą rodziną – mama, tata i dzieci – Gabrysia i Marysia.

Gabrysia narysowała jeszcze duże serce na całej kartce. Podzieliła je na pół z określeniem, że połowę jej serca jest dla mamy, a połowa dla taty. Razem. Jakże znamienne były odpowiedzi tego dziecka w teście Zdania Niedokończone, gdzie Gabrysia kończyła zaczęte zdanie np.: Jest mi źle,…. gdy nie ma przy mnie mamy i taty. Nie umiem sobie poradzić z ……rozstaniem się mamy i taty. Najbardziej cierpię gdy……słyszę, że mama i tata biorą rozwód. Chciałabym przestać się bać,  że tata i mama wezmą rozwód. Zrobiłabym wszystko aby zapomnieć o ……rozwodzie mamy i taty.Najgorszą rzeczą, którą przeżyłam to …..jak  mama bierze rozwód z tatą. I tym razem bawiąc się w czarodzieja,  Gabrysia bez zastanowienia stwierdziła, że zaczarowałaby mamę i tatę, żeby do siebie wrócili. Ta Gabrysia, jakże dojrzale stwierdziła też, że ona myśli, że nie musi być tego rozwodu, tylko mama i tata muszą się kochać i mieszkać razem. Poprzez liczne przykłady nasuwa się tu jednolity wniosek, iż rozwód rodziców  w sposób dramatyczny i bolesny szczególnie odczuwają dzieci. Niezależnie od przyczyny, która skłoniła małżonków do rozstania się najwyższą cenę za to ponoszą  dzieci. Najważniejszą zasadą, która może złagodzić u dziecka przeżycia rozejścia się rodziców,  jest nie przenoszenie na dziecko, własnych małżeńskich konfliktów  i  nie stwarzanie sytuacji, w której dziecko jest kartą przetargową. Nie ma nic gorszego, jak  wzajemne przetargi o dziecko, jak  skłóceni rodzice często domagają się od własnego dziecka,  deklaracji z kim chce być, kogo więcej kocha,  albo też  stawiają warunki swojego kochania dziecka – oczywiście  w cudzysłowie – takiego kochania.

Wobec powyższego dzieci niejednokrotnie są  wyćwiczona co trzeba mówić, jak idzie do taty na wyznaczone spotkania, i na odwrót co mówić, by nie narażać się mamie.

Takie manipulowanie dzieckiem powoduje, iż ma ono lęki, nieraz ujawnia się proces jąkania.   Dziecko zaczyna mieć trudności w skupieniu uwagi, co odbija się negatywnie na jego nauce szkolnej.Z dziecka wesołego staje się ponurak, zamknięty w sobie, z tendencjami do płaczu, który zamiast zabawy, najchętniej schowałby się pod stół, gdzie czułby się bezpieczny.

To bezpieczeństwo emocjonalne  odebrali dziecku właśni rodzice, poprzez swoje zachowanie i nastawianie dziecka przeciwko sobie.  W ten sposób to stół stał się gwarantem bezpieczeństwa emocjonalnego tego dziecka,   a nie jego rodzice. Rozchodzący się rodzice nie powinni w obecności dziecka wyciągać własne brudy małżeńskie, wzajemnie się oskarżać i przedstawiać w negatywnym świetle. Kłócący się małżonkowie niejednokrotnie wymagają od swoich dzieci osądzenia kto jest winny, kto ma rację. Jest to jednoznaczne z wciąganiem dziecka w swoje dorosłe konflikty i problemy. Poprzez powyższe sytuacje niejednokrotnie rodzice  w ogóle nie reagują na przerażenie własnych dzieci, na lęki przed odpowiedzialnością, która jest ponad  dziecięce możliwości i ich odporność psychiczną. Nie dopuszczalne wręcz i dalece krzywdząca dla dziecka jest sytuacja, gdy rodzice po rozstaniu się, uzgadniają procesy wychowawcze dziecka, dzieląc się po tygodniu, czy miesiącu pobytem dziecka u siebie. Powyższe całkowicie zniekształca psychikę dziecka, która wymaga jednolitości w procesach wychowawczych, jak i obdarzaniu miłością, uczuciem  i możliwościami naśladowania tych zachowań wspólnie od obojga rodziców. Utrudnianie wzajemnych kontaktów z dzieckiem, wywożenie do innej, miejscowości, wmawianie dziecku choroby, zamykanie przed ojcem, czy też matką, to powszechne błędy odbijające się negatywnie na psychice dziecka.   Potem sądy, badania w Ośrodkach diagnostycznych, psycholog, kurator stres, lęk, płacz dziecka. Potem u dziecka szybko przychodzą konsekwencje powyższego – nerwica, bóle brzucha, zaburzenia w łaknieniu, trudności w koncentracji uwagi, gorsze stopnie w szkole, ucieczki z domu. I tak się rozciąga dalsze zło, którego podłożem było zatracenie, zaprzepaszczenie przysięgi małżeńskiej.  Tego piękna, wzruszenia z dnia ślubu  i nie pamiętania jaka odpowiedzialność ciąży na rodzicach wobec własnych dzieci.

Za tym:

Unikajmy, by nasze dziecko wychowywało się w konflikcie małżeńskim, gdzie rozsypują się fundamenty miłości, a dzieci stanowią kartę przetargową naszej nienawiści i frustracji.

Pamiętajmy za tym, iż dla dobra naszego dziecka, jego rozwoju emocjonalnego i umysłowego potrzebne są prawidłowe więzi emocjonalne całej rodziny. Każde, nawet najmniejsze dziecko czuje, przeżywa wszystko to, co dzieje się    w jego środowisku rodzinnym.

Pamiętajmy również, iż nawet wtedy, gdy małżeństwo z różnych przyczyn traci swą małżeńska moc,  nie wykorzystujmy własnych dzieci jako kartę przetargową do manipulowania swej władzy rodzicielskiej.

Unikajmy stresów dziecka, by musiało ukrywać uczucia do swojego taty,    z którym nie może się spotykać, bo mama mu nie pozwala i na odwrót. Odrzućmy swą nienawiść do małżonka, która każe niewinne dziecko, które nie jest w stanie poradzić sobie, z tak trudną sytuacją rodzinną.

Pamiętajmy, iż dziecko chce mieć  tylko jedną mamę i jednego tatę, ale razem kochających  się i szanujących się  rodziców. I ponownie przytoczę projekcję dziecka z zabawy w czarodzieja. Gdybym mogła zaczarować to …..w moim domu panowałaby miłość  i radość. Takiej odpowiedzialności za dzieci i siebie samych,  życzę zarówno sobie, mojemu kochanemu Mężowi, jak  i  wszystkim małżonkom.

drukuj