Homilia wygłoszona podczas uroczystości zakończenia Nawiedzenia Maryi w Jasnogórskim Obrazie Nawiedzeniana Głównym Rynku w Kaliszu


Pobierz Pobierz

Ekscelencjo, Najdostojniejszy Księże Arcybiskupie, Nuncjuszu Apostolski w Polsce,

który nam uobecniasz Ojca Świętego Benedykta XVI!

Ekscelencjo, Najdostojniejszy Księże Biskupie Stanisławie, Pasterzu Kościoła Kaliskiego wraz ze swoim biskupem pomocniczym Teofilem!

Eminencje, Najdostojniejsi Księża Kardynałowie!

Ekscelencje, Dostojni Księża Arcybiskupi i Biskupi!

Czcigodny Ojcowie Paulini, przedstawiciele Ojca Generała z Jasnej Góry!

Prześwietne duchowieństwo diecezjalne i zakonne!

Szanowni przedstawiciele władz samorządowych szczebla wojewódzkiego, szczebli powiatowych i gminnych, na czele z panem prezydentem miasta Kalisza!

Czcigodne siostry zakonne!

Drodzy pielgrzymi!

Drodzy radiosłuchacze Radia Maryja i telewidzowie Telewizji Trwam oraz diecezjalnego Radia Rodzina – łączący się z nami w modlitwie!

Umiłowani w Panu , bracia i siostry!

 

 


Sprawujemy świętą liturgię na zakończenie peregrynacji Kopii Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej w diecezji kaliskiej. Jak już wiemy, peregrynacja ta trwała prawie 14 miesięcy. Rozpoczęła się w sobotę, 11 września 2010 roku. Przypomnijmy, że Obraz przywędrował do Kalisza z archidiecezji łódzkiej. O godz. 17,00 miało miejsce uroczyste powitanie Obrazu w Kaliszu. Z miejsca powitania wyruszyła procesja do ołtarza polowego znajdującego się przy Sanktuarium św. Józefa. – z sześcioma stacjami i rozważaniem maryjnej modlitwy „Pod Twoją obronę”. Inaugurującej Mszy św. przewodniczył ks. arcybiskup Józef Kowalczyk, metropolita gnieźnieński, Prymas Polski. Homilię wygłosił ks. arcybiskup Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński. Mszę św. koncelebrowało trzydziestu biskupów, w tym dwóch kardynałów: ks. kard. Józef Glemp i ks. kard. Henryk Gulbinowicz. W koncelebrze było kilkuset kapłanów. Na końcu przemawiał o. Izydor Matuszewski, generał Zakonu Ojców Paulinów z Jasnej Góry, ks. abp Józef Kowalczyk, Prymas Polski oraz ks. bp Stanisław Napierała, gospodarz – pasterz Kościoła kaliskiego. Cała uroczystość powitania trwała prawie cztery godziny, przy dobrej i ciepłej pogodzie. Taki był początek tego wielkiego dzieła peregrynacji, które dzisiaj ma swoje zwieńczenie i zakończenie. Dzieło to było wielkim darem Boga dla duchowieństwa i wiernych świeckich całej diecezji, a poniekąd dla całego Kościoła katolickiego w Polsce.. Dziś przyszedł czas, by w tej Eucharystii podziękować za nie Panu Bogu za przyczyną Maryi i prosić o utrwalenie owoców tego wielkiego dzieła.

W dzisiejszej homilii przypomnimy jaki był cel peregrynacji wytyczony przez pasterza Kościoła kaliskiego. W drugiej części spróbujemy określić jaką Polskę nawiedzała dzisiaj Maryja w kopii swego Jasnogórskiego Wizerunku i w trzeciej – pomyślimy – jakie sprawy chcemy Jej dziś powierzyć, jako naszej Matce i Królowej.

1. Wiodące hasło peregrynacji – Odnowienie wiary w Boga



Ksiądz biskup Stanisław, pasterz Kościoła kaliskiego, obrał za hasło peregrynacji słowa: „Odnowienie wiary w Boga”. W czasie trwania nawiedzenia wielokrotnie przypominał, że celem peregrynacji Kopii Jasnogórskiej Ikony jest odnowa wiary w kochającego Boga. Maryja przychodzi, byśmy mogli odnowić naszą osobistą i wspólnotową więź, komunię z Bogiem, byśmy pogłębili świadomość jak bardzo nas Bóg kocha, byśmy Go pilniej słuchali i żyli dla Niego, wypełniając Jego wolę.

Maryja, nowa Ewa, pierwsza z nas, najpełniej zawierzyła Bogu i żyła dla Niego. Zauważyła to już jej krewna Elżbieta, gdy podczas nawiedzenia powiedziała: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1,45). Od początku Maryja ciągle przewodzi wierze Kościoła w każdym pokoleniu i na każdym miejscu, gdzie są uczniowie Jej Syna. Jest we wszystkim nam wzorem.

Obecność Maryi wśród nas w znaku Jasnogórskiej Ikony, przypomina nam o zamieszkaniu Syna Bożego na ziemi. To Ona wydała światu Zbawiciela. Przypomniał to w dzisiejszej liturgii św. Paweł Apostoł: „Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty”. (Ga 4,4). Wędrująca Maryja przypominała w każdej parafii wiernym, swoim dzieciom, że okazywanie Bogu posłuszeństwa jest przejawem mądrości, według słów odczytanych dziś z Księgi Przysłów: „Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą. Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń mych nie odrzucajcie. Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień u drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana” (Prz 8,32-35). Wielu podczas peregrynacji – za sprawą Maryi – odnalazło życie i zyskało łaskę u Pana, weszło na drogę mądrości, drogę posłuszeństwa Bogu czyli na drogę pełniejszej, doskonalszej wiary.

Umiłowani w Panu, na ostatniej stacji nawiedzenia Maryi w diecezji kaliskiej, przypomnijmy sobie, tu, przed omodlonym przez lata, a ostatnio na ziemi kaliskiej – wizerunkiem Pani Jasnogórskiej – jaką wiarę możemy nazwać mądrością, poprzez jaką wiarę stajemy się mądrzy i możemy podobać się Bogu.

W dojrzałej wierze obecne są trzy główne elementy: uznanie prawd objawionych nam przez Boga, drugi element – osobista więź z Bogiem, czyli obcowanie z Bogiem na modlitwie oraz trzeci – okazywanie Bogu posłuszeństwa, czyli wypełnianie woli Bożej w codziennym życiu, świadectwo życia.

Chora jest nasza wiara, gdy nie akceptujemy wszystkich prawd objawionych, także tych trudnych, kłopotliwych, z którymi mamy najwięcej trudności. Widzimy, że niektórzy katolicy mają dziś duże kłopoty z zaakceptowaniem wymogów Pana Boga związanych np. przykazaniem: „Nie zabijaj”, „Nie cudzołóż”, „Nie kradnij”. W dojrzałej wierze, która jest mądrością, nie może być wybiórczości. Winniśmy akceptować wszystkie prawdy, które przekazał nam Bóg i których strzeże Kościół. Przypomnijmy, że na czele tych prawd stoi prawda o miłości Pana Boga do nas. Św. Jan Ewangelista w swoim Pierwszym Liście napisał słowa: „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg na ku nam” (1 J 3,16). Czy zdolni jesteśmy za Janem powtórzyć dziś te słowa: „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam”. Z pewnością trudno jest je powtórzyć, gdy mama umiera na raka, gdy giną rodzice w wypadku drogowym i zostawiają małe dzieci, gdy oglądamy kalekie dzieci w specjalnych zakładach opieki, gdy mąż, ojciec jest alkoholikiem, gdy rozlewa się zło w naszym świecie. „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam”. Jan powiedział te słowa wbrew temu, a może dzięki temu, co przeżył na Golgocie, gdy stał przy Maryi i patrzył na konanie Jezusa. Czy jesteś w stanie za Janem powtórzyć dziś te słowa: „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam”. Jeśli te słowa potrafisz powtórzyć, to możesz powiedzieć, że wierzysz, że dostąpiłeś daru mądrości.

Po drugie – nasza wiara jest chora, gdy jej brakuje modlitwy, osobistej i wspólnotowej więzi, komunii z Bogiem . Co znaczy wiara modląca się pokazał nam ostatnio błogosławiony Jan Paweł II. Jakże u wielu ludzi, u wielu chrześcijan jest wiara zamrożona. Doświadczamy tego obserwując siebie i innych. Przecież nie zawsze potrafimy cieszyć się Panem Bogiem w stylu Maryi, która wyznała u krewnej Elżbiety: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy” (Łk 1,46-47). Nie zawsze znajdujemy czas na rozmowę z Bogiem, nie zawsze tęsknimy za Eucharystią. Ostatnio było liczenie wiernych w naszych świątyniach. Na ziemiach zachodnich są sygnały, że jedynie 30%, a czasem i mniej spośród ochrzczonych katolików, uczestniczy w niedzielnej Eucharystii. A gdzie jest reszta, co stało się z ich wiarą? Być może, że za rzadko prosimy za pierwszymi uczniami: „Panie, przymnóż nam wiary”; „Panie, naucz nas się modlić”. Nie ma wiary bez modlitwy, bez rozmowy z Bogiem. Modlitwa jest pierwszym dzieckiem dojrzałej wiary.

Po trzecie – wiara nasza jest chora, gdy jej nie widać w życiu, w codziennym postępowaniu. Podczas wizyty pasterskiej w jednej parafii miałem szczęście zobaczyć męża, który od lat opiekuje się obłożnie chorą żoną. Nie zostawił jej i nie poszedł szukać drugiej, zdrowszej, młodszej. Pozostał przy swojej ślubnej miłości i w pierwsze piątki przyjmuje z nią w domu Komunię Świętą. Otrzymał dar mądrości, dar wiary przeradzającej się w miłość.

Na zakończenie wątku poświęconego wierze, przypomnijmy uwagę Ojca Świętego Benedykta XVI, który ostatnio powiedział, że Kościołowi nie tyle szkodzą jego wrogowie, którzy z nim walczą, ale ci chrześcijanie, którzy są obojętni, powierzchowni, którzy nie słuchają słowa Bożego, którzy zagubili osobistą i wspólnotową modlitwę, którzy nie żyją na co dzień usłyszanym słowem Bożym.

Jakże zatem było ważne hasło towarzyszące wędrowaniu Maryi po ziemi kaliskiej: „Odnowa wiary w miłującego Boga”. Niech ta odnowa trwa niech nie zakończy się wraz z peregrynacją, niech trwa u nas wszystkich do końca naszych ziemskich dni.

2. Jaką Polskę nawiedza dzisiaj Maryja?



Peregrynacja Kopii Jasnogórskiego Obrazu Matki Bożej jest wydarzeniem ogólnopolskim, religijnym, publicznym. Dlatego nie sposób pominąć w naszym rozważaniu refleksji nad życiem społecznym, publicznym, w którym tkwimy, w którym uczestniczymy. Jak wygląda to życie społeczne w postkomunistycznej Polsce, poprzez którą po raz drugi po drugiej wojnie światowej pielgrzymuje Maryja w Kopni Jasnogórskiego Obrazu?.

Najpierw zauważmy, że Kościół w naszej narodowej przeszłości nigdy nie starał się być opozycją polityczną wobec rządu czy jakiejkolwiek partii czy ugrupowania politycznego. Owszem, bywał niejednokrotnie opozycją moralną, ale i wtedy nie walczył z człowiekiem, nie poniżał i nie ośmieszał swoich przeciwników, ale ukazywał drogę ewangelicznego życia, bronił prawdy, piętnował grzech, zło: kłamstwo, niesprawiedliwość, wszelkiego rodzaju zniewolenia, w tym brak wolności słowa i wyznania, demaskował różnego rodzaju utopie i dewiacje społeczne. W encyklikach społecznych, poczynając od pierwszej wielkiej encykliki Leona XIII „Rerum novarum”, udzielał wskazówek do rozwiązania konfliktowych spraw społecznych. I tak czyni do dzisiaj i z tego nie zrezygnuje, gdyż sprzeniewierzył by się swojej misji, którą otrzymał od Chrystusa. Owszem, Kościół nie tylko adresuje swoje orędzie do świata, do zwalczających go ideowych adwersarzy, ale kieruje je w pierwszym rzędzie do swoich synów i córek, wzywając ich do wierności Bożemu słowu, wskazując na potrzebę ciągłego nawracania się na ewangeliczną drogę życia. My, synowie i córki Kościoła, mamy świadomość, że nie jesteśmy aniołami. Mamy swoje wady, słabości i popełniamy grzechy. Często stajemy w pokorze i żalu przed Miłosiernym Bogiem i krzyżem Chrystusa, prosząc o przebaczenie. Jednakże nasze słabości i grzechy nie mogą nam zamknąć ust i doprowadzić do zaprzestania głoszenia Ewangelii i sprawowania świętych sakramentów, w których wierzący otrzymują przebaczenie i moc do życia w prawdzie i w miłości. Głoszenie Ewangelii nie powierzył Chrystusa aniołom, ale ludziom, którzy podlegają grzechowi. Zostawił na ziemi swój skarb w naczyniach glinianych, ale my wiemy, że wartość skarbu nie zależy od naczynia, w którym jest dawany, ale ta wartość tkwi w nim samym. Oczywiście, że winniśmy się starać, aby ten skarb docierał do człowieka w jak najlepszej oprawie, czyli przez gorliwych, świętych szafarzy Bożych tajemnic. Kościoła nie powinno się dyskwalifikować z powodu słabości jego członków, ale gdy czasem to ma miejsce, tym więcej trzeba modlić się o jego świętość, (a nie wylewać na niego pomyje). Kościół nie może stać się Kościołem milczącym, jak przypomnieli to polscy biskupi w sierpniowym Komunikacie. Kościół wzywał i wzywa do zgody narodowej, do rzetelnego, uczciwego dialogu, do wzajemnego poszanowania przekonań, do troski o dobro wspólne i sprawiedliwość społeczną i promowania godności, praw i obowiązków człowieka, do prawnej i medycznej ochrony życia ludzkiego od poczęcia aż do naturalnej śmierci.

Nie sposób w tym kontekście nie przypomnieć przesłania Ojca św. Benedykta XVI z jego ostatniej pielgrzymki do Niemiec, a zwłaszcza z jego przemówienia do osób życia publicznego, zgromadzonych w Bundestagu. Było to w jakimś sensie przesłanie do wszystkich chrześcijan, w szczególności do polityków i rządów państw. Punktem wyjścia swego przedłożenia uczynił Ojciec św. modlitwę króla Salomona: „Racz dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twojego ludu i rozróżniania dobra od zła” (1 Krl 3,9). Na kanwie tych słów Papież przypomniał, że rządy w swoim działaniu powinny się kierować kryterium sprawiedliwości, że winny ustanawiać dobre, słuszne prawa, wyrastające z prawa naturalnego i ludzkiego rozumu. Papież przypomniał, że jeśli władze państwowe nie ustanawiają dobrego prawa i nie stoją na jego straży, ale troszczą się przede wszystkim o to, by mieć coraz więcej władzy, to zaczynają przypominać bandę rozbójników, co już wcześniej zauważył św. Augustyn. W tym kontekście Ojciec św. wspomniał hitlerowców, którzy byli skuteczni i dobrze zorganizowani, ale – jako bezbożnicy – tym bardziej niebezpieczni nie tylko dla Niemiec, ale i całego świata. Papież zauważył też, że w ustanawianiu prawa i w rządzeniu nie wystarcza demokratyczne kryterium, którym jest głos większości. To demokratyczne kryterium nie zawsze wystarcza. Potwierdza to historia i codzienne doświadczenie. Hitlerowcy doszli do władzy w sposób demokratyczny, to znaczy popierała ich większość. Stąd też czymś bardziej fundamentalnym niż poparcie ze strony większości jest sprawiedliwość, która ma swój fundament w prawie naturalnym i Dekalogu. Piotr naszych czasów zwrócił uwagę, czego nie respektują lewicowe ruchy ekologiczne, że także człowiek posiada swoją naturę, którą musi szanować, z nią się liczyć i nie powinien nią manipulować, jak mu się podoba. Człowiek nie jest jedynie wolnością, która tworzy sama siebie, ale ma naturę, której trzeba słuchać. Gwałceniem ekologii człowieka jest np. aborcja, eksperymenty na embrionach, w tym zapłodnienie in vitro, fundowanie sobie dzieci przez pary homoseksualne. Sprawiedliwe rządy nie gwałcą ludzkiej natury, ale ustanawiają prawa w zgodzie z jej prawami. Gdy mają miejsce jakieś wynaturzenia, to nie wolno ich uznawać za normę, jak się to dziś niekiedy próbuje czynić, ale za chorobę, którą trzeba leczyć.

Po tych uwagach ogólnych, przypomnieniu pewnych zasad etycznych, przejdźmy do konkretów naszego życia publicznego. Jesteśmy po wyborach parlamentarnych. Nie może być nam to obojętne, że 52% naszych obywateli nie wzięło w nich udziału. Zatem, nie powinno być miejsca na wielką euforię, ale wszyscy winni się zastanowić, czego jest to wynikiem, jak wychowywać społeczeństwo do odpowiedzialności za los państwa i narodu. Ostatnio zauważyliśmy, że niektórzy z nowo wybranych parlamentarzystów chcą rozpocząć naprawę Rzeczypospolitej od walki z religią, a przede wszystkim od walki z Kościołem katolickim, bo ten jest największą wspólnotą wyznaniową w Polsce. Owa agresywność wobec Kościoła nasiliła się ostatnio w mediach komercyjnych a nawet i w mediach publicznych. Widać gołym okiem, że panuje jakaś cicha zmowa, by nie mówić ani nie pokazywać nic pozytywnego o Kościele, a tylko nagłaśniać przypadki negatywne. Na wybrzeżu młody człowiek, niby artysta, dokonał publicznego znieważenia, bluźnierstwa wobec Pisma Świętego. Sąd uniewinnił sprawcę, orzekając, że to rodzaj sztuki, a nie wykroczenie. Po takim wyroku, daje to niektórym powód, by wątpić w niezawisłość sądów. Na sali sejmowej zauważono krzyż, który zdaniem niektórych, powinien być zdjęty w imię tzw. neutralności i świeckości państwa. W debatach telewizyjnych słychać głosy, że finanse państwa można by uzdrowić przez usunięcie lekcji religii ze szkół i przez większe opodatkowanie duchowieństwa. W poczytnych, kolorowych tygodnikach coraz częściej znajdujemy fotosy, mające na celu ośmieszanie i poniżanie ludzi Kościoła. Może to wszystko jest po to, aby odwrócić uwagę społeczeństwa od prawdziwych, ważnych problemów, takich jak: aborcja, służba zdrowia, dalsza wyprzedaż majątku narodowego, świadczenia emerytalne itd.

Tym wszystkim, którzy podnoszą rękę na krzyż Chrystusa i podejmują walkę otwartą czy też podstępną, ukrytą z Kościołem, by rzekomo uzdrowić Rzeczpospolitą, przypominamy, że taka droga prowadzi do nikąd. Niech ci reformatorzy i ich zwolennicy poczytają sobie w spokoju dobre podręczniki historii. Wystarczy popatrzeć na nasz stary kontynent europejski, na jego nowożytne i współczesne dzieje. Pod koniec XVIII, w imię bezbożnych haseł Oświecenia, rozprawę z Kościołem podjęła rewolucja francuska. Wymordowano setki, a może w ciągu lat i tysiące księży, pozamykano kościoły, publicznie poniszczono znaki religijne. Nie zawitał jednak dobrobyt i obiecywane szczęście. Pół wieku później za reformę życia w Europie zabrał się Karol Marks i Fryderyk Engels. Też zaczęli od ataku na Kościół. Rzucili hasło, że religia jest „opium dla ludu”. Trzeba ją wyrzucić, zniszczyć i w ten sposób otworzyć sobie drogę do budowania raju na ziemi. Ideę tę, za sprawą Lenina, podjęła rewolucja bolszewicka i wykreowane na niej rządy totalitarne w Związku Sowieckim. Jakoś tego raju do dziś nie widać, a ucierpiało przy tym wiele narodów, w tym także nasz naród. W tym samym niemal czasie ostrą walkę z tym co kościelne i katolickie podjął totalitaryzm hitlerowski i też marnie skończyli ci siewcy pogardy dla Boga i dla człowieka. Obydwa totalitaryzmy potwierdziły prawidłowość dziejową, że nieprzyjaciele Pana Boga stają się z czasem bardzo często nieprzyjaciółmi człowieka

Modlimy się, żeby na nowo nie podejmowano budowania dobrobytu na ziemi bez religii, bez Boga, bez obecności Chrystusa w życiu publicznym. Świat może być bezpieczny jedynie tam, gdzie ludzie uznają Boga i Jego prawo. „Gdzie jest Bóg, tam jest przyszłość” – tłumaczył Niemcom i nam wszystkim Ojciec św. Benedykt XVI. Błogosławiony Jan Paweł II zaczął swój pontyfikat od słów: „Nie lękajcie się… Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. A na zakończenie I. pielgrzymi do Ojczyzny, 10 czerwca 1979 roku, mówił na Krakowskich Błoniach: „Zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię „Polska”, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością…. Abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy… Abyście nigdy nie wzgardzili tą Miłością, która jest „największa”, która się wyraziła przez Krzyż, a bez której życie ludzkie nie ma ani korzenia, ani sensu”. Te słowa Ojca św. Kościół przypomina rodakom przy szczególnych okazjach. Trzeba je było przypomnieć i dzisiaj, gdy w naszych mediach i debacie publicznej zatraca się coraz bardziej szacunek dla tego co święte, co ojczyźniane, co narodowe. Zamiast promować sprawdzone szcześciorodne wartości promuje się zgubne antywartości. Wygląda na to, że niektóre media są kierowane przez kiepskich Polaków, a może jakichś przekupniów. Nie dobrze byłoby gdyby trzeba było powtórzyć praktykę z okresu stanu wojennego, kiedy o godz. 19,30, podczas „Dziennika telewizyjnego” ludzie wychodzili na ulicę pospacerować, protestując przeciwko propagandzie ówczesnej władzy. Jak zauważył ostatnio jeden z dziennikarzy katolickich – w dzisiejszych mediach mamy coraz mniej obiektywnych informacji, a coraz więcej publicystyki i tzw. słusznych komentarzy, z których by wynikało, że tylko dziennikarz wszystko najlepiej wie i tylko to, co on mówi, należy uważać za słuszne. Taka postawa wyraźnie sprzeciwia się ustawie o radiofonii i telewizji, która nakłada na publiczne media obowiązek rzetelnego informowania a nie podejmowania propagandy.

W takiej sytuacji duża część naszego społeczeństwa ceni sobie posługę medialną wobec Kościoła i Narodu, jaką pełni w nowej Polsce Radio Maryja i Telewizja Trwam. W tym Radiu i Telewizji wypowiadają się ludzie: ojcowie prowadzący, zapraszani goście, radiosłuchacze i telewidzowie, których głos nie może przebić się w mediach państwowych, gdzie obowiązuje poprawność polityczna.. W tych mediach katolickich znajdujemy okazję do wspólnej modlitwy, do słuchania słowa Bożego. Z tych mediów dowiadujemy się, co dzieje się w Kościele powszechnym i w kościołach lokalnych. W ostatnich miesiącach, dzięki jedynie tym mediom mogliśmy przeżywać sierpniowe, Światowe Dni Młodzieży w Madrycie i wrześniową pielgrzymkę Ojca Świętego do Niemiec, a ostatnio wielką pielgrzymkę do grobu błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki polskich biskupów i kapłanów, w liczbie ponad siedmiuset, którzy w latach komunistycznych odbywali pod przymusem czynna służbę wojskową. I znowu media świeckie prawie nie zauważyły tego niezwykłego wydarzenia. Ojcze Tadeuszu, dyrektorze, wczorajszy solenizancie, dziękujemy, dziękujemy za służbę prawdzie Ewangelii, za wielką służbę Kościołowi i Ojczyźnie.

3. Nasza wdzięczność i nasze prośby dla Maryi




Niech trzecia część naszego rozważania przemieni się z mówienia o Bogu, z mówienia o nas i o naszym ojczystym domu, w mowę, w modlitwę do Boga i Matki Chrystusa. Maryjo, nasza Matko i Królowo, w dzisiejszej Ewangelii słyszeliśmy słowa Twojego Syna, wypowiedziane z krzyża „Niewiasto, oto syn Twój… (Synu), oto Matka twoja”: (por J 19,26-27). Maryjo, znowu je usłyszałaś i my, następcy Jana, też je usłyszeliśmy. Jezus wskazał na nas, że jesteśmy Twoimi dziećmi: synami i córkami. Wszystkim nam wskazał na Ciebie, że jesteś naszą Matką: „Oto Matka twoja” (J 19,27). Tu, przed Twoim omodlonym przez nasz Naród, wizerunkiem, dziękujemy Ci, że wędrujesz po polskiej ziemi, że przez to wędrowanie umacnia się wiara Ludu Bożego. Twoja pierwsza peregrynacja w latach siedemdziesiątych, niedługo po obchodach Millennium Chrztu Polski, kierowana przez Prymasa Tysiąclecia, uchroniła nasz naród przed komunistyczną ateizacją i przygotowała do wielkich zadań kard. Karola Wojtyłę. Ufamy, że obecna peregrynacja przyczyni się do odnowienia wiary naszego Narodu, do trwania w wierze naszych ojców, do trwania przy wartościach religijnych i narodowych..

Maryjo, gdy patrzymy na Twoje oblicze, nabieramy nadziei na zwycięstwo prawdy nad kłamstwem, dobra nad złem, miłości nad nienawiścią. Gdy patrzymy na Ciebie, oddala się od nas strach, niepokój, znika chęć narzekania i narasta postawa zawierzenia.

Maryjo, nasi poprzednicy w wierze potrzebowali Ciebie, potrzebowali Matki. Gdy szerzyły się zarazy, epidemie pochłaniające dziesiątki a czasem i setki tysięcy ofiar; gdy nawiedzały nas klęski żywiołowe, gdy przetaczały się przez nasz kraj wojny, gdy upadał w narodzie duch, gdy upadały powstania i oddalała się nadzieja na wolność, nasi praojcowie wiedzieli gdzie szukać wsparcia. Przybywali do Ciebie, na Jasną Górę, spieszyli do innych Twoich sanktuariów i nigdy nie byli zawiedzeni. Przy Tobie zawsze nabierali nadziei na przetrwanie, na zwycięstwo. Przy Tobie czuli się zawsze wolni.

Maryjo, wiemy, że każde pokolenie miało swoje bolączki, swoje krzyże, swoje troski i niepokoje. W każdym pokoleniu Polacy śpiewali: „Gwiazdo śliczna wspaniała, Częstochowska Maryja, do Ciebie się uciekamy o Maryja, Maryja. Słyszeliśmy wdzięczny głos, jak Maryja woła nas:

„. Maryjo, każdy czas jest stosowny, by przychodzić do Ciebie. Z Tobą przetrwaliśmy czas wojen, czas powstań narodowych, czas klęsk i epidemii, czas Katynia i Oświęcimia, czas zsyłek syberyjskich i mordów ukraińskich, a potem – czas komunistycznej ateizacji, czas walki z Bogiem i Kościołem. Z Tobą przetrwamy w wierności Bogu i Kościołowi każdy czas, z Toba potrafimy zwyciężać zło dobrem.

Maryjo, Opiekunko naszej Ojczyzny, będąc dziś w Kaliszu, patrząc na wczoraj, dziś i jutro naszej Ojczyzny, przypominamy sobie, że gdy przed laty trwały dyskusje czy powinniśmy wejść do Unii Europejskiej, mówiono nam, że przed Polską stoi wielka szansa ewangelizacji krajów unijnych, ewangelizacji zeświecczonej Europy. Kościół przyjął to wezwanie, ale bardzo liczył na wsparcie polskiego rządu i parlamentu. Liczył na to, że w Polsce, w kraju katolickim, będą promowane i bronione wartości religijne i moralne, że będzie tworzone sprawiedliwe i słuszne prawo, mające na celu dobro wspólne wszystkich obywateli – prawo wyrastające z Prawa Bożego, z prawa naturalnego. Po kilku latach trwania w Unii, doświadczamy, że za mało oddziałujemy na Europę naszym katolicyzmem, a za to idee unijne, niekiedy antykościelne, wdzierają się do nas, zwłaszcza w nasze życie medialne i publiczne. Mamy świadomość, że nie możemy kryzysującej Europie pomóc finansowo, gdyż sami potrzebujemy tego rodzaju wsparcia, ale możemy pomóc duchowo, podejmując krucjatę modlitewną, a także możemy jej pomóc przez uchwalanie sprawiedliwego prawa, przez wierne stanie przy wartościach chrześcijańskich, na drogach prawdy, sumienia i Prawa Bożego

Maryjo, dwukrotnie udało się nam w historii obronić Europę: w roku 1683, pod Wiedniem, przed Islamem i w roku 1920, pod Warszawą, przed bolszewizmem. Nadszedł może czas, by Europę obronić przed niewiarą i chaosem moralnym – naszą modlitwą i wiernością Bogu, Ewangelii,. Krzyżowi i Kościołowi. Europa winna zachować cywilizację i kulturę łacińską, która ją wyniosła na wyżyny. My, Polacy, możemy przyczynić się do tego przez naszą wierność Bogu i ewangelicznym wartościom, o czym nam mówił Ojciec św. Benedykt XVI w czasie swojej pielgrzymki do Polski w maju 2006 roku.

Maryjo, Matko nasza, wzorem, naszych praojców, wielkich Polaków, chcemy trwać przy Tobie. Chcemy zawierzać Ci nasze sprawy osobiste, rodzinne, parafialne, diecezjalne, ale także sprawy ogólnopolskie, narodowe. Staramy się pamiętać przed Tobą o naszych braciach i siostrach sprawujących funkcje publiczne: parlamentarne i samorządowe, ludzi wybranych przez naród, aby dbali o pomyślność Ojczyzny, by nie ulegali presji nieżyczliwych nam ośrodków światowej polityki. Prosimy, aby mieli odwagę sprzeciwiać się kłamstwu i złu, aby więcej cenili prawdę, dobro, piękno, dobro Narodu, by wierność prawdzie, dobru wspólnemu, nie była przyczyną spychania niektórych ludzi na margines życia społecznego i usuwania ich z życia publicznego.

Maryjo, modlimy się o nowych Rejtanów, Wyszyńskich, Popiełuszków, Janów Pawłów II. Kościół i Ojczyzna bowiem potrzebują prawdziwie oddanych im synów i córek.

Zakończenie



Maryjo, na koniec, prosimy o polską rodzinę, która zawsze była, jest i będzie fundamentem Narodu, prosimy dla niej o dar wiary, o dar miłości, o dar poszanowania życia o dar postępowania według Ewangelii. Radiosłuchacze Radia Maryja i telewidzowie Telewizji Trwam wiedzą dobrze, że tu w Kaliszu, w Sanktuarium św. Józefa, trwa wielka, narodowa modlitwa o świętość rodzin o szacunek dla życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci.. Maryjo, chroń nas przed zepsuciem osobistym i społecznym, wypraszaj nam łaskę wiary, nadziei i miłości na dziś i jutro naszego życia.. „Miej w opiece naród cały, który żyje dla Twej chwały. Niech rozwija się wspaniały, Maryjo”. Amen.

drukuj