Felieton „Spróbuj Pomyśleć”


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

<<Lepszy na wolności kęsek lada jaki, niźli w niewoli przysmaki>>,
mawiali za Adamem Mickiewiczem Polacy wyruszający na saksy lub za wielką
wodę w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Gdyby nie uwięzienie całego
narodu przez komunistów, liczba Polaków zbiegłych z niewoli totalitaryzmu
może byłaby proporcjonalna do liczby innych uciekinierów z paszportem PRLu,
co w praktyce oznaczałoby wyludnienie wielkich połaci kraju. Wystarczy przypomnieć
masowe wyjazdy w czasie chwilowego rozluźnienia polityki paszportowej sprzed
wprowadzenia stanu wojennego, przepełnione obozy dla uchodźców z Polski,
poniewierkę całych rodzin z małymi dziećmi, z których część w pewnym momencie
znalazła się w pułapce pomiędzy zamkniętą już granicą Austrii a Polską, gdzie
mieszkanie już zostało sprzedane, praca porzucona, mosty powrotu spalone…

Od siedemnastu lat już nie wolność a godziwy zarobek jest celem emigrantów.
Zwykłe przeliczenie spodziewanego wynagrodzenia z obcej waluty na złotówki
powoduje zawrót głowy zwłaszcza u ludzi młodych, którzy nawet jeśli mają
w kraju pracę, to jest ona dorywcza i niskopłatna. Dopiero na miejscu ujawnia
się dobrze znana starym emigrantom nieprzyjemna prawda, że opłaca się zarabiać
na Zachodzie i wydawać w Polsce. Koszty mieszkania, utrzymania, ubezpieczeń,
uzyskania stałej legalnej pracy zgodnej z dobrym polskim wykształceniem są
tam tak horrendalnie wysokie, że – z wyjątkiem kilku zawodów – do rzadkości
należy kariera choćby zbliżona do osiągalnej w kraju. Owszem, są jeszcze
resztki pracy w szeroko pojętych usługach, zwłaszcza tej niechcianej z uwagi
na jej uciążliwość lub ewidentną szkodliwość dla zdrowia. Pozostają prace
sezonowe, dorywcze, bez ubezpieczeń zdrowotnych i socjalnych, w strefie szarej
lub czarnej, wreszcie te, do których młodych Polaków płci obojga przysposabiają
nadzwyczaj wyraziste w głoszeniu swoich poglądów osoby i organizacje starające
się uczynić z naszego kraju zagłębie żywego towaru eksportowanego dla zaspokojenia
zwyrodniałych żądz metodycznie kreowanych przez globalne systemy medialno-propagandowe.

Upokorzenie i poczucie nieprzydatności wynikające z braku pracy i godziwego
wynagrodzenia to silne emocje negatywne, które zmuszają wielu Polaków do
opuszczenia Ojczyzny. Są też emocje pozytywne, jak ciekawość świata, zmierzenie
się z nowymi wyzwaniami zagranicą, a nawet gotowość do przemieszczania się
bez względu na ryzyko; wszak już Plutarch zanotował słowa Pompejusza <<Navigare
necesse est, vivere non est>>, czyli żeglowanie jest rzeczą konieczną,
życie – niekonieczną.

Czy to negatywne, czy też pozytywne emocje wypędzają Polaków z Ojczyzny,
mają one ewidentnie charakter broni masowego rażenia. Jeśli jest prawdą,
że ostatnio Polskę opuściły prawie dwa miliony mieszkańców, to przy zachowaniu
tego trendu wkrótce może okazać się, że teraz Polaków ubywa w szybszym tempie
niż w czasie drugiej wojny światowej. Ponieważ masowo wyjeżdżają ludzie najmłodsi,
jeszcze bezdzietni, tym większe straty ludnościowe ponosi Polska. Mogą one
być trudniej naprawialne niż poniesione w latach 1939-45, gdyż zabraknie
młodych rodziców – odpowiedników tych, którzy dali życie powojennemu wyżowi
demograficznemu.

Kształtowanie postaw proemigracyjnych było doktryną układu, który Polacy
odrzucili w ostatnich wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Inną doktryną
tego układu było zohydzanie Polakom Ojczyzny, kalanie jej przeszłości i psucie
Państwa Polskiego w stopniu trudnym do zniesienia przez obywateli oczekujących
minimum lojalności od własnego państwa. Ruszając w obce strony, sponiewierani
Polacy opuszczają przeżarty korupcją kraj o rozpadającym się systemie sprawiedliwości
i ochrony zdrowia. Najlepsi z najlepszych, członkowie pokolenia Jana Pawła
II, idą na tułaczkę, zamiast rozwijać duchowe i materialne piękno Ojczyzny
tak umiłowanej przez największego z Polaków.

Aż tu nagle nad Polską pojawia się majowa jutrzenka 2006r. Głos wolny, wolność
ubezpieczający, jak Orzeł Biały, patrząc w gwiazdę Polski, lot swój w niebo
wzbił i pozostawił pod sobą pełzających we własnych nieczystościach obmówców
i potwarców. Plujący do góry padli pod gradem własnych pocisków. Wyproszona
u Matki Boskiej Królowej Polski wiktoria na miarę poprzednich nie powinna
jednak pogrążyć zwycięzców w grzechu pychy, musi za to być sprawnie i taktownie
wykorzystana do poszerzenia społecznej bazy nowoczesnego patriotyzmu i zapoczątkowania
zasadniczych zmian ułatwiających wszystkim godnym tego zaszczytu Polakom
powrót do Ojczyzny. Powrót z emigracji zarówno zagranicznej, jak i wewnętrznej.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj