Wschodnia część Libii poza kontrolą Kadafiego

Dziesiątki tysięcy obcokrajowców opuściło Libię w ostatnich dniach, kiedy
to starcia między opozycjonistami a siłami porządkowymi Muamara Kadafiego uległy
zaostrzeniu, doprowadzając do śmierci co najmniej kilkuset osób. Cały czas trwa
także ewakuacja pracowników zagranicznych firm naftowych. Także Polacy, którzy
chcą opuścić ten kraj, mają otrzymać pomoc naszego MSZ. Sąsiedzi Libii, z
Egiptem na czele, wzmacniają granice, jednocześnie przygotowując szpitale polowe
na przyjęcie rannych i uchodźców.

Z Libii do Europy miało odlecieć wczoraj 20 naszych rodaków. Polski konsul cały
czas zbiera informacje o dostępnych miejscach na pokładach rejsowych samolotów
oraz stara się ułatwiać formalności związane z zamówieniem biletów osobom, które
decydują się opuścić Libię. Jak informują korespondenci, w stolicy kraju –
Trypolisie, panuje obecnie względny spokój, lecz atmosfera jest nadal napięta,
po walkach, do jakich doszło w miniony weekend. W tym samym czasie liczne stacje
zagraniczne podawały informacje, jakoby dyktator kraju opuścił stolicę w obawie
przed demonstrantami i schronił się w Wenezueli. Muammar Kadafi szybko
zdementował te doniesienia, stwierdzając, że wciąż przebywa w Trypolisie, zaś
dziennikarzy, którzy rozpowszechniają takie informacje o jego osobie, nazwał
"psami". Jednocześnie dodał, że nie zamierza zrzekać się władzy i wezwał do
ścigania wszystkich, którzy sprzeciwiają się jego rządom. Na ulicach stolicy
wciąż stacjonują ciężkie oddziały policji, podczas gdy drugie największe miasto
kraju – Bengazi, jest według relacji świadków pod kontrolą opozycji. Tam też nie
ma śladów obecności funkcjonariuszy bezpieczeństwa. Podobna sytuacja panuje we
wschodniej części kraju. Żołnierze w Tobruku poinformowali, że nie popierają już
Muammara Kadafiego i że wschodnia część Libii jest poza jego kontrolą. Także
mieszkańcy miasta mówią, że jest ono w rękach ludu, i to od trzech dni. Dowódcy
wojskowi z tego miasta są już kolejnymi oficerami, którzy wypowiadają swoje
posłuszeństwo dyktatorowi.
Akcję pacyfikacji demonstrantów, w której – według relacji świadków – wzięło
udział lotnictwo, potępiła społeczność międzynarodowa. Wysoka komisarz
oenzetowskiej agendy praw człowieka Navi Pillay stwierdziła, że ataki na ludność
cywilną, jakich dopuszczono się w Libii, noszą znamiona zbrodni przeciwko
ludzkości. W swoim apelu ONZ z całą mocą skrytykowała "bezwzględność, z którą
libijskie władze wynajęły zawodowych zabójców, którzy wystrzeliwali całe serie w
pokojowych manifestantów" i zaapelowała o przeprowadzenie międzynarodowego
dochodzenia w sprawie tych brutalnych ataków. Także Rada Bezpieczeństwa Narodów
Zjednoczonych zamierza się spotkać w najbliższym czasie, aby przedyskutować
kwestię Libii. Nadzwyczajną sesję zwoła również Liga Arabska. Swoje
zaniepokojenie wyraziły też Chiny. Pekin wezwał Trypolis do przywrócenia
stabilizacji. Chińskie MSZ wyraziło nadzieję, że Libia jak najszybciej
"przywróci społeczną stabilność i normalność i nie będzie szczędzić wysiłków, by
chronić bezpieczeństwo chińskich obywateli, organizacji i aktywów w Libii".
Podczas niepokojów w Libii rannych zostało kilku Chińczyków, ucierpiały też
chińskie firmy.
Doniesienia o wykorzystaniu lotnictwa przeciwko demonstrantom sprawiły, że wielu
dyplomatów libijskich wypowiedziało swoje posłuszeństwo reżimowi Kadafiego i
wyraziło swoje poparcie dla opozycji. Syn dyktatora Saif al-Islam twierdził, że
informacje o otwarciu ognia przez lotnictwo do opozycji są fałszywe i że
samoloty bombardowały jedynie fabryki z bronią, aby zapobiec dostaniu się jej w
ręce protestujących. Za pośrednictwem rządowej telewizji poinformował, że nie
doszło do żadnej masakry, a media, które podają te informacje, powielają
"bezpodstawne kłamstwa". Przedstawiciele Trypolisu przy ONZ wezwali społeczność
międzynarodową do podjęcia kroków, które uchronią Libię przed "ludobójstwem".
Jak podkreślają korespondenci, z każdą godziną Kadafi traci poparcie kolejnych
grup społecznych i zawodowych.
Od rozpoczęcia protestów i zamieszek w Libii mogło zginąć już nawet ok. 300-400
osób. Dane te są wyjątkowo niedokładne, gdyż wszyscy zagraniczni dziennikarze
pracujący w tym kraju pozostają pod stałą kontrolą władz. Kolejnym bezpośrednim
skutkiem niepokojów w Libii jest wzrost cen benzyny, który osiągnął najwyższy
poziom od czasu globalnego kryzysu finansowego w 2008 roku.
 

Łukasz Sianożęcki

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl