Uroczystość pogrzebowa śp. Andrzeja Stocha
Dziś, o godzinie 13:45 w kościele św. Anny na nowotarskim cmentarzu rozpoczną się uroczystości pogrzebowe śp. Andrzeja Stocha – założyciela i kierownika zespołu „Młode Podhale”. Zespół występował na tegorocznym Pikniku w Rodzinie.
Zginął we wtorek pod TIR-em na drodze w Ostrowsku.
– Człowiek pełen pasji, optymizmu życiowego i szczerego uśmiechu. Nawet kiedy pogoda była „pod psem” a i nastrój ducha nie najlepszy potrafił tym uśmiechem „zarażać” innych. Często do mnie przychodził z różnymi sprawami dotyczącymi Miasta i Podhala, a szczególnie tymi związanymi z kulturą regionalną. Żył tą kulturą i zespołem „Młode Podhale” przy „Podhalańskiej Wyższej”, który dzięki życzliwości rektora prof. Stanisława Hodorowicza, założył i prowadził. Było to u niego bardzo autentyczne. Jego postura potężnego górala, głos, gwara i umuzykalnienie sprawiały, że wzbudzał powszechną sympatię wszędzie, gdzie się z zespołem Młode Podhale pojawiał- wspomina Marek St. Fryźlewicz, burmistrz Nowego Targu.Andrzej Stoch z wykształcenia był etnografem. Był działaczem Związku Podhalan, instruktorem tańca góralskiego. Wraz z zespołem „Młode Podhale”, 8 września tego roku, występował podczas „Pikniku w Rodzinie” organizowanego przez TV Trwam i Radio Maryja. Występ wzbudził powszechny aplauz.
– Nie zapomnę nigdy, a szczególnie moja żona Dorota, jego kolędowania u nas w domu wraz z muzyką góralską i dopasowanymido okoliczności góralskimi przyśpiewkami i posypywaniem owsem „na szczęście, na zdrowie, na ten Nowy Rok”, po którym rozsypany owies znajdowało się jeszcze do Wielkanocy, w różnych nieoczekiwanych miejscach w domu. Łza się w oku kręci, kiedy go wspominam, a melodią, która mnie opanowała od chwili kiedy dowiedziałem się o jego tragicznej śmierci, jest góralska śpiewka „Ej byli chłopcy byli, hej, ale się minęli”- dodaje Marek Fryźlewicz.
RIRM
Andrzej Stoch (1962 – 2012) – wspomnienie
„Jędruś”, jak często mówiliśmy do niego. Z trudem przychodzi mi to dzisiaj powiedzieć już tylko w czasie przeszłym. Człowiek pełen pasji, optymizmu życiowego i szczerego uśmiechu. Nawet kiedy pogoda była „pod psem”, a i nastrój ducha nie najlepszy potrafił tym uśmiechem „zarażać” innych. Często do mnie przychodził z różnymi sprawami dotyczącymi Miasta i Podhala, a szczególnie tymi związanymi z kulturą regionalną. Żył tą kulturą i zespołem „Młode Podhale” przy „Podhalańskiej Wyższej”, który dzięki życzliwości rektora prof. Stanisława Hodorowicza, założył i prowadził. Było to u niego bardzo autentyczne. Jego postura potężnego górala, głos, gwara i umuzykalnienie sprawiały, że wzbudzał powszechną sympatię wszędzie, gdzie się z zespołem Młode Podhale pojawiał. Tak było też na początku września 2012 r. w Toruniu, kiedy jego zespół wystąpił w koncercie podczas Festynu Rodzinnego Telewizji Trwam i Radia Maryja. Obok nich wystąpił też zespół „Śląsk” i inne profesjonalne zespoły, a pomimo to właśnie „Młode Podhale” wzbudziło powszechny aplauz i wystąpili w ciągu całego dnia 3 razy, a ich występy były transmitowane na żywo, na cały świat, poprzez Telewizję Trwam.
„Jędruś” był zawsze życzliwy spotykanym ludziom, a przy tym był uosobieniem wysokiej kultury i towarzyskiego obycia.
Nie zapomnę nigdy, a szczególnie moja żona Dorota, jego kolędowania u nas w domu wraz z muzyką góralską i dopasowanymi do okoliczności góralskimi przyśpiewkami i posypywaniem owsem „na szczęście, na zdrowie, na ten Nowy Rok”, po którym rozsypany owies znajdowało się jeszcze do Wielkanocy, w różnych nieoczekiwanych miejscach w domu.
Łza się w oku kręci, kiedy go wspominam, a melodią, która mnie opanowała od chwili kiedy dowiedziałem się o jego tragicznej śmierci, jest góralska śpiewka „Ej byli chłopcy byli, hej, ale sie mineli”.
Marek St. Fryźlewicz