fot. Anita Suraj-Bagińska

„To nie miejsce, ale sieć wsparcia” – o bydgoskim hospicjum perinatalnym

Czym jest hospicjum perinatalne, z czym muszą się mierzyć rodzice otrzymujący diagnozę o wadzie letalnej swojego dziecka oraz jaka jest w tym rola kapłana można było usłyszeć podczas spotkania „Kocham cię, życie!” w Toruniu. Swoimi doświadczeniami pracy w Centrum Opieki Perinatalnej św. Łazarza w Bydgoszczy podzielili się dyrektor Małgorzata Bronka oraz ks. Karol Glesmer, kapelan tego miejsca. Spłakaniu towarzyszyło również świadectwo Martyny i Marcina Czapiewskich. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Diakonię Życia Ruchu Światło-Życie Diecezji Toruńskiej.

– Hospicjum perinatalne jest to przestrzeń, w jakiej wspieramy rodziców, którzy w czasie ciąży dowiadują się o tym, że ich dziecko ma jakąś nieuleczalną chorobę – rozpoczęła Małgorzat Bronka, dyrektor Centrum Opieki Perinatalnej św. Łazarza w Bydgoszczy.

Takich nieuleczalnych rodzajów chorób i wad jest naprawdę wielewspominała Małgorzat Bronka, ale – jak podkreśliła – w znacznej ilości przypadków dotyczy to dzieci z zespołem Edwardsaoraz innych rodzajów trisomii oraz innych nieokreślonych wielonarządowych problemów rozwojowych. Zetknięcie się z taką diagnozą jest ogromnie trudne. Dlatego – jak zaznaczyła dyrektor Centrum Opieki Perinatalnej św. Łazarza w Bydgoszczy – kompleksową opieką obejmowani są rodzice, którzy tego wsparcia wymagają.

Jest to także przygotowanie rodziców do tego, że ich dziecko najprawdopodobniej umrze przed narodzeniem, albo krótko po. Jest to niezwykle trudny i bardzo poruszający temat, który budzi wiele emocji nie tylko w rodzicach, ale także u innych członków rodziny – podkreśliła Małgorzata Bronka.

W bydgoskim Centrum rodzice mogą liczyć na pomoc specjalistycznego Zespołu Opieki Perinatalnej, w skład którego wchodzą: lekarze, psychologowie, terapeuci, położne oraz doradca laktacyjny.

– Nie chodzi tylko o miejsce, ale o sieć wsparcia, żeby otoczyć rodziców takimi ludźmi, którzy są w stanie pomóc im w różnych aspektach, w sytuacji, w jakiej się znaleźli – zaznaczyła Małgorzata Bronka. 

Nieoceniona jest też rola kapłana, który – jeżeli rodzice sobie tego życzą – jest dostępny i odpowiada, wspiera rodziców w tej trudnej sytuacji.

– Hospicjum jest dla każdego, bez względu na jego zapatrywanie czy religię. Nie ma takiej weryfikacji przy pomocy. Kapłan jest tylko wtedy, kiedy rodzice wyrażają taką wolę – zaznaczył ks. Karol Glesmer.

– Najczęściej pojawiają się fundamentalne pytania dotyczące życia i śmierci. Dużo jest pytań o chrzest, o jego wartości w kontekście zbawienia – dodał.

fot. Anita Suraj-Bagińska

Jednym z podstawowych problemów nie tylko bydgoskiego hospicjum perinatalnego jest brak informacji o istnieniu takich instytucji.

– Niestety rodzice nie wiedzą o takim miejscu. Jest to problem nie tylko naszego regionu, ale całego kraju. Najczęściej kobieta, która jest w ciąży i lekarz stwierdza u niej jakieś nieprawidłowości, wysyła ją na badania, ale nie informuje jej o tym, że może skorzystać ze wsparcia hospicjum perinatalnego. Bardzo wiele rodzin dowiaduje się o nas z internetu, albo ktoś ze znajomych mu o nas powiedział – mówiła dyrektor Centrum.

Pomimo braku powszechnej informacji, bydgoskiej instytucji udało się pomóc ponad 150 rodzinom. Po pomoc w pierwszej kolejności zgłaszają się – jak podkreśliła Małgorzata Bronka – kobiety.

Staramy się – o ile jest to możliwe – prosić o to, żeby spotykali się z nami oboje rodzice, nawet jeśli korzystają z indywidulanego wsparcia psychologicznego, to mimo wszystko też te wspólne spotkania planujemy z wielu powodów. W sytuacjach zdrowej ciąży i zdrowego porodu oczywiste jest dla nas, że ojciec jest uczestnikiem tego procesu. Natomiast jeśli pojawia się wada letalna, to przestaje takim być – zaznaczyła dyrektor Centrum.

Dodała również, że na każdym kroku podkreślane jest to, że dziecko ma oboje rodziców i szpitale, z którymi współpracują, również wspierają ich w tych działaniach.

Tworzymy bezpieczne miejsce dla obojga rodziców, w którym nie ma tematów tabu i nie ma rzeczy, o jaką nie można zapytać lub o czymś porozmawiać. Rodzice jak przychodzą do nas razem, słyszą, że każde z nich może sobie inaczej radzić, przeżywać to, co się dzieje i że to jest w porządku – wskazała dyrektor Małgorzata Bronka.

Prelegenci podczas spotkania zwrócili uwagę, że namawiają rodziców do tego, by tworzyli pamiątki po swoich dzieciach, by cieszyć się chwilami, godzinami, dnami spędzonym ze swoimi dziećmi.

Naszą rolą jest pielęgnowanie pamięci – wyjaśniła dyrektor Centrum Opieki Perinatalnej św. Łazarza w Bydgoszczy.

–  Poród, nawet jeśli jest trudny i kończy się śmiercią dziecka, to jest czasem pełnym miłości. Rodzice często powtarzają, że to dziecko miało idealne życie, bo sto procent tego życia spędziło w miłości – dodała.

fot. Anita Suraj-Bagińska

Filmiki, zdjęcia, a nawet blog  zostały po Bogusi, nazywanej przez rodziców „księżniczką Elfów”. Jednak na początku państwu Martynie i Marcinowi Czapiewskim było ciężko oswoić się z diagnozą.

Zapytałam się lekarza, czy z badań wyniknie jakiś plan pomocy dla mnie i dla mojego dziecka, jeśli mam się już mierzyć z jakąś trudnością. Lekarz odpowiedział, że nie. Powiedział wówczas: „Chyba nie chce pani rodzić dziecka, które za godzinę umrze”. Po tym spotkaniu byłam bardzo zmieszana, zdezorientowana, że trafiłam na lekarza, który skazuje moje dziecko na śmierć, a nie oferuje pomocy. Nie zgadzaliśmy się z tym, ponieważ już zdążyliśmy pokochać nowego człowieka w naszej rodzinie – wskazała Martyna Czapiewska, mama Bogusi.

Pani Martyna nie mogła poradzić sobie z myślą, że przed jej dzieckiem jest tylko jedno – śmierć na tak wczesnym etapie życia. Wtedy pojawiała się nadzieja.

– Moje dziecko bardzo mocno mnie kopnęło. To była wiadomość dla mnie – „Żyję mamo. Jestem, możesz uwierzyć w to, że jesteś mamą, nawet jeśli ktoś skazał mnie na śmierć”. Od tego momentu wiedzieliśmy, że mamy po co żyć, że jest we mnie życie, które chcemy pielęgnować – podkreśliła.

Rodzice postanowili zasięgnąć wiedzy i szukać pomocy na własną rękę. Najpierw trafili na świadectwa rodzin, które miały dzieci z podobnymi wadami, ale było ich wówczas sporo w języku francuskim i angielskim. Jednak w miarę czasu udało im się dotrzeć do gdańskiego hospicjum perinatalnego. Był to przełom w ich historii. Pojawili się ludzie, którzy podeszli do nich z troską, ale i ogromnym wsparciem. Potem przyszedł czas porodu, który okazał się niezwykłym czasem.

–  Nie było żadnych łez, był krzyk Bogusi, która komunikowała: „Mamo, ja żyję!” – podkreśliła Martyna Czapiewska.

Małżeństwo jak i cała rodzina mogła cieszyć się 48 dniami spędzonymi z Bogusią, co – jak zaznaczyła jej mama – było kolejnym cudem, ponieważ dzieci z tak poważną wadą żyją po porodzie bardzo krótko. Było to też wielkie zaskoczenie dla specjalistów. Bogusia dzięki hospicjum mogła odejść w domu, pośród bliskich jej osób.

Chcemy dzielić się tym świadectwem po śmierci Bogusi. Po 48 dniach naszego wspólnego życia razem zostało w nas wiele miłości niewykorzystanej. Nie baliśmy się iść dalej w planowaniu rodziny i dzisiaj te owoce naszej miłości siedzą koło nas – podsumowała Martyna Czapiewska.

Państwo Czapiewscy mają obecnie trójkę dzieci i Bogusię, która oręduje za nimi w niebie.

Pomoc bydgoskiego hospicjum jest całkowicie bezpłatna. Instytucja utrzymuje się z darowizn. Szczegółowe informacje można znaleźć www.perinatalne.bydgoszcz.pl

Anita Suraj-Bagińska/radiomaryja.pl

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl